Avatar @atypowy

@atypowy

51 obserwujących. 33 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 2 lat. Ostatnio tutaj 30 minut temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
51 obserwujących.
33 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 2 lat. Ostatnio tutaj 30 minut temu.
poniedziałek, 28 sierpnia 2023

Jak radzić sobie z rozczarowaniem Bogiem?

ZDERZENIE OCZEKIWAŃ Z RZECZYWISTOŚCIĄ

 

Komu nie zdarzyło się mierzyć z tym, że coś przebiegło nie tak, jak oczekiwaliśmy? Taka jest najprostsza definicja rozczarowania. Inna brzmi: „jest to emocja, której doznajemy, gdy nasza wiedza, wiara lub nadzieja ulegnie niemiłej dla nas konfrontacji z rzeczywistością. Konfrontacja może być dowolnie subiektywna, np. gdy ktoś nas wprowadzi w błąd”

 

Wielokrotnie mierzyłem się w moim życiu z rozczarowaniem. Nieraz moje oczekiwania zawodziły w konfrontacji z rzeczywistością. Oczywiście nie zawsze miałem słuszne podstawy by być rozczarowanym. Po prostu dałem się wprowadzić w błąd (a nieraz sam się oszukiwałem) bezpodstawnie czegoś oczekując. 

 

Wśród różnych źródeł rozczarowania, wielu wymienia niestety również Boga. Można powiedzieć, że – wracając do definicji – ich wiedza, wiara lub nadzieja uległy niemiłej konfrontacji z rzeczywistością. 

 

Oto ktoś uchwycił się przekonania, że po nawróceniu wszystko w jego życiu zacznie się układać, a doznaje kolejnej porażki. Inny słuchając wzniosłych świadectw chrześcijan spodziewał się, że Bóg będzie przemawiał do niego w słyszalny sposób bezpośrednio z nieba, ale nie doświadczył niczego nawet zbliżonego do tych wyobrażeń. Ktoś cierpli z powodu niewysłuchanych modlitw. Rzeczywistość skonfrontowana z naszymi oczekiwaniami potrafi prowadzić do rozczarowania. 

POWSZECHNOŚĆ ROZCZAROWANIA

 

Nie chcę w tym miejscu zastanawiać się nad słusznością tego stanu. Rozczarowanie najczęściej przychodzi z powodu tego, że mamy niebiblijne wyobrażenia na temat Boga. Czasem przyjęliśmy jakieś nieprawdziwe nauczanie i ono rozbudziło nasze oczekiwania. Nie to jednak jest w tym momencie istotne. Faktem jest, że trudno znaleźć takich ludzi, którzy nigdy nie mierzyli się z rozczarowaniem. 

 

Nie ominęło ono również wielu bohaterów wiary, o których czytamy na kartach Biblii. Nawet najbliżsi uczniowie Jezusa musieli zmierzyć się z rozczarowaniem, kiedy ich oczekiwania zderzyły się z rzeczywistością krzyża. Jezus spotyka ich na drodze do Emaus. Zauważając smutek na ich twarzach, zagaduje ich. Oni zaś zdradzają powód swojego przygnębienia: „A my mieliśmy nadzieję, że On jest tym, który będzie wyzwalał Izrael. Tymczasem upływa już trzeci dzień od tego wydarzenia” (Łukasza 24,17-21). 

 

Byli rozczarowani bo nie było tak, jak się spodziewali – Jezus nie okazał się mesjaszem, który pogonił Rzymian z Izraela. Odłóżmy na bok to czy ich oczekiwanie było właściwe, czy miało dobre podstawy teologiczne. Abstrahując od tego, zauważmy po prostu, że ich rozczarowanie było w tamtym momencie boleśnie prawdziwe. 

 

Szczęśliwie dla wspomnianych uczniów, na ich drodze (do Emaus) stanął Jezus. Spotkanie i rozmowa z Nim wystarczyły by zamienić ich przygnębienie w radość. Dalej czytamy w tej historii o tym, że „serce w nich pałało”. Spotkanie z Jezusem jest najlepszym sposobem na pokonanie rozczarowania. Konfrontacja naszych zawiedzionych oczekiwań z Tym, który jest „Drogą, Prawdą i Życiem” (Jana 14,6) pozwala nam uspokoić naszą duszę. 

 

Jeśli w twoim życiu pojawia się rozczarowanie związane z wiarą, nie załamuj się z tego powodu. Jesteśmy ludźmi i słabniemy. Nie jesteś w tym odosobniony. 

ROZCZAROWANIE JANA CHRZCICIELA

 

W moje serce wlewa wiele otuchy ten fragment ewangelii, który paradoksalnie mówi o kryzysie pewności. Wyraźnie pokazuje, że taki stan nie ominął nawet Jana Chrzciciela. Skoro ten wielki bohater wiary, który będąc zapowiedzianym w proroctwach Eliaszem przygotowującym drogę dla Jezusa, miał potem chwilę zwątpienia, to czy ja powinienem udawać tytana wiary, którym nigdy nie targają pytania, na które ciężko znaleźć odpowiedzi? 

Przykład Jana Chrzciciela uczy nas, że w żadnym wypadku nie powinniśmy tłumić w sobie rodzącego się rozczarowania. Przecież ten, którego sam Jezus określił mianem „największego, który zrodził się z kobiety” (Mateusza 11,11) mógł trzymać fason do końca i nie dać nikomu poznać po sobie, że mierzy się z rozterką. Przecież nie wypadało się do tego przyznawać, skoro wcześniej publicznie i tak jednoznacznie twierdził, że Jezus jest oczekiwanym mesjaszem. 

 

Wydaje się, że Jan nie miał prawa mieć wątpliwości! Przecież to on ochrzcił w Jordanie swojego kuzyna, i znajdował się najbliżej gdy „otworzyło się nad Nim niebo. Wtedy zobaczył, jak Duch Boży, niczym gołębica, zstępuje i na Nim spoczywa. Rozległ się też głos z nieba: Oto mój ukochany Syn, źródło mojej radości” (Mateusza 3,16-17). Gdybyśmy doświadczyli tego co on widział na własne oczy, nigdy byśmy się już nie wahali, że Jezus jest oczekiwanym mesjaszem! Tak może nam się wydawać, ale historia Jana jest również lekcją pokory. Gdy zmieniają się nasze okoliczności, dochodzi do konfrontacji naszych oczekiwań z rzeczywistością – a to może rodzić rozczarowanie. 

 

Myślę, że nie jest nadużyciem stwierdzenie, że Jan Chrzciciel mierzył się ze swoistym rozczarowaniem, gdy znajdował się w więzieniu. Minęło około dwóch lat od przywołanych wydarzeń nad Jordanem. Teraz w każdej chwili spodziewał się śmierci z ręki Heroda, a docierające do niego informacje rozmijały się z tym czego spodziewał się po tak długo wyczekiwanym mesjaszu. Choć był posłuszny swojemu powołaniu i wzywał ludzi do opamiętania, nie spotkało go błogosławieństwo. Nic też nie wskazywało na to, żeby coś miało się wkrótce zmienić.

 

Rozterki przychodzą zazwyczaj wtedy gdy okoliczności naszego życia nie nastrajają nas optymistycznie. Rozczarowanie jest przecież niemiłą konfrontacją z rzeczywistością. Gdy jest nam źle, gdy jesteśmy przytłoczeni obowiązkami, gdy trudno znaleźć nam motywację by wstać rano z łóżka – wtedy jesteśmy znacznie bardziej podatni na to by stwierdzić, że jesteśmy rozczarowani Bogiem, niż w czasie gdy wszystko układa się w naszym życiu pomyślnie. 

UDAJE SIĘ ZE SWOIM ZWĄTPIENIEM DO JEZUSA

 

Wróćmy do Jana, który znajdował się w więzieniu. To w tych okolicznościach naszły go rozterki. Myśli kwestionujące to co słyszał w wodach Jordanu – że Jezus jest ukochanym Synem Boga. Diabeł lubi zasiewać w sercach ludzi wątpliwość. Od zarania dziejów podsuwa nam pytania: „czy rzeczywiście?”, „czy na pewno?” (1 Mojżeszowa 3,1). To naturalne, że przyjdzie nam się zmierzyć z takimi pytaniami. Ważne jest co zrobimy gdy się one pojawią! Tu cenną lekcję daje nam Jan Chrzciciel.

 

Zauważmy, że kuzyn Jezusa nie ukrywał tego co działo się w jego myślach. Nie zaparł się wiary, ale miał odwagę przyznać się do rodzących się w jego sercu wątpliwości. To potężna lekcja. Nie ukrywajmy przed sobą i innymi jeśli w naszej duszy toczy się walka. To normalne, że pojawiają się rozterki, które mogą przerodzić się w rozczarowanie. Przykład Jana Chrzciciela uczy nas jednak przede wszystkim tego, by z naszym zwątpieniem udać się bezpośrednio do źródła – skierować pytania do Jezusa. Choć Jan ze względu na więzienie nie mógł uczynić tego osobiście, wysłał do Niego swoich uczniów z zapytaniem: „Czy to Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też mamy spodziewać się innego?” (Mateusza 11,3). 

Z historii zapisanej w ewangelii dowiadujemy się, że Jezus nie obraził się na to pytanie. Bynajmniej! Mógł przecież oburzyć się tym, że Jan zdaje się zapomnieć o tym czego świadkiem był w dniu chrztu Jezusa. Jednak Zbawiciel jest wyrozumiały dla tych, którzy słabną w obliczu niesprzyjających okoliczności życiowych. Dlatego odpowiada na pytanie Jana. Wierzę, że uczynił to z pogodną twarzą i troską o to by pokrzepić przygnębionego przyjaciela:

 

„Idźcie i donieście Janowi — odpowiedział im Jezus — o tym, co widzicie i słyszycie: Niewidomi odzyskują wzrok, kulejący chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, a ubogim głoszona jest dobra nowina — i szczęśliwy jest ten, kto się do Mnie nie zrazi” (Mateusza 11,4-6). 

CIEKAWA ODPOWIEDŹ JEZUSA

 

Jeśli szukamy mądrej rady jak radzić sobie z pojawiającym się rozczarowaniem, to najlepiej zasięgnąć jej u Jezusa. Jego niedługa odpowiedź, którą mieli zanieść uczniowie Janowi, udziela nam wielkiej lekcji. 

 

Jezus odwołuje się zarówno do tego co można zobaczyć, jak i tego co można usłyszeć. To ciekawe. W pierwszej kolejności wymienia liczne cuda, które towarzyszyły Jego służbie i legitymowały Go jako oczekiwanego mesjasza. Oto ludzie dostępowali uzdrowienia z licznych dolegliwości. Zdaje się, że nie ma słabości, której by nie mógł zaradzić Jezus, skoro nawet umarli zmartwychwstają! 

 

Cuda towarzyszyły działalności Jezusa. Nadnaturalne wydarzenia szły w parze z Jego służbą. Miały one swoje znaczenie. Jezus litował się nad cierpiącymi ze względu na miłość, ale wiedział też, że może to przyczynić się do tego aby niektórzy uwierzyli. Przyszedł aby objawić światu niezwykłą prawdę na temat Ojca w niebie i możliwości zbawienia – sprawy tak cudowne, że do dziś ciężko je pojąć. Dlatego cuda miały swoją rolę. Jezus zwraca się do Filipa: „Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów, które do was kieruję, nie wypowiadam od siebie. To Ojciec, który jest obecny we Mnie, dokonuje swoich dzieł. Wierzcie mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie; a jeśli to dla was za trudne, niech was przekonają choćby same dzieła” (Jana 14,10-11). 

CUDA NIE SĄ WAŻNIEJSZE OD SŁÓW

 

Zauważmy jednak, że Jezus nie przedkłada dzieł ponad słowa! To bardzo istotne. Jezus skupiał się na głoszeniu nadchodzącego Królestwa Bożego, a nie na czynieniu cudów. One towarzyszyły Jego działalności, która polegała na głoszeniu dobrej nowiny! 

 

To typowo ludzki sposób myślenia, że gdybyśmy doświadczyli czegoś nadnaturalnego w naszym życiu, wówczas nasza wiara już nigdy by się nie zachwiała. Dlaczego cud albo głos słyszalny z nieba miałby mieć większe znaczenie niż spisane, natchnione Słowo Boże? 

 

Doświadczenia apostołów dobitnie pokazują nam, że doświadczenie najbardziej niezwykłych cudów nie zabezpiecza nas przed rozczarowaniem i zwątpieniem w trudnych chwilach. Przypomnijmy sobie choćby Piotra, Jakuba i Jana, którzy widzieli przemienienie Jezusa na górze. Zobaczyli tam też Eliasza i Mojżesza, którzy z Nim rozmawiali. Usłyszeli nawet głos samego Boga Ojca, który przemówił do nich z obłoku (Marka 9,2-7). A jednak wiemy, że niewiele później ich wiara się zachwiała. Ich oczekiwania zderzyły się z rzeczywistością nocy, w której schwytano Jezusa, i wszyscy oni zawiedli. Nawet doświadczenie cudu przemienienia Jezusa nie uodporniło ich na rozczarowanie. W tamtej chwili zachwiali się i uciekli.

 

Jezus wiedział, że cuda choć mogą być pomocne we wzbudzeniu wiary, to jednak nie na nich powinna się ona opierać. Dlatego dając odpowiedź przebywającemu w więzieniu Janowi, prosi aby uczniowie przekazali mu nie tylko co widzą, ale również to co słyszą. „Ubogim głoszona jest dobra nowina” – oto dowód na to, że Jezus był oczekiwanym mesjaszem. Nie musimy czekać na innego – Jezus jest Synem Bożym, co najlepiej udowadnia Jego poselstwo, które pochodzi z nieba. 

DZIAŁANIE I SŁOWA JEZUSA ODPOWIEDZIĄ NA NASZE ROZCZAROWANIE

 

Dlatego gdy pojawia się w naszym sercu zwątpienie, przypomnijmy sobie odpowiedź jaką przesłał Zbawiciel Janowi Chrzcicielowi, który sam mierzył się z rozterkami. 

 

Po pierwsze zobaczmy wszystko co Jezus czynił. Przypomnijmy sobie opisane w ewangeliach cuda. On uzdrawiał, uwalniał od demonów, pokrzepiał przemęczonych, karmił głodnych, uspokajał burze swoim słowem. Dokonał wiele niezwykłych cudów. Już same dzieła Jezusa powinny wzbudzić w nas wiarę, że prawdziwie jest on Synem Bożym. 

 

W tym „co widzimy” nie ograniczajmy się do opisanych historii w Biblii. Wszak nadal możemy oglądać Bożą łaskę, która objawia się w Jego pełnym miłości działaniu. Gdy jest nam ciężko, gdy nasza wiara zaczyna się chwiać – spójrzmy na działanie Jezusa w naszym życiu. Czy nie dostrzegasz Jego prowadzenia w przeszłości? Jego dotknięcia w tym gdy zrozumiałeś, że trzeba odwrócić się od grzesznego życia? Czy nie towarzyszył ci, gdy ze łzami wdzięczności doświadczałeś łaski rozpoczęcia nowego życia? Choć dziś mierzysz się może z niewysłuchaną modlitwą, to czy nie doświadczałeś w przeszłości cudownych odpowiedzi? 

 

Jezus nie tylko czynił cuda, ale nadal je czyni! Nie przedkładaj ich jednak ponad Słowo Boże. Nasza wiara będzie miała mocny fundament, jeśli będzie opierała się na tym czego nauczał Jezus. Dlatego Janowi polecił przekazać nie tylko to co uczniowie widzieli, ale również to co słyszeli!  

Im lepiej znamy Boga, tym bardziej odporni się stajemy na ewentualne rozczarowania związane z wiarą. Dlaczego? Ponieważ rozczarowanie wynika z nieprzyjemnej konfrontacji oczekiwań z rzeczywistością. Jeśli jednak dobrze ją znamy, a wiemy z Biblii, że „rzeczywistością jest Chrystus” (Kolosan 2,17), uodparniamy się na rozczarowanie Bogiem. 

NIECH UMOCNI CIĘ ŚWIADOMOŚĆ KOMU ZAUFAŁEŚ

 

Apostoł Paweł jest świetnym przykładem człowieka, który doświadczał wielu trudności i niepowodzeń. Choć bywało mu ciężko, nie rozczarował się Bogiem. Wybrał Jezusa i kosztowało go to wiele bólu. W ostatnim liście pisanym z więzienia, niewiele przed śmiercią, pisał do Tymoteusza:

 

„Z tego też powodu znoszę te cierpienia. Lecz nie wstydzę się tego. Wiem, komu zaufałem. I jestem pewny, że On zadba o to, bym wywiązał się z tego, co mi zlecił, zanim przyjdzie ten wielki Dzień. Trzymaj się wzoru zdrowej nauki, którą ode mnie odebrałeś.Czyń to w wierze i miłości, której źródłem jest Chrystus Jezus” (2 Tymoteusza 1,12-13).

 

Najczęściej okazuje się, że ludzie rozczarowują się nie tyle Bogiem, co swoim wyobrażeniem na Jego temat. Ono często nie ma podstaw. Dlatego Paweł, aby zabezpieczyć przed rozterkami wiary swojego młodszego towarzysza, Tymoteusza, nie wzywa go do tego aby stale poszukiwał nowych przejawów mocy Bożej. Nie zachęca go by jeździł od konferencji do konferencji, gdzie dzieją się cudowne rzeczy. Paweł, który nie chwieje się w obliczu trudności, ponieważ „wie, komu zaufał”, wzywa Tymoteusza aby trzymał się zdrowej nauki. Po prostu. 

 

Dlatego jeśli rodzi się w tobie zwątpienie, czy Jezus faktycznie jest tym za kogo się podawał, skorzystaj z odpowiedzi jaką dał on Janowi Chrzcicielowi. Przypomnij sobie wszystkie Jego dzieła oraz Jego nauczanie. Wierzę, że ta odpowiedź utwierdziła wiarę Jana. Widzimy wyraźnie, że Paweł doświadczał nadnaturalnego pokoju, ponieważ wiedział, komu zaufał. Jestem przekonany, że wspominanie życia i nauczania Jezusa ma moc uspokoić również twoją duszę, niezależnie od okoliczności z jakimi się mierzysz. 

#rozczarowanie#JanChrziciel
× 2
Komentarze
© 2007 - 2024 nakanapie.pl