Chociaż jest mi wstyd i sama nie mogę uwierzyć w to, że pozwoliłam się tak dać zmanipulować, postanowiłam się podzielić z Wami tym, co mnie spotkało, bo może pomogę komuś uniknąć tego samego lub też ktoś z Was będzie w stanie mi doradzić, co robić dalej.
Zadzwoniła do mnie infolinia mojego banku i poinformowano mnie, że na moje konto włamał się oszust, może dysponować moimi środkami oraz wziął pożyczkę, dlatego, aby chronić oszczędności, muszę je umieścić na koncie technicznym i pozwolić działowi technicznemu przeprowadzić prace zabezpieczeniowe. Sprawa miała być wyjątkowa, zgłoszona na policji, a cała operacja przeprowadzona zgodnie z procedurami, jakie podejmuje się w takich przypadkach. Przekonywano mnie, że trzeba działać szybko, bez informowania kogokolwiek, bo w każdej chwili mogę utracić środki. Mnóstwo lampek ostrzegawczych, prawda? Zignorowałam je wszystkie. Pod presją i zmanipulowana nie myślałam logicznie. Przecież telefon wykonano z numeru infolinii…
Zrobiłam wszystko, co mi nakazano. Wypłaciłam pieniądze, wpłaciłam je we wpłatomacie zgodnie z instrukcjami oszustów. Wprowadzona w błąd wzięłam nawet pożyczkę, którą również im oddałam. Presja, presja, presja czasu, zaufanie do głosu w telefonie, który miał mi pomóc… Dzisiaj nie umiem wytłumaczyć, jak mogłam w to wszystko uwierzyć. Tyle się mówi o oszustwach internetowych, a w starciu z profesjonalistami, w poczuciu zagrożenia, pozostałam bezsilna. Pozbawiono mnie dużej kwoty.
Sprawa jest zgłoszona w banku i na policji, ale nikt nie daje nadziei, że odzyskam cokolwiek. Sama jej nie mam. Poczytajcie o metodach cyberoszustów, informacje znajdziecie na stronie każdego banku. Nawet wiadomości, które wyglądają jakby pochodziły od bliskich znajomych zawierające podejrzane linki, mogą być zagrożeniem. Bądźcie czujni.