Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "praktyk", znaleziono 24

Piękny wygląd róż, ich aromat i bogata symbolika czynią je doskonałym narzędziem do wszelkich praktyk magicznych.
Francuzi, niby taki wyedukowany kulinarnie naród, a żrą to, co boćki. Wolałbym się do tych praktyk nie zniżać.
Ojciec wpoił mi przekonanie, że medycyna ratuje życie. Nie mam zaufania do tych wszystkich alternatywnych praktyk, o jakich coraz częściej słychać w ostatnich latach. Moja recepta jest prosta: jeśli źle się czujesz, to idź do lekarza, a nie licz na to, że pomogą ci jakieś zaklęcia.
Największym fenomenem, który go niezmiennie zaskakiwał, był swoisty dualizm światopoglądowy tej lokalnej społeczności. Z jednej strony bezkrytyczna wiara i przywiązanie do nauk Kościoła katolickiego, a z drugiej uznawanie guseł i czarów, których źródła sięgają zapewne czasów pogańskich. Na nic zdało się potępianie przez księży zabobonów i praktyk czarodziejskich.
Czy duchy piorą swoje prześcieradła?
Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział.
Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział.
Lepiej zamknij usta i pierz brudy we własnym domu, bo inaczej zrujnują ci życie.
Moja pani! Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział. Rozwłóczyć je po świecie to ani moralne, ani uczciwe.
Człowiek w drobiazgach codziennych tonie i zatraca siebie zupełnie. Żyć to jest sprzątać, gotować i prać – pisze do siostry (…). [Z.Moraczewska]
Później Sofia Ravello tłumaczyła carabinieri, że jak najbardziej można spędzać większość dnia w domu mężczyzny, gotować, prać mu pościel i zamiatać podłogi, a jednocześnie nic o nim nie wiedząc.
Ciast nie musisz piec, nawet by ci posłużyło. Dawniej kobiety nosiły wodę ze studni i prały na tarze. Teraz macie zmywarki, pralki automatyczne, suszarki i nadal wam źle.
Po drugie - oddaj kasę oraz całą posiadaną własność. Konto, auto (oraz prawko) i nieruchomości. Wszystko natychmiast przepisz na męża, ojca, brata lub najstarszego syna. To przecież te stuknięte feministki wrąbały cię w kanał posiadania tych wszystkich rzeczy
Nie chciała się kłócić przy innych. Prać w obcych domach własnych brudów, a potem tłumaczyć, że nie to miała na myśli.
To dlatego milczała, prosząc jedynie, by wrócili do domu. Gdy już tam docierali, rozpoczynało się ich prywatne, osobiste piekło.
(...) o ile nie każdego stać na nowe ciuchy, to każdy ma tak samo zbudowane kończyny górne, to znaczy wyposażone w przeciwstawny kciuk i pozostałe palce, wobec czego wszyscy mają jednakowe warunki i możliwości, by prać, szyć oraz prasować ubrania.
Z wnetrza domu powiało wonią dawno nie pranych skarpetek, ogryzionych kosci, rdzy oraz myszy. Jakub zapalił światło i myszy uciekły. Reszta została na miejscu, chociaż skarpetkom niewiele brakowało, by pobiec śladem gryzoni.
Księżniczki - sarknęła w myślach.
Dorosłe kobiety na utrzymaniu męża, którego tak naprawdę mało obchodzą, o ile gotują, szorują, piorą mu skarpetki, zajmują się dziećmi, by te nie przeszkadzały ojcu, ładnie wyglądają i zachowują się tak, jakby tylko leżały całymi dniami i pachniały.
Czasem uśmiechał się do Mony i mówił, jak mu przykro, że nie może wykonywać kobiecych prac – sprzątać, gotować, prać – i że teraz by się to przydało, skoro on nie ma już zamówień, a ona jest tak zmęczona. To bardzo miłe, wzdychała Mona, dobrze, że wolno mu jeszcze wykonywać niektóre męskie prace, jak hodowanie bakłażanów i pomidorów w ich małym ogródku.
Janusz Sadza-scenarzysta
Protoplastą Waldusia był sąsiad moich rodziców. W domu obok mieszkało dwóch chłopaków: Wiesiek i Waldek oraz ich ojciec. Pamiętacie starego Kiemlicza z Potopu Sienkiewicza, jego dwóch synalków oraz powiedzenie "Ociec, prać?". To była taka właśnie rodzinka. Zera intelektualne, ale wiedzieli wszystko.
Zwana żartobliwie kurą domową kobieta pięćdziesiąt lat temu podawała mężowi zupę, prała jego skarpetki w koszmarnej pralce marki Frania i prasowała mu koszule żelazkiem marki Predom. W latach siedemdziesiątych wśród rodzin przeprowadzono ankietę, z której wynikało, że tylko osiem procent panów odkurzało w swoich domach!
Za każdym sukcesem mężczyzny stoi jakaś kobieta. Słyszała to zdanie nieraz. Ludzie powtarzają je, żeby docenić te wszystkie siedzące w domach, miłe, grzeczne żony, które piorą, prasują i pakują mężusiom kanapki do pracy.
Ale czy ktoś przede mną powiedział: "Za każdym szaleństwem kobiety stoi jakiś mężczyzna"? Jestem pewna, że mama była wtedy o jeden mały krok od obłędu.
- E, tylko stłuczenie...Nic mi nie będzie. A tak swoją drogą, co to jest Homo bimbrownikus?
-Yyy... - Jego towarzysz uciekł spojrzeniem w bok. Muntancja taka. Wiesz, u zwykłego człowieka, jak się napije, to alkohol we łbie kręci, a rozpada się na octowe jakieś paskudztwa i ten, no, dwutlenek węgla. A jak ktoś jest mutas, to mu się w żyłach alkohol przekształca w czystą energię życiową, którą hindusy zwą prana.
Gorąca woda nie mogła ukoić bólu w moim ciele. Migdy wcześniej się tak nie czułam. Każdy mięsień krzyczał z bólu, a mój umysł był wyczerpany. Wyszłam spod prysznica na trzęsących się nogach. Było mi zimno nawet w pranej łazience. Powoli wytarłam lustro. Przeżyłam szok na widok swojego odbicia. Oczy miałam rozszerzone, policzki trupio blade, skórę ściągniętą. Wyglądałam na kosmitkę bardziej niż moi przyjaciele. Zaśmiałam się i od razu skrzywiłam. Dźwięk był zdławiony i brzydki, szokujący w cichym pokoju.
Jeśli chodzi o pranie, to mam jeszcze jedno wspomnienie. Myślę o siostrach zakonnych, które przyjeżdżały do nas po brudne rzeczy przełożonych i prały je w swojej pralni. Patrzyłem na nie przez okno, jak co sobota taszczą do furgonetki wielkie toboły z prześcieradeł. Było mi ich zwyczajnie żal. My też nie mieliśmy słodkiego życia, ale po sześciu latach zostawaliśmy księżmi i właściwie do końca życia żyliśmy jak pączek w maśle, mając zapewniony wikt, opierunek, sprzątanie i masę wolnego czasu. Wystarczyło raz albo dwa razy w niedzielę odprawić mszę, wygłosić kazanie, odbębnić swoje w konfesjonale, odsiedzieć raz w tygodniu pół godzinki w kancelarii parafialnej… i luzik. Może do tego parę godzin lekcji religii w szkole, ale za państwową kasę, którą ksiądz dostawał na swoje prywatne konto. A one? Przez całe życie żyły w klasztorze w rygorze większym od naszego. Dużo się modliły i ciężko pracowały. Idzie do zakonu taka dziewczyna, która mogłaby przeżyć ciekawe i szczęśliwe życie, zaślubia Chrystusa, a zostaje służącą, niemalże niewolnicą, która pierze gacie księdzu, gotuje mu i sprząta po nim. I w katolicyzmie jest jawnie człowiekiem niższego rzędu, bo przecież nie ma prawa zostać osobą duchowną. Prawie jak w islamie. Prawie. Pod względem religijnym różnica jest nieduża.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl