Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "stos z roku", znaleziono 57

-Medycy gadają, że od palenia można nawet umrzeć.
-No, jak cię palą na stosie, to niewątpliwie.
Wszystko zaczyna się nie od pocałunku, ale o przypadkowego zetknięcia dłoni pod stosem płatków kukurydzianych
A gdyby tak ustroić się w róże
i wejść na ogromny stos
drzewa,
i pokazać: jak śpiewa
człowiek, co w różach na czole
umiera?
Śmierć jest łatwa. Każdy potrafi rzuć się na stos i zostać szczęśliwym męczennikiem. Prawdziwa próba to znieść cierpienie, które towarzyszy poświęceniu.
Birski stał właśnie zdumiony obok radiowozu i wgapiał się w niemym przerażeniu w stos ciał.
-Cco to jest? - zapytał
-Gdzie? - Jakub udał, że nic nie widzi.
Przeszło mu przez myśl, że dziewczyna jest czarownicą, która potrafi każdego omotać. Nie dziwił się, że takie jak ona wrzucało się kiedyś do nurtu Nysy lub paliło na stosie.
Wiele zwłok błyszczało jeszcze całkiem świeżo, sinawobiałe, poskręcane jak stos sznurów pereł. Inne były niebieskoczerwone i na wpół zgniłe albo już zaschnięte, jak suszone kwiaty.
Pierwszym, co przykuło moja uwagę, był numer zapisany niebieskim ołówkiem kopiowym na okładce notatnika, który leżał na samej górze stosu sfatygowanych, postrzępionych zeszytów.
Przyszłaś tu na kółko różańcowe? - rzucił uszczypliwie. -Kółko różańcowe mamy w czwartki, za to w piątki śpiewamy psalmy i palimy niewiernych mężów na stosie. Zapraszam wstęp wolny.
To chyba jednak ewolucja, tak już chyba będzie, że człowiek jedną rękę zyska do trzymania papierosa, jedną nogę do na bungee skoków, drugie serce, by mieć stos kochanek, drugą pochwę, dla erotycznych zabawek.
Jest zmierzch czerwony pory suchej. Noc będzie chłodna. Widziałaś? Chwasty uwiły swe gniazda. Coraz więcej kamieni - kamień na kamieniu powija. A dalej jest komin, stos drewna na opał. Jest ogień.
- Medycy gadają, że od palenia można nawet umrzeć.
- No, jak ciebie palą na stosie, to niewątpliwie - wszyscy zarechotali.
Zaciągnęli się raz jeszcze. Nieoczekiwanie pomiedzy drzewami coś zatupotało. Krasnoludy, jak na komendę, zwolniły cięciwy kusz, mimowolnie potwierdzając teorie lekarzy...
Spacerując po Lewinie Kłodzkim, warto przypomnieć sobie, że setki lat temu wydarzyła się tam straszliwa historia. Dawna świątynia, z której gont posłużył za rozpałkę stosu czarownicy, nie istnieje, ale na placu po niej postawiono murowany kościół pod wezwaniem Michała Archanioła trwający do dziś.
Mama oparła jej dłoń na karku i nacisnęła, wkładając w to całą siłę potężnych mięśni, wytrenowanych w ciągu jedenastu lat przesuwania ciężkich kotłów z praniem i dźwigania stosów wilgotnej pościeli. Carrie poleciała głową do przodu i uderzyła czołem w krawędź ołtarza. Na obrusie pojawił się krwawy ślad. Świece zadygotały
Na każdego prezydenta znajdzie się jakiś killer. Na każdego proroka - tysiące interpretatorów, którzy zniekształcą sens religii, zamienią jasny płomień w żar inkwizytorskich stosów. Księgi wrzucą do ognia, z symfonii zrobią szlagier i zaczną grać w knajpach, dowolne świństwo podbudują trwałą bazą filozoficzną. Niczego się nie nauczyliśmy.
Odbierał ich ból jako monumentalny dźwięk rozbrzmiewający tuż poza progiem słyszalności, jako potężne, nieustające wycie syreny boleści, jakby tysiące niewprawnych palców uderzały w tysiące klawiszy gigantycznych organów udręki. Uczucie było tak przemożne, tak natarczywe, że wodził wzrokiem po niebie, wypatrując emanujących z drzewa - jak z płonącego stosu - fal bólu.
Piosenka za szóstkę, kieszeń żyta i zapiekanych w cieście kosów mendle trzy. Przekrojono ciasto, ptaszków zabrzmiał chór. Co za pyszne danie na królewski dwór! Król był w skarbcu, liczył tam pieniądze swe, Królowa w komnacie bułkę z miodem je. Służebna w ogrodzie wietrzy ubrań stos, wtem przyleciał ptaszek, oddziobał jej nos.
Wracasz wypełniony wściekłością. Jesteś gotów to skończyć. I wtedy ją widzisz. Kobieta, która zmarnowała ci życie, nigdy nie powiedziała dziękuję, zdradziła cię, siedzi przy na wpół wygasłym ognisku. Te same blond włosy, ta sama pomarańczowa bluza. Przy stosie drewna leży mała siekierka. Podnosisz ją. Uderzasz.
Każdy mógł się pomylić.
Trupy się kumulują, stos wznosi się aż do nieba, historia powszechna świata, która jest zwykłym ciągiem masakr, stojących za każdym przemówieniem, każdym gestem, każdym wspomnieniem, i jeśli Auschwitz jest tragedią, która skupia w sobie naturę wszystkich innych tragedii, też nie przestaje być swego rodzaju dowodem na bezsensowność doświadczenia ludzkiego we wszystkich czasach i miejscach - wobec którego nic się nie da zrobić, niczego wymyślić.
Zabiły się z powodu naszych umierających lasów, z powodu krów morskich rozszarpanych przez śruby statków; zabiły się na widok zużytych opon ułożonych w stos przewyższający piramidy; zabiły się nie znalazłszy miłości, którą nie mógł być żaden z nas. Rozdzierające tortury, jakie cierpiały Lisbonki, wskazywały, że po zastanowieniu odmówiły zaakceptowania świata w takiej postaci, w jakiej im został przekazany, tak pełen usterek.
I co, córko? Po co ci były te środki pobudzające? – (...)
– Do mojego kolejnego grzechu (...) Uprawiania stosunków pozamałżeńskich. Z podszeptu szatana!
– Do czego?! – Zdumienie księdza było tak wielkie (...) – W twoim wieku?!
– Serce nie sługa – wyjaśniła Stasia.
– Ale toż przecież nie mogło tych stos... – ksiądz w odpowiednim momencie się zmiarkował – tych aktów natury intymnej być zbyt wiele.
– Zdziwiłby się wielebny (...) Parzyli my się z moim ukochanym niczym króliki na wiosnę
- Co tu robisz? - spytał Pijaka, którego zastał sterczącego nad stosem butelek pustych i butelek pełnych.
- Piję - odpowiedział Pijak z ponurą miną.
- Po co pijesz? - spytał go Mały Książe.
- Żeby zapomnieć? - odparł Pijak.
- Żeby o czym zapomnieć? -chciał się dowiedzieć Mały Książe któremu zrobiło się go żal.
-Żeby zapomnieć że mi wstyd - wyznał Pijak ze spuszczoną głową.
- Czego się wstydzisz? - wypytywał Mały Książe który pragnął mu pomóc.
- Wstydzę się, że piję - uciął rozmowę Pijak i ostatecznie pogrążył się w milczeniu.
(...) cała historia medycyny jest historią występowania przeciwko naturze. Kościół, a to obejmuje tak protestantów, jak i katolików, usiłował zapobiec stosowaniu środków znieczulających, naturalnym bowiem prawem kobiety jest cierpieć przy porodzie. Naturalnym prawem było umieranie od chorób. Naturalnym prawem było, że nie wolno otwierać ciała, by je zoperować i uzdrowić. Był nawet kiedyś pewien gość, imieniem Bruno, który został spalony na stosie, ponieważ nie wierzył w absolutne prawdy i prawa naturalne tego pokroju, Wszystko było niegdyś uznane za sprzeczne z prawem naturalnym. Teraz ten próg musi przejść kontrola urodzin.
Musi, wszystkie bowiem nasze kłopoty biorą się stąd, że na świecie jest obecnie za dużo ludzi.
Ojciec nigdy nie czytał tylko jednej książki. Na ogół najmniej trzy naraz, a czasem cztery i pięć. Stworzył sobie swój własny system, z którego podśmiewałyśmy się w młodości, ale który z wiekiem przejęłyśmy. Na jego stoliku leżało zwykle kilka książek, które określał: - To są książki w transie. - Książek tych nie wolno było nam ruszać. Rozróżniałyśmy w tym stosie następujące działy według naszej klasyfikacji: jedna książka to była zwykle "piła", czyli książka naukowa lub popularnonaukowa, drugą nazywałyśmy "kobyłą" - była to monografia lub powieść historyczna albo jakiś cięższy kaliber beletrystyczny, trzecią był zwykle jakiś Dar Księżycowy, czyli coś z zakresu bardzo lekkiej beletrystyki, czwartą jakiś Miesiąc Zatajony, czyli książka znana, kochana, którą co jakiś czas czyta się znów od początku. Poza tym na stoliku przy książkach leżały stosy atlasów, ponieważ wraz z bohaterami Ojciec odbywał wszystkie podróże, częściowo w wyobraźni, częściowo palcem na mapie.
Ludzkie miłości, kawalerze, mieszają się z nieufnością, obawą i wzgardą, i to, co nazywamy litością, bywa najczęściej naszą pogardą dla tych, ktorych kochamy. Nazbyt dobrze wiemy, co oznacza nasza litość nad bliźnimi, by nie obawiać się, że sami staniemy się z kolei przedmiotem współczucia. Astarte i Asmodeusz dzisiaj nawet patronują naszej pożałowania godnej przyjaźni. Wzgarda zatruwa naszą miłość, podobnie jak pragnienie kary zmąca nasze poczucie sprawiedliwości; mówiąc mięszy nami, nic nie jest dalsze od umiłowania cnoty, niż owa złowroga i małoduszna gorliwość, z jaką wyłączamy z porządku społecznego to wszystko, co zdaje się zagrażać jego wątpliwej harmonii. Urząd sędziego jest tylko swoistym haraczem, który płacimy księciu tego świata, ojcu kłamstwa; dozorca więzienny i kat byliby dla większości z nas wystarczającym ideałem sprawiedliwości; nie dość bowiem ukontentowani faktem, że w drapieżności przewyższamy tygrysa, w podstępie – lisa, a w jadowitości – zmiję, potrafimy dodać jeszcze do tych zwierzęcych przewag właściwość czysto ludzką, jaką jest duch zemsty. Większość ludzi po trzydziestce to po prostu ci, których utrzymuje przy życiu duch zemsty. Mścimy się za zło, które nam wyrządzono: mścimy się rownież za dobro, które wyświadczamy; i dltego właśnie nasze życie tak bardzo przypomina stos skrwawionego łajna. Miłość, wybaczenie win, współczucie! Cała możliwa wielkość i cała rzeczywista podłość człowieka!
Ktokolwiek miałby przyjść, nie przyjdzie, ale czy to podważa etos mojego czekania?
- Nie zabili nas? - zdumiał się Jakub. - Nawet nie spałowali?
- Co za upadek etosu policjanta! - Semen także był oburzony.
-Nie będziesz tu krzeseł - powiedziała.
-Ja o tym zdecyduję - odpowiedział Gavin.
-Zgodnie z przepowiednia.
-Ktos przepowiedział, że tak powiem?
-Nie, że będziesz dupkiem.
Łatwo było tu stracić poczucie czasu. Na początku liczenie było kluczowe. Liczenie godzin. Dni, tygodni, miesięcy. Potem lat.
Jej umysł spowijała mgła, jakby był wypełniony watą. Trudno jej było zebrać myśli. Wraz z upływem dni stawało się to trudniejsze.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl