Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "jeste praca za i chce", znaleziono 33

Ani w życiu prywatnym, ani w moich pracach nigdy nie ukrywałem, że jestem zdeklarowanym niewierzącym.
- Katrino [...] jak to zrobiłaś, że jesteś taka mądra?
[...]
- Jestem matką. To moja praca.
W domu jestem cieniem ,meblem do niczego nikomu niepotrzebnym, a w pracy traktują mnie jak dinozaura.
Nigdy nie wiadomo, co się może przydać! Poza tym, jak mawia moja koleżanka z pracy: "Ciekawska nie jestem, ale lubię wiedzieć!".
Nie jestem człowiekiem o niezłomnych zasadach, ale doświadczenie nauczyło mnie szanować ludzką pracę bardziej, niż cokolwiek innego.
„W mojej pracy nie mogę mieć wątpliwości. Tymczasem zawsze jestem ich pełen. Albowiem tylko jedno jest pewne: możliwości jest bez liku".
Jestem tym, kim jestem, dzięki swojej ciężkiej pracy i talentowi, a nie dlatego, że tatuś smarował, komu trzeba. Nigdy więcej mnie do niego nie porównuj i nie umniejszaj moim umiejętnościom, bo inaczej pogadamy.
Ze spóźnianiem się jestem za pan brat. To stały motyw łączący moją naukę w szkole, studia i pierwsze niepewne kroki w świecie pracy. Ale tym razem czuję się inaczej.
Jestem pewien, że większość moich kolegów nieprędko zauważy, że odszedłem z pracy, a moi byli sąsiedzi - że się wyprowadziłem. Nikim nie zostałem. A dokładniej - zostałem nikim.
Jestem bystra. Pracowita. Przyzwoita. W każdym razie staram się taka być. A jednak wystarczyły dwa ciosy, żeby rozłożyć mnie na łopatki - utrata pracy i odkrycie, że Andrew jest zwykłym śmieciem.
Niekiedy jestem zdumiony, jak niewiele osób tak naprawdę wie, jak wygląda praca na statkach handlowych. I to pomimo tego, że szacunkowo w różnych flotach świata pracuje kilkadziesiąt tysięcy polskich oficerów i marynarzy.
Jestem ojcem. Nie mógłbym nikogo zabić.
- Bardzo ciekawe kryterium niewinności. (...)
Musisz to koniecznie opublikować w jakimś żurnalu dla organów ścigania. Ułatwi im to pracę, jak się dowiedzą, że morderstwa popełniają tylko bezdzietni.
Być może uznacie, że jestem zbyt sentymentalny, ale zaczynam powoli przyzwyczajać się do mojej nowej rodziny. Daleko im do ideału, to prawda, ale zajmują się mną całkiem przyzwoicie, choć czeka mnie jeszcze dużo pracy, aby ich należycie wytresować.
Od dzisiaj jestem kobietą pełną mocy, szczęśliwą i wdzięczną za to, co mam. Za męża, dzieci i pracę. Za dobre zdrowie i piękne ciało. Tak mi dopomóż Bóg. I żebym nie popadała ciągle w paranoje, bo u mnie to raz-dwa.
Wiem, że to ckliwe. Ale nie jestem cyniczna. Jestem raczej marzycielką, która pragnie miłości i wierzy w jej magię. Jak główny bohater Moulin Rouge, który uciekł do Paryża, aby pisać historie o prawdzie, wolności, pięknie i miłości, mimo że raczej powinien myśleć o znalezieniu pracy, żeby mieć za co kupić jedzenie.
Zasuwam zasłony i wracam do pracy, ignorując cienie tańczące w rogach pomieszczenia. Nie chcę się zbytnio zastanawiać nad faktem, ze jestem tutaj całkiem sama, w miejscu, w którym dzieją się najwyraźniej różne dziwne rzeczy i gdzie znikają ludzie.
Jestem przekonana, że Mariana znamy niemal wszyscy. Dla jednych jest on sąsiadem, dla innych kolegą z pracy, przełożonym, bliższym lub dalszym krewnym. Bo Marian jest wszędzie. Ma wiele imion, bywa w różnym wieku, posiada też obie płcie.
"Pamiętam, jak w pewien weekend pomagałam ci w pracy. Bawiłam się z dziećmi, podczas gdy ty zajmowałaś się ich matkami. Jedna z kobiet stwierdziłam, że jestem piękna. Uderzając piękna. W samochodzie w drodze do domu powiedziałeś, że uroda daje siłę. I kamuflaż. Dawała mnie i będzie dawać tobie."
Tylko w ciszy można usłyszeć drugiego człowieka. A ja już coraz częściej gotów jestem słuchać. Chcę też słyszeć, co do mnie mówią. Słyszeć to, co mówią, a nie to, co wydaje mi się, że mówią po przepuszczeniu treści przez filtr własnych przekonań, doświadczeń, podejrzeć, wyobrażeń o życiu, o sobie, o związkach, o pracy, o domniemanych intencjach rozmówcy i o nim samym.
Do mojej pracowni "Cukier Stanik" wszystkie przychodziły. Aktorki. Spikerki. Żony towarzyszy. Cichodajki z estrady. Kurwy z Grandu. Prywatna inicjatywa. Tyle pracy miałem. Drętwiały ręce. Bolały nadgarstki. Każda chciała mieć mój stanik. Jestem najlepszym krawcem staników w tym kraju.
- Jestem Julia. Witamy na końcu świata - powiedziała, a potem zniknęła w jednym z ośmiu tuneli rozchodzących się od centralnych kopuł w stronę kapsuł mieszkalnych, które rozmieszczono jak komórki w ulu. Członkowie zespołu po kolei odrywali się od swoich stanowisk pracy. Po chwili otoczyła mnie nieświeża woń ciał kilkunastu naukowców.
- To nieprawda, że praca. To alkohol uczłowieczył człowieka. Cywilizacja powstała z chaosu właśnie dzięki gorzale. Starożytny Egipt stał na piwie, antyczna Grecja na winie. Drożdże są nieśmiertelne, wiecznie się odradzają i bezustannie poświęcają się dla nas. Przemieniają niezdrowy cukier w alkohol i same w nim toną. Drożdże są bogiem jedynym, a ja jestem ich prorokiem. Alkohosanna!
Dzieci to strzała, którą wysyłamy w przyszłość, to najpiękniejszy po nas ślad. Ale z drugiej strony to bardzo trudne wyzwanie i ciężka codzienna praca. Najważniejsza praca w naszym życiu. " "Jeśli się już coś zaplanuje, to nigdy nie powinno się z tego wycofywać! Przegrywają ci, którzy za wcześnie zrezygnowali. " "Kiedy kogoś kochasz, cieszysz się, że jesteś na tym świecie. Cieszysz się z każdej minuty, którą masz przed sobą. Z każdego budzenia i zasypiania obok siebie, z każdego drobiazgu: gotowania, jedzenia, wspólnego oglądania filmów. Z poczucia, że ta osoba jest blisko." "Z telewizją jest jak z winem. Można wypić lampkę, ale można się też nim upić. Kiedy ja jestem w roli widza, wolę się telewizją delektować.
Fakt, że jestem sławna, daje mi poczucie szczęścia. Ale tylko chwilowe. Jak kawior: kawior jest miły, ale kawior codziennie, na każdy posiłek. Żyję dla swej pracy i dla tych kilku ludzi, na których mogę liczyć, ale pewnego dnia moja sława się skończy i powiem - "Żegnaj sławo, miałam cię, ale wiedziałam, że to nie na zawsze.". To było interesujące doświadczenie, ale nie wypełniło całego mojego życia.
Za każdym sukcesem mężczyzny stoi jakaś kobieta. Słyszała to zdanie nieraz. Ludzie powtarzają je, żeby docenić te wszystkie siedzące w domach, miłe, grzeczne żony, które piorą, prasują i pakują mężusiom kanapki do pracy.
Ale czy ktoś przede mną powiedział: "Za każdym szaleństwem kobiety stoi jakiś mężczyzna"? Jestem pewna, że mama była wtedy o jeden mały krok od obłędu.
Co jest najważniejsze w pracy antyterrorysty ?
Dystans i pokora. I szacunek dla drugiego człowieka oraz dla innych funkcjonariuszy. Antyterroryści to jest bardzo specyficzne środowisko, które samo siebie postrzega jako elitę. I okej. Być antyterrorystą to coś znaczy. Ale trzeba pamiętać, że inni policjanci też pracują i robią ważną robotę. Nie tylko komandosi. Myślenie, że ja jestem najważniejszy, bo jestem komandosem, jest złym myśleniem. Komandos to jest tylko wycinek pewnej całości, element całego zespołu, który pracuje na sukces policji. Kto nie potrafi tego zrozumieć, ten dobrym antyterrorystą moim zdaniem nigdy nie będzie. Wszyscy nosimy policyjne legitymacje i to czyni nas równymi.
- Nie widziałem pana w okolicy - powiedział w końcu ojciec.
- Nie sądzę, byś miał sposobność - odparł mężczyzna. - Nie jestem osobą publiczną, jak inni kosiarze. Niektórzy z nas lubują się w blasku fleszy, ale ja uważam, że do prawidłowego wykonywania naszej pracy powinno się zachować pewnien stopień anonimowości.
- Prawidłowego? - zjeżyła się Citra. - Istnieje prawidłowy sposób przeprowadzania zbiorów?
- Cóż - odparł - zdecydowanie istnieją niewłaściwe.
Duch puszczy”, „Ostatni Mohikanin”, „Nad Juksą”, „Trzy opowiadania”, „Zew krwi”, „Stara baśń”, „Historia żółtej ciżemki” czy nawet „Cichy Don” i „Martwe dusze” oraz inne, to wszystko stanowiło dla mnie tematy do przeżywania, mimo że przecież nie wszystko tak naprawdę rozumiałem. Ta pasja towarzyszy mi przez całe życie, chociaż ze zmieniającym się natężeniem z uwagi na naukę a później pracę, ale zainteresowanie, bardziej wybiórczą literaturą powróciło teraz, gdy już jestem na emeryturze.
Szczęśliwe dni trwały. Budziłam się co rano, nie mogąc uwierzyć we własne szczęście. Jadąc do pracy, myślałam o nim i o tym, jaka jestem szczęśliwa. Kiedy po mnie przyjeżdżał samochodem, jechaliśmy gdziekolwiek, a ja nie spuszczając z niego wzroku, wciąż nie mogłam się nadziwić, skąd mam tyle szczęścia. Zawsze miał dla mnie jakiś upominek i to było urocze. Patrzyłam na niego maślanym wzrokiem i z dumą, że ON jest właśnie mój, tylko mój i kocha właśnie mnie. Nie mogłam uwierzyć, że taki mężczyzna pokochał mnie!
Nie najęłam się do tej pracy dlatego, że po piętnastu latach mam emeryturę, jakiś socjal, sto procent płatne L4 i na wszystko wyjebane. Nie. Ja zawsze chciałam pomagać ludziom, którzy cierpią. Sama w życiu nie miałam lekko. Pochodzę z tak zwanej rodziny patologicznej. Jak to kiedyś powiedział pewien milicjant, większość policjantów to patole albo owoce osób z rodzin patologicznych. No i ja, proszę ciebie, jestem takim, kurwa, owockiem. Zresztą mój dziadek też był milicjantem.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl