Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "co za kasia no nic", znaleziono 82

Ty wierzysz w przeznaczenie. Problem polega na tym, że z jakiegoś powodu uważasz, że przeznaczone są ci same złe rzeczy.
(...) Chciałam robić pieprzoną karierę, bo byłam urodzonym korposzczurem. Bo kariera to jedyna rzecz, jaka mi w życiu dobrze wychodziła. Nie mówiąc już o tym, że to jedyne, co miałam (...)
Wiesz jak u nas pracuje policja. Wezmą się za wyjaśnianie tej sprawy za tydzień. Ale to i dobrze.
Chronimy naszych najbliższych przed prawdą i przed nimi samymi.
Szczęście to dla baby, jak chłop niepijący
[…]wydawało ci się, człowieku, że wiesz lepiej od natury, że masz prawo w nią ingerować, boś wrażliwy, a śmierć wydaje ci się niesprawiedliwością. Tymczasem nie ma na świecie siły sprawiedliwszej od niej. Przychodzi po biednego, przychodzi i po bogatego, młodego i starego, pięknego i brzydkiego, po człowieka, zwierzę i drzewo, a zabiera wtedy, gdy jej się to podoba, nie tobie. I póty, póki to ona rządzi na świecie, panuje na nim ład, bo wszystko, nawet największe zło, ma swój kres.
– Jak to nie żyje? – Basia zwie­si­ła ręce.
– Po pro­stu. Uto­nął. Na ry­bach.
– Jak to? Kiedy?
Basia czuła, jakby coś jej umy­ka­ło.
– Kilka lat temu… Nie wiem, jak do tego do­szło. Prze­cież on nawet nie cho­dził na ryby.
Ale... - przerwała mu Basia, mówiąc z uśmiechem - ale po prostu jesteś chłopakiem i myślisz o rublach i interesach.
Basia miała rację, przeszłość trzeba zostawić za sobą. Nie warto jej dźwigać na ramionach, bo szybko człowiek ugnie się pod jej ciężarem.
Kiedy ostatnio był przystojny? Chyba nigdy, chociaż Basia mówiła, że co innego. Mówiła, że jest przystojnym paskudą, jak niektórzy wokaliści rockowi. Jak Mick Jagger. On sam się sobie nigdy nie podobał.
Rodzeństwo nie było pewne, czy odezwała się Jasia, czy Stasia. Miały identyczne ubrania i rowery. Nawet ich głosy brzmiały tak samo. Na dodatek obie zamówiły lody czekoladowe. Gdy się na nie patrzyło, można było dostać oczopląsu.
Miała na imię Barbara. Basia. Basieńka. Lat sześćdziesiąt. Albo pięćdziesiąt. Albo nawet czterdzieści. Niektórzy uważali z kolei, że sto, a młody wygląd zawdzięcza krwi upuszczanej z niewinnych kochanków.
Uwierz w miłość, która wszystko przetrzyma, bo inna miłość nie istnieje. Inna nie ma sensu.
Pokochać na nowo – to dopiero jest szał! Pokochać po wielkim kryzysie, po nocy ciemnej – to dopiero jest miłość, która wszystko przetrzyma, która nigdy nie ustaje. To satysfakcja z pokonania przeciwności i przejścia razem takiej długiej drogi.
1. W całym tym przekonaniu, że jakoś dam radę, bo jestem twardzielem, gdzieś kołacze się marzenie o byciu mięcielem, o beztrosce i zabawie.
Ta chwila jest piękna i straszna. Tak pragnęłam miłości, ale jest za wcześnie, żeby podejmować decyzję na resztę życia. Ostatnio zachowujemy się jak dorośli, ale nie jesteśmy jeszcze dojrzali. Z każdym dniem coraz wyraźniej widzę tę różnicę. – To, że potrafisz prowadzić samochód i zorganizować jedzenie, to jeszcze nie dojrzałość. To walka o przeżycie, ale czym jest dojrzałość, jak nie udaną walką o przeżycie? Nie mówię nic, uśmiecham się.
Czy mógłby nie boleć cios, na który byliśmy przygotowani, ale nie zdołaliśmy uskoczyć? Też boli.
...bo człowiek może wytrzymać tydzień bez picia, dwa tygodnie bez jedzenia, całe lata bez dachu nad głową, ale nie może znieść samotności.
- Czyli mam rozumieć, że po trzech dniach na bezrobociu zamieniłaś się w perfekcyjną panią domu i teraz bez obaw można zlizywać sok z podłogi, gdyby mi się ręka ze szklanką trzęsła i trochę bym chlupnęła? - Basia patrzyła na mnie wielkimi orzechowymi oczami z taką intensywnością, jakby chciała zajrzeć do mózgu. - Okna wymyłaś, w szafach wojskowy porządek i już nie masz nic do roboty?
- Czy zrealizowałeś założony plan? - pytał sam siebie.
- Częściowo - odpowiedział sam sobie.
- Czy jesteś gotów powrócić, by znowu wyruszyć?
- Tym razem nie zrozumiałem ani nie doświadczyłem miłości. Do siebie i bliźniego. A było to moim głównym założeniem.
- Więc wracaj i zrealizuj swoje przeznaczenie.
Chyba wiedział, że przyjadę. Czekałam, aż coś powie, ale on tak stał i patrzył (...). Nie wiem, czy trwało to długo, czy tylko sekundę. – Alicja miała wrażenie, że Basia zapada się w sobie, znów zobaczyła jej słabość, a może po prostu zmęczenie i wino. – (...) Miałam mu wykrzyczeć cały żal (...). Miałam wciąż nadzieję, co prawda ledwie się tlącą, że to błaha sprawa. Marzyłam, aby zaczął się jakoś tłumaczyć, przepraszać. Byłam nawet gotowa przyjąć jego wyrzuty. (...) A on…
No, nareszcie — dobiegł go czyjś szept. Wzdrygnął się lekko i rękami rozchylił suche, liściaste krzewy. To, co ujrzał, spotęgowało jego przerażenie. W ciemności lekko rozświetlonej światłem latarni majaczyła leżąca na ziemi mała, czarna, włochata kulka, w której po chwili rozpoznał głowę kota. Głowa na jego widok zamrugała oczami i polizała się po nosie różowym języczkiem. — Jasio? — powiedział Antek ochryple. — No, nareszcie — powtórzył kot.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl