Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "z nas gorzko", znaleziono 139

Leżałam na ziemi. Na twarzy i dłoniach czułam ostrość świeżego ścierniska. W ustach gorzki smak piasku, duszący zapach wysuszonej słońcem ziemi. Przede mną znajdował się niewielki płotek, a za nim podwórko naszego domu. Na podwórku rozgrywał się koszmar...
Jeszcze jeden, dwa kufle, a już zacznie się depresja. Po czynach bohaterskich, dokonywanych w wyobraźni, nastąpią gorzkie refleksje życia. Fantazja ustąpi miejsca rzeczywistości; prawdziwy charakter weźmie górę nad wyrazem przelotnym temperamentu i upadek moralny wyjdzie na wierzch.
Walka sił ŻZW z Niemcami tego dnia trwała dalej. Stroop określał ją mianem "gorzkiej", Niemcy zostali zaatakowani przy pomocy granatów, materiałów wybuchowych, pistoletów i koktajli Mołotowa. Relacjonuje, że po kilku natarciach zdołano oczyścić domy z "podludzi", którzy kontynuowali opór.
- Żadnych. Byle nie ''Siwobrody Halt'' - odpowiedział.
Horace nie omieszkał wyrazić swojego rozczarowania:
- Ależ to jedna z moich ulubionych piosenek!
Halt spoglądał na twarze obu uradowanych młodzieńców.
- Mam dziwne wrażenie, że jeszcze mi przyjdzie gorzko żałować, iż zgodziłem się przystać do oddziału specjalnego - burknął.
Kawa faktycznie była mocna i gorzka, aż wykręcała pysk. Taką lubił. Zaczął się rozglądać za paczką papierosów, ale nigdzie jej nie widział. Pewnie wczoraj wypalił całą. Mógłby sięgnąć po elektronicznego papierosa. Miał gdzieś tutaj, ale nie lubił. Dla niego to było jak dymanie w gumce - niby prawie to samo, ale przyjemność minimalna.
Zapomniałaś, że każda decyzja, każde działanie, które podejmiemy, przynosi skutek, a za niektóre błędy należy gorzko zapłacić. Twój strach, twój żal były karmą dla mojej duszy. Mówią, że milczenie jest złotem, lecz - jak widać - istnieją wyjątki od reguły. Kto traci czujność, wpada we własne sidła.
Przyswajamy sobie sposób myślenia władcy, kolonizatora, agresora. Żydzi, czarni, imigranci- wszyscy noszą w sobie odrobinę nienawiści do siebie samych, jaką dominująca kultura narzuca "gorszym" śmiertelnikom. Niekiedy uczucie takie zostaje przekształcone w dumę i jest dumnie prezentowane publicznie. Ale rzadko całkowicie się rozwiewa. I zachowuje gorzki posmak wstydu.
Zważ, zastanów się nad sobą, że jak wpływu na bieg spraw rozmaitych mieć nie mamy, tak sprawy rozmaite, na które powiesz: przyziemne, okazać się mogą fundamentalnymi, jako że na cząstkę ich jeno wpływ mieć możemy, choć myśleć można przecież: mieć nie mamy i nigdy nie mieliśmy, i mieć nie będziemy... ach! robi się gorzko, a wszystko idzie sobie właściwym przewrotnym rytmem amen.
Nie postępek, nie czyn, ale przekonanie serca jest miarą wszystkiego. Kto sercem czyni dobrze, zostanie nagrodzony, choć czyn jak kula został pchnięty przez nie kończący się łańcuch przyczyn. Również kara jest wynikiem nieskończonego szeregu przyczyn, kara spływa w usta czyniącego z ochotą zło, z ochotą, jak gorzka kropla z miecza Anioła Śmierci, niech Bóg nas ma w swojej opiece.
[...] Spoglądając w życie dookoła nas, bliscy jesteśmy przyznać rację gorzkiej wypowiedzi (Karola) Ludwika Konińskiego: Cała nauka Chrystusa, cała Ewangelia zmalała do rozmiarów ziarenka; natomiast otoczka tego ziarenka rozrosła się jako monstrualne plewy. Splendor, przepych, luksus, trony, władza". [...] Przywróćmy Chrystusowi, cośmy mu zabrali, On i co Jego jest - ma rosnąć, My i co nasze - niechże zacznie maleć!
Everam. Rojer miał już dość tego miana. Nie istniał żaden Stwórca, obojętne, jak by go nazwać. Arrick mawiał, że między Świętymi Mężami a Minstrelami nie ma wielkiej różnicy, bo jedni i drudzy snują wyssane z palca bajdy, aby banda prostaków i półgłówków zapomniała o trudach życia. Potem zazwyczaj wybuchał gorzkim śmiechem i dodawał, że klerycy jednak wykonują robotę lepiej bo więcej zarabiają i cieszą się powszechnym szacunkiem.
Kobieta ledwie sięgała mu ramion, kiedy więc zdejmowała szpilki, musiała być wręcz filigranowa. Zgrabne nogi, lekko szerokie biodra, wąskie ramiona, umięśnione, na pewno coś trenowała, i ta talia osy. Kasztanowe włosy o odcieniu gorzkiej czekolady spływały jej na piersi, znów rozpraszając, a do tego te pełne usta, z nieco większą dolną wargą, prosty nos oraz duże migdałowe oczy, osadzone w trójkątnej twarzy, tuż pod cienkimi brwiami dopełniały całości.
I całkowicie zbiły go z nóg.
Simon należał do starej szkoły; prowadź kreta, zbieraj informacje aż do gorzkiego końca i, jeśli to możliwe, dopiero wtedy go ewakuuj. Jeśli kret wpadnie i zostanie wyeliminowany, trudno, takie są realia. Jego katechizm operacyjny spisano w czasach, kiedy chcąc uciec zza żelaznej kurtyny, agenci wspinali się na mur berliński albo czekali na ratunek w gumowej tratwie na Bałtyku. Teraz zastawiano na nich pułapki cybernetyczne, nasyłano niewykrywalne drony, demaskowano ich za pomocą oprogramowania do rozpoznania twarzy. Cel szpiegowstwa się nie zmienił - ruszaj, tajemnice czekają! - zmieniła się za to technologia.
Kłamstwo zrodziło się w tej samej chwili, kiedy czlowiek zatracił poczucie bezpośredniego związku z naturą; oceniając bowiem sprawy w oparciu o charakter swoich bliźnich, pzyswoił on sobie fałszywe sądy na temat zła i dobra. Zło tkwi tylko w człowieku i jedynie przz niedorzeczne i zgubne uogólnienie przyjęliśmy poniżające pojęcie zła jako naturalnego prawa. Badanie bliźnich doprowadziło człowieka do gorzkiego poznania swojej osobowości. Ta zasmucająca wiedza dała mu sto powodów, by nie dwierzać własnej duszy; i odkąd zwątpił o wewnętrznym świecie miłości, uznał za marny, okrutny i szpetny świat zewnętrzny, który w świętej rzeczywistości poddany jest wyłącznie regułom piękna i harmonii.
Nie wiedziałam do tej pory, że może być tyle rodzajów łez. Są łzy smutku, gorzkie, łzy wzruszenia i radości. Łzy, które oczyszczają duszę ze złych demonów i łzy, które zabierają wszystko. Łzy wielkie niczym groch i lecące ciurkiem jak gorąca woda z kranu. Łzy, które parzą i zostawiają wyryte ślady na policzkach do końca życia. Łzy, które zmieniają człowieka raz na zawsze. Łzy, które wżerają się w skórę niczym żrący kwas. Łzy, które są jak gęsta krew, sączą się powoli. Ale tylko miłość może być tak piękna, wzniosła i tak bardzo boleć, by doprowadzić człowieka do granic obłędu, dzikiego zatracenia, a za chwilę być mokra od wypłakanych łez. Łez, które nie dają się zakwfalifikować do żadnej kategorii.
"Ludzie wydają pochopne sądy o pięknych dziewczynach. Wydaje im się, że ładnej i lubianej dziewczynie wystarczy zatrzepotać rzęsami, aby posypały się komplementy, ciekawe oferty, a także zaproszenia na randki od facetów pięknych jak Brad Pitt. W tym miesiącu oblałam końcowe egzaminy (żegnajcie studia!), dwa tygodnie przed balem maturalnym rzucił mnie chłopak (koniec z imprezowaniem i życiem uczuciowym!), a wkrótce przegram chyba szkolne wybory (do diabła z poczuciem własnej wartości!). Na domiar złego dawny chłopak wmanewrował mnie w paskudny zakład: przez tygodnie żadnych złośliwości ani przytyków. Czternaście dni! Chętnie powiedziałabym kilka gorzkich słów o Loganie, ale wtedy przegram. Mimo wszystko zamierzam wygrać zakład i zwyciężyć w wyborach, a także znaleźć partnera. Za wszelką cenę! Mówią przecież, że wszystko jest dozwolone w miłości, na wojnie i w liceum." - WSZYSTKIE CHWYTY DOZWOLONE.
Dziwni z was ludzie, chrześcijanie - stwierdziła gorzko. - Krzyżujecie własnego Boga, nieufnością odpłacacie za pomoc, modlicie się w świątyniach, a zaraz potem wygadujecie co najgorsze o waszych sąsiadach i wydawałoby się, że cieszycie się z ich nieszczęść. Wolicie przyjąć posługę od kogoś, o kim wiecie, że zupełnie nie zna się na tym, co robi, aniżeli od kogoś, kto już po wielokroć udowodnił, że coś potrafi, ale różni się od was. Wolicie rodzić dzieci martwe, niż takim porodom zapobiegać. Nie pozwalacie kobietom pozbywać się owoców ich łon na samym początku ich istnienia, ale kiedy dziecko się narodzi, a matka umrze, nie obchodzi was, co z tym dzieckiem się dzieje. Nie potraficie docenić bogactwa i piękna, które jest wam dane i wszystko odważacie błyszczącym metalem, który was przecież nie nasyci, gdy przyjdzie czas głodu. Kłaniacie się bogaczom, nawet jeśli nie są dobrymi ludźmi i bez poważania traktujecie biedaków, nawet gdyby byli dobrzy. Słuchacie medyków, którzy uczyli się z ksiąg, a boicie się waszych uzdrowicieli, choć wiedza ich płynie z doświadczeń pokoleń i mądrości branej z ziemi, która nas nosi. Kłaniacie się krzyżom z martwego drewna, a nie dostrzegacie boskich darów, które was otaczają.
O moim życiu niewiele miałbym do powiedzenia. Moje dzieciństwo nie znało miłości; moja młodość nie zakosztowała słodkich owoców uniesienia; u progu zaś starości, wiek dojrzały przeminął mi nie pozostawiwszy wspomnień o przyjaźni. Zawsze troszczyłem się tylko o to, żeby z pomocą nie kończących się dziwactw wypełnić pustą lukę, którą brak miłości pozostawił w moim sercu; miejsca wzgardliwie omijane przez czułość nawiedzane bowiem bywają prze plagi kłamstwa, szalbierstwa i okropności. Nawet moja rozkosz nie była niczym innym niż rozwiązlością wyobraźni. Moja gorzka i żałosna krew długo unosił z sobą rzymską występność i popiół Sodomy. Okrutnie oszukany w swoim poszukiwaniu czystej miłości, mściłem się na mojej duszy, plugawiąc własne ciało. Moja haniebna lubieżność spływała na ciało dziecka, jak ścieka z kwiatu odrażająca ślina nagich ślimaków. Szukałem miłości wszędzie, gdzie spodziewałem się ją znaleźć, i pozostawałem samotny w tlumie ślepych i gluchych. Jak wszyscy podróżni miałem jednak tysiąc pospolitych przygód u Dworu, na gościńcu i w oberży.
Odczytywałem legendarną zachłanność, głupotę, i obłudę w najpiękniejszych oczach Europy. Moje serce było puste, moja dusza zwiędła. Jedyna odwaga, jaką poznałem w sobie, polegała na upodleniu; poza rozpustą byłem samą nieśmiałością. Z drżeniem zwracałem sę do kobiet, które trochę później znieważałem w sposób najbardziej brutalny i wynaturzony. Nigdy nie dręczyły mnie ambitne rojenia; byłem niezdolny do pojmowania szczęścia, wielkości czy sławy poza miłością. Obdarzony znakomitym poczuciem porządku i mało wytrwały, lekceważący sobie codzienne sprawy, wahałem się bezustannie między marnotrawstwem a sknerstwem, pragnąc naprawić jedne wady drugimi; kto znał mnie jako rozrzutnika w piątek, zdumiewał się widząc mnie skąpcem w niedzielę. Moja melancholia była zawsze głęboka; umykanie chwil mroziło mi serce.
– Gorz­ki ko­niec – stwier­dził Yarvi. – Jak w wielu słod­kich opo­wie­ściach – skwi­to­wał Jaud.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl