Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lat drood", znaleziono 785

- Cholerny drań, zawsze musi zgrywać bohatera.
On po prostu się przede mną zamknął. Jakby... Co za cholerny drań!
Nie możesz powstrzymać własnego umysłu, ten drań podąża tam, gdzie chce...
Och, jak ten mój synek pięknie urósł! Już jest wyższy ode mnie. Będzie wysoki jak jego tata ...
Jak jego cholerny, żeby go szlag, przeklęty tata!
Drań.
Gorzej niż drań.
Lecz czemu aż taki drań? Tak się złożyło. Pokochałam drania. Udawałam przez lata, że nie dostrzegam jego łajdactw. Bo ja taka mala, taka mala proszę pana ... Słodka idiotka. Kochająca drania ...
Pielęgnować tego, co się ma, a przy tym chcieć potrzeć zapałką o draskę, zrobić krok w tył i patrzeć, jak wszystko płonie i eksploduje...
Dziś wampiry kojarzą się głównie z powieścią o Drakuli i Edwardem Cullenem z sagi Zmierzch. Obecnie historie o tych krwiożerczych upiorach postrzegane są raczej w kategorii bajek.
Teraz przerażało ją to, że nic się nie zmieniło. Nadal go kochała, nawet po tym, jak upokorzył ją w najgorszy możliwy sposób. Miesiącami przekonywała tę rozsądną część swojego ja, jaki z niego nędzny drań, a mimo to wciąż budziła się w nocy i szukała go dłonią...
Bielik to prawdopodobnie najbardziej znany orzeł w Polsce. Problem w tym, że ten pierzasty drań tylko udaje orła, a tak naprawdę jest orłanem, który - nawiasem mówiąc - jest od orła większy i ma gołe syrki. Bielik faktycznie jest duży. Według różnych szacunków to nawet czwarty pod względem rozmiaru ptak drapieżny na świecie.
Nie da się mieć ciastka i zjeść ciastko. Co za dziwne wyrażenie. Bez
sensu. Należałoby powiedzieć „zachować”, a nie „mieć”. Nie da się
zachować ciastka i go zjeść. Nie można się czegoś kurczowo trzymać i to
zniszczyć. Przechowywać wspomnień, a jednocześnie liczyć na to, że
pewnego dnia obudzisz się z wymazaną pamięcią... Pielęgnować tego, co
się ma, a przy tym chcieć potrzeć zapałką o draskę, zrobić krok w tył
i patrzeć, jak wszystko płonie i eksploduje... Tak. To uczucie jest bliskie
nie tylko Caroline.
Sierżant Colon ze Straży Miejskiej Ankh-Morpork (nocna zmiana) spojrzał na promienne twarze nowych rekrutów. Westchnął. Przypomniał sobie swój pierwszy dzień. Starego sierżanta Wimblera… Co za drań! Ciął językiem jak pejczem. Gdyby dożył i zobaczył…
Jak to nazwali? Rekrutacja afirmatywna czy jakoś tak. Krzemowa Liga Walki ze Zniesławieniem nachodziła patrycjusza tak długo, że w końcu…
- Spróbujcie jeszcze raz, młodszy funkcjonariuszu Detrytus — powiedział Colon. — Sztuczka polega na tym, że zatrzymujecie rękę tuż nad uchem. No już, wstańcie z podłogi i spróbujcie znowu zasalutować.
Jeśli się zastanowić, to miało sens. Przez siedemnaście lat Joszua głównie siedział i milczał, więc nie miał pojęcia o sztuce komunikacji. Ostatnia wiadomość, jaką otrzymał od ojca składała się z dwóch słów, więc raczej nie odziedziczył talentu po tamtej gałęzi rodziny. Za to Jan głosił kazania przez te same siedemnaście lat, a trzeba przyznać, że oślizły drań potrafił to robić. Stał zanurzony po pas w Jordanie, machał rękami, przewracał oczami i wstrząsał powietrze takim kazaniem, aż człowiek zaczynał wierzyć, że chmury się zaraz rozstąpią i sam Bóg sięgnie ręką, złapie go za jaja i tak potrząśnie, że całe zło wypadnie z niego jak rozchwiane mleczne zęby.
- (...) Michael jest bardzo dzielny, Miriam. Myślę,że powinnaś znaleźć pociechę w...
- Gówno prawda (...) dlaczego przynajmniej ze mną nie porozmawiał? (...) Dlaczego? Wiesz dlaczego? (...)
- Przez swój strach.
- Parz nazywa go dzielnym ty - tchórzem. Czego on się boi? (...)
- Może ciebie, przynajmniej trochę. Lecz przede wszystkim siebie.
Parz skinął głową.
- Myślę, że ona ma rację, Miriam. Nie sądzę, by Michael był przekonany, że potrafiłby postąpić równie zdecydowanie po rozmowie z tobą.
Berg poczuła, jak wzbiera w niej złość i frustracja. Oczywiście śmierć innych ludzi nie była dla niej nowością. Odległe wspomnienia z tamtych czasów nieodmiennie przesycone były olbrzymią złością w obliczu niedokończonych spraw - osobistych i nie tylko. Zawsze pozostawało tyle nie wypowiedzianych słów, które miały już nigdy nie zabrzmieć. Tym razem było jeszcze gorzej. Drań nawet jeszcze nie umarł, a już stał się równie nieosiągalny, jakby spoczywał w grobie.
I wtedy zaczął mówić. O jego ucieczce, która jednocześnie była pogonią, wieczną, bolesną pogonią za nią. O jego szaleńczych wyprawach zwiadowczych w czasie pobytu w Iraku i Afganistanie. O jego ciągłym nadstawianiu karku za wszystko i wszystkich. O tym, jak leżał na pustyni, patrząc w gwiazdy i trzymając narysowany przez nią portret, płakał bezgłośnie, a łzy spływały mu po policzkach i wtapiały się w stygnący piasek. O jego modlitwach, aby w końcu trafiła go jakaś pieprzona zbłąkana kula, bo nie mogąc żyć przy niej, nic chciał żyć wcale. Potem przyszło opamiętanie, zrozpaczony wzrok matki, zatroskany wzrok ojca, którzy jedno dziecko już pochowali, a teraz patrzyli, jak ich jedyny syn powoli zatraca się we własnym szaleństwie. Jak wziął się w garść, decydując się na to, o czym od początku wiedział, że to jedno wielkie oszustwo. I oszukał siebie, ją, wszystkich dookoła. A teraz zranił tak wiele osób, stracił najlepszego przyjaciela i wiedział, że postąpił nie jak honorowy człowiek, którym był od zawsze, tylko jak ostatni drań i egoista. I to go też dobijało. Ale nie mógł inaczej, bo ona i Max byli dla niego najważniejsi na świecie. Gdy skończył mówić, Paulina przytuliła jego głowę do swych nagich piersi i głaskała jego ciepłe policzki. – Piotrusiu, Boże. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas, ale nie mogę, nie potrafię. Jedyne co mogę zrobić, to dać ci tyle miłości i szczęścia, ile tylko jestem w stanie. Ty jesteś moim życiem, moją jedyną, wielką miłością, w którą wątpiłam, a która była mocna i niezawodna, tak jak ty sam. A ja to odrzuciłam. Uwierz mi, nie ma minuty, sekundy, żebym tego nie żałowała. Ale masz rację. teraz koniec. Teraz mamy siebie, należymy do siebie, od zawsze przecież, od momentu, kiedy wpadłam na ciebie w bibliotece, od tamtej chwili jesteśmy ze sobą złączeni. A teraz, przez Maxa, jesteśmy złączeni jeszcze bardziej. I już nic nas nie rozdzieli. I nikt – pocałowała go w usta, a wtedy on wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni, szepcząc jej do ucha: – Kocham cię, moja czarnowłosa dziewczynko. moja, tylko moja.
Ciężką pracą i wiarą w sukces odbudowałem swój organizm do tego stopnia, że mogłem wygrywać z najlepszymi na morderczych dystansach Ironman i Double Ironman.
Czasem nie chodzi o ucieczkę, lecz o znalezienie choćby najmniejszej strefy komfortu w piekle...
Główne Miasto, Stare Miasto, Korzenne Miasto, Stare Przedmieście, Młode Miasto, Nowe Miasto i Dolne Miasto, budowane łącznie ponad siedemset lat, spłonęły w trzy dni. Nie był to pierwszy pożar Gdańska. Pomorzanie, Brandenburczycy, Krzyżacy, Polacy, Szwedzi i znów Szwedzi, Francuzi, Prusacy i Rosjanie, także Sasi już przedtem, tworząc historię, co parę dziesiątków lat uznawali, że trzeba to miasto spalić - a teraz Rosjanie, Polacy, Niemcy i Anglicy wspólnie wypalali po raz setny cegły gotyckich budowli, nie uzyskując w ten sposób sucharów. Płonęła Straganiarska, Długa, Szeroka, Tkacka i Wełniarska, płonęła Ogarna, Tobiasza, Podwale Staromiejskie, Podwale Przedmiejskie, płonęły Wały i Długie Pobrzeże. Żuraw był z drzewa i płonął szczególnie pięknie. Na ulicy Spodniarzy ogień kazał sobie wziąć miarę na wiele par uderzająco jaskrawych spodni. Kościół Najświętszej Marii Panny płonął od środka i przez ostrołukowe okna ukazywał uroczyste oświetlenie. Pozostałe, nie ewakuowane jeszcze dzwony Świętej Katarzyny, Świętego Jana, Świętej Brygidy, Barbary, Elżbiety, Piotra i Pawła, Świętej Trójcy i Bożego Ciała stapiały się w dzwonnicach i skapywały bez szmeru. W Wielkim Młynie mielono czerwoną pszenicę. Na Rzeźnickiej pachniało przypaloną niedzielną pieczenią. W Teatrze Miejskim dawano prapremierę "Snów podpalacza" dwuznacznej jednoaktówki. Na ratuszu Głównego Miasta postanowiono podwyższyć po pożarze, z ważnością wstecz, pensje strażaków. Ulica Świętego Ducha płonęła w imię Świętego Ducha, Radośnie płonął klasztor franciszkanów w imię Świętego Franciszka, który przecież kochał i opiewał ogień. Ulica Mariacka płonęła równocześnie w imię Ojca i Syna. Że spłonął Targ Drzewny, Targ Węglowy, Targ Sienny, to samo przez się zrozumiałe. Na Chlebnickiej chlebki już nie wyszły z pieca. Na Stągiewnej kipiało w stągwiach. Tylko budynek Zachodniopruskiego Towarzystwa Ubezpieczeń od Ognia z czysto symbolicznych względów nie chciał spłonąć.
"co prawda NRD jest zaprzeczeniem pojęć o swobodzie, ale i w RFN istnieje ustawa o stanie wyjątkowym" (cytowane z pamięci ale bez naruszania meritum, zdaniem tego byłego SSmana oba reżimy były niedobre)
Miejsca, w których się rodzimy, powracają w przebraniu, jako migreny, bóle brzucha, bezsenność. Sprawiają, że budzimy się, spadając, i szukamy po omacku lampki, przy łóżku, przekonani, że wszystko, co stworzyliśmy, zniknęło w nocy. Stajemy się obcy dla miejsc, w których się rodzimy. One nas nie rozpoznają, ale my rozpoznajemy je zawsze. Są naszym szpikiem kostnym; są w nas wrośnięte. Gdyby wywrócono nas podszewką na wierzch, ukazałaby się mapa wycięta na lewej stronie naszej skóry, abyśmy mogli znaleźć drogę powrotną. Tyle że na lewej stronie mojej skóry są wycięte nie kanały ani tory kolejowe, ani łódź, tylko zawsze ty.
Bierz odwagę stamtąd, gdzie ją zostawiłeś, i bierz się do roboty!
Nie wiem, co ona tam bierze, ale niech lepiej bierze po pół.
Motto życiowe obu ciotek brzmiało: Brać z życia wszystko, albo jeszcze więcej!
I brały.
Miłość nie tylko daje, również bierze. I nie zawsze to dawanie i branie odbywa się w jednakowych proporcjach.
Jak dbamy, tak mamy. I mamy to, na co się godzimy.
coś nie bierze się z niczego
Przecież nie muszę brać narkotyków. Biorę, bo tak mi się podoba. Mogę przerwać w każdej chwili.
Mój poradnik jednoznacznie bowiem stwierdzał: "Dajemy i bierzemy. To obieg zamknięty. Jeśli dajemy tyle, ile bierzemy, panuje równowaga. Ten, kto tylko daje, ale nie potrafi brać, szybko traci siły. Kto tylko bierze, a niczego nie daje, czuje się źle.
Zło bierze się z egoizmu.
Jest czas na to, by dawać, i na to, by brać.
Od przyjaźni nie bierze się urlopu
Wszyscy ludzie są braćmi.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl