Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "pelne lepiej i oraz", znaleziono 117

Może to najgorsza decyzja mojego życia. Ale kiedyś pewien mądry człowiek rzekł, że żyje się "raz lepiej, raz gorzej, byle do przodu!".
(...) uważam, że ludzie w większości są zasadniczo dobrzy. Wiem, że ja jestem.
To ciebie nie jestem do końca pewny.
"Ludzie nie rodzą się dobrzy albo źli. Rodzą się z pewnymi skłonnościami, ale liczy się sposób, w jaki żyją. I to, jakich ludzi poznają."
(...) a ja nie jestem w stanie powiedzieć wam nic więcej- jedynie to, że pocieszali się najlepiej, jak potrafili, a to, jak pewnie wiecie z własnego gorzkiego doświadczenia, nigdy nie wystarcza.
Grupa dobrze zorganizowanych, energicznych i pewnych siebie kobiet nawet najbardziej ponure miejsce jest w stanie przekształcić w mały raj, pełen smakowitych zapachów i przyjaznych kolorów.
Może i są dobrze wyszkoleni, ale ja wiem, na co zwracać uwagę, aby dostrzec kłamstwo. Mogą wygłaszać wyuczone kwestie, zachowywać w określony sposób...Ale pewnych odruchów nikt nigdy nie będzie w stanie zwalczyć. Nie ma kłamców doskonałych.
Doszedłem do wniosku, że nawet jeśli nie mam ptaka, który dosłownie wyleciałby z kartki, to w pewnym sensie taki powinien być mój cel. Malować tak dobrze lub robić tak realistyczne zdjęcia, aż poczuję, że rzeczywiście tak jest.
W końcu, wyczerpany, położyłem się obok niej. Kiedy przyszedł mi orgazm i złapaliśmy oddech, przenieśliśmy się do łóżka i przytuliliśmy mocno. Czułem się z nią tak dobrze, jak z Natalią, a w pewnym sensie nawet lepiej. Paulina była doświadczoną kochanką, znała sztuczki, które powodowały, że szalałem z rozkoszy. Bzykaliśmy się jeszcze kilka razy tej nocy.
Fajne u niej było tez to, że zawsze mówiła, co myślała, nawet jeśli nie było to miłe. Pewnie dlatego nie miała wielkiego grona przyjaciół, ale jeśli się zastanowić, to lepiej mieć szczera koleżankę, niż taka która mówi co chcesz usłyszeć.
Wiesz, czego wtedy się nauczyłem? Szczerość to słabość. Chciałeś być kryminalnym, to bądź jak kryminalny. Im o tobie mniej wiedzą, tym jesteś silniejszy. W naszej robocie na pewnym etapie lepiej nie być szczerym. Z nikim.
-A jaka jest ta druga możliwość?- przestraszył się Eustachy.
-Że to sami wiecie kto...
-Eee... ten, no, Voldemort? (...)
-Dobrze by było...- Izydor wprawdzie nie wiedział, kim jest ten cały Voldemort, ale był całkowicie pewien, że to mniejsze zło niż Wędrowycz.
Sukces nie jest też zwykłą sumą decyzji i wysiłków, jakie podejmujemy we własnym imieniu. Lepiej określić go jako dar. Niektórzy z nas otrzymali od życia pewne możliwości, mieli na tyle sił i przytomności umysłu, by je wykorzystać.
Italia była w dalszym ciągu nierządnicą, obsługującą co najmniej dwóch klientów, Amerykę i Kościół, a burza miotała jej nawą dzień w dzień, pewnie z winy sternika, z którym lepiej było zgubić niż znaleźć.
- Macierzyństwo nie zawsze jest łatwe. Wydaje mi się, że to najlepiej strzeżona tajemnica na świecie. Mówi się o tym, jakby nie istniało nic przyjemniejszego, ale prawda jest trochę bardziej skomplikowana. Nikt nie mówi otwarcie, jakie to trudne, jakie niewygodne i niepewne.
-Jakby co, to ja jestem niezwykle groźna- rzuciła pośpiesznie niezbyt pewnym siebie głosem wiewiórka.- Po prostu zabójczo niebezpieczna. Więc niech nikomu lepiej nie przychodzą do głowy jakieś głupie pomysły łapania mnie czy coś.
Inne czasy... inne spojrzenie na pewne sprawy... i doszłam do wniosku, że dobrze, aby ktoś pamiętał, kiedy moje pokolenie już odejdzie. Nie tylko bohaterów, ale troski takich zwykłych ludzi jak ja, którzy niczym się nie wyróżniali, lecz chcieli postępować słusznie. Etycznie. ( Agnes)
Słowo pisane pozostanie na zawsze, pani Schafer. Bo pewnych rzeczy po prostu nie da się lepiej wyrazić. A druk to najlepsza metoda konserwacji myśli i historii, które w książkach mogą przetrwać całe wieki.
Następna rzecz: morderca zawsze pozbywał się ciała, wrzucając je do wody. "Ten łajdak wie, że jesteśmy na jego tropie; wie to bardzo dobrze i nie chce wpaść. Chce kontynuować, jeszcze i jeszcze. To pewne, że znów zaatakuje: to jest silniejsze od niego." Inspektor potrząsnął głową w bezsilnej złości.
- Nie znam siebie za dobrze, ale odnoszę wrażenie, jakbym był częścią jakiejś gry
- Jasne - odpowiadam. - Pewnie chodzi o Monopol. Ciągnie się w nieskończoność, aż w końcu zaczynają oszukiwać, byle tylko wreszcie skończyć. (str. 122).
Książka żyje dwa razy. Po raz pierwszy razem z autorem, kiedy jest jak trudne dziecko nakłaniane, żeby się zachowywało jak należy. W drugim życiu opuszcza dom i samodzielnie wyrusza w niepewny świat, autor zaś patrzy i ma nadzieję, że wszystko się jak najlepiej ułoży.
Za biurkiem siedział może czterdziestoletni łysy mężczyzna w białej koszuli, której dwa górne guziki były odpięte. Miał zdecydowanie kilka, jeśli nie kilkanaście kilogramów nadwagi. Nie było możliwości, żeby pod koszulą znajdował się kaloryfer, który tak dobrze zdążyłam poznać pewnej nocy.
Zbiegało się dobrze, mimo niezbyt pewnego gruntu stopy się nie ślizgały, uszy wypełniał szum wiatru, ale go nie zauważała, dla niej było tu cicho niczym w opuszczonym kościele. Czyż Bieszczady nie były jedną wielką, zieloną, cichą i pachnącą lasem świątynią?
Najwyższa pora, bym zamówił wieniec. Mam w tym pewne doświadczenie i wiem, że na grób zmarłej młodej kobiety najlepiej jest położyć białe kwiaty, by podkreślić tym samym jej niewinność i seraficzną dobroć. Wtedy żałobnikom będzie się wydawać, że żegnają anioła.
Pewien mężczyzna otwiera drzwi, a za nimi przebiera się naga kobieta. Człowiek dobrze wychowany natychmiast zamyka drzwi i mówi: "Przepraszam panią". Człowiek taktowny także natychmiast zamyka drzwi, ale mówi: "Przepraszam pana".
Pomyślałam, jakby to było dobrze być łagodną i zrównoważoną (...). Nie denerwować się nigdy, nie dręczyć wątpliwościami i brakiem decyzji, nie stać tak jak ja, pełna nadziei i dobrych chęci, przestraszona, obgryzająca paznokcie, niepewna jaką drogę obrać, jaką kierować się gwiazdą.
Nikt nie ma idealnego życia. Niektórzy po prostu lepiej utrzymują pewne rzeczy w tajemnicy. Mówiłeś o tęczach, ale wiesz, że nie mogą powstać bez deszczu, prawda? Moje życie nie jest łatwe, tak naprawdę jest od tego dalekie. Jestem po prostu dobra w noszeniu maski.
Tęskniła nieco za Śląskiem pamiętanym z dzieciństwa, mimo że nie pochodziła z rodziny robotniczej i zawsze żyła nieco z boku tych kształtujących region tradycji. A może po prostu jej sentyment wynikał tylko z tego, że w pewnym wieku każdy zaczyna uważać, że "kiedyś było lepiej"?
- Czy znał pan swojego ojca?
- Nie. Ale pewnie to i lepiej. Człowiek nie żyje wtedy złudną nadzieją. Dzieci, które znały swoich rodziców, zawsze wierzyły skrycie, że pewnego dnia ktoś wróci zabrać je do domu. A to zdarzało się naprawdę wyjątkowo rzadko. Moim zdaniem było im znacznie ciężej niż dzieciakom, które nie miały takich marzeń. Ich nie mogło już spotkać żadne rozczarowanie.
Nie wiem czemu, ale społeczeństwo wydaje się zafascynowane losami tych, którym powinęła się noga. Po części chodzi pewnie o myśl: "Mnie też mogło się to przytrafić, gdyby nie Opatrzność Boża". Dzięki komuś takiemu jak ja ludzie czują się chyba bardziej zadowoleni z własnego życia. Niejeden pewnie mówi sobie: "Zgoda, może nie powodzi mi się najlepiej, ale przecież mogło być gorzej. Mogłem się urodzić w skórze tego nieszczęśnika".
...w zakonach i seminariach najlepiej odnajdują się osoby niepewne siebie i potrzebujące autorytetu. Autorytetu, który wskaże im prawdę, poda reguły i powie, jak żyć. W struktury Kościelne wchodzą najczęściej w wieku nastoletnim i nie widzą, że odbiera im się samodzielność myślenia i postępowania.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl