“- Przyprowadź ją kiedyś ze sobą - rzucił Tomek. - Razem z Wiśnią i Radziem ogarniemy jakiś miły wieczorek.
- Żebyście bydła mi narobili? Twoje nie doczekanie, nie raz widziałam was w akcji. - Jedwabniczykowski wstał z krzesła i na do widzenia podał rękę Basketowi.
- Dobra, dobra. Jak wytrzymuje z tobą, to najgorsze jest już za nią.”