Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "konami sobie na", znaleziono 86

Ludzie odchodzą, tak samo jak konie. Ani jedno, ani drugie nie jest łatwe.
Nie wiem nic o balecie, poza tym że w przerwach baletnice cuchną jak konie. (cytat z Czechowa).
Lubię konie. Za przywiązanie przywiązaniem płacą. Ogrzać się przy nich łacniej niż przy ludziach.
Konie, zdaniem Śmierci, nie powinny się uśmiechać. Koń, który się uśmiecha, z pewnością coś knuje.
Trzeba mu szybko znaleźć kompana, ponieważ, pomijając zimno, konie nie lubią być same. Wystarczyłaby nawet koza.
Myśli pan, że konie rozumieją, co mówią ludzie?
Nie wiem, czy większość ludzi rozumie, co mówią ludzie.
Jeśli istnieje coś bardziej wstrząsającego niż ciało, które kona z braku chleba, to chyba tylko dusza, którą ginie z braku światła.
Konie wodne są głodne i gniewne, agresywne i piękne, nienawidzą nas i kochają.
To pora Wyścigu Skorpiona.
Czuję, że żyję
Jedni kochają konie, inni ptaki, jeszcze inni zwierzęta różne. Ja natomiast od dziecka namiętnie pragnąłem posiadać książki.
Pod koniec pierwszej wojny światowej w wytwórni Austro-Daimler skonstruowano dwukołowy ciągnik mający zastąpić konie, których coraz dotkliwiej brakowało.
Ludzie razem wzięci, są niczym konie, które pogania się batem, a powstrzymuje wędzidłem. Ten powozi nimi skutecznie, kto nie nadużywa żadnego z tych narzędzi.
Wsunęłam rękę w jej dłoń. Przebiegło mnie dziwne, nieznane uczucie. To było jak ocean, jak światło słońca, jak konie. Jak miłość. Poszukałam w myślach i znalazłam dla niego nazwę. Radość.
Od czasu wypadku woli towarzystwo koni niż ludzi. Konie są stałe, pewne i poprawiają samopoczucie. Nie zawodzą człowiek, nie osądzają go, nie gniewają się, nie są złośliwe i nie próbują nikim manipulować.
I gdyby nie konie. One pomogły mi w najtrudniejszym okresie mojego życia, gdy spadałem na samo dno. A teraz ja im pomagam. Mam wobec nich dług wdzięczności […] Dług, którego nie spłacę do końca życia.
Tego wieczora pogoda może była złowróżbna, ale noc mijała spokojnie, przynajmniej aż do momentu, gdy na tafli jeziora pojawił się powóz. Nie sanie, a czterokołowa berlinka, ciągnięta przez dwa siwe konie.
Konie leczą duszę, powodują, że myśli biegną wolniej i spokojniej. Pewne rzeczy przestają mieć znaczenie. Z dziesiątków spraw można wybrać te najważniejsze. Wśród koni czuję się wolny.
Jak sąsiadowi zza miedzy dobrowolnie oddamy, na przykład, najlepsze maszyny rolnicze, najlepsze konie do orki i wyślemy do niego najlepszych naszych parobków, to przestanie nam zazdrościć i zostanie naszym dozgonnym przyjacielem.
Przy domkach krzątali się ich właściciele, pracowicie grabiąc swoje posesje i malując nadwerężone zimą płoty. "Płociki", jak mawiali w Wielkopolsce, gdzie do sklepów wchodziło się "po schódkach", w niedzielę chodziło się do "kościółka", konie były "konikami", a czasem nawet "koniczkami".
Bryczka zaprzęgnięta w dwa piękne konie. Dziadek siedzący na koźle. Białe koszule, odświętne sukienki, kolorowe chusty na głowach kobiet. Malownicza polna droga prowadząca przez łąki i łany dojrzewającego zboża.
Serce i rozum są jak dwa konie zaprzężone w jeden wóz. Jeśli jeden z nich zacznie gnać w swoją stronę, cały wóz może się przewrócić. Muszą pracować razem w jednym tempie, żebyś mogła bezpiecznie przejechać przez życie.
Znudzone konie sunęły po lodzie, ignorując podrygującą, rozchwianą i pojękującą budę powozu. Nie zwróciły też uwagi na drobny szczegół, który nieco zmienił ogląd sytuacji. Otóż w pojeździe pojawił się nowy głos, najpewniej męski.
- Perkele saatani vituu... da piczki materi... jebal tebe kon sestru krvavim kuračem na majčinom grobu... haistaa paska..
- Bredzi - zauważył Warfnir. - Pomieszało mu się w głowie.
- Piwa... - wychrypiał Drakkainen.
- Teraz powiedział coś do sensu.
Jeśli koń nie może przeskoczyć przeszkody, należy go zastrzelić. Musisz być tylko konsekwentna, a znajdziesz w końcu odpowiednie zwierzę...chyba że wcześniej zastrzelisz wszystkie konie. To właśnie ten rodzaj obłudnej pseudologiki stosuje większość ludzi zajmujących się polityką. (s.116)
‘Rowerzystka aż promieniała od upału i wysiłku. Konie się pocą, mężczyźni perspirują, kobiety natomiast promienieją. Z pewnością ja także wyglądałam promiennie. W rzeczy samej, czułam jak skutki promienienia ciurkają mi po ciele pod gorsetem, którego druciany stelaż kłuł mnie w wyjątkowo paskudny sposób pod pachami.’
- Gdybyście nie przegonili ich przez całe Lanwaren, miałbym dziesięć razy większe straty.
- To nie my.
Aberlen spojrzał na niego zdziwiony.
- A kto?
Kha-dar uśmiechnął się, pochylił w siodle i poklepał wierzchowca po szyi.
- To one. Najlepsze konie, jakie można kupić, ukraść lub zdobyć w walce.
Jem lody. Zamówione przez internet, odebrane osobiście. na przekór wszystkiemu wyprowadziłem dziś konie mechaniczne na spacer do ulubionej lodziarni. Uwielbiam jazdę po pustych ulicach. Pisk opon na autostradzie. To mnie odpręża.
- Jak się trzymacie?
Właściciel spuszcza wzrok.
- Lepiej nie pytać.
Dokupiłem jeszcze ciastko.
Konie były głodne i zgonione tak dalece, że co pewien czas ustawały. Nic dziwnego: koła zarzynały się w błoto po szynkle, a na drabiniastym wozie pod trochą olszowego chrustu, siana i słomy leżało samych karabinków sztuk sześćdziesiąt i kilkanaście pałaszów, nie licząc broni drobniejszej. Były to wcale niezłe szkapy: rosłe, podkasane, prawie chude, ale ze świetnej rasy pociągowej. Mogły jak nic robić dziesięć mil na dobę, byleby im pozwolić dobrze wytchnąć dwa razy i uczciwie je popaść. Konie należały do pewnego sztachetki z okolic Mławy. Stanowiły one znaczną część jego majątku, bo posiadał summa summarum trzy szkapy, jednakże pożyczał ich Winrychowi na każde zapotrzebowanie.
Ksiądz dał tu ładną mowę, rozumiem, że chciał nas pocieszyć. I niektórych zapewne ucieszy myśl, że Corin Massey udał się przed nami do królestwa niebieskiego. Przypuszczam, że z czasem i mnie ta sama myśl przyniesie jakąś pociechę. Mam nadzieję, że mu się tam podoba. Mam nadzieję, że mają tam piękne konie i i wielkie stepy, po których może jeździć.
Konie ruszyły ostro i już po chwili porucznik mógł sobie przypomnieć zapiski z podróży Bolesława Prusa o byciu "wstrząsanym jak butelka, kopanym jak syn marnotrawny i ubijanym jak kapusta". A przecież Trakt Bielański był porządnie ubity i warszawski bruk na głównych ulicach równy. Jednak z ulga wysiadł po godzinie przy Czerwonej Karczmie.
- (...) Wszystko jest takie okropne.
- Co jest okropne, Jeannie?
- Ziemia. Smog, morderstwa, zatrute powietrze, zatruta woda, zatruta żywność, nienawiść, beznadziejność, wszystko razem. Jedyne, co tu piękne, to zwierzęta, ale je zabijacie, niedługo zostaną tylko oswojone szczury i konie wyścigowe. To takie smutne, nic dziwnego, że tyle pijesz.
- Masz rację, Jeannie. No i nie zapominaj o arsenałach broni jądrowej.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl