Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "z aneta", znaleziono 198

… przybywaj na „Wyspy Pieprzowe” po kolejną porcję przygód! Z radością Cię powitam, ugoszczę i sprawię, że zapomnisz o wszelkich strapieniach i obawach. A tymczasem pozdrawiam Cię serdecznie i… już zmykam. Do zobaczenia niebawem! – pisze w zakończeniu Aneta Skarżyński. Czekamy zatem, licząc, że na ponowne spotkanie faktycznie nie będziemy musieli czekać zbyt długo.
Pani Aneto, major chciałby panią usłyszeć – kapitan podaje mi słuchawkę. - Dziękuję! Hr, hr hr… Aaaaaaaaaaaaaaaa, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, aaaaaaaaaaaaaaaaaaa – i przelatuję pasaż sopranowy po całej skali, starając się zaśpiewać najmocniej, jak umiem. Tymczasem po drugiej strony słuchawki panuje głucha cisza. Czemu nikt się nie odzywa? Co, u licha? - Halo? - Na litość boską, co pani!? Chciałem tylko porozmawiać, po – roz – ma - wiać, a omal nie straciłem bębenków!
Aneta była bardzo bystrą osobą, umiejącą dość precyzyjnie kojarzyć fakty i wyciągać trafne wnioski.
Starsza sierżant Aneta Nowak uśmiechnęła się zmieszana, jakby właśnie została złapana na wyjadaniu palcem dżemu ze słoika.
Aneta schowała telefon do sporej wielkości czarnej torby, prawie walizki, ale bez kółek, jak stwierdziła jej przyjaciółka Marlena.
Aneta nie pamiętała, kiedy byli z Michałem na imprezie sylwestrowej, kiedy razem tańczyli. Nawet jak ostatnio przeszło jej przez myśl, by dołączyć do koleżanek w jednej z warszawskich restauracji, to gdy wyobraziła sobie organizację opieki dla trójki dzieci, zrezygnowała.
Aneta stanęła w progu i dokładnie zlustrowała pokoik. Jej wzrok zatrzymal się na zdjęciu Karoliny, które Zuzanna ustawiła sobie na biurku
- Co to?
- Lotopałanka karłowata
Wzrok Anety sugerowal, że uważa swoją rozmówczynię za osobę uszkodzoną psychicznie
- Słucham?
- To takie zwierzątko z rodziny torbaczy, trochę podobne do wiewiórki. Potrafi latać, - Rozumiem.
- Aneta nie rozumiała, ale uznała, że dalsza rozmowa na terat lotopałanki jest zbyteczna. W końcu nie po to tu przyszła.
- Dostarczono mnóstwo nowych paczek. Jesteś potrzebna na magazynie, listami zajmiesz się później - oznajmiła suchym tonem i raz jeszcze spojrzała z odrazą na zdjęcie.
Latająca wiewiórka.
Absolutny kretynizm
Czytaj dalej
Jej oj­ciec za­wsze po­wta­rzał, że chęt­nych los pro­wa­dzi, a nie­chęt­nych wle­cze.
Opa­mię­taj się, Kor­na­tow­ska, albo zgu­bisz przy tym szcze­niacz­ku serce, majt­ki i resz­tę zdro­we­go roz­sąd­ku.
W jego ży­ciu ro­iło się od py­tań i nie­pew­no­ści. Ale Finka była wy­krzyk­ni­kiem i wia­domą, którą można było wpi­sać w każde rów­na­nie jako pew­nik.
Już jej niosą całun z welonem.
Chce od życia czegoś więcej.
I zagwarantuję to sobie z pewnością.
Aż się wszyscy zdziwią.
Mam trzydzieści lat.Mam dom,pracę,która kocham,wspaniałą córkę i … kogoś,kto nie daje mi tego,czego potrzebuje od życia
Żaden mnie tak nie podniecał ,nie zaczarował,nie umiał podejść.I pochłonąć.Prawie wszystko, co pisał,zostało zrealizowane
- Skarbie, wszystko jest fabułą. Wiesz, czy się różni życie od fabuły? - zapytała Agata.
Nina pokręciła głową, a Zuza wykrzyknęła odpowiedź:
- Życie nie musi się trzymać kupy i być wiarygodne.
– Życie nie­któ­rych jest taką kli­szą, że można by ją wy­wo­łać – skwi­to­wał Klon, który z wy­ra­zem bez­brzeż­nej po­gar­dy trą­cał wła­śnie pal­cem sztucz­ną ro­śli­nę.
– Odro­bi­na per­swa­zji bez­po­śred­niej jest jak smar dla try­bi­ków ma­chi­ny spra­wie­dli­wo­ści. Po­wi­nien to sobie wy­ha­fto­wać na ma­kat­ce i po­wie­sić na ścia­nie w kan­ce­la­rii.
– Jak się znu­dzą, to sobie pójdą. Gdyby trze­ba było sprać krew z dy­wa­nu, za­dzwoń po ser­wis sprzą­ta­ją­cy, a ra­chu­nek roz­bij mię­dzy tych, któ­rzy prze­ży­ją – od­po­wie­dzia­łam i za­mknę­łam za sobą drzwi.
Chyba wiedział, że przyjadę. Czekałam, aż coś powie, ale on tak stał i patrzył (...). Nie wiem, czy trwało to długo, czy tylko sekundę. – Alicja miała wrażenie, że Basia zapada się w sobie, znów zobaczyła jej słabość, a może po prostu zmęczenie i wino. – (...) Miałam mu wykrzyczeć cały żal (...). Miałam wciąż nadzieję, co prawda ledwie się tlącą, że to błaha sprawa. Marzyłam, aby zaczął się jakoś tłumaczyć, przepraszać. Byłam nawet gotowa przyjąć jego wyrzuty. (...) A on…
Na miód zawsze złapiesz więcej niż na ocet - powiedziała Kiki.
- Tylko nie oferuj im całej pasieki - odcięła się Narcyza.
- Zabawopsuj - prychnęłą Kiki.
Problem nie przestaje istnieć, kiedy mówisz o nim głośno, ale nie ma nad tobą władzy w takim stopniu jak wtedy, gdy milczysz. To samo jest z sekretami. To jest związek przemocowy - przyznanie się do istnienia problemu, a potem wzięcie kogoś na świadka to początek drogi, która prowadzi do wyzwolenia.
Łatwiej zaorać pole, niż beztalencie czegoś nauczyć
Listopad jest dużo mniej uciążliwy, kiedy siedzisz w domu w puchatych skarpetkach i pod kocykiem.
Na moich ślubach panny młode nie giną przed ceremonią. To potem źle wygląda w portfolio.
Na moich ślubach panny młode nie giną przed ceremonią. To potem źle wygląda w portfolio.
Listopad jest dużo mniej uciążliwy, kiedy siedzisz w domu
w puchatych skarpetkach i pod kocykiem.
Ale gdyby spró­bo­wa­ła uciec, to jej do­tych­cza­so­wa so­jusz­nicz­ka, osoba z naj­wy­raź­niej zwich­nię­tą psy­chi­ką, a przy­naj­mniej mocno dziw­nie usta­wio­ną listą prio­ry­te­tów, mo­gła­by stać się jej ko­lej­nym wro­giem.
Struga zwyczajnie przestała się bać. Po prostu nie mogła być już bardziej przestraszona, więc nagle poczuła, jak dryfuje w nirwanie podejrzanego spokoju i lekkiego oderwania od rzeczywistości.
– Pa­mię­taj, że co krwa­wi, można zabić. A z od­cię­tą głową mało co się od­ro­dzi – do­da­ła mści­wie. Zwy­kle była prze­peł­nio­na mi­ło­ścią bliź­nie­go, ale tu cho­dzi­ło o krzyw­dę dziec­ka. – Przy pierw­szej oka­zji za­po­znam ją z mie­czem – za­pew­ni­łam.
Ta noc zaczęła się nieszczególnie, a potem było jeszcze gorzej. Tak to już jest, gdy się zaczyna burbonem, a kończy trupem.
Intuicja to ten prymitywny rozum, który wyłapuje kontekst szybciej, niż kulturowy mózg zdąży przeanalizować dane.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl