Wyszukiwarka

Czy chodziło Ci o: plataplatoplatuplatypatt ?
Wyniki wyszukiwania dla frazy "platt", znaleziono 176

Bez względu jednak na cnoty i uczucia ludzie muszą jeść.
Pieniądz byłby bardzo głupim wynalazkiem, jeśliby go nie można było wydawać.
– Le­piej jeść ziem­nia­ki razem niż ka­wior osob­no.
Jeśliby nam płacono za każde "gdyby", wszyscy bylibyśmy milionerami.
- Jednak coś jadły- powiedziała ciszej.- Raz jedna ruszała ustami. I jedna miała zakrwawione paznokcie. Proszę pani, to było strasznie karane! Ale one tam w nocy jadły mięso z tych trupów!
[...] większość ludzi to owoce, a owoce nie jedzą mięsa.
książka rujnowała mi figurę. Ciągle tam jedzą i byłem ustawicznie głodny
I cóż z tego, że miał co jeść? Cóż za głupcem jest ten, który sądzi, że dostatek może dać szczęście.
Masz ci los! A od kiedy ładna miska jeść daje, co?!
-(...) Powiedz, co twoim zdaniem Lupin robił w tej restauracji? Wilson odparł bez wahania: - Jadł kolację. - Im dłużej razem pracujemy, tym większe robisz postępy. Zdumiewasz mnie Wilsonie. Istotnie, jadł kolację.
Ani się waż? To profanacja! Nutellę należy jeść wyłącznie łyżeczką wprost ze słoika!
samotność jest jak głód; człowiek nie zdaje sobie sprawy, jak jest głodny, dopóki nie zacznie jeść.
[...] aż tu podeszła do mnie staruszka. Machnęła laską i powiedziała:
- Panie, nie jedz tego, toż to dzikie!
Proszę dużo jeść, wysypiać się porządnie i starać się żyć, tak jak żyją rośliny.
Można oddychać, jeść, pić i czuć uderzenia własnego serca, a mimo to być martwym.
Nikt na tej sali nie jadł żywych myszy i wesz, a ja jadłam w obozie. Na apelu zapytano nas, kto czuje głód, i nas wystąpiło czworo. Dano nam żywe myszy i wpychano w usta – zeznawała Maria Gapińska, w obozie Pawłowska.
Bycie świadkiem ludobójstwa jest przytłaczające, pisanie o nim miażdży duszę.
Dziwnymi drogami chodzi przeznaczenie.
Zastanawiałem się, dlaczego jest tak, że śmierć jednego człowieka może być o wiele trudniejsza do zniesienia niż śmierć tysięcy zagazowanych, umierających w okrutnych cierpieniach?
Gdzieś daleko w Polsce toczył się po torach pociąg skazańców zmierzających w stronę Sobiboru.
Karolek odwrócił się do mnie ze słowami:
— Jutro będzie tu mnóstwo jedzenia.
Zapytałem sam siebie: czy my wciąż jesteśmy ludźmi?
Znaleźć się w Sobiborze w niewłaściwym miejscu oznaczało śmierć, odejście od esesmana bez pozwolenia było czymś nie do pomyślenia.
Po przejściu następnego transportu drogą do Komór gazowych chwyciłem grabie i dołączyłam do małej grupy więźniów sprzątających to miejsce. (…) Nigdy nie widziałam „drogi do nieba” w świetle dziennym. To było wstrząsające. Każdy odcisk stopy na piasku opowiadał o sprzeciwie, wołaniu o pomoc, o ludziach, którzy odeszli na zawsze.
Mimo nieludzkiej pracy i warunków życia w miejscu na pozór przeklętym i opuszczony przez Boga, ludzie się zakochiwali, troszczyli się o siebie, bywali zazdrośni i doświadczali wszystkich „normalnych” uczuć będących udziałem mężczyzn i kobiet.
Uświadomiłam sobie, że więźniowie Sobiboru byli w pewien sposób bezpieczniejsi niż Żydzi, którzy ukrywali się na fałszywych papierach albo w lasach, w ziemiankach, marznący, wygłodniali, traktujący jak cud każdy przeżyty dzień. W Sobiborze wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Sobibór to było czekanie na śmierć, pogodzenie się z nią. W świecie zewnętrznym toczyła się gorączkowa walka o życie.
Kiedy nie możesz zasnąć, wykorzystaj ten czas jak najlepiej: jedz, baw się z przyjaciółmi, oglądaj seriale.
Gdyby zniknęły koniki polne, muchy, świerszcze i ćmy, ptaki i nietoperze nie miałyby co jeść.
Skoro masz pistolet, to po to, żeby z niego strzelać, a nie żeby jeść nim obiad, i konwersować po francusku.
Było lato, miał wakacje. Widział swój ogromny brzuch w spodniach od dresu w rozmiarze XXL. Widział swoje napuchnięte stopy. Widział całą tę swoją samotność. Mógł ją złagodzić wyłącznie obżarstwem. Kiedy jadł, nie marzł. Kiedy jadł, nie czuł się osamotniony.
Stary zawsze się rozanielał, odkrywając nowy smak mamałygi, nawet gdy niespecjalnie przypadł do gustu jego synom, którzy raz dostali sraczki po kaszy z kakao. Mimo to ojczulek się nie poddawał. On by mamałygę mógł jeść każdego dnia.
I rzeczywiście każdego dnia wszyscy ją jedzą.
Dlaczego wszystko musi być takie trudne? - zastanawiał się. Ponieważ - odparła Saphira - wszyscy chcą jeść, ale nikt nie chce zostać zjedzony
© 2007 - 2024 nakanapie.pl