Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "jez czy", znaleziono 185

O slodki Jezu w morelach.
- Jezu Chryste! - zawołała.
- Co takiego?
- To tylko takie wyrażenie.
Jezu, gdyby ten typek miał dwa mózgi, byłby dwa razy głupszy.
Dla mnie słowa: Jezu, ufam Tobie”, że za wszystko dziękuję. Jeśli nie dziękuję to znaczy,że nie ufam, czyli uważam, że Bóg daje mi coś złego” (…) „To nie jest łatwe. Powiedzenie słów: „Jezu, ufam Tobie”, z polną świadomością ich znaczenia jest niezwykle trudne. My czasem powtarzamy lekko: „Jezu, ufam Tobie”, bo lekarze, psychologowie nie pomogli, to może Jezus pomoże.
Przez tyle lat tak się przejmowałem tą Polską, wolnością. A teraz... Nawet bez swojej szafy, miły Jezu!
- Wiesz, trochę... trochę to krępujące - powiedział ściszonym głosem - Głodny jestem, miałem ochotę na serdelka, nawet już sobie wody do garnuszka chciałem nalewać, a teraz zamiast serdelka mam dylemat.
- Jaki znowu dylemat? - zapytała Tereska (...)
- No bo wiesz - ciągnął Andrzej z troską - czy to nie będzie aby obraza uczuć religijnych? Ta pani tam "Jezu! Jezu! Jezu!", tak z uczuciem, a ja tu serdelki gołą ręką macam, jak jakieś zwierzę...
Jezu, dlaczego w tym kraju mówi się ciągle o głupocie kobiet, a o niestosownej głupocie, o agresywnej głupocie mężczyzn nie mówi się w ogóle?
— Na złote cycki Frei — jęknął skald i natychmiast próbował się poprawić. — Maryi… Jezu, wybacz, to Twoja Matka! Królu…
Jezu, nie mam zamiaru być jednym z tych, którzy siedzą, gadając o tym, co zamierzają zrobić. Po prostu to zrobię. Wyobrażanie sobie przyszłości to rodzaj beznadziejnej tęsknoty.
Jezu zawierzam się Tobie, Ty się tym zajmij - te słowa zdejmowały ciężar zbyt ciężkich niemożliwości i zwieszały się wysoko, wysoko.
Było to jedno z moich najlepszych przeżyć w łóżku. Słyszałem szum wody, słyszałem wędrujące fale. Miałem wrażenie, że niesie mnie ocean, że to się nigdy nie skończy. Potem zsunąłem się na bok.
- O Jezu Chryste - jęknąłem - Jezu Chryste!
Nie mam pojęcia, jakim cudem Jezus Chrystus zawsze wdawał się w takie sprawy.
Bennie Noakes siedzi przed telewizorem nastawionym na SKANALIZATOR. Jest nafaszerowany odjazdyną po uszy i powtarza w kółko:
- Jezu, ależ ja mam wyobraźnię!
-Jezu widzieliście? Mina pana Hollanda mówiła "Och nie, przyszyjcie mi jaja z powrotem", a Cole wyglądał tak, jakby chciał powiedzieć "Stracisz coś jeszcze, lewusie".
-Czy mogę zostać u ciebie na noc?
Na jego twarzy pojawił się taki wyraz, jakbym złamała mu serce.
-Jezu, Greer. Możesz zostać ze mną do końca życia.
Jezu, jak mi nie pa­su­ją te zmia­ny. Ja rozu­miem, że rów­no­upraw­nie­nie i też je­stem za tym, żeby ko­bie­ty miały po równo z face­tami, ale te nie­które nazwy to jest gwałt na ję­zy­ku. Le­kar­ka czy na­uczy­ciel­ka, to ja rozu­miem. Ale detek­tywka brzmi jakoś śmiesz­nie.
- Nie oglądałam Szczęk. Na odwyku widziałam jeden z sequeli. Ten z Michaelem Caine'em.
Znowu zapadła cisza, tym razem pełna zakłopotania i zdumienia.
- Jezu, nic dziwnego, że nasz związek nie przetrwał - skomentował Lou.
- Szkoda, że jadłem dziś rano śniadanie. Po tym, jak zobaczyłem tego biedaka, wiszącego na własnych flakach...
- Nigdy nie sądziłem, że jelita są takie mocne - powiedział Decker.
- Ja też nie.
- No to teraz już wiemy, Hicks, dlaczego flaczki muszą się tak długo gotować, he, he...
- Jezu... zmiłuj się!
Ludzie nie chcą słyszeć, że ich obawy rzeczywiście oparte są na realnych podstawach. Nawet ci inteligentni i wykształceni znajdują pocieszenie, gdy pomyślą, że ich nocne doświadczenia to jedynie stek niewinnych bzdur. Jezu, chodzi o to, że gdyby połowa koszmarów, które śnią się ludziom, była prawdziwa, to wszyscy od razu by zwariowali.
- nanotechnologia sterowana umysłem. Jezu... Jeśli to wpadnie im w ręce?
- Logiczny wynik rozwoju technologii. Ciągłego rozwoju. Daj mu trochę czasu, a da podobny efekt. Coś z niczego. Cokolwiek z czegokolwiek. To nieuniknione. Magia? Każda technologia to magia. Wszystko zależy od punktu odniesienia.
– Teraz nagle przestałeś mówić?
Rozłożyłem ręce. Złapałem ją błyskawicznie i założyłem plastikowy zacisk na nadgarstki.
- Greya się naczytałeś? – prychnęła.
- Czego? – spytałem, chociaż miałem się nie odzywać.
- Jezu, na jakim świecie ty żyjesz? – Przewróciła oczami i zachichotała. – Oj, za takie zachowanie Christian Grey użyłby nie tylko zacisków.
Z czasem słowa wypowiedziane przez innych coraz rzadziej wzbogacały go, częściej natomiast wprowadzały chaos. Kiedy szedł z kimś na wzgórze albo do lasu, zamiast posłuchać ciszy, ten ktoś łapał go za rękaw i mówił: „O Boże, jak tu cicho!”, a potem jeszcze: „Nieprawdopodobnie!”, a potem jeszcze raz: „O Jezu, jak tu cicho!”. I Petr nie mógł już tego wytrzymać.
- Jesteś w strefie komfortu! - pohukujemy na siebie nawzajem i na siebie same.- Wyjdź ze strefy komfortu, wychodź, no prędzej! - wołamy, jakby strefa komfortu była jakimś terenem skażonym albo conajmniej miejscem dla cieniasów, a przecież w zyciu trzeba być twardym i walecznym! - O Jezu, nakryli mnie w strefie komfortu, muszę natychmiast stąd uciekać!
Jezu… Patrzyła na jego piękną twarz, na długie rzęsy, rzucające ciemne cienie na śniadą skórę policzków. Jak mogła być taka łatwowierna i naiwna… W ogóle go nie znała, a zapatrzona w jego zniewalającą powierzchowność, zaczęła już sobie wyobrażać, że spotkała tego swojego jedynego, wymarzonego… Spotkała… Potwora… Spojrzała na jego szeroką klatkę piersiową, która unosiła się i opadała w równym rytmie. Patrzyła z bardzo bliska na jego blizny, które wyglądały tak, jakby ktoś pociął go ostrym nożem. Chwila… Nie ktoś, tylko jego ojciec… O Boże… To straszne… ale… nie mogło jej być go żal. On sam był potworem. Zabójcą. Była pewna, że ją zabije. Tak jak zabił te inne dziewczyny, o których czytała w gazecie. Uniosła głowę i spojrzała na niego. Spał twardym snem. Miał na sobie tylko dżinsy. Nagle przyszło jej do głowy, że może mieć w kieszeni telefon komórkowy. Powoli, starając się nie oddychać, włożyła rękę pod koc i dotknęła go delikatnie na wysokości bioder. Niestety. Kieszenie miał puste. Poczuła pod powiekami pieczenie i zagryzła wargi w bezsilnej rozpaczy i jednocześnie złości. Uniosła się wyżej i nagle zobaczyła, że na starym, obdrapanym krześle leżą kluczyki od samochodu i jego telefon. Boże… Jak miała tam sięgnąć, skoro była z nim skuta kajdankami i w dodatku nadal przygniatał ją swoim ramieniem? Jednak, to była jej jedyna szansa. Najpierw musiała sprawdzić, czy on na pewno śpi. Pochyliła się nad jego twarzą i dotknęła go lekko palcami dłoni. Mruknął coś przez sen i dalej oddychał spokojnie i miarowo. Położyła dłoń na jego klatce piersiowej i popatrzyła w jego zamknięte oczy. Jego oddech nie zmienił się, a klatka piersiowa nadal miarowo unosiła się i opadała. Zmierzyła wzrokiem odległość pomiędzy swoją wyciągniętą ręką a oddalonym nieco krzesłem, na którym leżał jej jedyny ratunek. Przekręciła się pod jego ręką, cały czas pamiętając, że lewy nadgarstek ma unieruchomiony. Położyła się lekko na nim, starając się robić to bardzo powoli. On coś zamamrotał, a wtedy momentalnie znieruchomiała. Lecz nadal spał, wzdychając głośniej i kładąc wolną rękę wysoko nad swoją głową. Wtedy zdecydowała się wykonać jeden szybki ruch i po chwili miała już telefon w ręku. Miała wrażenie, że zaraz się udusi, bo musiała zapanować nad spazmatycznym oddechem, który zaczynał ją ogarniać. Zacisnęła zęby i wybrała szybko numer 112, bo z nerwów nie była w stanie przypomnieć sobie jakiegokolwiek innego numeru. I sama nie wie co się właściwie stało, ale nagle poczuła mocne szarpnięcie za włosy i już leżała, przygnieciona jego potężnym ciałem, a przed oczami migał jej kolorowy ekran komórki, którą machał tuż przed jej twarzą. - Masz mnie za idiotę Ewo? – Pokręcił głową i patrzył w jej przerażone oczy z łagodnym uśmiechem, który wzbudzał w niej jeszcze większy strach.
Czytaj dalej
- Kobiety są jak jelenie - Rzucił Cohen z miną znawcy. - Nie można się na nie rzucać trzeba, ścigać...
- Kobiety są jak jelenie - Rzucił Cohen z miną znawcy. - Nie można się na nie rzucać trzeba, ścigać...
Chodziliśmy na polowanie na jelenie, kiedy księżyc mocno świecił, bo wówczas jest równocześnie ciemno i jasno. My widzieliśmy, a jeleń nie cierpiał. Ciemność pochłania cierpienie.
- Poznajcie Mireille, córkę Patricii. Rotarianie są za-chwy-ce-ni, że mogą uścisnąć dłoń Quasimoda nad kanapką z czerwonym kawiorem na bankiecie bożonarodzeniowym. (...)
- Ta mała jest niezwykle podobna do tego filozofa, no wiecie... (...)
No powiedz to, powiedz, że jestem podobna do Klausa von Strudla (...). Może Klaus wreszcie przyzna, że jestem jego córką.
- Do Jeana Paula Sartre’a?- odezwała się jakaś pani.
- Właśnie! Do Jeana Paula Sartre’a.
- Komplement to raczej nie jest!- prychnęła pani.
- Nie jest- zgodził się szczerze pan.
Czytaj dalej
Teraz wyjeżdża prawdziwy «Majdanek», najlepsi synowie Polski, ci, którzy cierpią za idee w obozie, którzy dumni są ze swych pasiaków, elita Majdanka. To, co poprzednio wyjechało, to szumowiny, szmuglerzy, kryminaliści, kombinatorzy, element aspołeczny...
(...) wyszedł przed dom, westchnął, wciągnął mroźne powietrze, wokół była pełnia nocy tak granatowej, że nawet śnieg był ciemnoniebieski, niebo wygwieżdżone, góry zamarznięte, haust powietrza działający jak szklanka spirytusu - rzadkie momenty, gdy człowiek wie, dlaczego mieszka w górach, a nawet po co w ogóle żyje - po to, by przejść parę kroków po skrzypiącym śniegu, by zadrzeć głowę i poszukać Gwiazdy Polarnej i by na sekundę nie myśleć, że za sekundę koniec.
Pojawiamy się na ziemi, zapala się latarnia świadomości i ledwo rozświetliwszy okolicę, gaśnie.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl