Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lewe do nas", znaleziono 72

Pocieram uśmiechniętą bliznę, od lewej do prawej i od prawej do lewej, szczęśliwy, że przypomina, bym nigdy więcej nie był takim idiotą
Po lewej stronie w swej purpurowej glorii zachodziło słońce.
Okazuje się, że mężczyzna, który ma dwie lewe ręce, również może się okazać całkiem przydatny.
Jeśli chodzi o umiejętność przygotowywania posiłków, to mam dwie lewe ręce. I to zwichnięte.
Magia dzieje się, gdy wyruszasz w nieznane ze zdumieniem w prawej ręce i przerażeniem w lewej.
Zło istnieje. Nie ma wzlotów bez upadków, prawej strony bez lewej ani dobra bez zła. Rozumiesz ?
Wszyscy zebrali się wokół jego łóżka, czekając z szacunkiem - żywi po prawej stronie, martwi po lewej.
Blizny mogą się przydać. Sam mam jedną nad lewym kolanem, jest doskonałym planem londyńskiego metra".
Blizny mogą się przydać. Sam mam jedną nad lewym kolanem, jest doskonałym planem londyńskiego metra.
(...) ja nie ufam nikomu, nawet własnemu cieniowi. Raz jest po prawej, raz po lewej, a zdarzało mi się go widywać z dwóch stron jednocześnie.
Jak zawsze mawiał jego ojciec: nie ma góry bez dołu, lewej strony bez prawej – i nie można przeżyć dobrych chwil, nie spodziewając się złych.
Nie słuchał tamtych głosów. Bez przeszkód minął przeszklone drzwi w lewym narożniku audytorium i zniknął w ciszy, przerywanej jedynie przez jego wewnętrzny, znienawidzony głos.
W pokoju stołowym dziadków było też pianino. Stało w kącie pod oknem, dokładnie rzecz biorąc pod lufcikiem (uwielbiam to słowo) umiejscowionym w lewym górnym rogu całościennego panoramicznego okna.
Brama była zatrzaśnięta na głucho, a samochodu mojej siostry nigdzie nie było widać, czyli byłam tu sama. Całkiem sama pośrodku... niczego. Po prawej drzewo, po lewej drzewo, z tyłu drzewa, z przodu drzewa.
Horace dostrzegł nagle, że koszula na lewym ramieniu Willa przesiąkła krwią.
- Kiedy ci powiem, padnij - rozkazał Horace.
- Dobrze! - odparł ponuro Will. - Kto wie, może padnę nawet trochę wcześniej, niż ty mi rozkażesz.
Po lewej stronie była duża sala, w której na podłodze w kuckach siedziało kilkanaście osób skupionych na modlitwie. Przez okno widać było tył budynku i pracujące w ogródku kobiety. Wszyscy członkowie sekty mieli na sobie białe tuniki.
On natychmiast wyciągnął w moją stronę dłoń. Spojrzałam na nią. Wciągnęłam powietrze. Złapałam za nią i zrobiłam jeszcze koło dwudziestu najdłuższych kroków w moim życiu, by nagle minąć wodospad z lewej strony. To było boskie.
Skradają się cicho , groźnie niczym detektywi Pinkertona, biorą mnie między siebie -Przygnębienie ustawia się z lewej, Samotność z prawej.Nie muszą mi pokazywać odznak. Dobrze znam tych agentów. Od lat gramy ze sobą w kotka i myszkę.
Błędem jest mniemanie, że Śląsk to obszar niepodzielnie polski. W wielkim godle narodowym Czech, na jednym z czterech heraldycznych pól, widzimy piastowskiego orła śląskiego. Ma to godło na lewym rękawie każdy czeski policjant. Dlaczego nie polski?
Stwierdziliśmy bez wątpienia, że welin i pigmenty miały ze sobą trudne przeżycia. Widoczne było delikatne cieniowanie dużego obszaru, wykonane lewą ręką w charakterystycznym stylu Leonarda, z pociągnięciami prowadzonymi z lewej do prawej, od góry do dołu.
Miejsca, w których się rodzimy, powracają w przebraniu, jako migreny, bóle brzucha, bezsenność. Sprawiają, że budzimy się, spadając, i szukamy po omacku lampki, przy łóżku, przekonani, że wszystko, co stworzyliśmy, zniknęło w nocy. Stajemy się obcy dla miejsc, w których się rodzimy. One nas nie rozpoznają, ale my rozpoznajemy je zawsze. Są naszym szpikiem kostnym; są w nas wrośnięte. Gdyby wywrócono nas podszewką na wierzch, ukazałaby się mapa wycięta na lewej stronie naszej skóry, abyśmy mogli znaleźć drogę powrotną. Tyle że na lewej stronie mojej skóry są wycięte nie kanały ani tory kolejowe, ani łódź, tylko zawsze ty.
Kris z trudem panował nad zszarganymi nerwami, nad roztrojonym
żołądkiem, nad potliwością dłoni czy nad nerwowym tikiem w postaci
drgającej lewej powieki. Kris zaczął powątpiewać w swoje przywódcze
zdolności. Z coraz większym lękiem spoglądał na wiszący
nad nim topór prezydentury.
Poszłam do łazienki - chciałam umyć zęby - i zobaczyłam Hanka w lewym dolnym kącie pomieszczenia; powoli i z godnością wchodził na niewidoczne schody. Patrzyłam, jak idzie do góry, aż zniknął, przeszedłszy przez sufit. Nie obejrzał się ani razu. Wiedziałam, że zdechł
Kiedy śmierć siedzi na krześle przy twoim łóżku, to po prawej ręce ma strach, a po lewej żal. Boję się, że będzie strasznie, boleśnie i ten żal, że to już wszystko, że niczego więcej już w moim życiu nie będzie. Teraz jeszcze mówicie mi, że mam być jak wampir, zyskać życie cudzym kosztem.
Po lewej stronie znajduje się salon fryzjerski. Budynek ze starego kamienia przebarwionego wieloletnim działaniem wody. Po prawej stoi pub z czerwonej cegły, nowszy, ale i pewnie ma już ze czterdzieści lat. A między nimi - zaułek.
Bez wątpienia ślepy.
- Bo widocznie wolisz bibliotekę. Może to przedsmak tego, co czeka nas wszystkich po śmierci? - Skręciła w przejście po lewej. - Może to raj, może tylko czyściec, może piekło. Albo jedno i to samo miejsce. Lubisz książki, jesteś w raju. Nie lubisz, jesteś w czyśćcu.
- A potępieni ścierają kurze?
Zaraz ich potem wyłapano co do jednego i powołano do życia. Tylko, że nikt nie wiedział jeszcze, jakie ono teraz jest. Jakie będzie? I gdzie? U góry czy na dole? Z przodu czy z tyłu? Po stronie lewej czy prawej? A może w ogóle go nie ma, choć ciągle się tak samo nazywa – życie. A tymczasem to tylko szus z jednej biedy do drugiej.
"Nagle dostrzegłam mężczyznę. Na lewym nadgarstku miał zawiązaną czerwoną bandankę, która zdecydowanie nie pasowała do reszty stroju. Dziwne.
– Widzieliście tego gościa? – zawołał Tomek. – Tego z tą czerwoną chustką na ręce. Zombi muszą takie nosić, żeby każdy mógł je od razu rozpoznać."
Dom Wielkiej Madam ma pokoje tu i tam, z lewej i prawej. Pokój do srania jest inny od tego do kąpania. Pokój do wieszania ubrań jest inny od tego do spania w łóżku. Jest specjalny pokój do chowania butów, do chowania samochodów, do trzymania makijaży. Wszystkie są duże, ze złotymi kafelkami na podłodze.
Gabriel spojrzał na plakietkę z nazwiskiem po swojej prawej ręce i z ulgą przekonał się, że siedzi obok spadkobierczyni fortuny po właścicielu brytyjskiej sieci supermarketów, która, jeśli wierzyć londyńskim brukowcom, niedawno usiłowała zamordować łajdaczącego się męża nożem rzeźnickim. O dziwo, na plakietce po jego lewej nie było żadnego nazwiska.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl