Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "jaki pania", znaleziono 58

Regina doceniała finansowe wsparcie Paula, ale nie cieszyła się z jego odwiedzin. Dochodziło między nimi do scysji na tle warunków, w jakich wychowywany był Bobby.
– Czemu nie pójdziesz z nim do lekarza? Kaszle i cieknie mu z nosa. Kiedy ostatnio jadł pełnowartościowy domowy obiad? Spójrz na jego obuwie.
– Myślisz, że ja śpię na pieniądzach? Za co mam mu kupić nowe buty? I tak z nich wyrośnie.
– Mogłabyś tutaj posprzątać. To nic nie kosztuje.
Najgorsze było to, że Paul szedł do opieki społecznej, z której usług Regina musiała korzystać, i skarżył na nią. Regina wiedziała, jakie wrażenie na paniach z opieki społecznej robią te jego błyszczące ze wzruszenia oczy. Wychodziła na wyrodną matkę. Tymczasem Regina uważała, że jest bardzo dobrą matką, mimo że nie robiła tego, co inne mamy. Nie celebrowała każdego bąka, kupki i odbicia, każdej niemądrej i niezdarnej rzeczy w wykonaniu dziecka jako jego wspaniałego osiągnięcia. Ona traktowała swoje dzieci poważnie.
Regina tolerowała obecność Paula jedynie ze względu na Bobby’ego i z powodu pieniędzy, które przysyłał.
Neményi miał pięćdziesiąt sześć lat. Zestarzał się i zdziwaczał. Obsesyjnie mył ręce. Nosił mydło w kieszeni. Regina zauważyła, że unika dotykania klamek. Kiedy nie mógł otworzyć drzwi łokciem, łapał klamkę przez rękaw swetra albo przecierał chusteczką nasączoną środkiem dezynfekcyjnym. Podobnie postępował ze słuchawką telefonu.
– Drobnoustroje. Jesteś pielęgniarką, powinnaś wiedzieć, że w tych miejscach jest więcej bakterii niż na desce klozetowej.
Potem nagle wszystko się skończyło. Paul przestał przychodzić. Bobby miał dziewięć lat.
– Dlaczego Paul nas już nie odwiedza? – zapytał.
– Paul nie żyje – odpowiedziała matka. – On był twoim ojcem. Nie wiedziałeś?
... jaki kto w Wigilię, taki przez cały rok.
Zawsze jest jakaś droga,którą można pójść,zawsze jest jakieś wyjście.I nie trzeba się bać.
-Widzę cię taką, jaką możesz się stać. Nie błyskawicą, ale burzą. Nawałnicą, która pochłonie cały świat.
Cała nasza nauka, w porównaniu z rzeczywistością, jest prymitywna i dziecinna - ale nadal jest to najcenniejsza rzecz, jaką posiadamy.
Cały czas istnieje jednocześnie - tak brzmi prawda ukryta w legendach powtarzanych przez mędrców. Gdyby przyszłość jeszcze nie istniała, to w jaki sposób moglibyśmy ku niej podążać? Gdyby przeszłość już nie istniała, w jaki sposób moglibyśmy zostawiać ją za sobą?
Nie byłam pewna, czy mężczyźni kiedykolwiek zdołają zrozumieć cały ten absurdalny arsenał, z jakiego kobiety korzystają jedna przeciw drugiej.
Nawet gdyby cały świat się walił i wszystko było przeciwko nam, to wiem, że tylko w jego ramionach odnajdę spokój i harmonię. Mimo mocnego uścisku, w jakim mnie trzymał, czułam się wolna.
W jaką ułudę popadamy, gdy zaczynamy wierzyć, że cały świat kręci się wokół nas? Jak usilnie staramy się dopasować wszystko do myślowych teorii? Jak bardzo zaślepieni jesteśmy emocjami?
Przy recepcji jakaś kobieta patrzyła na mnie. Pewnie Federacja Rosyjska: fryzura w stylu wolnej Amerykanki, cała w panterce, usta i cycki - bogactwa nienaturalne.
Całe życie o coś walczyłem. Nareszcie zrozumiałem, że przez cały ten czas walczyłem z samym sobą. Z tym, jaki naprawdę jestem. Odrzucałem myśl, że mogę być słaby.
Bo zawsze będzie jakaś tam, którą ja nigdy się nie stanę, której nie doścignę urodą, pewnością siebie, wieloma talentami.
Ale to ja - Olga Latopolska. Ja, która właśnie odnajduję swoje korzenie. Ja, która właśnie odnajduję siebie. Ja, której nie wolno się bać.
Pola wyciągnęła kawałek złota i położyła sobie na dłoni.(...)
- Ładna, nie?
- Wiesz co, Mario? To chyba największy banał, jaki słyszałam w tym roku. Ale nie ustawaj w wysiłkach. Mamy przecież dopiero lipiec.
Cały pokój wypełniliśmy płonącymi świecami. W powietrzu unosił się zapach jaśminu i drzewa sandałowego. Mogłabym powiedzieć, że atmosfera była wręcz romantyczna, gdyby nie cel, w jakim ją stworzono.
Teraz jed­nak, gdy cały wiek na­sto­let­ni i do­ro­słość upły­nę­ły mi na wście­ka­niu się, do­cho­dzę do wnio­sku, że może coś w tym było. Że jeśli jest się za bli­sko wszyst­kie­go, co spra­wia ból i nie oka­zu­je się takim, jakim się po­win­no oka­zać, to w końcu nie można robić nic in­ne­go, tylko się wście­kać.
Ale nie było – tych największych odlotów bynajmniej nie wywołują narkotyki. Życiowy chaos, w którym topimy się cały czas, robi to znacznie lepiej. Od czasu do czasu tworzy takie układy i sytuacje, jakich nie da się wymyślić nawet na najlepszym haju.
Nie porzucaj pragnień, one pozostaną: jaskrawa kamea wszystkiego, czym byliśmy i w co wierzyliśmy jako dzieci, cały ten blask, jaki rozjaśniał nasze oczy, nawet kiedy się pogubiliśmy, a noc rozbrzmiewała poszumem wichury. Wyjedź i staraj się zachować pogodę ducha. Włącz radio na stację nadającą rock and rolla i z całą odwagą, jaką jeszcze masz, oraz z całą wiarą, jaką potrafisz z siebie wykrzesać, podążaj w nowe życie. Bądź sobą, bądź dzielny, nie poddawaj się. Reszta jest ciemnością.
Przyciągała go toń. Śpiewała dla niego miłosne pieśni. Oto kobieta, jakiej szukał. Wypływająca z gór, przeciekająca się przez cały kraj i wreszcie niknąca w morzu. Tego, co ofiarowała, nie dałoby mu żadne ciało, nieważne jak chętne czy oddane.
W obozie boisz się cały czas, bo wiesz, że w każdej chwili możesz umrzeć. Z głodu, od biegunki, od uderzenia siekierą. Ale ja nauczyłem się, w jaki sposób przeżyć. (...) I jakoś udało mi się przeżyć dzięki odrobinie szczęścia, odrobinie główkowania i może odrobinie sprytu.
Tak, ciągle jestem księdzem. Tak, nie wiem, czy jest Bóg. Być może w niego nie wierzę. Myślę, że moi koledzy, cały Kościół, my wszyscy tego boimy się najbardziej. Nie pedofili, chciwości, nieślubnych dzieci. Tylko tego, że zobaczą, jacy jesteśmy na co dzień. Samotni, odarci z tej "świętości".
‘Ale tata wraca. Jest już spokojny, taki jakiego najbardziej nie lubię. Będzie mnie wychowywał. Powoli, jakby od niechcenia, rozpina pas, a ja już się cała kulę w łóżku. Jakby zza ściany słyszę, że Zośka znowu płacze, jednak wiem, że to nie ona oberwie.’
Powiedziałem ci, że razem znajdziemy sposób, by to zrobić i mówiłem poważnie. Będę z tobą aż do końca. Z tobą, Tisaanah. Jeśli zechcesz uciec, znajdziemy sposób, by to zrobić. A jeśli cały świat stanie w płomieniach, spłonę obok ciebie i nadal będzie to najlepsza rzecz, jaką...
Jestem w stanie zrozumieć to wszystko, gdy jesteś jeszcze młody i wierzysz w każdą bujdę, jaką usłyszysz od rodziców. Wiesz, kiedyś się naprawdę bałem, że jakiś koleś na górze obserwuję wszystko, co robię, czy nie przeklinam i nie wale konia. Ale wtedy wierzyłem też, że prezenty pod choinkę przynosi grubas w czerwonym stroju, a jakaś niezidentyfikowana bliżej wróżka zabiera mi zęby spod poduszki i zostawia kasę. Tylko, że teraz mam już czterdzieści lat, nie wierzę już we wróżkę zębuszke.
Niedźwiedź-tata miał wzrost nie lada jaki,
Był bardzo, bardzo wysoki, o, taki!
I jak na ojca rodziny przystało,
Przerastał mamę o głowę całą,
A jak zamruczał, to drżał cały las.
Niedźwiedzica-mama nieduża, niemała,
Ot, taka, w sam raz.
Dzieciątko-niedźwiedziątko
Było maleńkie,
Milusieńkie.
Nagle dotarło do niej, że nie może już dłużej przebywać w tym miejscu, tak jakby cała misternie budowana przez lata gruboskórność zniknęła nagle i sytuacja, która jeszcze przed sekundą wydawała jej się absolutnie rutynowa i wręcz nużąca, uderzyła w nią z siłą, z jaką uderzyłaby w każdego normalnego człowieka wprowadzonego tu z ulicy.
To była próba. Wszystko było próbą. Wszystko było rywalizacją. Życie codziennie stawiało przed człowiekiem wyzwania. Człowiek musiał cały czas na siebie uważać. Musiał dokonywać wyborów. I nikt nie mówił, co wybrać należy. Owszem niektórzy kapłani twierdzili, że później dostaje się oceny, ale jaki to ma sens?
Na blacie w kuchni leżała za słoikiem keczupu jej osobista broń, rewolwer Magnum 500. Zanim przywieźli im pizzę, Kate zważyła go w dłoni i zastanawiała się, jakim cudem Melissa daje radę nosić go przez cały dzień. W bębenku tkwiło pięć naboi. Każdy był wielkości zapalniczki i kosztował dwa i pół dolara. Bez względu na to, jaki napotkałeś problem, jeśli miałeś przy sobie tę spluwę, rozwiązanie go kosztowało najwyżej dwa i pół dolara.
Janusz podszedł do okna. Był zauroczony widokiem, jaki ukazał się jego oczom. Pensjonat stał na działce tuz pod reglami, a widoku z okna nic nie zasłaniało. Zupełnie jakby cały świat został po drugiej stronie budynku, a po tej rozpościerała się dziewicza, przez nikogo nieodkryta kraina.
Zaczęłam przypominać sobie wszystko co mi robił przez cały czas trwania naszego związku i dopiero po tym, jak w mojej głowie zaczęły przewijać się obrazy sadystycznego Jacka, zaczęłam płakać. Nie nad nim, ale nad sobą, że byłam słaba i nie potrafiłam zawalczyć o siebie
Anonimowa maszyna składająca w ofierze anonimową świnię – ale komu? Jakiemu bogu składana jest ta machinalna ofiara? Bogu żywcem obdartemu z imienia, to już nie krzew goreje, ale las cały płonie wśród modłów: daj nam, masz świnię, spełniaj, masz świnię, zrób, masz świnię, zrób.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl