Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lub z dziwna", znaleziono 643

Kodowanie zawsze miało pewien osobliwy posmak cudotwórstwa. Jasne, jest formą inżynierii. Tym się jednak różni od wszystkich innych jej rodzajów - mechanicznej, przemysłowej, lądowej - że maszyny wytworzone za pomocą oprogramowania są utkane ze słów. Kod to język: język, którym człoowiek przemawia do krzemu, język, który sprawia, że maszyna ożywa i wykonuje naszą wolę. Przez to kod jest dziwnie literacki.
Taka to już dziwna cecha naszego narodu, że chętniej staje się przeciw czemuś niż za czymś. I zamiast popierać to, co dobre, woli wskazywać złe. Sam siebie też za nic nigdy nie obwinia, ale innych. I to na nich wylewa całą swoją złość, gdy coś mu się nie udaje. A zwłaszcza szlachcic pod tym względem jest szczególny. Musi mieć wroga, którego może obwinić za wszystkie swoje niepowodzenia, skoro sam siebie nie może.
Twoja mapa jest jeszcze pusta - jak ta czysta kartka. Jesteś zatem w sytuacji, w której nie wiesz, do czego dążysz i którędy biegnie Twoja droga. Nic dziwnego, że nie wiesz, co począć. [...] Pomyśl jednak o tym w inny sposób. Ponieważ kartka jest czysta, możesz narysować taką mapę, jaką tylko zechcesz, wytyczyć dowolną drogę. Wszystko zależy wyłącznie od Ciebie. Jesteś wolny i masz nieograniczone możliwości.
"Jako że zanosi się na noc wspominek, odnajduję swoją obrączkę. Leży w najwyższej szufladzie owinięta w bibułkę. Nie mogę jej już nosić, bo stawy mam opuchnięte, a palcom brak krwi. Rozwijam bibułkę i patrzę na nią. Nie zmieniła się. Ma w sobie dziwną moc, stanowi symbol, więź, i wiem, WIEM, że dla mnie istnieje tylko ta jedna kobieta. Wiedziałem o tym, kiedy nakładałem jej tę obrączkę, i wiem o tym teraz."
Dziwne, że kiedy wracamy do domu, pojawiają się głównie wspomnienia z dzieciństwa, jakby tylko one się liczyły. Może dlatego, że z wiekiem to miejsce przestaje być azylem, a staje się więzieniem. Chcemy się z niego wydostać. Wszystko co kiedyś było ciepłe, bezpieczne i magiczne, zaczyna nas irytować. No, ale kiedy w końcu udaje się uciec, nie mamy już z czym walczyć. Dom odzyskuje dawny urok. Tylko problem polega na tym, że już nie jest naszym domem.
Natura ludzka ma swe granice, może znosić radość, cierpienia, ból aż do pewnego stopnia i ginie, gdy tylko ten stopień przekroczy. Nie chodzi tu więc o to, czy ktoś jest słaby, czy silny, tylko - czy może przetrwać miarę swego cierpienia, moralnego czy fizycznego, i uważam za rzecz równie dziwną mówić, że tchórzem jest człowiek, który sobie odbiera życie, jak byłoby niewłaściwe nazwać tchórzem tego, który umiera na złośliwą febrę.
,,Ziemska cywilizacja dokonała dziwnego skrętu, coś przetrąciło jej kręgosłup. Nie potrafili w porę zatrzymać postępu i teraz technika pożera świat. Nawet nie dostrzegają, jak bardzo zmieniła się ich mentalność... Nie umieją już żyć bez ułatwień. Zmiękli, zdegenerowali się, wyrodzili. Nie są w stanie cieszyć się codziennym trudem, wysiłkiem, bólem zmęczenia. Płaczą, że nie mają prac, a jednocześnie od setek lat konstruują coraz wymyślniejsze maszyny, by się od tej pracy uwolnić
W głębi duszy doktora od pewnego czasu tańczył jakiś dziwny ognik niesprecyzowanej radości właściwej ludziom, którzy wszystko co mieli, pozostawili za sobą. Był to stan, którzy znają dobrze wszelkiej maści straceńcy. Euforia, która przychodzi niespodziewanie, gdy zrozumie się, że wszystko zostało już stracone i nic nie może powrócić. Gdy człowiek ostatecznie poddaje się wyrokom losu i, paradoksalnie, w nieczułość świata odnajduje radość i nadzieję.
Nie wiedziała, skąd w przyjaciółce taka fascynacja społecznym brudem, za jaki miała mieszkańców wszystkich rozsianych po przedmieściach wielopiętrowców. Nie zapuszczała się tam praktycznie nigdy. Spacery z rodzicami kończyły się w oswojonych miejscach - pod Biprostalem albo na Nowym Kleparzu. Po co miała iść dalej? Wybierać się między dziwne bloki, o których jeśli coś się słyszało, to tylko takie rzeczy, jak ostatnio: że na osiedlu Oświecenia szesnastolatek porąbał rodziców na kawałki?
Po tym, jak Lucy zapytała, czy chłopczyk na zdjęciu stojącym na biurku Rachel to jej wnuk, obie z Tess zaczęły się rozpływać w komplementach. Nie żeby zdjęcie Jacoba rzeczywiście nie było urocze, ale nie trzeba geniusza, żeby się domyślić, o co im tak naprawdę chodziło. "Wiemy, że twoja córka została zamordowana tyle lat temu, ale czyż ten mały chłopiec nie wynagrodził ci tej tragedii? Błagamy, powiedz, że tak, żebyśmy mogły przestać czuć się tak dziwnie i nieswojo!".
Dziwna rzecz – odezwał się milczący do tej pory Dębicki. – Bismarck jest artystą, ponieważ należał do tych, co budowali państwo niemieckie; ale organizator fabryki nie jest artystą, ponieważ tworzy tylko – fabrykę. Wypadłoby stąd, że większy honor – złapać wieloryba aniżeli – stworzyć wróble. Mnie się zaś zdaje, że drugie zadanie jest trudniejsze i że ten, kto zbudowałby porządnego wróbla, byłby artystą godniejszym podziwu aniżeli łowca wielorybów...
Jakże to jest, że nikt nie krzyknie, nie plunie w twarz, nie rzuci się na pierś? Zdejmujemy czapkę przed esmanami wracającymi spod lasu, jak wyczytają, idziemy z nimi na śmierć i – nic? Głodujemy, mokniemy na deszczu, zabierają nam najbliższych. Widzisz: to mistyka. Oto jest dziwne opętanie człowieka przez człowieka. Oto jest dzika bierność, której nic nie przełamie. A jedyna broń – to nasza liczba, której komory nie pomieszczą
To wszystko sprawiało, że był zadowolony, ale też czuł się jakoś dziwnie. Szczególnie po tej rozmowie. Dotarło chyba do niego, że mimo wszystko jest tutaj też czas na rozmyślania o rodzinie, o domu, o kraju. Jest czas i miejsce na tęsknotę za bliskimi. Czyli na to, czego od wyjazdu sam jeszcze nie doświadczył. Mimo, że nieraz myślał o przeszłości pozostawionej gdzieś tam, tysiące kilometrów i o przyszłości, która każdego dnia niosła nowe wyzwania, zaskakiwała i nie dała się w żaden sposób przewidzieć.
Największym wrogiem starszych ludzi jest teraźniejszość, tak daleka od ich dzieciństwa, młodości, szkolnych lat i pierwszych miłości. Teraźniejszość dla osób w podeszłym wieku jawi się obco, dziwnie; ciągle za czymś nie nadążają, nie rozumieją trendów, nowinek technologicznych, języka młodzieżowego. Ich życie zwalnia, hamuje, gdy tymczasem młodzi nabierają prędkości i dopiero się rozpędzają ze swoimi planami, marzeniami i celami.
Spośród wszystkich narządów serce budzi najwięcej emocji. Może być złamane, pełne miłości lub radości albo zrobić dziwnego małego fikołka, gdy zobaczysz w windzie swoja sympatię. Kładziesz na nim dłoń, by złożyć przysięgę, okazać wierność, uczciwość lub szacunek. Kogoś okrutnego nazywa się człowiekiem bez serca. O życzliwym i szczerym mawia się, że ma serce na dłoni. A gdy poczujesz ulgę, robi się lżej na sercu.
To podstawowy, najczęściej popełniany błąd. Wszyscy myślą, że schizofrenia oznacza rozszczepienie osobowości, ale tak nie jest. Schizofrenicy cierpią z powodu problemów z przetwarzaniem myśli. A to prowadzi do halucynacji, urojeń, zaburzeń myślenia, dziwnych zachowań czy wypowiedzi. Ale ci ludzie nie są niebezpieczni. Tobie zaś chodzi o rozdwojenie jaźni, znane też jako osobowość naprzemienna. Polega na występowaniu przynajmniej dwóch osobowości u jednej osoby.
„(…) W tym momencie na ekranie, w samym rogu kadru, pojawiło się dwóch chłopców, z których niższy miał na sobie bufiaste spodnie do kolan, a wyższy… dziwnie znajomą bluzę z napisem „CALIFORNIA BEACH GUARD”. Chłopak stroił głupie miny. Wojtek przyjrzał mu się uważniej i ze zdumienia poderwał się na równe nogi, bo… bo to był… Mikołaj! (…) Wojtek wytrzeszczał z niedowierzaniem oczy. Przecież to autentyczna kronika, widział ją niejeden raz! Co jest?”
Szymon Solański wiedział, że sam ze sobą nie wygra. Prowadzenie kryminalnych śledztw to była jedyna rzecz, na której się znał i którą kochał. Kochał też oczywiście Różę i Gucia, ale to się rozumiało samo przez się. Kiedy więc trafiała się okazja do tropienia przestępcy, choćby to był jego własny ślub czy miesiąc miodowy, brał sprawę bez zastanowienia. Róża zazwyczaj miała mu to za złe. Tym razem jednak zachowywała dziwny spokój.
Solański nabrał podejrzeń.
Zamelduj to jemu, bo nas wykończą.
— Sam on dobrze wie, co jest — mruczy Jabłczyński. Ale melduje:
— „Tadeusz 1 do Tadeusza: memu kotkowi brak jest bułek i trochę mleka. Mój kotek musi mruczeć, gdyż inaczej katarynka nie będzie grać. Kotek pije stale mleko. Kotek Dolińskiego ma nawaloną katarynkę. Kwiatków własnych koło nas nie ma“.
Dziwnie w tę straszną nadciągającą noc brzmią meldunki nadawane dziecinnym gaworzeniem.
Lipintz nie rozumiał, co się dzieje. Pobity przez policjantów, wywieziony nie wiadomo dokąd, jest nagle wyjątkowym gościem. Ale to nic. Przeżył szok, słysząc język polski. Jakby trafił daleko od domu na dalekie kresy Rzeczypospolitej. I ten dziwny człowiek... Był pewny, że skądś go zna. Dopasować oficjalny strój, przypatrzeć się okularom... Dodać swastykę na ramieniu. Ewentualnie szarfę ze swastyką. W ostateczności flagę III Rzeszy. Bingo.
Positano leczy wszystko, otwiera ci umysł na przeżyte dawniej cierpienia i rzuca światło na obecne, często ratuje cię przed błędną decyzją. To dziwne, ale czasami mam wrażenie, że ta nadmorska koncha chroniona przez górskie bastiony działa niczym lustro prawdy, zmusza cię do spojrzenia sobie prosto w serce, a to bezkresne morze, niemal zawsze przejrzyste i spokojne, również wzywa do ponownego przyjrzenia się sobie.
Dolina Alp – sto sześćdziesiąt sześć kilometrów zagłębienia od Mare Imbrium aż do Morza Frigoris. Ciągle badamy powierzchnię księżyca, chociaż wiedzą o tym nieliczni. Z tego obszaru pięć lat temu nasze księżycowe orbitery wychwyciły dziwny, sekwencyjny sygnał. Wyraźny, ale posiadający w swoim spektrum tajemniczy kod, coś jakby próba szyfrowania fali, tak aby sygnał ten mógł odebrać tylko jedyny właściwy odbiorca.
Wolontariuszami są skazani z zakładu karnego. Tutaj odnajdują swoją przestrzeń i spokój. Ci mężczyźni mają w sobie duże pokłady miłości, ale tylko wtedy, gdy nikt na nich nie patrzy. Tatuaże i żółta koszulka wolontariusza z napisem Lubię Pomagać, są jak pancerz ochronny. To taka forma ochrony przed ludzką życzliwością, wdzięcznością, a może nawet miłością?
Czy to nie dziwne, że hospicjum jest miejscem, gdzie ktoś o nich ciepło myśli i nie życzy im najgorszego?
Paradoksalnie im więcej posiadamy, tym częściej chorujemy. Czyż to nie dziwne? (...) Jak szczęśliwi byli nasi rodzice i dziadkowie, którzy spotykali się w grupach, by świętować pochody, sylwestry, majówki i wszelkie dni nadające się do zabawy. A teraz? Chcemy więcej i więcej. Szybciej i mocniej (...). Po jakimś czasie budzimy się i stwierdzamy, że nie mamy już ani przyjaciół, ani rodziny. Mamy tylko pracę. A ona nie jest w stanie zastąpić wspólnoty. Nawet jeśli wydaje się, że jest sensem życia.
To dosyć dziwne wydarzenie - zauważył. - Może zainteresowałyby pana Poirota. Wie pan, Poirot, słyszałem o panu. od Higginsona - (Higginson to było nazwisko naszego znajomego oficera) - mówił, że jest pan orłem w psychologii. - Owszem, studiuję psychologię - przyznał ostrożnie mój przyjaciel. - Zwrócił pan uwagę na twarz mojego kuzyna? Był zdruzgotany, nieprawdaż? Wie pan, dlaczego? Chodzi o dawną, przebrzmiałą historię klątwy rodzinnej. Opowiedzieć panu o tym?
Co więcej, oficer Taharski okazał się być konspiratorem separatystą (ruchy te nasilały się w ostatnich czasach na wszystkich planetach kolonialnych) i dziwnym zbiegiem okoliczności kilka dni wcześniej międzyplanetarne dowództwo konspiracyjne podjęło decyzję o potrzebie zrekrutowania Harksian, z uwagi na ich specjalne zdolności i powiązania. Marculus o tym nie wiedział, zanotował tylko, że zamknęli go w ciemnej kajucie więziennej i natychmiast wystartowali w przestrzeń kosmiczną.
Oh, chyba ktoś wszedł do budynku. Pójdę sprawdzić, a wy w tym czasie odpocznijcie momencik. Wykonaliście dzisiaj kawał dobrej roboty - powiedziała nauczycielka, wspominając z przyjemnością postępy swoich uczniów. Zadowolona i z uśmiechem na twarzy skierowała się w stronę przedsionka. Tam nie było jednak nikogo. Ogarnęło ją jakieś dziwne uczucie. Jakby czyjaś obecność. Nieznane. Obok . Blisko. Bardzo blisko.
Czesi czytają najwięcej w Europie. Polskę dzieli przepaść od europejskich liderów w czytelnictwie: od Czech, gdzie książki czyta prawie 80 proc. społeczeństwa, i od Francji, gdzie czyta 70 proc. U nas - ponad połowa nie czyta nie tylko żadnych książek, ale nawet krótkich tekstów. Nic dziwnego.
Kiedy spojrzymy w przeszłość, pamiętajmy, że czeskie odrodzenie narodowe stawiało nie na powstania zbrojne, ale na książki. "To naród filologów" - miał powiedzieć o Czechach Mickiewicz.
Z rozbawieniem myślał o tych wszystkich nieważnych sprawach, jakimi ludzie gorączkowo wypełniają sobie życie, o całej tej bezużytecznej, nerwowej krzątaninie. Jakby ci ludzie wierzyli, że jeśli bez przerwy będą czymś zajęci, nikt nie będzie miał czasu umrzeć. Marnujemy życie, postępując tak niedorzecznie (...). Zabijamy czas, a potem, w chwili śmierci - czy to nie dziwne ? - jak głupcy błagamy o jeszcze jeden rok, jeszcze miesiąc, tydzień, choćby jeszcze jeden dzień.
Powiedziała, o co jej chodzi? – Tak, proszę pana – bąknął służący niechętnie, jak gdyby przepraszał z góry za dalszy ciąg zdania. – Powiedziała, że chciałaby się z panem widzieć, ponieważ szuka rady w sprawie morderstwa, które prawdopodobnie popełniła. Herkules Poirot podniósł brwi, szeroko otworzył oczy. – Prawdopodobnie? Nie wie tego? – Tak się wyraziła, proszę pana, ta młoda pani. – Dziwna historia, ale być może interesująca – szepnął Poirot. – Poproś ją tutaj za pięć minut.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl