Kim w rzeczywistości jest Lewis Carroll? Kto ukrywał się pod pseudonimem Marka Twaina? Jakie historie kryją za sobą pseudonimy Joanny Chmielewskiej, Stephena Kinga i J.K. Rowling? Pseudonimy pisarskie są popularniejsze, niż można by się tego spodziewać!
Pisanie pod pseudonimem wielu osobom kojarzy się ze szczególną dbałością o prywatność. Jednak nie zawsze był to główny powód ukrywania swojego nazwiska. Często można spotkać się z informacją, że znakomite pisarki decydowały się pisać pod męskim imieniem i nazwiskiem, bo doskonale wiedziały, że to pozwoli im na zdobycie większego uznania na rynku. Co niektórzy ukrywali swoje nazwiska, chcąc uniknąć skandalu i szumu. Inni chcieli sprawdzić swoje umiejętności pod przykrywką. Zmiana nazwiska była też traktowana jako swego rodzaju zabawa, społeczny eksperyment. Którzy autorzy zdecydowali się na ukrywanie danych i co ich do tego skłoniło? Poniżej przedstawiam Wam listę dziesięciu szczególnie ciekawych przypadków.
„Alicja w krainie czarów” i jej kontynuacja „Po drugiej stronie lustra” to powieści, które są cenione przez dzieci i dorosłych na całym świecie. Lewis Carroll, który był podawany za ich autora, w rzeczywistości żył pod zupełnie innym nazwiskiem. Prawdziwa godność tego pisarza to Charles Lutwidge Dodgson. Zdecydował się na ukrywanie się pod pseudonimem, ponieważ jego główna praca była związana z naukami ścisłymi. Był on cenionym angielskim matematykiem, profesorem Oxfordu i autorem setek prac z matematyki, logistyki, a także kryptografii. Czy w XIX wieku wiadomość o tym, że naukowiec pisze książki dla dzieci, mogłaby podważyć jego autorytet? Jest to bardzo prawdopodobne. Chociaż powieści przyniosły mu znacznie większe zyski, niż praca naukowa to Charles Lutwidge Dodgson nie chciał przyznać, że to on jest ich autorem. Nawet kiedy do jego biura przychodziły listy adresowane na Lewisa Carrolla zaprzeczał temu, by ktokolwiek o takim nazwisku w tym miejscu pracował. Warto wiedzieć, że sam pseudonim pisarza został wybrany przez redaktora Edmunda Yatesa z pięciu propozycji przesłanych mu przez Dodgsona. Innymi pseudonimami były również Edgar Cuthwellis, Edgar UC Westhill i Louis Carrol.
Na pytanie, kim był Samuel Langhorne Clemens, nie odpowie zbyt wiele osób, jednak niemal wszyscy będą wiedzieć kim jest Mark Twain. Autor popularnych „Przygód Tomka Sawyera” wydawał swoje książki pod innym nazwiskiem. Podobno wybrany przez niego pseudonim pochodzi od marynarskiego zawołania, które często słyszał pracując jako pilot statków na Missisipi. „Mark twain” w żargonie marynarskim oznacza „zaznacz dwa (sążnie głębokości)”. Dlaczego autor zdecydował się właśnie na taki pseudonim? Twierdził, że jest to jego wyraz hołdu dla jednego z pilotów statków, którym miał być Isaiah Sellers. Pisarz twierdził, że Isaiah publikował swego czasu teksty w New Orleans Picayune właśnie pod pseudonimem Mark Twain. Co ciekawe, okazało się, że Samuel Langhorne Clemens kłamał. Przed debiutem Clemensa żaden tekst w New Orleans Picayune nie był sygnowany takim pseudonimem. Historia tego kłamstwa okazała się na tyle interesująca, że zagadkę postanowił rozwiązać naukowiec Kevin McDonnel. W 2013 roku przedstawił on wyniki swoich badań na Międzynarodowej Konferencji do spraw studiów nad życiem i twórczością Marka Twaina. Według jego przypuszczeń Mark Twain zaczerpnął swój pseudonim ze skeczu, który był opublikowany w styczniu 1861 roku w „Vanity Fair”. Była to humorystyczna historia o Południowcach na konwencie żeglarskim. Starali się oni wspólnie rozwiązać problem kompasów, które wciąż wskazywały północ. Jeden z bohaterów skeczu nazywał się Mark Twain. Kevin McDonnel twierdzi, że pisarz zdecydował się na kłamstwo, ponieważ chciał się zdystansować od popularnych wówczas komików, o których wyrobił sobie z czasem negatywne zdanie. Mówił, że zdają się oni być w tych czasach zadowoleni z kiepskich rzeczy.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że Joanna Chmielewska to tylko pseudonim naszej królowej kryminałów. Jej prawdziwe imię i nazwisko to Irena Barbara Kuhn. Swoją pierwszą książkę „Klin” wydała w 1964 roku i pracowała wówczas jako architektka. Dlaczego zdecydowała się wydać ja pod pseudonimem? Jej były mąż nie życzył sobie, by znieważyła jego nazwisko kiepską literaturą. Najwidoczniej nie spodziewał się tego, z jak wielkim uznaniem spotka się Joanna Chmielewska.
Karen Blixen to sławna, duńska pisarka. Dlaczego swoją książkę „Pożegnanie z Afryką” zdecydowała się wydać pod pseudonimem? Dinsen to jej panieńskie nazwisko, używając go chciała oddać hołd swojemu nieżyjącemu ojcu. Wilhelm Dinsen popełnił samobójstwo, kiedy pisarka miała zaledwie dziesięć lat. Był on pisarzem i oficerem, między innymi w wojnie duńskiej przeciwko Prusom w 1864 r. Karen Blixen publikowała również pod innymi pseudonimami: Osceola, Peter Lawless, Nozdref’s Cook, Tania Blixen, a także Pierre Andrézel.
5. Currer, Acton, Ellise Bell, czyli siostry Brontë
To prawdopodobnie jeden z popularniejszych przypadków ukrywania się pisarzy pod pseudonimem. Siostry Charlotte, Anne i Emily Brontë zdecydowały się ukrywać swoje nazwiska, gdy Charlotte usłyszała od wydawcy, że kobietom nie przystoi pisać książek. Publikację umożliwił im spadek, który dostały po ciotce. Ich twórczość odnosiła kolejne sukcesy, ale przez wiele lat nikt nie widział, kto w rzeczywistości stoi za publikacjami. Pojawiały się nawet przypuszczenia, że książki tworzy jedna osoba, a różne pseudonimy to zwykły zabieg marketingowy mający na celu zwiększenie sprzedaży. Dopiero w 1848 roku Charlotte zdecydowała się odkryć prawdę i razem z Anne udała się do swojego wydawcy George’a Smitha, a następnie wyznała siostrzaną tajemnicę. Emily Brontë miała to później za złe siostrom, bo bardzo ceniła sobie spokojne i ciche życie bez rozgłosu.
Dlaczego autor książek „Folwark zwierzęcy” i „Rok 1984” zdecydował się ukrywać swoje nazwisko? Powodem był wstyd. Eric Arthur Blair, znany jako George Orwell, wywodził się z niezamożnej rodziny. Wstydził się tego, że tak łatwo można go przypisać do biedniej klasy średniej, dlatego wydając swoją debiutancką książkę „Na dnie w Paryżu” postanowił ukryć swojego nazwisko. George Orwell to pseudonim, który miał być odzwierciedleniem jego miłości do Anglii. George to imię patrona Anglii, natomiast nazwisko Orwell jest nawiązaniem do lokalnej rzeki, nad którą pisarz lubił wypoczywać.
Autorka „Pięćdziesięciu twarzy Greya” jest znana jako E.L. James, ale w rzeczywistości nazywa się Erika Mitchell. Dlaczego pisarka nie chciała się podpisywać swoim nazwiskiem pod swoją twórczością? Powód jest dość prosty. Mitchell jest matką dwójki nastoletnich dzieci i bała się tego, jak zostanie przyjęta przez środowisko jej erotyczna powieść. Nie chciała obciążać dzieci ciężarem nieprzychylnych opinii, które mogłyby się pojawić. Drugim powodem była jej codzienna praca. Planowała, że po wydaniu książki wróci do pracy jako asystentka kierownika studia w National Film and Television School w Beaconsfield. Teraz kiedy cieszy się dużą popularnością, nie ma problemu z ujawnianiem swojego prawdziwego imienia i nazwiska. Mitchell znalazła się na liście 100 najbardziej wpływowych ludzi według magazynu „Times”, trudno nie być z tego dumnym.
Wiedzieliście o tym, że Stephen King też przez długi czas wydawał swoje powieści pod pseudonimem? Trwało to aż siedem lat, w ciągu których pod nieswoim nazwiskiem wydał pięć książek. Popularny pisarz zadebiutował w 1974 roku powieścią „Carrie”, która spotkała się z dużym zainteresowaniem czytelników. King nie chciał zwalniać tempa, miał wiele pomysłów na kolejne powieści. Niestety, w tamtym czasie popularne było przeświadczenie, że powinno się wydawać maksymalnie jedną książkę na rok lub dwa. To było dla kreatywnego pisarza sporym ograniczeniem, dlatego postanowił przechytrzyć zasady rynku literackiego. Postanowił, że będzie jednocześnie publikować jako Richard Bachman. Pod tym pseudonimem wydał takie książki jak „Rage”, „Wielki marsz”, „Ostatni bastion Barta Dawesa”, „Uciekinier” i „Chudszy”. Dopiero w 1984 pewien księgarz odkrył tajemnicę Stephena Kinga. Napisał wówczas list do pisarza, z prośbą o uzyskanie zgody na upublicznienie swojego odkrycia. King był pod takim wrażeniem przebiegłości i spostrzegawczości czytelnika, że zgodził się także na udzielenie mu długiego wywiadu na ten temat.
Co zrobić, kiedy zostanie nam przypisana etykieta autorki powieści młodzieżowych? Świetnym rozwiązaniem może się okazać wydanie kolejnych powieści pod pseudonimem. Wówczas czytelnicy i krytycy spojrzą na nową powieść jak na twórczość debiutanta. Na takie rozwiązanie zdecydowała się J.K. Rowling, która wydała w 2013 roku powieść detektywistyczną „Wołanie kukułki”, podając się za Roberta Galbraitha. Pierwszy nakład powieści wynosił 1500 kopii. Po kolejnych pogłoskach dotyczących tego, że autorką powieści jest J.K. Rowling, na dochodzenie w tej sprawie zdecydował Richard Brooks, redaktor artystyczny The Sunday Times. Odkrył, że Galbraith i Rowling mają tego samego agenta oraz redaktora. Analiza językowa powieści również wskazała na podobieństwa stylistyczne. Wyniki dochodzenia Brooksa potwierdził ostatecznie agent Rowling. W ciągu kilku dni od ujawnienia tej informacji sprzedaż książki wrosła o 4000%.
Swego czasu również Remigiusz Mróz postanowił wydać książkę pod pseudonimem. W tym celu przyjął pseudonim Ove Løgmansbø i podawał się za polsko-fareskiego pisarza. Jako Løgmansbø wydał aż trzy powieści: „Enklawa”, „Połów” i „Prom”. Co kierowało pisarzem, gdy decydował się na wydanie powieści pod pseudonimem? Na swojej stronie internetowej tłumaczy to następująco.
„Z tego samego powodu, dla którego Stephen King powołał niegdyś do życia Richarda Bachamana, a J. K. Rowling Roberta Galbraitha. Pewnie, każde z nas sprzedałoby dużo więcej pod własnym nazwiskiem, ale wszyscy chcieliśmy sprawdzić się jako nieznani autorzy, debiutanci. Poza tym, tak jak Kingowi, mnie również zabrakło miejsca w terminarzu wydawniczym. A kolejne historie wciąż się dobijały z podświadomości”.
Swoją tożsamość Mróz ujawnił dopiero na 10 dni przed premierą ostatniej części trylogii. Wiele osób zarzucało mu tanie zagranie marketingowe, lecz pisarz zaprzecza, by miało to takie podłoże. W wywiadzie dla Spidersweb zapewniał, że nawet jego wydawca nie wiedział z kim współpracuje.
Strach, wstyd, normy społeczne, marketingowe zagrywki – powodów na wydanie książek pod pseudonimem jest wiele, a pisarze korzystają z nich od lat. Przynosi to lepsze i gorsze skutki, ale bez wątpienia często okazuje się niesamowitą przygodą artystyczną.
Myślę, że też były to kwestie marketingowe. Łatwiej jest zapamiętać bardzo amerykańskie nazwisko Mark Twain niż Samuel Langhorne Clemens. Można to samo powiedzieć o Gorge Orwell. Z naszego podwórka
Magdalena Samozwaniec, właściwie: Magdalena Anna z domu Kossak, primo voto Starzewska, secundo voto Niewidowska.
Andrzej Strug, właśc. Tadeusz Gałecki ps. „Andrzej Strug”, „Borsuk”, „August Kudłaty”
Jan Brzechwa właśc.Jan Wiktor Lesman posługiwał się też psudonimem "Szer-szeń"
Joe Alex właśc. Maciej Słomczyński
Paweł Jasienica - Leon Lech Beynar
Władysław Orkan, właśc. Franciszek Ksawery Smaciarz (Szmaciarz) od 1898 Franciszek Ksawery Smreczyński
Swoją tożsamość Mróz ujawnił dopiero na 10 dni przed premierą ostatniej części trylogii. Wiele osób zarzucało mu tanie zagranie marketingowe, lecz pisarz zaprzecza, by miało to takie podłoże.
Jak na mój gust to łgarstwo i tyle. Toż to czysta logika wskazuje, że pisząc kryminał z akcją w Skandynawii, na okładce powinien być pisarz z tejże Skandynawii, bo wtedy będzie to bardziej wiarygodne i lepiej się sprzeda. Po co temu zaprzeczać?
Z drugiej strony ci wszyscy, którzy mają jakiś problem z czyimś pseudonimem, też powinni się opamiętać, bo to przecież norma, że w showbiznesie ludzie biorą pseudonimy, żeby się lepiej prezentować. No bo jak taki ktoś nazywa się Maurice Joseph Micklewhite Jr., to lepiej mu będzie nazywać się Michael Caine, albo taki Robert Allen Zimmerman lepsze zrobi wrażenie jako Bob Dylan. Proste to i logiczne.
Jednym z najciekawszych przykładów jest mało znany u nas portugalski pisarz Fernando Pessoa, który nie dość że pisał pod kilkunastoma pseudonimami, to jeszcze każdemu z tych pseudonimów stworzył alternatywną biografię i nawet różny styl.
Paulina Świst - pseudonim, czynna adwokat, co ciekawe specjalizuje się w sprawach karnych, jak to się ładnie mówi "gangusów", nie ujawnia swojej tożsamości, ponieważ nie mogłaby wykonywać swojego zawodu, nie publikuje swego wizerunku, nikt nie wie, jak się nazywa naprawdę, bardzo popularna autorka i w takiej sytuacji korzystanie z pseudonimu jest jak najbardziej uzasadnione.
a) tych, którzy są znani szerszej publiczności jedynie pod pseudonimem; b) tych, którzy pisali zarówno pod pseudonimem, jak i pod własnym nazwiskiem.
Warto zaznaczyć, że zarówno Mróz jak Rowling "wyszli z szafy" z powodów marketingowych. Rowling pisząca pod pseudonimem zupełnie się nie sprzedawała, a Mróz chciał sprzedać się lepiej. Kiedyś mnie to bulwersowało (szczególnie casus "najpłodniejszego") teraz śmieszy. King to inna para kaloszy, on po prostu chciał być przyzwoity :)
@Fredkowski zdradzę ci sekret, najpilniej strzeżoną tajemnicę od Pentagonu po Langley: Obama w tym roku będzie obchodził 60 urodziny, farbuje się na siwo, żeby wyglądał jak sześćdziesięcioletni mężczyzna i żeby się nie wydało, że jest reptilianinem :D
To jeszcze nic! Fotka z zeszłego roku, gdy Chuck dobił osiemdziesiątki. Osiemdziesiątki!!!
× 4
@bookovsky2020 · ponad 3 lata temu
Przychodzą mi do głowy jeszcze dwa nazwiska, o których chyba nikt nie wspomniał: - modna ostatnio Elena Ferrante czyli nadal niewiadomo kto - syn sławnego pisarza Maciej Hen debiutował jako Maciej Nawariak - co ciekawe, nazwisko Hen zostało przyjęte oficjalnie po wojnie przez jego ojca Józefa (urodzonego jako Cukier) i nie jest pseudonimem
Świetny artykuł dziękuję dowiedziałam się paru ciekawych rzeczy o autorach których nie widziałam ⚘
× 8
@Anna_Natanna · ponad 3 lata temu
Kiedyś pożyczyłam sobie w bibliotece thriller Nancy Lane i jakież było moje zdziwienie, gdy przeczytałam, że tę książkę napisała Ewa Ostrowska. Przy okazji dowiedziałam się, że pisząc thrillery używała również pseudonimu Brunon Zbyszewski.
Akurat nie mogę nic powiedzieć na temat jej thrillerów, bo nawet tego wypożyczonego nie czytałam, ale jeżeli chodzi o inne powieści mogę potwierdzić, że jej proza jest dobra.