Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "miejsca dobry", znaleziono 37

Positano to dobre miejsca, żeby wrócić do życia.
Bogowie umierają gdy zostaną zapomniani. Ludzie także. Ale ziemia, ona zostaje. Dobre miejsca i złe. Ziemia nigdy nie odejdzie.
(...) taka jest natura odmieńców. Dobre duchy nie kradną dzieci i nie zajmują ich miejsca. Wysyła się tu tylko te złośliwe, żeby szerzyły zło. Oraz te posłuszne, aby je powstrzymać.
Nie żałowałam swojej decyzji, bo byłam przekonana, ze idziemy do lepszego miejsca. Tam, gdzie obie znajdziemy nie tylko schronienie i strawę, ale przede wszystkim dobrych ludzi, którzy nie pozwolą nam umrzeć.
Nie ma wokół siebie żadnej dobrej duszy, nikogo, kto wytłumaczyłby mu, dlaczego w świecie dorosłych nie ma miejsca dla dzieci i wszyscy czekają tylko, aż one też dorosną i staną się takie jak oni. Wtedy będą mogli pić z nimi wódkę.
W życiu nie trzeba się bać zmian. Przychodzą zazwyczaj niespodziewanie. zastany porządek, przewracają go do góry nogami. Ale często niosą coś dobrego. Innego, ale dobrego. Dają początek czemuś nowemu. Wymuszają odwagę, na którą być może nie było miejsca. Popychają do przodu, ale nie na tyle, by spaść z urwiska. Zawsze znajdzie się gałąź, by się jej złapać. Pamiętaj o tym (…)
(...) nie widziałem jeszcze ludzi, którzy spotkaliby się w dobrym miejscu życia. Takiego miejsca w życiu nie ma i być nie może. Zawsze zdaje się, że jest zbyt późno lub zbyt wcześnie; że zbyt wiele doświadczenia albo że zbyt mało. Zawsze coś stoi na przeszkodzie.
Bo świat ma dla nas przygotowane miejsca i nie należy się buntować, nic dobrego to nie przyniesie. I tak trafimy tam, gdzie powinniśmy. I trzeba pogodzić się z tym, że czasem nasze szczęście jest zupełnie gdzie indziej, wcale nie tam, gdzie go szukamy. Ale jest i czeka na nas. I w końcu znajdziemy się tam, gdzie należy, dokładnie tak, jak ten biały płócienny guzik.
Obcowanie z duchami nigdy nie jest proste, to ciągłe narażanie się. Nigdy nie wiemy, czy byt, z którym nawiązaliśmy kontakt, jest dobry, czy zły. Zawsze jest ryzyko, że po opuszczeniu nawiedzonego miejsca zło podąży za nami, a wtedy pozostaje tylko poproszenie o pomoc egzorcystę.
Trudno jest wzniecić bunt wśród tych, dla których wszystkie rzeczy są dobre. W ich umysłach nie ma miejsca na zło, choć przecież doznają go bezustannie. Niewolnik w izbie tortur, który wie, że jeśli będzie cierpiał w pokorze, znów się odrodzi... może jako tłusty kupiec... przyjmuje postawę inną niż człowiek, który ma tylko jedno życie. Tamten może znieść wszystko, wiedząc, że choć dziś wielki jest jego ból, jego przyszła rozkosz będzie tym większa.
W jego ocenie dobry dziennikarz powinien czasem naginać fakty, powinien pisać bezkompromisowo, nie zwracając uwagi na to, że może kogoś zranić. Tekst miał być dobry - nawet kosztem innych ludzi. W tym zawodzie nie ma miejsca na sentymenty i empatię. Sam miał na konie kilka procesów wytoczonych przez bohaterów jego artykułów. Większość wygrał, stosując specjalną taktykę obrony. Zawsze tłumaczył, że informację otrzymał od informatora, który zweryfiował je u innych źródeł. Gdy sąd stwierdzał, że pisał nie prawdę, przechodził do ataku, tłumacząc, że ktoś specjalnie chciał go skompromitować i pogrążyć. Zawsze w takiej sytuacji najlepiej się sprawdzały mityczne służby specjalne.
Na bazę, w której się obecnie znajdują, napadają piraci, którzy są sługami jednego z tamtejszych lekarzy. Jak się później okazuje, dziewczyna zostaje porwana, a mężczyzna pozostawiony na pastwę losu. Gdy dziewczyna dociera do dziwnego miejsca będącego bazą, a raczej laboratorium, już wie, że łatwo się stąd nie wydostanie. Okazuje się, że napastnik, który ją przetrzymuje, jest zwariowanym doktorkiem, który próbuje przeprowadzać na niej doświadczenia jak na króliku, wstrzykując jej różne substancje. Zadaje jej ból psychiczny i fizyczny, ponieważ uważa, że jest ona kluczem do wydostania się z tego okrutnego świata, a raczej jego pozostałości, bo zostały strzępy i ruiny. Dziewczyna jest zagubiona i nie rozumie, dlaczego jej sny są tak ważne i potrzebne do dalszego działania. Zwariowany lekarz zadaje jej mnóstwo dziwnych pytań i ciągle analizuje jej sny. Dziewczyna jest na skraju wyczerpania emocjonalnego, osłabiona, pobita, z ogromną ilością różnych substancji w organizmie. Wciąż nie rozumie, dlaczego jej sny tak są ważne i co one mogą dać właśnie tej rzeczywistości. Kiedy mężczyzna jest już prawie pewny, że odnalazł eliksir i antidotum, w jej umyśle na bazę napadają żołnierze, odbijając dziewczynę z rąk okrutnego lekarza. Jest tak wystraszona, że nie wie, komu zaufać tym razem. W grupie jest dziewczyna, Monik, która dowodzi całą ekipą. Jest także jej oddany i wierny mąż Luk, który jest bardzo dobrym informatykiem i potrafi świetnie analizować plany.
J. Lipiec, Rywalizacja i perfekcja, [w:] Kalokagatia, Kraków 1988, s. 17-21 W całym sporcie, we wszystkich jego dziedzinach dziś uprawianych, a nawet we wszystkich dających się przewidzieć przyszłościowych konkurencjach, w rodzaju dziesięciokilometrowego czołgania się w tunelu ze strzelaniem z łuku do rzutków co jedno okrążenie – a więc w sporcie uprawianym wczoraj, dziś i możliwym jutro, obowiązująca zasada wyczynu ponad przeciętność obejmuje dwa możliwe warianty wyłaniania zwycięzcy i zwycięstwa jako niezbędnego atrybutu każdego wydarzenia sportowego. Pierwszy – poprzez bezpośrednie pokonanie przeciwnika, czyli innego człowieka, innych ludzi. Drugi sposób – to zwycięstwo pośrednie, lecz poprzez bezpośrednie pokonanie granicy pewnej konwencjonalnej i abstrakcyjnej wartości, którą jest zazwyczaj tak zwany rekord, czyli dotychczasowa "najlepszość". Obydwie te formy współżyją ze sobą zgodnie w ramach tego samego zjawiska, jakim jest sport, choć prawdopodobnie wyznaczają inne drogi i inne cele dla gatunku ludzkiego. Nie chodzi, oczywiście, o to, że przebieg konkurencji, w której bliska obecność rozradowanego zwycięzcy i pokonanych współzawodników wyznacza inną dramaturgię zdarzeń, niż samotny bieg długodystansowca po rekord świata, po którego pobiciu wskazówka chronometru ani drgnie z emocji. Rzecz nie w tym, jaki jest konkretny, techniczny mechanizm oceny współzawodników, by spośród nich wyłonić zwycięzcę, niewątpliwie bowiem istnieją poważne różnice między ogłoszeniem zwycięstwa boksera przez nokaut z arytmetycznymi działaniami na wskaźnikach subiektywnych not sędziowskich w tańcach na lodzie. Osiągnięcie zwycięstwa, które jest celem najwyższym, bądź samo tylko pretendowanie do najlepszego rezultatu w sportowej konfrontacji inaczej kształtuje się w przypadkach gdy chodzi o wykazanie przewagi tu i teraz nad rywalami – inaczej zaś, gdy teraźniejszość ustępuje pola innym wymiarom: przeszłości i przyszłości, równocześnie stawiając barierę przyszłym próbom jej pokonania, zupełnie inaczej niż zwycięzca konkretnego biegu, skoku czy walki, którego nazwisko, co prawda, nie zawsze – bo tego nikt mu nie odbierze – zostanie w annałach i czasem w żywej pamięci ludzkiej (symbolem czego jest medal, absolutyzujący dany czyn), ale też naprawdę nie przekracza swym sukcesem pewnej chwili, danego teraz, tego momentu, kiedy właśnie wygrał w obrębie konkretnego wydarzenia. Pokonanie człowieka jest aktem jednorazowym i pod pewnym miejscem pozbawionym miejsca w historii, ponieważ nie ma sposobu, by przenieść dane zwycięstwo, osiągnięte w walce konkretnej, uwarunkowanej miejscem, czasem pogodą, samopoczuciem sportowców, na inny teren, w inny czas, w inny układ determinacji. Zwycięstwo nad drugim człowiekiem odnosi się więc tylko od tej chwili, w której zostało osiągnięte i za nieszkodliwą zabawę fantastów należy uznać na przykład plebiscyt na najwybitniejszego w świecie sportowca roku lub dywagowanie żurnalistów, czy futboliści węgierscy z czasów Puskasa, Bozsika i Koscisa pokonaliby Holandię Cruyffa, Needkensa i Ransenbrincka, bądź tez jak zakończyłby się pojedynek Joe Louis – Muhamed Ali. Osiągnięcie wyniku, który jest wartością wyraźnie określoną – zwykle liczbowo – pozwala natomiast umieścić każdy rezultat, uzyskany kiedykolwiek, gdziekolwiek i przez dowolnego człowieka (byle zostały zachowane pewne elementarne konwencje odnośnie do warunków, sprzętu i sposobu mierzenia) w pewnym ciągu dziejowym, zazwyczaj progresywnym, w którym poszczególne wartości (wyniki) są charakterystycznymi punktami tej skali. Mówiąc jeszcze inaczej: zwyciężając w bezpośredniej walce sportowiec osiąga przewagę nad innymi, tu i teraz zgromadzonymi sportowcami, zwyciężając zaś pośrednio, poprzez uzyskanie wybitnego wyniku osiąga przewagę nad wszystkimi ludźmi, którzy do tej pory próbowali podobnego działania, a także rzuca wyzwanie, każdemu następnemu, zmuszonemu automatycznie do przyjęcia walki nie z rekordzistą, ale z jego abstrakcyjnym tworem, czyli rekordem. Rozróżnienie to – występujące notabene nie tylko w sporcie, ale w wielu innych dziedzinach aktywności ludzkiej – pozwala właśnie na najjaskrawszym przykładzie, jakim jest sport, ukazać dwie tendencje uzewnętrzniania się stosunków między ludźmi. Jedna tendencja, którą nazwiemy rywalizacyjną, polega na tym, że człowiek swą wartość usiłuje określić poprzez wielokrotne, ale zawsze zorientowane na konkretne tu i teraz przyrównywanie się do pewnego konkretnego innego człowieka. Druga tendencja, mająca charakter perfekcjonistyczny, na dalszym planie zostawia postu lat bycia lepszym od kogoś innego, natomiast koncentruje się na wysiłku bycia lepszym od siebie samego, czyli od takiego, jakim się było uprzednio. Obie tendencje wyznaczają w założeniu nie kończący się nigdy program przyszłościowy: tendencja rywalizacyjna w ciągłym poszukiwaniu przeciwników, by się do nich przyrównać i pokazać, że się nad nimi góruje; tendencja perfekcjonistyczna w stawianiu sobie coraz wyższych wymagań, stałym przekraczaniem pułapu osiąganych uprzednio rezultatów. Rywalizacjonizm i perfekcjonizm dysponują tez – wedle swych skal wartości – różnymi granicami swych programów; dla pierwszego granicą tą jest być lepszym od wszystkich, dla drugiego – być po prostu bardzo dobrym, tak dobrym, jak to leży w możliwościach ludzkich. W rozwoju ludzkości – a więc w skali daleko szerszej niż wyznacza to rozwój człowieka Wyczynu Sportowego – obie te tendencje przeplatały się wzajemnie, żeby nie rzecz wprost: warunkowały się dialektycznie. Wydaje sie jednak, iż skoro zasadne jest przyjęcie samego rozróżnienia owych tendencji, to należy stwierdzić, że choć ruch społeczny w ogóle wykazuje głównie cechy rywalizacyjne, to rozwój w swej osnowie ma i musi mieć charakter perfekcjonistyczny, doskonalący. W rozwoju techniki produkcyjnej można to wykazać wprost: w gruncie rzeczy nie chodzi o to, by mieć urządzenia tylko lepsze od cudzych, ale mieć je najzwyczajniej dobrymi, sprawnymi, skutecznymi (i oczywiście lepszymi od swoich własnych dotychczasowych). W rozwoju swej osobniczej świadomości człowiekowi nie może na serio zależeć, by np. wiedzę matematyczną miał lepszą od kolegów w klasie, lecz by matematykę pojął jasno i wyraźnie. Ludziom pragnącym osiągnąć powiedzmy szczęście, spokój, szacunek nie może zależeć, by być tylko szczęśliwszymi od innych, spokojniejszymi i mniej deptanymi w swej godności, lecz aby mieć po prostu szczęśliwe, harmonijne i udane życie.
- Proszę mówić. On prawie zawsze ma zamknięte oczy. Twierdzi, że już się napatrzył.
- Na to miejsce?
- Na ten świat. Nie spotkało go tu wiele dobrego.
Nie mogłam znaleźć tego miejsca. Nie jestem dobra w oreintacji w terenie, więc wzięłam taksówkę i oto jestem. Jak zwykle spóźniona.
Dobro to potężna moc, a dusza podążą do miejsca, gdzie trwa otoczona tym, czym sama emanuje s.266
Monika nie przypuszczała, że niedługo umrze, a ratownicy medyczni, którzy przybędą na miejsce zdarzenia, będą próbowali pozbierać ją do kupy przez dobrych kilka godzin.
Bezskutecznie.
Czy rzeczywiście warto jest oceniać ludzi przez wzgląd na miejsce urodzenia, pochodzenie i wygląd?, zastanawiał się Flint. Odwaga i lojalność wydają się lepiej świadczyć o tym, czy ktoś jest dobry.
– Musisz ten plecak wypakować, obejrzeć wszystko raz jeszcze, poczuć każdą z tych emocji. Dopiero wtedy będziesz mogła zostawić w cholerę te toboły i zrobić miejsce na nowe, dobre doświadczenia.
Może w końcu przyszedł czas, by wybrzmiała ta Dobra Nowina dla tych, którzy są daleko. Dobra Nowina o tym, że nie wszystko stracone! Że Bóg Cię nigdy nie przekreślił! Że przygotował dla Ciebie miejsce w niebie – nieważne, co złego w życiu zrobiłeś.
To tylko dobra rada. To pan jest mężem Natalii i do pana należy okiełznanie charakternej żony. Osobiście uważam, że czasem trzeba przylać pyskatej babie, żeby przypomniała sobie, gdzie jej miejsce.
Polacy tak naprawdę Ukrainy nie znają. Tymczasem jest to miejsce magiczne, którego mieszkańcy, jak niegdyś Polacy, walczą o dobra przyszłość. Nie jest to łatwa droga. Burzliwa historia, podziały i wrogie siły nie pomagają.
Ponownie jechałem bocznymi drogami, przez co straciłem jakąś godzinę, ale byłem pewny, że nie zatrzyma mnie żaden patrol policji. Przed dotarciem na miejsce zatrzymałem się na stacji benzynowej, aby zatankować samochód do pełna. Najgorsze, co by mnie mogło spotkać, to brak paliwa podczas ucieczki, a zakładałem, że takowa może się zdarzyć. Zadzwoniłem do Pitera, że niedługo będę na miejscu, ale co dziwne, miał wyłączony telefon. Na miejsce zajechałem około godziny 18:00, było już całkiem ciemno, co było dla mnie dobre, bo mniej rzucałem się w oczy. Podjechałem powoli niedaleko bloku, w którym znajdowała się serwerownia. Siedziałem w samochodzie dobre 10 minut obserwując okolicę, kiedy ktoś zadzwonił.
-Stać cię. Ale będziesz mi winien.
Obrócił się i spojrzał na mnie zimno.
-Co dokładnie?
-Niedługo mam urodziny, a to jest dobre miejsce na imprezę przy grillu. Co ty na to?
Napięcie opuściło jego twarz.
-Ale ty przynosisz alkohol. Jeśli pijesz, tak jak jesz, nie stać mnie na upijanie Cię na mój rachunek.
Budzik ostro zapiszczał wysokim, nieznośnym tonem. Męska dłoń odruchowo skierowała się w stronę klasycznego, plastikowego zegara, próbując dosięgnąć szerokiego klawisza wyłączającego znienawidzony dźwięk, ale dopiero za trzecim razem udało się trafić we właściwe miejsce i budzik zamilkł na dobre.
Cwaniak od razu wyczuł, że to może być też dobre miejsce dla niego. Właściciele byli bardzo mili, wiedzieli, że kot lubi poklepywanie, a nie głaskanie, i dawali mu spokój, kiedy chciał sobie poleżeć na ławeczce przed wejściem. Ale przede wszystkim mógł u nich liczyć na wyborne przysmaki. Na pierwsze danie szynka lub krewetki, na drugie słodka śmietanka lub jogurt.
– Wszyscy mamy w sobie trochę zła. Wszyscy zrobiliśmy w życiu coś, czego się wstydzimy i żałujemy. Coś, co zraniło nasze dusze i skrzywdziło ukochanych. Ale mamy w sobie również trochę dobra. Powiedziałbym nawet, że przede wszystkim jesteśmy dobrzy. W życiu chodzi o to, by odnaleźć równowagę, swoje miejsce. Jesteśmy trochę dobrzy, trochę źli.
Generał zamierzał spalić niezliczone domy i znajdujących się w nich ludzi, każąc swoim ludziom mordować niestrudzenie w dzień i w nocy, jednak martwe malowidła musiały ocaleć. Przyjazny uznał, że taki człowiek powinien trafić do Bezpiecznego Miejsca, by świat mógł stać się bezpieczniejszy. Tymczasem ludzie słuchali go i podziwiali, a świat płonął. Wszystko staneło na głowie. Ale może Przyjazny się myli, w końcu sędziowie powiedzielu mu, że nie potrafi odróżnić dobra od zła.
Zawsze żąda się ode mnie, abym przeklął sprawców wszelkich zbrodni, a ja wiem, że jedyną drogą, żeby sobie radzić z obecnością zła, jest przyznanie, że oni mimo wszystko są ludźmi. Także dla nich powinniśmy znaleźć miejsce w naszym sercu. Dla naszego własnego dobra. Nie zdejmuje to z nich wcale odpowiedzialności za czyny. Ale jeśli wykluczamy kogoś, odmawiamy mu prawa do przynależności, sami stawiamy się w miejscu Boga, decydujemy, kto ma żyć, a kto nie.
Nagle uświadomiła sobie, że najprawdopodobniej leży w grobie, dlatego jest tak ciemno i cicho… Ale czy to możliwe? Jeśli była w trumnie i żyła, to powinna przynajmniej coś czuć, choćby ból… Nie czuła kompletnie nic, nie słyszała bicia swojego serca, nie oddychała. Chyba nie… Ale jeśli nie żyła, to czy jej dusza nie powinna opuścić jej ciała? Zawsze myślała, że dusza opuszcza ciało w chwili śmierci. A może to jest miejsce, w którym dusze pokutują za grzechy popełnione za życia? Ale czy ona była aż tak zła, że tak długo tu jest, i ile jeszcze tu będzie? Zawsze sądziła, że jest dobrym człowiekiem. Zaraz zwariuje.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl