Avatar @atypowy

@atypowy

52 obserwujących. 32 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 2 lat. Ostatnio tutaj mniej niż minutę temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
52 obserwujących.
32 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 2 lat. Ostatnio tutaj mniej niż minutę temu.

Blog

sobota, 16 marca 2024

Pętelka 114 km :)

Jako, że tak żywo reagowaliście na wieści z minionego piątku, to mały update również z wczoraj.
 
W piątki staram się (dosłownie) wietrzyć głowę.
Tym razem miałem nieco mniej czasu, więc zdecydowałem się na mniejszą pętlę - 114 km - by odwiedzić Kolnik. 
 
 
Trasy przez lasy są masakryczne z powodu błota - nie ufajcie nawigacjom.
 
 
Dziś dowiedziałem się też dlaczego Grabiny Zameczek nazywają się tak uroczo. Co prawda krzyżacki zameczek nie imponuje na pierwszy rzut oka, ale zostałem wpuszczony z latarką do piwnic - i tam jest już ciekawiej :
 
 
 
W Grabinach widziałem też bardzo ładny czarny domek  
 
 
I choć znów fragmentami nosiłem dziś rower, to końcówkę jechałem piękną drogą przez las (wyspa Sobieszewska ).
 
 
W drodze wysłuchałem dwóch wykładów dotyczących Dziejów Apostolskich, co by nakarmić nieco ducha.
A na koniec, w najlepszym towarzystwie, również coś dla ciała.
 
 
Pozdrawiam zmęczony i gotowy do kolejnych wyzwań dnia codziennego
Tagi:
#gravel#rower#kolnik
czwartek, 14 marca 2024

Pętelka 150km

Podejrzewam, że wielu z Was martwi się brakiem jakichkolwiek informacji o ostatnich podróżach rowerem, ale cóż... nie było kiedy się wybrać
 
Ale w ostatni piątek nadrobiłem . Mimo, że poranne - 4°C nie zachęcało, to postanowiłem się przełamać. I dałem sobie w kość jak nigdy.
Zrobiłem pętlę 150km, chcąc odwiedzić Godziszewo
 
Niestety zaufałem aplikacji Komoot i pozwoliłem samodzielnie wyznaczyć jej trasę. Niby ostrzegała, że trasa jest TRUDNA, ale myślałem że dramatyzuje
Więc przeczołgała mnie po lasach pełnych błota i powalonych drzew , także poćwiczyłem przy okazji noszenie roweru przez kilka kilometrów
 
Ale piękna jest Polska . Widoki zrekompensowały trudy, tak, że nawet paskudna zupka chińska na obiad smakowała jakoś lepiej
No a na koniec zachód słońca , którego co prawda nie planowałem oglądać z siodełka, ale był super
 
PS. Początek marca nie jest zbyt ciepły dlatego choć Wy trzymajcie się ciepło
 
Tagi:
#gravel#rower
środa, 31 stycznia 2024

Rok gravelowy

Załapałem zajawkę na podróże rowerem. Nie sądziłem, że aż tak bardzo mi się to wkręci. Rok temu na starym, wysłużonym "góralu" przekroczyłem magiczny dystans 100 km i postanowiłem, że jeśli nie znudzi mi się jeżdżenie do końca sezonu, to zainwestuję w rower :)

 

Nie znudziło mi się. A ten sezon otworzyłem w styczniu :)

 

Kupiłem używanego Kross Eskera 6.0 i odkrywam świat graveli... 

 

To będzie fajny rok :)

 

Pierwsza setka w tym roku za mną :)

 

niedziela, 31 grudnia 2023

To był dobry rok

Czas podsumować 2023 rok
 
Co go odróżniało od minionych? Bez wątpienia systematyczność w aktywności. Załączone zdjęcie było jednym z bodźców, by pod koniec 2022 „wziąć się za siebie”, ale szczerze nie wierzyłem wtedy, że wytrwam długo w tym postanowieniu.
 
 
Okazuje się jednak, że można
 
Słowo Boże wzywając nas do ćwiczenia się w pobożności, mówi, że „ćwiczenie ciała przynosi mniejszy pożytek” (1 Tm 4,7-8). Jednak nie deprecjonuje (jakby się czasem chciało myśleć) w tym miejscu wartości aktywności fizycznej!
 
Po roku mogę Wam powiedzieć, że czuję się lepiej i myślę klarowniej. Jest coś na rzeczy w powiedzeniu, że „w zdrowym ciele – zdrowy duch”. Systematyczność w bieganiu bez oglądania się na panujące warunki, zahartowała mnie na wiatr wiejący w oczy. Bo wiem, że jeśli przetrwam krytyczną chwilę, potem będzie wiało w plecy
 
Miniony rok pokazał mi też, że wierność w małym popłaca. Bo choć trzeba czasem uzbroić się w cierpliwość – efekt systematyczności prędzej czy później przyjdzie. Trzeba po prostu wytrwać…
 
To „ćwiczenie ciała, które przynosi mniejszy pożytek” pomogło mi również zrobić kilka kroczków do przodu jeśli chodzi o samodyscyplinę. Konsekwentnie wytrwać w czytaniu Biblii wg chronologicznego planu przez cały rok. Zdecydowanie oceniam 2023 pozytywnie.
 
Drobne podsumowanie w liczbach:
- 2452 km – tyle przebiegłem
- 1842 km – tyle przejechałem na rowerze
- najlepsze 5 km – 18:52
- najlepsze 10 km – 38:22 (23. miejsce w Biegu Niepodległości)
- najlepszy półmaraton (21 km) – 1:29:50
- najlepszy (jedyny) maraton (42,195 km) – 3:11:17
 
Ciekawe co przyniesie 2024 rok. W końcu będzie o jeden dzień dłuższy
 
Oczywiście mam świadomość, że ważniejsze jest ćwiczenie się w pobożności, która „przydatna jest do wszystkiego, ponieważ łączy się z obietnicą życia teraźniejszego i przyszłego”. Taki mam też plan na 2024
poniedziałek, 11 grudnia 2023

FireBible – Biblia (nie tylko) dla charyzmatyków

 

W listopadzie minionego roku otrzymałem na urodziny egzemplarz świeżo wydanej FireBible. Pamiętam, że gdy pochwaliłem się w Internecie tym prezentem, dość szybko zostałem zapytany o moją opinię na temat tego wydania. Nie chciałem jednak śpieszyć się z wydawaniem oceny, ponieważ życie już mnie nauczyło, że pierwsze wrażenie potrafi być mylne. Pamiętam jak cieszyłem się z Nowego Przekładu Dynamicznego, zanim dotarło do mnie po pewnym czasie, że jest to parafraza fragmentami mocno naginana pod poglądy zespołu redakcyjnego.

Spędziłem z FireBible już ponad rok. Przeczytałem w tym czasie całą Biblię korzystając z tego wydania, oraz całą masę przypisów, komentarzy i kilkanaście artykułów, spośród siedemdziesięciu jakie tu znajdziemy. Jest to zatem czas, kiedy czuję się już na siłach aby wydać wstępną opinię.

W końcu doczekaliśmy się w Polsce takiego wydania, które wspiera samodzielne studiowanie Pisma Świętego. Pamiętam jak przed laty byłem zachwycony wizytą w chrześcijańskiej księgarni w Nowym Jorku, gdzie regały dosłownie uginały się od wszelakich „study bible”. Miałem trudność by się odnaleźć w tym całym bogactwie przekładów i wydań. Najchętniej bym wykupił wszystkie, jednak nie były to tanie pozycje. Nie myślałem wtedy, że doczekam się podobnego wydania w języku polskim.

Ważne abyś miał świadomość, że FireBible nie jest nowym przekładem! Nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, ale sam tekst biblijny jest całkowicie tożsamy z przekładem literackim (SNP), ukończonym przez Piotra Zarembę w 2016 roku. Pisałem jakiś czas temu o tłumaczeniach Biblii na język polski i uważam, że wybór tego przekładu jako podstawy dla FireBible jest bardzo dobrą decyzją.

To co wyróżnia FireBible na naszym rynku wydawniczym, to mnogość dołączonych do tekstu map, tabel, wykresów i komentarzy, które przybliżają nam tło historyczno-kulturowe danych fragmentów Słowa Bożego. To bardzo przydatne narzędzie dla wszystkich, którzy pragną głębiej wnikać w przesłanie Pisma Świętego. Wiele z informacji jakie tu znajdziecie nie będzie szczególnie odkrywcza i była już dostępna również w języku polskim, ale zdecydowanie plusem jest to, że zostało to zebrane w jednym miejscu. Nie potrzebujemy zatem całej biblioteki na podorędziu. Albo mówiąc inaczej – sięgając po FireBible, sięgamy de facto do całej masy książek, które pomagają nam we wnikaniu w przesłanie Pisma Świętego.

Przykładowo, czytając księgi historyczne, znajdziemy tu m.in. tabelę ze wszystkimi władcami Izraela i Judy, z podanymi datami ich panowania, referencjami do fragmentów Biblii, które opisują ich rządy oraz informację, którzy z proroków w tym czasie przemawiali w imieniu Pana. To pomaga nam uporządkować i usystematyzować wiedzę, którą trudno jest nam czasem samodzielnie wyłuskać z tekstu.

Każda księga poprzedzona jest również niedługim ale solidnym wstępem. Znajdziemy tu oczywiście informacje o autorstwie i datowaniu danej części Biblii, opisane tło kulturowo-historyczne oraz cechy szczególne. Bardzo podoba mi się, że w przypadku Starego Przymierza redakcja zamieszcza również informacje o wypełnieniu się treści danej księgi w Nowym Przymierzu.  

Nie czytałem oczywiście wszystkich informacji pochodzących od redakcji, i nie analizowałem każdego komentarza do poszczególnych wersetów, dlatego nie mogę ręczyć, że nie znajdziecie tam żadnych błędów lub nadinterpretacji. Mogę jednak szczerze napisać, że ja nie znalazłem na ten czas (po roku codziennej lektury) niczego co by mnie zaniepokoiło, zasmuciło lub oburzyło. Choć część komentarzy jest oczywistych i nie wnosi zbyt wiele, to jednak znajdują się tu też takie, które były dla mnie odkrywcze i pozwoliły mi lepiej zrozumieć dane fragmenty oraz poszerzyły moją wiedzę, np. historyczną. Tak było np. w przypadku 11 rozdziału Księgi Daniela, gdzie pięknie wskazano na wypełnienie się części wizji proroka w czasie powstania Machabeuszy.

Jeśli miałbym napisać o tym co mi się nie podoba w FireBible, to wskazałbym na niefortunny podtytuł „Biblia dla charyzmatyków”, który mógłby sugerować, że jest to wydanie dla wybranych. Część ludzi, którzy (niesłusznie) utożsamiają charyzmaty z panującą w pewnych kręgach charyzmanią, może sceptycznie odnosić się do tego wydania Słowa Bożego. Uważam, że byłoby to z wielką szkodą dla nich, gdyby „nie dali szansy” FireBible, ze względu na to, że mają nienajlepsze zdanie o tzw. charyzmatykach. Wszak czytając Słowo Boże ciężko negować ważną rolę Ducha Świętego w życiu ludzi wierzących i właśnie ten fakt jest tu podkreślany.

Choć nie rozumiem dlaczego w polskim wydaniu pojawił się ten podtytuł (w USA jest to po prostu FireBible), to jestem przekonany, że jest to zbiór wartościowych materiałów do studiowania Słowa Bożego, z którego każdy może wiele skorzystać. Cieszę się, że doczekaliśmy się takiego wydania – w końcu mamy „study bible” z prawdziwego zdarzenia w języku polskim. To Biblia nie tylko dla charyzmatyków.

Czy potrzebujemy Słowa Bożego z dodatkowymi komentarzami? Z pewnością nie. Zawarte w tym wydaniu komentarze, choć trafne i spójne z tym jak wierzę, są jedynie redakcyjnym dodatkiem do natchnionego Pisma Świętego. Trzeba pamiętać, że normą naszej wiary i życia jest Biblia, a nie komentarz ludzi do niej. Jeśli jednak będziemy mieli to na uwadze, to FireBible będzie przydatna – zarówno dla studenta teologii, jak i starszej osoby, która na emeryturze ma więcej czasu by wnikać w to co najistotniejsze.

CHRONOLOGICZNY PLAN CZYTANIA BIBLII

Przełom roku to dobry czas by rozpocząć rzetelne studium Pisma Świętego. FireBible może być tu pomocna. Od stycznia znów rozpocznę lekturę Słowa Bożego od początku i planuję kolejny raz przeczytać całość w przeciągu roku. Proponuję ci abyśmy wspólnie podjęli się tej podróży, czytając Słowo Boże według klucza chronologicznego.

Poprawiłem drobne błędy jakie pojawiły się w planie, który opracowałem przed rokiem. Uwzględnia on chronologię opisywanych wydarzeń. Każdego dnia zaproponowane są w nim fragmenty ze Starego i Nowego Testamentu, oraz Psalm albo fragment Przypowieści Salomona. Lektura Słowa Bożego wg tego planu pomoże Ci np. lepiej uchwycić przesłanie proroków, ponieważ ich księgi będziesz czytał w tym samym czasie, co kolejne rozdziały z ksiąg historycznych, oddających kontekst w jakim działali. Został on również skonstruowany w ten sposób by jednocześnie czytać Stary i Nowe Testament.

Czytałem Biblię wg tego planu przez cały miniony rok i był to czas owocujący w wiele duchowych przemyśleń. Wiem jednak, że Bóg wciąż ma dla mnie w swoim Słowie wiele skarbów. Dlatego chcę nadal je odkrywać i zachęcam do tego również Ciebie!

Tagi:
#FireBible#Biblia
poniedziałek, 28 sierpnia 2023

Jak radzić sobie z rozczarowaniem Bogiem?

ZDERZENIE OCZEKIWAŃ Z RZECZYWISTOŚCIĄ

 

Komu nie zdarzyło się mierzyć z tym, że coś przebiegło nie tak, jak oczekiwaliśmy? Taka jest najprostsza definicja rozczarowania. Inna brzmi: „jest to emocja, której doznajemy, gdy nasza wiedza, wiara lub nadzieja ulegnie niemiłej dla nas konfrontacji z rzeczywistością. Konfrontacja może być dowolnie subiektywna, np. gdy ktoś nas wprowadzi w błąd”

 

Wielokrotnie mierzyłem się w moim życiu z rozczarowaniem. Nieraz moje oczekiwania zawodziły w konfrontacji z rzeczywistością. Oczywiście nie zawsze miałem słuszne podstawy by być rozczarowanym. Po prostu dałem się wprowadzić w błąd (a nieraz sam się oszukiwałem) bezpodstawnie czegoś oczekując. 

 

Wśród różnych źródeł rozczarowania, wielu wymienia niestety również Boga. Można powiedzieć, że – wracając do definicji – ich wiedza, wiara lub nadzieja uległy niemiłej konfrontacji z rzeczywistością. 

 

Oto ktoś uchwycił się przekonania, że po nawróceniu wszystko w jego życiu zacznie się układać, a doznaje kolejnej porażki. Inny słuchając wzniosłych świadectw chrześcijan spodziewał się, że Bóg będzie przemawiał do niego w słyszalny sposób bezpośrednio z nieba, ale nie doświadczył niczego nawet zbliżonego do tych wyobrażeń. Ktoś cierpli z powodu niewysłuchanych modlitw. Rzeczywistość skonfrontowana z naszymi oczekiwaniami potrafi prowadzić do rozczarowania. 

POWSZECHNOŚĆ ROZCZAROWANIA

 

Nie chcę w tym miejscu zastanawiać się nad słusznością tego stanu. Rozczarowanie najczęściej przychodzi z powodu tego, że mamy niebiblijne wyobrażenia na temat Boga. Czasem przyjęliśmy jakieś nieprawdziwe nauczanie i ono rozbudziło nasze oczekiwania. Nie to jednak jest w tym momencie istotne. Faktem jest, że trudno znaleźć takich ludzi, którzy nigdy nie mierzyli się z rozczarowaniem. 

 

Nie ominęło ono również wielu bohaterów wiary, o których czytamy na kartach Biblii. Nawet najbliżsi uczniowie Jezusa musieli zmierzyć się z rozczarowaniem, kiedy ich oczekiwania zderzyły się z rzeczywistością krzyża. Jezus spotyka ich na drodze do Emaus. Zauważając smutek na ich twarzach, zagaduje ich. Oni zaś zdradzają powód swojego przygnębienia: „A my mieliśmy nadzieję, że On jest tym, który będzie wyzwalał Izrael. Tymczasem upływa już trzeci dzień od tego wydarzenia” (Łukasza 24,17-21). 

 

Byli rozczarowani bo nie było tak, jak się spodziewali – Jezus nie okazał się mesjaszem, który pogonił Rzymian z Izraela. Odłóżmy na bok to czy ich oczekiwanie było właściwe, czy miało dobre podstawy teologiczne. Abstrahując od tego, zauważmy po prostu, że ich rozczarowanie było w tamtym momencie boleśnie prawdziwe. 

 

Szczęśliwie dla wspomnianych uczniów, na ich drodze (do Emaus) stanął Jezus. Spotkanie i rozmowa z Nim wystarczyły by zamienić ich przygnębienie w radość. Dalej czytamy w tej historii o tym, że „serce w nich pałało”. Spotkanie z Jezusem jest najlepszym sposobem na pokonanie rozczarowania. Konfrontacja naszych zawiedzionych oczekiwań z Tym, który jest „Drogą, Prawdą i Życiem” (Jana 14,6) pozwala nam uspokoić naszą duszę. 

 

Jeśli w twoim życiu pojawia się rozczarowanie związane z wiarą, nie załamuj się z tego powodu. Jesteśmy ludźmi i słabniemy. Nie jesteś w tym odosobniony. 

ROZCZAROWANIE JANA CHRZCICIELA

 

W moje serce wlewa wiele otuchy ten fragment ewangelii, który paradoksalnie mówi o kryzysie pewności. Wyraźnie pokazuje, że taki stan nie ominął nawet Jana Chrzciciela. Skoro ten wielki bohater wiary, który będąc zapowiedzianym w proroctwach Eliaszem przygotowującym drogę dla Jezusa, miał potem chwilę zwątpienia, to czy ja powinienem udawać tytana wiary, którym nigdy nie targają pytania, na które ciężko znaleźć odpowiedzi? 

Przykład Jana Chrzciciela uczy nas, że w żadnym wypadku nie powinniśmy tłumić w sobie rodzącego się rozczarowania. Przecież ten, którego sam Jezus określił mianem „największego, który zrodził się z kobiety” (Mateusza 11,11) mógł trzymać fason do końca i nie dać nikomu poznać po sobie, że mierzy się z rozterką. Przecież nie wypadało się do tego przyznawać, skoro wcześniej publicznie i tak jednoznacznie twierdził, że Jezus jest oczekiwanym mesjaszem. 

 

Wydaje się, że Jan nie miał prawa mieć wątpliwości! Przecież to on ochrzcił w Jordanie swojego kuzyna, i znajdował się najbliżej gdy „otworzyło się nad Nim niebo. Wtedy zobaczył, jak Duch Boży, niczym gołębica, zstępuje i na Nim spoczywa. Rozległ się też głos z nieba: Oto mój ukochany Syn, źródło mojej radości” (Mateusza 3,16-17). Gdybyśmy doświadczyli tego co on widział na własne oczy, nigdy byśmy się już nie wahali, że Jezus jest oczekiwanym mesjaszem! Tak może nam się wydawać, ale historia Jana jest również lekcją pokory. Gdy zmieniają się nasze okoliczności, dochodzi do konfrontacji naszych oczekiwań z rzeczywistością – a to może rodzić rozczarowanie. 

 

Myślę, że nie jest nadużyciem stwierdzenie, że Jan Chrzciciel mierzył się ze swoistym rozczarowaniem, gdy znajdował się w więzieniu. Minęło około dwóch lat od przywołanych wydarzeń nad Jordanem. Teraz w każdej chwili spodziewał się śmierci z ręki Heroda, a docierające do niego informacje rozmijały się z tym czego spodziewał się po tak długo wyczekiwanym mesjaszu. Choć był posłuszny swojemu powołaniu i wzywał ludzi do opamiętania, nie spotkało go błogosławieństwo. Nic też nie wskazywało na to, żeby coś miało się wkrótce zmienić.

 

Rozterki przychodzą zazwyczaj wtedy gdy okoliczności naszego życia nie nastrajają nas optymistycznie. Rozczarowanie jest przecież niemiłą konfrontacją z rzeczywistością. Gdy jest nam źle, gdy jesteśmy przytłoczeni obowiązkami, gdy trudno znaleźć nam motywację by wstać rano z łóżka – wtedy jesteśmy znacznie bardziej podatni na to by stwierdzić, że jesteśmy rozczarowani Bogiem, niż w czasie gdy wszystko układa się w naszym życiu pomyślnie. 

UDAJE SIĘ ZE SWOIM ZWĄTPIENIEM DO JEZUSA

 

Wróćmy do Jana, który znajdował się w więzieniu. To w tych okolicznościach naszły go rozterki. Myśli kwestionujące to co słyszał w wodach Jordanu – że Jezus jest ukochanym Synem Boga. Diabeł lubi zasiewać w sercach ludzi wątpliwość. Od zarania dziejów podsuwa nam pytania: „czy rzeczywiście?”, „czy na pewno?” (1 Mojżeszowa 3,1). To naturalne, że przyjdzie nam się zmierzyć z takimi pytaniami. Ważne jest co zrobimy gdy się one pojawią! Tu cenną lekcję daje nam Jan Chrzciciel.

 

Zauważmy, że kuzyn Jezusa nie ukrywał tego co działo się w jego myślach. Nie zaparł się wiary, ale miał odwagę przyznać się do rodzących się w jego sercu wątpliwości. To potężna lekcja. Nie ukrywajmy przed sobą i innymi jeśli w naszej duszy toczy się walka. To normalne, że pojawiają się rozterki, które mogą przerodzić się w rozczarowanie. Przykład Jana Chrzciciela uczy nas jednak przede wszystkim tego, by z naszym zwątpieniem udać się bezpośrednio do źródła – skierować pytania do Jezusa. Choć Jan ze względu na więzienie nie mógł uczynić tego osobiście, wysłał do Niego swoich uczniów z zapytaniem: „Czy to Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też mamy spodziewać się innego?” (Mateusza 11,3). 

Z historii zapisanej w ewangelii dowiadujemy się, że Jezus nie obraził się na to pytanie. Bynajmniej! Mógł przecież oburzyć się tym, że Jan zdaje się zapomnieć o tym czego świadkiem był w dniu chrztu Jezusa. Jednak Zbawiciel jest wyrozumiały dla tych, którzy słabną w obliczu niesprzyjających okoliczności życiowych. Dlatego odpowiada na pytanie Jana. Wierzę, że uczynił to z pogodną twarzą i troską o to by pokrzepić przygnębionego przyjaciela:

 

„Idźcie i donieście Janowi — odpowiedział im Jezus — o tym, co widzicie i słyszycie: Niewidomi odzyskują wzrok, kulejący chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, a ubogim głoszona jest dobra nowina — i szczęśliwy jest ten, kto się do Mnie nie zrazi” (Mateusza 11,4-6). 

CIEKAWA ODPOWIEDŹ JEZUSA

 

Jeśli szukamy mądrej rady jak radzić sobie z pojawiającym się rozczarowaniem, to najlepiej zasięgnąć jej u Jezusa. Jego niedługa odpowiedź, którą mieli zanieść uczniowie Janowi, udziela nam wielkiej lekcji. 

 

Jezus odwołuje się zarówno do tego co można zobaczyć, jak i tego co można usłyszeć. To ciekawe. W pierwszej kolejności wymienia liczne cuda, które towarzyszyły Jego służbie i legitymowały Go jako oczekiwanego mesjasza. Oto ludzie dostępowali uzdrowienia z licznych dolegliwości. Zdaje się, że nie ma słabości, której by nie mógł zaradzić Jezus, skoro nawet umarli zmartwychwstają! 

 

Cuda towarzyszyły działalności Jezusa. Nadnaturalne wydarzenia szły w parze z Jego służbą. Miały one swoje znaczenie. Jezus litował się nad cierpiącymi ze względu na miłość, ale wiedział też, że może to przyczynić się do tego aby niektórzy uwierzyli. Przyszedł aby objawić światu niezwykłą prawdę na temat Ojca w niebie i możliwości zbawienia – sprawy tak cudowne, że do dziś ciężko je pojąć. Dlatego cuda miały swoją rolę. Jezus zwraca się do Filipa: „Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów, które do was kieruję, nie wypowiadam od siebie. To Ojciec, który jest obecny we Mnie, dokonuje swoich dzieł. Wierzcie mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie; a jeśli to dla was za trudne, niech was przekonają choćby same dzieła” (Jana 14,10-11). 

CUDA NIE SĄ WAŻNIEJSZE OD SŁÓW

 

Zauważmy jednak, że Jezus nie przedkłada dzieł ponad słowa! To bardzo istotne. Jezus skupiał się na głoszeniu nadchodzącego Królestwa Bożego, a nie na czynieniu cudów. One towarzyszyły Jego działalności, która polegała na głoszeniu dobrej nowiny! 

 

To typowo ludzki sposób myślenia, że gdybyśmy doświadczyli czegoś nadnaturalnego w naszym życiu, wówczas nasza wiara już nigdy by się nie zachwiała. Dlaczego cud albo głos słyszalny z nieba miałby mieć większe znaczenie niż spisane, natchnione Słowo Boże? 

 

Doświadczenia apostołów dobitnie pokazują nam, że doświadczenie najbardziej niezwykłych cudów nie zabezpiecza nas przed rozczarowaniem i zwątpieniem w trudnych chwilach. Przypomnijmy sobie choćby Piotra, Jakuba i Jana, którzy widzieli przemienienie Jezusa na górze. Zobaczyli tam też Eliasza i Mojżesza, którzy z Nim rozmawiali. Usłyszeli nawet głos samego Boga Ojca, który przemówił do nich z obłoku (Marka 9,2-7). A jednak wiemy, że niewiele później ich wiara się zachwiała. Ich oczekiwania zderzyły się z rzeczywistością nocy, w której schwytano Jezusa, i wszyscy oni zawiedli. Nawet doświadczenie cudu przemienienia Jezusa nie uodporniło ich na rozczarowanie. W tamtej chwili zachwiali się i uciekli.

 

Jezus wiedział, że cuda choć mogą być pomocne we wzbudzeniu wiary, to jednak nie na nich powinna się ona opierać. Dlatego dając odpowiedź przebywającemu w więzieniu Janowi, prosi aby uczniowie przekazali mu nie tylko co widzą, ale również to co słyszą. „Ubogim głoszona jest dobra nowina” – oto dowód na to, że Jezus był oczekiwanym mesjaszem. Nie musimy czekać na innego – Jezus jest Synem Bożym, co najlepiej udowadnia Jego poselstwo, które pochodzi z nieba. 

DZIAŁANIE I SŁOWA JEZUSA ODPOWIEDZIĄ NA NASZE ROZCZAROWANIE

 

Dlatego gdy pojawia się w naszym sercu zwątpienie, przypomnijmy sobie odpowiedź jaką przesłał Zbawiciel Janowi Chrzcicielowi, który sam mierzył się z rozterkami. 

 

Po pierwsze zobaczmy wszystko co Jezus czynił. Przypomnijmy sobie opisane w ewangeliach cuda. On uzdrawiał, uwalniał od demonów, pokrzepiał przemęczonych, karmił głodnych, uspokajał burze swoim słowem. Dokonał wiele niezwykłych cudów. Już same dzieła Jezusa powinny wzbudzić w nas wiarę, że prawdziwie jest on Synem Bożym. 

 

W tym „co widzimy” nie ograniczajmy się do opisanych historii w Biblii. Wszak nadal możemy oglądać Bożą łaskę, która objawia się w Jego pełnym miłości działaniu. Gdy jest nam ciężko, gdy nasza wiara zaczyna się chwiać – spójrzmy na działanie Jezusa w naszym życiu. Czy nie dostrzegasz Jego prowadzenia w przeszłości? Jego dotknięcia w tym gdy zrozumiałeś, że trzeba odwrócić się od grzesznego życia? Czy nie towarzyszył ci, gdy ze łzami wdzięczności doświadczałeś łaski rozpoczęcia nowego życia? Choć dziś mierzysz się może z niewysłuchaną modlitwą, to czy nie doświadczałeś w przeszłości cudownych odpowiedzi? 

 

Jezus nie tylko czynił cuda, ale nadal je czyni! Nie przedkładaj ich jednak ponad Słowo Boże. Nasza wiara będzie miała mocny fundament, jeśli będzie opierała się na tym czego nauczał Jezus. Dlatego Janowi polecił przekazać nie tylko to co uczniowie widzieli, ale również to co słyszeli!  

Im lepiej znamy Boga, tym bardziej odporni się stajemy na ewentualne rozczarowania związane z wiarą. Dlaczego? Ponieważ rozczarowanie wynika z nieprzyjemnej konfrontacji oczekiwań z rzeczywistością. Jeśli jednak dobrze ją znamy, a wiemy z Biblii, że „rzeczywistością jest Chrystus” (Kolosan 2,17), uodparniamy się na rozczarowanie Bogiem. 

NIECH UMOCNI CIĘ ŚWIADOMOŚĆ KOMU ZAUFAŁEŚ

 

Apostoł Paweł jest świetnym przykładem człowieka, który doświadczał wielu trudności i niepowodzeń. Choć bywało mu ciężko, nie rozczarował się Bogiem. Wybrał Jezusa i kosztowało go to wiele bólu. W ostatnim liście pisanym z więzienia, niewiele przed śmiercią, pisał do Tymoteusza:

 

„Z tego też powodu znoszę te cierpienia. Lecz nie wstydzę się tego. Wiem, komu zaufałem. I jestem pewny, że On zadba o to, bym wywiązał się z tego, co mi zlecił, zanim przyjdzie ten wielki Dzień. Trzymaj się wzoru zdrowej nauki, którą ode mnie odebrałeś.Czyń to w wierze i miłości, której źródłem jest Chrystus Jezus” (2 Tymoteusza 1,12-13).

 

Najczęściej okazuje się, że ludzie rozczarowują się nie tyle Bogiem, co swoim wyobrażeniem na Jego temat. Ono często nie ma podstaw. Dlatego Paweł, aby zabezpieczyć przed rozterkami wiary swojego młodszego towarzysza, Tymoteusza, nie wzywa go do tego aby stale poszukiwał nowych przejawów mocy Bożej. Nie zachęca go by jeździł od konferencji do konferencji, gdzie dzieją się cudowne rzeczy. Paweł, który nie chwieje się w obliczu trudności, ponieważ „wie, komu zaufał”, wzywa Tymoteusza aby trzymał się zdrowej nauki. Po prostu. 

 

Dlatego jeśli rodzi się w tobie zwątpienie, czy Jezus faktycznie jest tym za kogo się podawał, skorzystaj z odpowiedzi jaką dał on Janowi Chrzcicielowi. Przypomnij sobie wszystkie Jego dzieła oraz Jego nauczanie. Wierzę, że ta odpowiedź utwierdziła wiarę Jana. Widzimy wyraźnie, że Paweł doświadczał nadnaturalnego pokoju, ponieważ wiedział, komu zaufał. Jestem przekonany, że wspominanie życia i nauczania Jezusa ma moc uspokoić również twoją duszę, niezależnie od okoliczności z jakimi się mierzysz. 

Tagi:
#rozczarowanie#JanChrziciel
środa, 19 lipca 2023

Bóg szuka sobie konkretnych czcicieli

Zadziwia mnie to, ale jednocześnie również bardzo cieszy, że Bóg szuka sobie czcicieli. To wielka sprawa! Wszechmogący chce być czczony w bardzo konkretny sposób. Choć myśl ta przewija się przez całe Pismo, to najwyraźniej zostało to wyartykułowane przez Jezusa w rozmowie z Samarytanką. To właśnie z historii opisanej w ewangelii Jana dowiadujemy się, że Bóg szuka takich ludzi, którzy uwielbiać Go będą w duchu i w prawdzie.

 

Samarytanka choć prowadziła nieuporządkowane życie, to miała sporo do powiedzenia w temacie właściwego uwielbiania Boga. Skupiała się jednak na zewnętrznych elementach, takich jak właściwe miejsce czy też forma. Czy i my dziś zbyt często nie skupiamy się właśnie na tym? Jakie pieśni powinny być grane? Jakie instrumenty powinny być na scenie (jeśli w ogóle powinny jakieś być)? Ile czasu powinno trwać uwielbianie? Zauważmy, że uwikłana w grzeszne życie Samarytanka należała do pewnej frakcji, która miała swoje silne przekonania: „Nasi ojcowie na tej górze oddawali cześć Bogu; wy natomiast mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy to czynić” (J 4:20 SNP).

 

Jakże się cieszę, że Jezus spotkał się z tą kobietą przy studni i pełen miłości poświęcił czas na tę pouczającą rozmowę. Z Jego odpowiedzi i my możemy dziś korzystać. Nasz Zbawiciel dotyka sedna sprawy:

 

„Jezus powiedział: Kobieto, wierz mi, nadchodzi godzina, gdy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie oddawali czci Ojcu. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, bo zbawienie pochodzi od Żydów. Lecz nadchodzi godzina, a właściwie nadeszła, gdy prawdziwi czciciele będą czcili Ojca w duchu i w prawdzie. Takich właśnie czcicieli Ojciec sobie szuka. Bóg jest Duchem, dlatego ci, którzy Go czczą, powinni to czynić w duchu i w prawdzie.” (J 4:21-24 SNP)

 

Jezus wyraźnie mówi o dwóch niezbędnych elementach, które decydują o tym, że Bóg prawdziwie jest przez nas uwielbiony. Musi się to odbywać w duchu i w prawdzie. Niezwykłe jest to stwierdzenie Jezusa, że Bóg szuka sobie takich czcicieli. To znaczy, że zależy Mu na takim uwielbieniu, które odbywa się w duchu i prawdzie.

NIEDALEKO OD UWIELBIANIA DO OBRAŻANIA

 

Jezus wyraźnie objawił nam jak należy uwielbiać Boga. Ale zauważmy, że w tych słowach jest również lekcja, która mówi nam o tym, co nie jest uwielbianiem!

 

Coś może wyglądać na bardzo duchowe. Możemy nazwać jakieś wydarzenie w wyjątkowo namaszczony sposób „dotykiem nieba” czy też „sprowadzaniem chwały Bożej”, ale pamiętajmy, że jeśli nie będzie w tym szczerego, przemienionego serca – innymi słowy jeśli nie będzie odbywało się to w prawdzie – to nie uwielbi to Boga.

 

Ale to mało powiedziane! Uważajmy bo nasze „uwielbianie” może rozgniewać Boga! Uczymy się tego dosadnie z historii Izraela. Sednem uwielbienia jest przemienione serce. Nawet najlepsza forma pozbawiona prawdziwej treści, nie tylko nie uwielbia Boga, ale wręcz przeciwnie – doprowadza go do gniewu:

 

„Nienawidzę waszych świąt, odrzucam je! Nie pachną Mi wasze uroczystości! Nawet gdy Mi składacie te całopalenia i ofiary z pokarmów, nie odczuwam przyjemności. Nie patrzę na ofiary pojednania z waszych tucznych cieląt! Zabierzcie ode Mnie jazgot waszych pieśni! Nie chcę słuchać brzdękania waszych lutni! Niech raczej prawo popłynie strumieniem i sprawiedliwość — niczym potok wieczny!” (Am 5:21-24 SNP)

 

To bardzo mocne słowa. Bóg nie chciał słuchać brzdękania lutni Izraelitów. Raczej – zamiast tego – pragnął aby „prawo popłynęło strumieniem i sprawiedliwość niczym potok wieczny”. Choć słowa Amosa zostały przekazane Izraelitom wiele lat temu, to pamiętajmy o tym, że Bóg jest niezmienny. To bardzo wyraźna wskazówka! Słowa samego Boga na temat tego czego od nas oczekuje.

 

Bóg chce być uwielbiany poprzez trzymanie się prawdy. Inne fragmenty Słowa Bożego utwierdzają nas w tym, że jest to niezmienna zasada prawdziwego uwielbienia:

 

„Waszych nowiów i waszych świąt nienawidzi moja dusza. Stały się mym ciężarem, zmęczyłem się ich znoszeniem! A gdy wyciągacie wasze ręce, zasłaniam przed wami oczy; choćbyście pomnożyli modlitwy, nie będę słuchał! Wasze ręce umoczone są we krwi, a wasze palce w bezprawiu.” (Iz 1:14-15 SNP)

 

Czy potwierdzenia tej zasady nie znajdujemy również w księdze Objawienia, gdzie widzimy Jezusa dokonującego „przeglądu” kolejnych zborów? Wierzący w Sardis musieli przełknąć gorzką diagnozę. Ich problem polegał na tym, że patrząc z zewnątrz wszystko było w porządku. Jednak Jezus jest tym, który widzi serce i dlatego zwraca im uwagę na to, że brak w ich życiu prawdy. To przecież element niezbędny by doszło do prawdziwego uwielbienia Boga:

 

„Do anioła kościoła w Sardis napisz: Oto, co mówi Ten, który ma siedem duchów Bożych oraz siedem gwiazd: Wiem o twoich czynach. Nosisz imię głoszące, że żyjesz. Ale ty jesteś martwy. Obudź się! Wzmocnij to, co jeszcze pozostało i bliskie jest śmierci. Nie stwierdziłem bowiem, aby twoje czyny były doskonałe przed moim Bogiem.” (Obj 3:1-2 SNP)

 

 

UPORZĄDKUJ SWOJE SPRAWY ZANIM PRZYSTĄPISZ DO UWIELBIANIA

 

Bóg nienawidzi obłudy. Nie możesz Go uwielbiać, jeśli Twoje życie nie jest w prawdzie.

 

Nie łudź się, że uwielbiasz Boga swoim życiem, jeśli zostawiasz w nim jakąś szarą sferę dla grzechu. Tak się łudził niegdyś Izrael praktykując piękny kult – ale Bóg mówi bardzo dosadnie, że nienawidzi i odrzuca te wszystkie przejawy „uwielbiania”. Wzywał swój lud do uporządkowania życia!

 

Oczywiście wiemy, że nie potrafimy prowadzić bezgrzesznego życia. Wszyscy się potykamy, ale istotne jest co z tym robimy, gdy mamy świadomość naszego grzechu. Jeśli chcesz być wśród czcicieli, których szuka sobie Bóg – musisz uporządkować te sprawy w pierwszej kolejności – a wtedy będziesz mógł uwielbiać w prawdzie! Czy nie tego uczy nas Jezus w Kazaniu na Górze?

 

„Dlatego jeślibyś składał swój dar na ołtarzu i tam by ci się przypomniało, że twój brat ma coś przeciwko tobie, zostaw swój dar przed ołtarzem, pojednaj się najpierw z bratem, a potem wróć i dokończ ofiarowania. (Mt 5:23-24 SNP)

 

To bardzo praktyczne polecenie, które ma przełożenie na nasze życie. Jeśli dla przykładu jadąc na nabożeństwo pokłóciłeś się w aucie z kimś ze swojej rodziny, pojednajcie się szczerze zanim zaczniesz w kościele wznosić ręce i uwielbiać Boga! Traktujmy to poważnie.

DUCH BOŻY WSPIERA NAS W UWIELBIANIU

 

Drugim elementem charakteryzującym poszukiwanych przez Boga czcicieli jest duch. Kiedy pierwszy warunek jest spełniony – żyjemy w prawdzie – dążymy do uświęcenia. Bóg udziela nam swojego Ducha, który wspiera nas w uwielbieniu. Uzdalnia nas do tego. Prowadzi nas w uwielbieniu:

 

„Podobnie Duch wspiera nas w naszej słabości. Kiedy nie wiemy, o co się modlić, jak należy, sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach. (Rz 8:26 SNP)

 

Zwróćmy uwagę, że w trakcie uwielbiania Boga, to Duch Boży jest tym, który woła w nas:

 

„A ponieważ jesteście synami, Bóg posłał do waszych serc Ducha swego Syna, który woła: Abba, Ojcze!” (Gal 4:6 SNP)

 

Biblia nie używa tu czasownika wskazującego na jednorazowe wydarzenie. Nie jest tak, że Duch raz jeden zawołał w nas do Boga. On czyni to stale. W chodzeniu z Bogiem nie chodzi o jakiś szczególny moment, ale o całe życie. Podobnie powinno być z uwielbianiem Boga. Stale powinniśmy to czynić w duchu i w prawdzie w myśl słów: „A zatem cokolwiek jecie lub pijecie, albo cokolwiek czynicie, wszystko to czyńcie na chwałę Boga” (1Ko 10:31).

Skoro prawdziwi czciciele mogą uwielbiać Boga jedynie w duchu i w prawdzie, nic dziwnego, że nauka apostolska jednoznacznie wzywa nas do tego, abyśmy dbali o to aby Duch stale mógł nas napełniać”(Ef 5:18). 

JEŚLI ZAWIODŁEŚ TO SZYBKO WRACAJ DO BOGA

 

Stała obecność Ducha Świętego w naszym życiu nie tylko uzdalnia nas do prawdziwego uwielbiania Boga, ale również jest dla nas doskonałym zabezpieczeniem przed upadkiem. Paradoksalnie im mocniejszymi się czujemy, tym większe ryzyko, że się potkniemy. Słowo poucza nas: „kto myśli, że stoi, niech uważa, aby nie upadł” (1Ko 10:12).

 

Przykładem naprawdę spektakularnego upadku jest król Dawid. Człowiek, który otrzymał w Piśmie Świętym niezwykłe świadectwo, że był mężem „według serca Bożego”. To autor wielu psalmów, które są przecież pieśniami uwielbienia. Można z pewnością stwierdzić, że Dawid był prawdziwym czcicielem Boga. Robił to w duchu i w prawdzie. Ale Biblia opisuje czas kiedy to stracił, z powodu upadku w grzech. Przez pewien czas król Dawid nie żył w prawdzie, a w konsekwencji stracił również Ducha Bożego.

 

Niech to będzie dla nas przestroga, ale też i zarazem zachęta. Bo ta historia pokazuje, że można to odwrócić! Nawet jeśli upadniemy i przestajemy być takimi czcicielami jakich szuka sobie Bóg, to istnieje droga powrotna. Jest to droga pokuty. Droga naznaczona smutkiem i łzami. Ale jest to przede wszystkim droga, która pozwala nam wrócić w odpowiednie miejsce.

Choć Dawid straszliwie zgrzeszył i zamotał się we własnych kłamstwach, to jednak w końcu stanął odważnie w prawdzie. W tym możemy brać z niego przykład. Psalm 51 jest wołaniem do Boga o odnowienie serca i przywrócenie ducha – tych elementów, które charakteryzują prawdziwych czcicieli:

 

Czyste serce stwórz we mnie, o Boże, prawość ducha odnów w moim wnętrzu. Nie wypędzaj mnie sprzed Twego oblicza i nie odbieraj mi swego Ducha Świętego. Przywróć mi radość z Twojego wybawienia, wesprzyj na nowo duchem żarliwości! (…) Panie! Otwórz moje usta, niech me wargi ogłoszą Twą chwałę! Bo nie znajdujesz przyjemności w ofierze; Całopalenie? Choćbym chciał Ci je złożyć, nie zechcesz. Ofiarą miłą Bogu jest duch pełen skruchy, sercem skruszonym, przejętym własnym stanem, nie pogardzisz, o Boże”. (Ps 51:12-14.17-19 SNP)

 

Wiemy, że Bóg go wysłuchał. Dlatego jeśli upadłeś – uporządkuj swoje życie. Zadbaj o prawdę i proś Boga o to aby odnowił w tobie swojego Ducha. On to chętnie zrobi – ponieważ „nie pogardzi sercem skruszonym”.

 

Dbajmy o to aby należeć do grona poszukiwanych przez Boga czcicieli. Jak to osiągnąć? Żyjmy w prawdzie, a Bóg udzielał będzie nam swojego Ducha. Pamiętajmy, że uwielbianie Boga to nasze podstawowe zadanie. Wprawiajmy się w tym już teraz, jeśli chcemy spędzić wieczność w niebie.

czwartek, 25 maja 2023

Zanim coś powiesz, zastanów się

 

Przedzierając się przez odmęty Internetu, aby zorientować się co moi bliżsi i dalsi znajomi jedli ostatnio w restauracjach, sprawdzić jakie memy ich szczerze rozbawiły oraz polajkować urlopowe fotki, dostarczając im potrzebnej serotoniny, przez przypadek natrafiłem na niegłupi wpis, nad którym zawiesiłem się dłużej:

 

„Zanim coś powiesz, zastanów się:

Czy to jest prawdziwe.
Czy to jest potrzebne .
Czy to jest konieczne.
Czy to jest życzliwe.
Czy to jest budujące.
Czy to przynosi rozwiązania.
Czy to kogoś wznosi, czy poniża…

Czasem jedno zdanie za dużo może przynieść nieodwracalne konsekwencje…”

 

Dobra przypominajka w czasach gdy nie tylko dociera do nas mnogość słów, ale również sami produkujemy ich często zbyt wiele.

Jakże spójna jest powyższa rada ze wskazówką, którą czytałem niedawno w Słowie:

 

„Niech z waszych ust nie wychodzi żadne zepsute słowo. Mówcie tylko o tym, co dobre, dla zbudowania w potrzebie, tak by na słuchających mogła spływać łaska. Nie zasmucajcie też Bożego Ducha Świętego, którym was opieczętowano na dzień odkupienia. Usuńcie spośród siebie wszelką gorycz i gwałt, gniew, krzyk i oszczerstwo. Nie tolerujcie po swej stronie najmniejszej niegodziwości. Bądźcie jedni dla drugich mili i serdeczni. Przebaczajcie sobie nawzajem, podobnie jak wam Bóg przebaczył w Chrystusie”. (Efezjan 4:29-32)

 

W obliczu zmagań z jakimi się mierzę jakże cenne są te wskazówki. Wszakże nie mam innej możliwości niż stosować się do powyższych, jeśli chciałbym w taki sposób być traktowany przez moich antagonistów. Złota zasada Jezusa brzmi: Traktujcie innych tak, jak sami chcecie być traktowani” (Łukasza 6:31).

 

Tego wciąż się uczę. Powyższe słowa trafiają na ścianę za monitorem, obok fragmentów z przypowieści, które mówią o języku.

Ach, dobrze by się żyło, gdyby w przestrzeni publicznej stosowano się do standardów kreślonych przez Pismo. Można pomarzyć. Trzeba zaczynać od siebie…

niedziela, 9 kwietnia 2023

Prawdziwie zmartwychwstał :)

Nie to jest dziś ważne, ale mój mazurek jest ładniejszy w tym roku niż Twój...

A tak poważnie - Jezus zmartwychwstał!

Życzę Wam, byście naprawdę doświadczali mocy tego zmartwychwstania w swoim życiu! :)

 

 

poniedziałek, 3 kwietnia 2023

Niech Wielki Tydzień będzie taki nie tylko z nazwy

Zmartwychwstanie Jezusa jest historycznym faktem, który nie tylko zaważył na losach całego świata. To wydarzenie zmieniło przede wszystkim moje życie.

 

Wypełniony różnymi obowiązkami okres świąteczny, przemija zazwyczaj tak szybko, iż potem z przykrością reflektuję się, że nie znalazłem odpowiedniej ilości czasu, by skupić się na tym co najistotniejsze – na tym co na Golgocie uczynił dla mnie Jezus.

 

Pragnę zadbać o to, by tym razem było inaczej. Niech Wielki Tydzień będzie taki nie tylko z nazwy. Rozważając, znane z ewangelicznego przekazu, wydarzenia z życia Jezusa, chcę zadumać się nad ich znaczeniem dla mnie osobiście. Jakie odzwierciedlenie mogą mieć w moim życiu? Zachęcam do tego typu rozważań w okresie wielkanocnym.

 

Nie upieram się, że poniższe zestawienie pozostaje bezbłędne. Opracowałem je w oparciu o artykuł znajdujący się w FireBible oraz osobistą znajomość Słowa Bożego. Niech posłuży nam ono jako punkt wyjścia do zadumy w okresie Wielkiego Tygodnia.

 

Jestem przekonany, że połączona z modlitwą lektura Biblii, zaowocuje drogocennymi myślami, mającymi praktyczne przełożenie na nasze życie. Wszak Ten, który prawdziwie zmartwychwstał, ma tę samą moc i w naszych czasach: „Jezus Chrystus wczoraj i dziś — ten sam i na wieki” (Hbr 13,8).

 

 

WIELKI TYDZIEŃ

  • PIĄTEK / Przybycie do Betanii

[Jana 12,1-8]

 

Jezus przybywa do Betanii na sześć dni przed Paschą i zatrzymuje się tam u swoich przyjaciół, Marii, Marty i Łazarza. W czasie pobytu w ich domu, Maria, w geście pokory, namaszcza Mu stopy kosztownymi perfumami. Wyraża przez to szczere oddanie Jezusowi i gotowość służenia Mu.

  • SOBOTA / Szabat – dzień odpoczynku

[brak opisu w Ewangeliach]

Ze względu na szabat, Jezus spędza ten dzień tradycyjnie z przyjaciółmi.

 

  • NIEDZIELA PALMOWA / Tryumfalny wjazd do Jerozolimy

[Mateusza 21,1-11; Marka 11,1-11; Łukasza 19,28-44; Jana 12,12-19]

Pierwszego dnia tygodnia Jezus wjeżdża do Jerozolimy na osiołku, wypełniając w ten sposób dawne proroctwo Zachariasza: „Wesel się bardzo, córko syjońska! Wykrzykuj, córko jeruzalemska! Oto twój Król przychodzi do ciebie, sprawiedliwy On i zwycięski, łagodny i jedzie na ośle, na oślęciu, źrebięciu oślicy” (Za 9,9). Tłum wita Go okrzykami „Hosanna” i słowami z Psalmu 118: „O Panie, racz zbawić, O Panie, racz poszczęścić! Błogosławiony, który przychodzi w imię Pana!” (Ps 118,25-26). W ten sposób ludzie przypisują Jezusowi tytuł mesjański, jako nadchodzącemu królowi Izraela.

 

  • WIELKI PONIEDZIAŁEK / Oczyszczenie świątyni

[Mateusza 21,12-17; Marka 11,15-18; Łukasza 19,45-48]

Tego dnia Jezus wraca do świątyni, gdzie zastaje Dziedziniec Pogan pełen sprzedawców i bankierów czerpiących duże zyski z wymiany „pogańskich” pieniędzy na monety żydowskie. Jezus przewraca ich stoły i wypędza ich ze świątyni.

 

  • WIELKI WTOREK / Dzień dysput i przypowieści

[Mateusza 21,23-24,51; Marka 11,27–13,37; Łukasza 20,1–21,38]

W Jerozolimie – Jezus unika zasadzek zastawionych na Niego przez kapłanów. Na Górze Oliwnej naprzeciw Jerozolimy – Jezus naucza w przypowieściach i przestrzega słuchaczy przed faryzeuszami. Zapowiada zburzenie świątyni rozbudowanej przez Heroda Wielkiego i rozmawia z uczniami na temat nadchodzących wydarzeń, łącznie z Jego własnym powrotem.

 

  • WIELKA ŚRODA - Dzień odpoczynku

[Łukasza 21,37-22,6 (?)]

Pismo Święte nic na temat tego dnia nie mówi. Wskazuje na to analiza wydarzeń poszczególnych dni Wielkiego Tygodnia (Mk 14,1; Jn 12,1). Możliwe, że Jezus kontynuował nauczanie ludu: „W tym okresie Jezus za dnia nauczał w świątyni, nocami natomiast wychodził i przebywał na Górze Oliwnej” (Łk 21,37). Niektórzy uważają, że to w tym dniu Judasz dobił targu z arcykapłanami, umawiając się na kwotę 30 srebrników za wydanie Jezusa.

 

  • WIELKI CZWARTEK / Ostatnia Wieczerza

[Mateusza 26,17-30; Marka 14,12-26; Łukasza 22,7-23; Jana 13,1-30]

Jezus zaleca zorganizowanie wieczerzy dla siebie i swoich uczniów w górnej izbie. Tam zamierza przygotować siebie i swoich uczniów na swoją śmierć. Tam też nadaje Wieczerzy Paschalnej nowe znaczenie. Chleb i kielich mają odtąd symbolizować Jego wydane za nas ciało i Jego przelaną za nas krew. W taki sposób nasz Pan ustanawia Wieczerzę Pańską. Po odśpiewaniu hymnu wszyscy udają się do ogrodu Getsemani, gdzie Jezus modli się w udręce, świadomy, co Go czeka.

 

  • WIELKI PIĄTEK / Ukrzyżowanie

[Mateusza 27,1-66; Marka 15,1-47; Łukasza 22,66-23,56; Jana 18,28-19,30]

Jezus zdradzony przez Judasza, aresztowany, opuszczony przez uczniów, skazany w nierzetelnym procesie, odrzucony przez ludzi, potępiony, pobity i wyśmiany, zostaje zmuszony nieść krzyż na „Miejsce Czaszki”, gdzie zostaje ukrzyżowany wraz z dwoma innymi skazańcami.

 

  • WIELKA SOBOTA / W grobie

[Mateusza 27,57-61; Marka 15,42-47; Łukasza 23,50-56; Jana 19,31-42]

Ciało Jezusa pozostawało w grobie przez sobotę. Zostało tam złożone w piątkowy wieczór, około godziny 18, a więc przed rozpoczęciem szabatu i zakończeniem zajęć tygodnia. Zgodnie z nauką apostolską w czasie tym Jezus zstąpił do otchłani: „W swoich słowach odniósł się do zmartwychwstania Chrystusa, które uprzednio zobaczył. Powiedział, że Chrystus nie pozostanie w świecie zmarłych ani Jego ciało nie dozna rozkładu. I to właśnie Jezusa wzbudził Bóg, czego my wszyscy jesteśmy świadkami” (Dz 2,31-32). Przed zmartwychwstaniem i wniebowstąpieniem Jezus przebywał w świecie zmarłych: „To, że wstąpił, cóż innego oznacza niż to, że wcześniej zstąpił do niższych sfer ziemi? Ten, który zstąpił, jest Tym samym, który wstąpił ponad wszystkie niebiosa, aby wszystko wypełnić” (Ef 4,9-10).

 

  • NIEDZIELA WIELKANOCNA / Zmartwychwstanie!

[Mateusza 28,1-15; Marka 16,1-20; Łukasza 24,1-49; Jana 20,1-23]

Wczesnym rankiem kobiety udają się do grobowca, gdzie odkrywają, że kamień zamykający wejście jest odsunięty. Tam spotykają anioła. Oświadcza on, że Jezus żyje – i posyła je z tą nowiną do innych. Jezus ukazuje się Marii Magdalenie w ogrodzie, Piotrowi, dwóm uczniom w drodze do Emmaus, a pod koniec dnia wszystkim poza Tomaszem. Zmartwychwstanie Jezusa staje się faktem!

 

sobota, 18 lutego 2023

Pismo jest Święte, ale… w którym przekładzie?

 

Podpisuję się pod wyznaniem wiary, że „Pismo Święte – Biblia – jest Słowem Bożym, nieomylnym i natchnionym przez Ducha Świętego, i stanowi jedyną normę wiary i życia”. Jestem przekonany, że tak w istocie jest i dlatego staram się przestrzegać określonych w nim zasad. Wierzę, że sięgamy po Słowo, które faktycznie jest objawieniem pochodzącym od Boga. Pismo w ten sposób rzeczywiście jest Święte, ale… co z coraz liczniejszymi jego przekładami? One przecież nie są nieomylne.

Z roku na rok możemy znaleźć coraz więcej tłumaczeń oraz parafraz całej Biblii, a jeszcze więcej jej fragmentów. Od wieków ludzie (kierując się różnymi motywacjami) pracują nad kolejnymi „wersjami” Słowa Bożego. Jeszcze niedawno dość dobrze orientowałem się w polskojęzycznych wydaniach Biblii, kolekcjonując niemalże wszystkie z nich na półce. Dziś jest to już niemożliwe – wg strony BibliePolskie.pl istnieje aktualnie ponad dwieście niezależnych przekładów Pisma Świętego na język polski. W większości są to fragmenty Biblii (często Psałterz), ale w tej liczbie znajdują się 24 przekłady całości Pisma Świętego i ponadto 18 przekładów całości Nowego Testamentu. A będzie ich znacznie więcej… W całym XX wieku powstało 77 polskich przekładów, a w pierwszych 20-stu latach XXI wieku jest ich już 65! Choć wydaje się, że to dobra wiadomość dla miłośników Słowa Bożego, nie brakuje tutaj pewnych pułapek. Od przybytku może nas czasem rozboleć głowa…

PRZEKŁAD PRZEKŁADOWI NIERÓWNY

Ożywia to we mnie wspomnienie sprzed kilku lat, gdy odwiedziłem jedną z chrześcijańskich księgarni w Nowym Jorku. Zostałem w niej dosłownie przytłoczony mnogością dostępnych tłumaczeń. Nie półki, lecz całe regały uginały się tam od rozmaitych Biblii, a ja stanąłem przed nie lada wyzwaniem by wybrać ten jeden „najlepszy” przekład. Wymagało to wtedy ode mnie głębszego zbadania zagadnienia i kilkudniowego namysłu. Okazuje się, że przekład przekładowi nie jest równy, a część wydań nie zasługuje nawet na takie określenie. Duża część dostępnych Biblii to parafrazy, które z założenia czyniąc tekst Słowa Bożego „bardziej zrozumiałym”, często przy tym rezygnując z dosłowności, stają się (nawet nieświadomie) wyrazem konfesyjnych sympatii czy teologicznych przekonań ich redaktora.

Warto świadomie wybierać tłumaczenie Słowa Bożego, z którego korzystamy na co dzień. To prawda, że sięganie do wielu przekładów pozwala nam zazwyczaj poszerzyć nasze rozumienie Biblii, ale trzeba też przy tym być ostrożnym, ponieważ niektóre „wersje” mogą znacznie wypaczać sens oryginału. Poszczególne tłumaczenia potrafią znacząco się między sobą różnić i to w kluczowych kwestiach – skąd zatem możemy wiedzieć co jest prawdą Pisma Świętegoa co wyrazem poglądów redaktora czytanego przez nas egzemplarza?

Skoro natchniony jest oryginał, to najlepiej jest sięgać po przekłady z języka hebrajskiego, aramejskiego i greki, w których Biblia była spisywana. Okazuje się, że nie wszystko co sprzedawane jest jako „przekład” faktycznie jest tłumaczeniem, które sięga do oryginału. Coraz częściej natrafić możemy na parafrazy, które opierają się na dostępnych już tłumaczeniach, np. w języku angielskim lub są rewizją wcześniejszych przekładów. Nie twierdzę, że są one bezwartościowe – po prostu warto mieć świadomość po co sięgamy.

PRZEGLĄD NAJPOPULARNIEJSZYCH POLSKICH PRZEKŁADÓW

Wszelkie ważne informacje powinniśmy znaleźć na pierwszych stronach danej Biblii. Warto przeczytać pochodzący od redakcji wstęp lub chociaż przeanalizować notę wydawniczą.  Poniżej kilka słów na temat najczęściej spotykanych (oraz zyskujące w ostatnim czasie popularność) przekładów oraz parafraz Biblii. Dla zachowania względnego porządku pogrupowałem je konfesyjnie (tłumaczenia protestanckie, katolickie i ekumeniczne), a następnie uszeregowałem chronologicznie od najstarszych:

1) Przekłady protestanckie:

– BB – Biblia Brzeska (inne nazwy: Biblia Radziwiłłowska – od nazwiska fundatora i Biblia Pińczowska – od miejsca dokonania tłumaczenia) – przekład całości Pisma Świętego na język polski, przetłumaczony przez polskich protestantów w Pińczowie w latach 1559–1563, a wydany w roku 1563 w Brześciu Litewskim. Biblię Brzeską – zgodnie z deklaracjami wydawców – uważa się powszechnie za pierwszy polski przekład całej Biblii z języków oryginalnych: hebrajskiego i greckiego. Nie wszyscy się jednak z tym zgadzają i wskazuje się na różne źródła tłumaczenia. W samym tytule Biblii Brzeskiej oprócz języków oryginalnych wymieniono też łacinę. Już w pierwszych latach po wydaniu zarzucano jej ,że w rzeczywistości jest tłumaczeniem albo z łacińskiej Wulgaty, albo z innych przekładów łacińskich. Robił to m.in. Szymon Budny – autor tłumaczenia Biblii Nieświeskiej z 1572 roku. W Biblii Brzeskiej wskazuje się też na liczne zapożyczenia z francuskich przekładów.

Warto zauważyć, że jako pierwsza w Polsce podawała ona numerację wersetów. Przekład jest staranny i precyzyjny, wierny oryginałowi (zastosowano nowatorską metodę oddawania sensu zdań, a nie tłumaczenia „słowo w słowo”). Napisana jest XVI-wieczną polszczyzną o wysokim poziomie artystycznym i literackim. Język jest „zwięzły, potoczysty i bogaty literacko”.

– BN – Biblia Nieświeska (znana też jako Biblia Szymona Budnego) – polskie tłumaczenie całego Pisma Świętego z języków oryginalnych, dokonane przez biblistę i uczonego polsko-białoruskiego Szymona Budnego głównie na użytek Braci Polskich, dlatego uważa się je nieraz za przekład ariański. Została ona przetłumaczona w Nieświeżu (stąd nazwa) w 1572 roku.

Szymon Budny był zwolennikiem dosłowności przekładu Pisma Świętego, dlatego miał wiele zastrzeżeń do tłumaczenia Biblii Brzeskiej, wydanej w 1563 roku przez polskich kalwinistów. Uważał, że pozostawiono w niej przeinaczone określenia, dotyczące Jezusa (który według Budnego był tylko doskonałym człowiekiem, a nie Bogiem) a także wskazywał, że Biblia Brzeska była właściwie przekładem francuskich i łacińskich tłumaczeń, a nie przekładem z języków oryginalnych. Bracia Polscy, którzy w czasie tłumaczenia Biblii Brzeskiej odłączyli się od większości kalwińskiej, zlecili Budnemu i jego współpracownikom poprawienie tekstu Biblii Brzeskiej. Gdy okazało się, dużo łatwiej będzie dokonać nowego tłumaczenia niż poprawiać błędy wcześniejszego wydania, Szymon Budny rozpoczął własne tłumaczenie z języków hebrajskiego i greckiego. Aby sprostać dosłowności, ale też dotrzeć do polskich czytelników wprowadzał liczne hebraizmy (np. transkrypcja imion zamiast tradycyjnych odpowiedników) i neologizmy (np. po raz pierwszy użył takich słów jak „rozdział”, „namiot” itd., które weszły na stałe do języka polskiego). Dodatkowo usuwał wszystkie odniesienia do boskości Jezusa, uważając je za późniejszy dodatek (z niektórych zmian niepotwierdzonych manuskryptami później się wycofał).

Dosłowność tłumaczenia oraz ogólna niechęć do Braci Polskich sprawiły, że Biblia Nieświeska znajdowała czytelników prawie wyłącznie wśród tej grupy wyznaniowej. W 2022 roku ukazały się wznowione wydania Nowego Testamentu w przekładzie Szymona Budnego. Wydawnictwo Kalwin Publishing wydało tłumaczenie jako „Biblia Nieświeska – przekład ariański”, z kolei wydawnictwo GCB wydało nieco późniejszy przekład (z 1574, uwzględniający naniesione poprawki) jako „Nowy Testament w przekładzie Szymona Budnego”.

– BG – Biblia Gdańska – to przekład z 1632 roku „z żydowskiego y greckiego języka na polski pilnie y wiernie przetłumaczony”. Biblia Gdańska przez ponad 300 lat była najpopularniejszym wydaniem wśród protestantów. W drugiej połowie XX wieku była jednak stopniowo wypierana przez nowsze przekłady. Zrozumienie staropolskiego języka nastręczało bowiem coraz większych problemów kolejnym pokoleniom.

Ze względu na to, że wielu chrześcijanom trudno było pogodzić się z przemijaniem dzieła, którego myśl ewangeliczna została oddana w wyjątkowo piękny sposób, z jednoczesnym zachowaniem daleko idącej wierności wobec tekstu oryginalnego, w ostatnich latach pojawiła się „Uwspółcześniona”, „Nowa”, a także „Dzisiejsza” Biblia Gdańska jako trzy niezależne dzieła translatorskie.

– BW (czasem BB lub NP) – Biblia Warszawska (tzw. „Brytyjka”)  – to wydany w 1975 roku przekład z języków oryginalnych (hebrajskiego i greckiego) opracowany przez Komisję Przekładu Pisma Świętego. Tłumaczenie powstało z inicjatywy Brytyjskiego i Zagranicznego Towarzystwa Biblijnego w Warszawie, dlatego znane jest również jako „Brytyjka”. Jest to najpopularniejszy w Polsce protestancki przekład Pisma Świętego.

Biblia Warszawska jest współczesnym przekładem, stosującym współczesną szatę językową z zachowaniem pewnych tradycyjnych wyrażeń biblijnych (np. „zakon”, zamiast „prawo”) wywodzących się z Biblii Gdańskiej. Istnieją też nawiązania do języka katolickiej Biblii Wujka, którą czytywali też chętnie protestanci. Niektórzy zarzucają przekładowi, że jest „zdecydowanie zbyt tradycyjny”. Nie brakuje tu też błędów w „koncepcji typograficznej”, zwłaszcza w starotestamentowej poezji, gdzie „chwilami nie można zorientować się w podziale na wersy, a to nieraz utrudnia zrozumienie nawet treści tekstu”.

– SŻ – Słowo Życia, parafraza Nowego Testamentu – wydana przez „Agape” w 1989 roku. Jest to przekład napisany współczesnym językiem polskim, który czyta się jak opowiadanie. Słowo Życia zostało opracowane na podstawie anglojęzycznego przekładu z języka greckiego – Living New Testament i równoległych różnojęzycznych tłumaczeń dokonywanych przez Living Bible International – szwedzką organizację biblijną, specjalizującą się w przekładach dynamicznych.

Parafraza ta posiada walor ewangelizacyjny – pozwala zainteresować czytelnika, nieobytego z Biblią oraz historią życia i śmierci Jezusa Chrystusa. Nie rości jednak pretensji do bycia wydaniem Nowego Testamentu, z którego korzystałoby się na co dzień.

– NBG – Nowa Biblia Gdańska – to nowe tłumaczenie z 2012 roku dokonane przez Śląskie Towarzystwo Biblijne w Katowicach, które „nie jest oderwane od tłumaczeń dokonanych w przeszłości. Jako punkt wyjścia przyjęto tak zwaną Biblię Gdańską, wydaną w 1632 roku – stąd nazwa przekładu – Nowa Biblia Gdańska”.

Tłumaczenie jest krytykowane przez biblistów za udziwnione, miejscami tendencyjne sposoby tłumaczenia tekstu biblijnego. Tekst przekładu miejscami drastycznie różni się od innych popularnych przekładów, np. Łk 9,23 zawierający apel Jezusa skierowany do potencjalnych uczniów mówiący o „codziennym braniu na siebie swojego krzyża” przetłumaczony jest następująco: „Zaś do wszystkich mówił: Jeśli ktoś chce iść za mną, niech się wyrzeknie samego siebie i niech co dzień odrzuci swój krzyż, i niech mi towarzyszy.”

Zastanawiające jest również to, że „Śląskie Towarzystwo Biblijne” nie ujawnia danych osobowych tłumaczy. Z tej przyczyny wśród konserwatywnych, ewangelicznych protestantów jest podnoszona kwestia wiarygodności przekładu. W „Dzienniku Ucznia” – blogu dotyczącym prac nad tłumaczeniem – tłumacze napisali: „Po pierwsze, po co to nowe tłumaczenie oraz dlaczego my, ludzie słabo znający hebrajski i grekę, podjęliśmy się tej pracy?”. Stary Testament opracowany został na bazie trzech źródeł: 1) Biblii Gdańskiej, w której uwspółcześniono pisownię i gramatykę, 2) hebrajsko-polskiego przekładu Tanach – dokonanego w XIX wieku przez Izaaka Cylkowa, 3) greckiego tekstu Septuaginty. Nie korzystano zatem z oryginalnego tekstu hebrajskiego.

– SNP (czasem EIB, LB) – Słowo Nowego Przymierza / Stare i Nowe Przymierze, przekład literacki – wydane w 2016 roku przez Ewangeliczny Instytut Biblijny tłumaczenie dokonane z języków oryginalnych przez pastora Piotra Zarembę (z Anną Haning: Mt-J, Rz, Hbr). Tłumaczenie to określane jest mianem przekładu literackiego, dla odróżnienia względem przekładu dosłownego, który ukazał się drukiem trzy lata później. Przekład ten jest rzetelny, zrozumiały i chwalony przez wielu biblistów.

Wydanie nowego przekładu Pisma Świętego miało na celu ułatwienie lektury osobom, dla których specjalistyczny i nieaktualny język Biblii Warszawskiej czy Biblii Gdańskiej nie pozwala zagłębić się w przekazywany sens. W nazwie przekładu użyto wyrażenia „Literacki”, ponieważ starano się jak najlepiej przekazać oryginał, wykorzystując piękno języka polskiego. Jednak zawsze „wierność przekładu była traktowana priorytetowo”. Dlatego w ważnych miejscach przekład odchodzi od zasad gramatyki polskiej, aby uwypuklić przekaz dosłowny. Literackość odnosi się głównie do: opisów życia codziennego; narracji historycznych i geograficznych; używania zaimków zamiast powtarzania słów; wtrącania imion tam, gdzie ich brak mógłby zaburzyć przekaz; przekładu idiomów i związków frazeologicznych; do miar i wag w miejscach, gdzie nie mają znaczenia symbolicznego.

– UBG – Uwspółcześniona Biblia Gdańska – to rewizja Biblii Gdańskiej z 1632 roku. Uwspółcześniono tu jedynie gramatykę i uaktualniono słownictwo. Podczas pracy korzystano także z innych tłumaczeń takich jak Biblia Warszawska, Biblia Ekumeniczna, Przekład Nowego Świata (!), Biblia Brzeska, Biblia Jakuba Wujka w celu znalezienia najlepszego oddania sensu jednak najwyższy autorytet miała oryginalna Biblia Gdańska. Interpretacja problematycznego słowa odbywała się głównie w kontekście innych jego tłumaczeń w Biblii Gdańskiej. W przypadku niezgodności Biblii Gdańskiej z innymi przekładami wybierana była interpretacja Biblii Gdańskiej. Założono także, że sens jest ważniejszy niż forma – stosowano współczesną gramatykę, wyrażenia i słownictwo tylko w przypadku, gdy nie zmieniało to przekazu.

W ciągu trzech lat od wydania w 2012 roku Nowego Testamentu Uwspółcześnionej Biblii Gdańskiej nie rozpowszechniła się ona w środowiskach protestanckich. Jednym z powodów jest to, że równolegle trwały prace nad wydaniem Nowej Biblii Gdańskiej. Ponieważ oba przekłady opierały się na Biblii Gdańskiej i zostały wydane w podobnym czasie – często są ze sobą mylone. W 2017 roku wydano całość Biblii.

– DBG – Dzisiejsza Biblia Gdańska – to jeszcze inna adaptacja Biblii Gdańskiej z 1632 roku, dokonana przez zespół redakcyjny powiązany z adwentystyczną Fundacją Źródła Życia. Według wydawców przekład Biblii Gdańskiej został tu przystosowany do wymogów współczesnego języka polskiego oraz jest wolny od konfesyjnych uzależnień. Prezentacja pierwszego wydania DBG nastąpiła podczas trwania X Kongresu Adwentystycznego Stowarzyszenia Inicjatyw w Łodzi w 2019 roku.

– SNPD (czasem PBD) – Stare i Nowe Przymierze, przekład dosłowny – wydane w 2019 roku przez Ewangeliczny Instytut Biblijny tłumaczenie dokonane z języków oryginalnych w całości przez pastora Piotra Zarembę. SNPD wraz z wydanym wcześniej przekładem literackim (SNP) tworzy „dwuprzekład”. Można je wykorzystywać jako dzieło jednotomowe, ale z założenia, poprzez ścisłe powiązanie z przekładem literackim, służyć ma do pogłębionego studium Pisma.

SNPD zawiera liczne przypisy i rozbudowany aparat krytyczny. Ponadto wydano także pozycję książkową „Literatura i uwagi do wersetów Pisma Świętego”, która uzupełnia informacje jakie znajdziemy w przekładzie, rozwijając komentarze do wybranych wersetów.

– TNP – Przekład Toruński – Fundacja Świadome Chrześcijaństwo z Torunia w 2017 roku wydała przekład Nowego Testamentu. Ma on charakter dosłowny, nie jest to jednak oddanie tekstu słowo w słowo. W większości przypadków zastosowano metodę tłumaczenia określaną jako ekwiwalencja formalna, w której oddaje się największą zbieżność znaczeniową (syntaktyczną, idiomatyczną i semantyczną) z oryginałem greckim. Dlatego też, tam gdzie tylko to było możliwe, oddawano rzeczowniki – rzeczownikami, czasowniki – czasownikami itp. Szczególnie zwracano uwagę na oddanie czasowników w ich oryginalnej formie gramatycznej tj. uwzględniając czasy i strony (bierna, czynna, zwrotna), wszędzie tam gdzie nie zaburzało to zrozumienia tekstu. W tekście pojawiają się dość liczne wyrazy pisane kursywą dla oznaczenia wyrazów nie występujących w tekście oryginalnym, lecz pozwalające lepiej zrozumieć oddawaną myśl.

Najnowsze wydanie z 2022 roku, które można pobrać za darmo w Internecie, poza Nowym Testamentem zawiera również starotestamentowe księgi mądrościowe oraz proroków mniejszych.

– FireBible – Biblia dla charyzmatyków – pod koniec 2022 roku ukazał się przekład FireBible, o niefortunnym podtytule: „Biblia dla charyzmatyków”, który może wprowadzać w błąd, jakoby była to Biblia ekskluzywna, nie dla wszystkich. Tymczasem mamy tu do czynienia z sytuacją analogiczną jak w przypadku Biblii Jerozolimskiej, która bazuje na dostępnym już tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia. Podobnie tutaj – nie jest to nowy przekład. Tekst biblijny pochodzi z przekładu literackiego Piotra Zaremby dostępnego jako SNP od 2016 roku.

FireBible zawiera jednak ponadto liczne uwagi, komentarze, artykuły, wstępy do ksiąg i inne pomoce, których autorami są współcześni badacze Pisma Świętego. Naczelnym redaktorem tych dodatków był Donald C. Stamps, który zaznaczał, że „głównym celem uwag zawartych w tym wydaniu Biblii, jest przekonanie cię, drogi Czytelniku, do trwania w wierze i Piśmie Świętym”. Jak zaznacza wstęp – słowa wydawców nie dorastają do tego samego poziomu, co błogosławione, natchnione Słowo Boże, i z tego powodu (oraz z powodu różnic kulturowych) nie wszyscy czytelnicy mogą w pełni zgadzać się z niektórymi opiniami wydawców. Jeśli jednak spojrzymy na całość materiałów składających się na FireBible, jest to bez wątpienia pierwsze tak obszerne wydanie Biblii w polskim środowisku ewangelicznym. Za przekład komentarzy FireBible z języka angielskiego odpowiadają Piotr Zaremba oraz Karolina Zaremba.

2) Przekłady katolickie:

– Wuj – Biblia Jakuba Wujka (czasem „Wujek”) – przekład Biblii dokonany przez jezuitę, ks. Jakuba Wujka, wydany w całości po raz pierwszy w 1599 roku. Wujek pracował nad nim w latach 1584–1595. Jest to przekład z języka łacińskiego – w oparciu o Wulgatę, z uwzględnieniem języków oryginalnych. Jak pisze ks. prof. Tomasz Jelonek: „w pracy nad przekładem ks. Wujek doceniał znaczenie tekstu greckiego dla wiernego oddania miejsc trudniejszych, choć zasadniczo tłumaczył z Wulgaty.”

Jest to o tyle istotne, że niedoskonała znajomość języka hebrajskiego przez Hieronima (tłumacza Wulgaty) sprawiła, że w wielu miejscach Wulgata była niezrozumiała, a nawet bezsensowna. Błędy Wulgaty były znane, gdyż uczeni w XV i XVI wieku (m.in. Erazm z Rotterdamu) niejednokrotnie wskazywali na nie (szczególnie w tekście Starego Testamentu), dokonywali też własnych przekładów, jednak żaden z nich nie zdobył uznania i nie zdołał zastąpić Wulgaty. Wujek podawał w przypisach znaczenie tekstu oryginalnego (hebrajskiego lub greckiego), ułatwiając w ten sposób zrozumienie tekstu. Nie zdołał jednak ominąć błędów Wulgaty. Przedmowy do poszczególnych ksiąg zostały opatrzone dość ostro sformułowanymi opiniami o przekładach protestanckich.

Mimo to Wujek korzystał z pracy swoich poprzedników – także przekładów protestanckich – szczególnie pod względem językowym. Wujek zachował stare wyrażenia i dawną terminologię religijną, odrzucając: „sprośności słów nowości, terminy starym chrześcijanom niesłychane, które nowowiernicy wznoszą, aby z kościołem katolickim zgoła nic spólnego niemieli”. Język przekładu Wujka cechuje prostota, a jednocześnie poważny, wręcz namaszczony styl. Przekład ten pełnił rolę podstawowego polskiego przekładu katolickiego przez 367 lat, aż do opracowania Biblii Tysiąclecia jako pierwszego katolickiego tłumaczenia na język polski z języków oryginalnych.

– BT – Biblia Tysiąclecia – najpopularniejszy katolicki przekład z języków oryginalnych, opracowany przez zespół biblistów polskich z inicjatywy Benedyktynów Tynieckich. Pierwsze wydanie z 1965 roku zastąpiło w roli podstawowego przekładu katolickiego Biblię Jakuba Wujka z 1599 roku. „Tysiąclatka” kilkakrotnie była wznawiana i ulegała rewizjom. Piąte wydanie ukazało się w 1999 roku.

Redakcja naukowa Biblii Tysiąclecia zdecydowała o gruntownej rewizji tekstu przekładu, a także przypisów i wstępów. Zgodnie ze wstępem wprowadzono w nim następujące zmiany: unowocześnienie wstępów do działów i poszczególnych ksiąg; rozbudowa przypisów, również o odnośniki do miejsc równoległych w Biblii; poprawki merytoryczne samego przekładu w imię większej jego zgodności z tekstem oryginalnym, zwłaszcza hebrajskim w Starym Testamencie (odstąpiono tym samym od częstego poprawiania tekstu według Septuaginty, a odmienne jej lekcje podano w przypisach); język i styl przekładu został poprawiony i ujednolicony.

W oparciu o tekst piątego wydania Biblii Tysiąclecia powstała Biblia Audio pod nazwą Superprodukcja. Jest to profesjonalne nagranie w formie słuchowiska, w które zaangażowano około pięciuset aktorów. Adaptacja ta zawiera tekst Pisma Świętego z wyłączeniem tekstów narracyjnych (np.: „powiedział Jezus” czy „odpowiedział Piotr”), co wynikało z zamysłu nadania słuchowisku filmowej jakości. Tło podkładu stanowią nagrania dokonane w Izraelu. Całość prac została ukończona pod koniec 2017 roku po blisko trzech latach pracy. Adaptacja zawiera łącznie 110 godzin nagrań.

Aktualnie trwają prace nad szóstym wydaniem Biblii Tysiąclecia. Planowane zmiany mają mieć charakter poprawy tłumaczenia tekstu zgodnie z najnowszymi badaniami biblistyki polskiej i światowej. Przekład ma uwzględniać też wyniki nowych badań archeologicznych i językowych. Zespół tłumaczy ma liczyć około 15 osób.

– BP (czasem PBP) – Biblia Poznańska –przekład z 1975 roku dokonany „z języków oryginalnych ze wstępami i komentarzami opracowanymi przez zespół pod redakcją Michała Petera i Mariana Wolniewicza”.

W ankiecie biblistów polskich z 1999 roku uznana została za najlepszy polski przekład, gdzie jako kryteria brano pod uwagę wierność, staranność, jasność, użyteczność oraz piękno języka. Spośród wszystkich przekładów Biblii o charakterze popularnym Biblia Poznańska zawiera najbardziej obszerne komentarze i przypisy zarówno o charakterze filologicznym i historycznym, jak i teologicznym. Występuje w wydaniach 3-tomowym lub 4-tomowym.

Tłumacze zdecydowali się na daleko posuniętą wierność wobec oryginału, dając jej pierwszeństwo przed pięknem języka polskiego. Dlatego – jak twierdzą – „można Biblię poznańską traktować jako wydanie źródłowe”. Dotyczy to przede wszystkim ksiąg Starego Testamentu. W wielu miejscach Biblia poznańska odchodzi od tradycji polskich przekładów Biblii, z drugiej strony tłumacze świadomie archaizują wiele miejsc, szczególnie tych, w których przemawia sam Bóg – po to, by w przekładzie pozostało coś z „sakralnego namaszczenia”, jakim tchnie Biblia w wersji Jakuba Wujka. Układ graficzny przekładu jest współczesny, podobnie jak w literaturze pięknej wypowiedzi bohaterów są oddzielone od reszty narracji przy pomocy myślników i akapitów, co czyni to tekst bardziej przejrzystym i czytelnym.

– BWP (czasem Br) – Biblia Warszawsko-Praska – tłumaczenie Biblii na współczesny język polski dokonane przez ks. bp. Kazimierza Romaniuka. Praca nad przekładem rozpoczęła się w 1961 i zajęła autorowi 35 lat. W 1976 ukazał się przekład Nowego Testamentu, a w 1997 całej Biblii. Był to trzeci od czasu przekładu Szymona Budnego kompletny przekład Biblii na język polski, wykonany w całości przez jedną osobę oraz pierwsze w polskiej historii wykonane przez jedną osobę, katolickie tłumaczenie z języków oryginalnych.

Początki tłumaczenia związane są z nieudaną inicjatywą ekumenicznego przekładu Nowego Testamentu. Podejmując pracę nad własnym tłumaczeniem, ks. Kazimierz Romaniuk starał się jednak zachować choćby częściowo ekumeniczny charakter przekładu. Dlatego też w pierwszym wydaniu, które ukazało się w roku 1976 przypisy i wyjaśnienia zostały znacznie ograniczone. Był to ukłon w stronę niekatolików, w owym czasie bardzo skrupulatnie przestrzegających zasady, by tekstu biblijnego nie opatrywać żadnymi wyjaśnieniami. Podstawowym założeniem tłumacza była daleko posunięta komunikatywność języka. Dlatego Biblia Warszawsko-Praska uznawana jest za dokonanie na pograniczu przekładu dynamicznego i parafrazy.

– KUL – Biblia Lubelska – przekład Biblii z języków oryginalnych dokonywany w środowisku szkoły biblijnej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Od roku 1991 do 2021 ukazało się 26 zeszytów składających się na kolejne księgi Biblii. Część przekładów wywodzi się z tradycji tzw. Komentarzy KUL-owskich, czyli naukowych edycji Starego i Nowego Testamentu ukazujących się od 1958 do 2020 roku.

Poszczególne zeszyty zawierają informacje wstępne o księdze (autor, czas i miejsce powstania, tekst, kanoniczność, struktura, tło historyczno-kulturowe, teologia), oraz komentarz eksponowany równolegle z tłumaczeniem tekstu. Niektóre tomy zawierają także przedmowę, ekskursy tematyczne i bibliografię. Zamierzeniem autorów jest, aby profil komentarzy Biblii Lubelskiej pozostał popularnonaukowy. Spośród ksiąg Nowego Testamentu przełożono Ewangelie, Dzieje Apostolskie, listy św. Pawła, listy katolickie oraz Objawienie Jana. Przełożono też dużą część ksiąg Starego Testamentu.

– BJ – Biblia Jerozolimska – jest to francuski katolicki przekład Biblii, ale jednocześnie taką nazwę noszą popularne wydania Biblii w różnych językach, zawierającego przypisy egzegezy katolickiej z wersji francuskiej. Biblia Jerozolimska była pierwszym w Kościele rzymskokatolickim nowoczesnym przekładem Pisma Świętego z języków oryginalnych. Dlatego metody pracy francuskich biblistów były szeroko wykorzystywane poza francuskim obszarem językowym. Ks. Eugeniusz Dąbrowski pisał o przemożnym wpływie Biblii Jerozolimskiej na pierwsze wydanie polskiej Biblii Tysiąclecia. Według Dąbrowskiego wiele fragmentów Starego Testamentu przetłumaczono nie z hebrajskiego, a właśnie z francuskiego. Na dodatek, tłumacze czasami nie znali na tyle języka francuskiego, aby poprawnie przełożyć niektóre wieloznaczne terminy francuskie na język polski.

Pełne polskie wydanie Biblii Jerozolimskiej ukazało się dopiero w 2006 roku. Wprowadzenia, przypisy, odnośniki biblijne oraz podtytuły pochodzą z wydania La Bible de Jérusalem (Paryż 1996), natomiast sam tekst biblijny bazuje na piątym wydaniu Biblii Tysiąclecia. Nie tworzono zatem nowego przekładu, przełożono jedynie dodatkowe materiały. Sam tekst biblijny jest tożsamy z przekładem znanym z wydaniem Biblii Tysiąclecia z 1999 roku.

– BPK – Biblia Pierwszego Kościoła – to przekład z języka greckiego przygotowany przez ks. prof. Remigiusza Popowskiego. Nowy Testament ukazał się w 2000 roku, natomiast Stary Testament również został przetłumaczony z greki, ponieważ podstawą przekładu była tu Septuaginta – sama będąca tłumaczeniem (dokonanym między 250 a 150 rokiem przed Chrystusem) hebrajskiej Biblii na grekę. Całość wydana została w 2016 roku. Autorem przekładu jest wybitny biblista – ks. prof. Remigiusz Popowski.

Jeśli chodzi o przyjęcie przekładu to trzeba przyznać, że znacznie lepsze recenzje otrzymuje Nowy Testament w tym wydaniu. Zdaniem prof. dr. hab. Andrzeja Zaborskiego z Instytutu Filologii Orientalnej UJ, przekład ten jest świetnym przekładem Nowego Testamentu na współczesny język polski, choć to SNP Piotra Zaremby uznaje za najlepszy. W przekładzie tym zastosowany zabieg jaki można spotkać w niektórych wydaniach anglojęzycznych – wszystkie słowa Jezusa wydrukowane są w czerwonym kolorze. W Starym Testamencie natomiast wyróżnione kolorem niebieskim są księgi i dodatki deuterokanoniczne, tzn. te, które uznawane są za natchnione przez katolików, a nie znajdziemy ich w przekładach protestanckich.

Baczny czytelnik Słowa Bożego odczuje, że przekład ten bazuje na Septuagincie, a nie oryginalnych manuskryptach hebrajskich. Trzeba uznać za wartościowe przypisy, które uwzględniają tło kulturowe Septuaginty, a także wstępy do ksiąg, które w sposób przystępny przybliżają ich przesłanie. Jednak mi osobiście wyjątkowo ciężko czyta się Stary Testament w przekładzie Popowskiego i to pomimo tego, że „przekład ma charakter literacki, jego celem jest zachowanie sensu podstawy przekładu, przy zachowaniu zasad gramatyki polskiej”.

3) Przekłady ekumeniczne:

– EPP – Ekumeniczny Przekład Przyjaciół – przekład Nowego Testamentu powstały w wyniku prywatnej inicjatywy katolicko-prawosławno-zielonoświątkowej. Został wydany w 2012 roku. W 1982 roku trzech biblistów: ks. Jan Anchimiuk, (prawosławny), ks. prof. Michał Czajkowski (katolik), Mieczysław Kwiecień (zielonoświątkowiec), ponadto redaktor Jan Turnau (katolik) podjęli się dokonania ekumenicznego przekładu Nowego Testamentu. Inicjatywa wyszła ze strony Jana Turnaua. Mieczysław Kwiecień był redaktorem tego przekładu, a Turnau sekretarzem zespołu.

Żaden z tłumaczy nie miał oficjalnego poparcia ze strony swego Kościoła, niemniej każdy z tłumaczy był wierny swojej tradycji konfesyjnej i dlatego w trakcie prac trwających 30 lat często dochodziło do sporów. W pracy translatorskiej kierowano się trzema zasadami: 1) przekład musi być ekumeniczny, 2) oryginalny, 3) musi posługiwać się piękną współczesną polszczyzną. Dbano jednak o to, aby nie był to zbyt nowoczesny język. Za podstawę dla przekładu służył Novum Testamentum Graece (1993). Wyróżnikiem tłumaczenia jest np. to, że trzecia osoba Trójcy Świętej nazywana jest Parakletem. Prolog Ewangelii Jana zaczyna się za to od słów „U początku jest Słowo”, a nie „Na początku było Słowo”. W roku 2016 ukazało drugie, poprawione wydanie.

– BE (czasem PE, PEkum)– Biblia Ekumeniczna – pierwszy ekumeniczny przekład całości Pisma Świętego na język polski. Prace nad przekładem rozpoczęto w 1994. W 2018 wydano całość tłumaczenia w dwóch wersjach różniących się obecnością ksiąg deuterokanonicznych. Tekstowi Biblii Ekumenicznej nadano współczesne brzmienie, tak aby był łatwiejszy do czytania dla dzisiejszego czytelnika. Nad przekładem pracowało łącznie trzydzieści osób, w tym dwudziestu tłumaczy pochodzących z siedmiu Kościołów, a konsultacje nad tekstem przekładu prowadzono w sumie z jedenastoma Kościołami działającymi w Polsce. Wydawcą przekładu jest Towarzystwo Biblijne w Polsce.

Twórcy przekładu sięgnęli po nowsze próby interpretacji pewnych tekstów stąd np. tłumaczenie Mt 16,22-23 czy też J 1,1-4 odbiegają od stosowanych dotąd rozwiązań. Z przekładu usunięto niektóre wersety, mające słabsze potwierdzenie w zachowanych rękopisach, a obecne w starszych tłumaczeniach. Przeniesione zostały do przypisów, podobnie jak alternatywne możliwości tłumaczenia niektórych wersetów. Wbrew dotychczasowej praktyce Towarzystwa Biblijnego w Polsce (a za wymogami Kościoła rzymskokatolickiego) zamieszczono wstępy do poszczególnych ksiąg. Wydanie zawiera także odnośniki do miejsc paralelnych w Biblii, oraz przypisy dotyczące wyjaśnień słów, lub alternatywnych wariantów. Pominięto objaśnienia o charakterze doktrynalnym. Krytyka przekładu skupia się na jego nadmiernej dynamiczności, oraz odzwierciedleniu jedynie liberalnej krytyki w redakcji wstępów.

4) Inne:

– NW (czasem NWT) – Pismo Święte w Przekładzie Nowego Świata – przekład Pisma Świętego dokonany przez Komitet Przekładu Biblii Nowego Świata Świadków Jehowy, przez nich wydawany i głównie przez nich rozpowszechniany. Przekładu dokonano bezpośrednio z języka hebrajskiego, aramejskiego i greckiego na współczesny język angielski. Polskie wydanie pochodzi z 1997 roku i jest tłumaczeniem przekładu angielskiego z uwzględnieniem języków oryginalnych. Przekład Nowego Świata zawiera protestancki kanon Biblii, a więc 66 ksiąg, bez ksiąg deuterokanonicznych. Ponieważ Świadkowie Jehowy nie używają terminów Stary i Nowy Testament, zastąpiono je nazwami Pisma Hebrajskie oraz Chrześcijańskie Pisma Greckie, zrywając z tradycyjnym podziałem Pisma Świętego.

W przekładzie posłużono się językiem współczesnym, łatwo zrozumiałym dla współczesnego czytelnika. Każdemu słowu oryginału starano się przypisać odpowiadające mu jedno słowo angielskie, a następnie z tego tłumaczenia, o ile to było możliwe, jedno słowo polskie. W wypadku nazw własnych i słów, których znajomość wymowy zanikła, dokonano transliteracji. Krytycy zwracają uwagę, iż zapewniania, że „zadbano o konsekwentne i jednolite tłumaczenie kluczowych określeń”, mijają się z prawdą, gdyż kilkakrotnie te same słowa greckie tłumaczono według kryteriów zależności od tego do kogo są skierowane, co może zmieniać znaczenie rozumienia tekstu. Będąc jednak uczciwym, trzeba przyznać, że przekład ten zebrał też wiele pozytywnych ocen. Religioznawca Jason David BeDuhn przyznaje, że pomimo iż przekład wspiera doktrynę wyznania, to jednak jest to stosunkowo dobry i zrozumiały przekład. Uznanie dla przekładu wyrazili również m.in. tłumacz Edgar Johnson Goodspeed, Allen Paul Wikgren, brytyjski krytyk Biblii Alexander Thomson oraz hebraista Benjamin Z. Kedar z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. Przekład Nowego Świata został uwzględniony w obszernej analizie współczesnych przekładów Biblii na język polski, opublikowanych po roku 1945. W niektórych miejscach został oceniony lepiej od najbardziej znanych polskich przekładów Biblii, choćby tak rozpowszechnionego jak Biblia Tysiąclecia.

Ja jednak informację o tym przekładzie zamieszczam w celach ostrzegawczych. Jest on dostosowany do przekonań organizacji świadków Jehowy. Na końcu wydania znajduje się dodatek „Biblijne tematy do rozmów” gdzie dla przykładu znajdujemy punkt: „Czym jest duch święty – czynna siła Boża, a nie osoba (Dz 2,33)”. W NW czytamy: „Skoro zatem został wywyższony na prawicę Bożą i od Ojca otrzymał obiecanego ducha świętego, wylał to, co wy widzicie i słyszycie”. Ten sam werset w przekładzie dosłownym (SNPD) oddany jest: „Po wzniesieniu zatem na prawicę Boga i otrzymaniu od Ojca obietnicy Ducha Świętego, rozlał Go, co wy zarówno widzicie, jak i słyszycie”. To jeden z wielu przykładów, który pokazuje, że NW znacząco odbiega od innych tłumaczeń w miejscach, które dla świadków Jehowy są „niewygodne”.

– NPD – Nowy Przekład Dynamiczny – jest to wydana drukiem w 2021 roku parafraza Nowego Testamentu. Nie jest to tłumaczenie z języków oryginalnych, jak stwierdza sama nota wydawnicza: „Niniejszy przekład został zrealizowany metodą dynamicznych ekwiwalentów znaczeniowych na podstawie Novum Testamentum Graece 1975 oraz 1993 z uzupełnieniami z The Greek New Testament (1975) oraz wykorzystaniem niektórych perykop z wybranych manuskryptów bizantyjskich. Dzieło nie jest wynikiem pracy jednego czy kilku tłumaczy, lecz zostało zrealizowane metodą redakcyjnego opracowania zebranych materiałów z wykorzystaniem szerokiej gamy źródeł, do których należały etymologiczne przekłady interlinearne oraz liczne słowniki i komentarze biblijne”. Widzimy, że dynamiczność przekładu polega na uzupełnianiu tekstu Nowego Testamentu „ekwiwalentami znaczeniowymi”, które pochodzą z licznych komentarzy biblijnych, a niekoniecznie z natchnionego tekstu Pisma.

Umieszczam ten przekład w kategorii inne, ponieważ nie wiem z jaką konfesją należy go łączyć. Redakcja kieruje „przekład” do „osób nie objętych opieką eklezjalną” czyli nie przynależących do żadnego wyznania – stąd ciężko uznać tę parafrazę również za ekumeniczną.

– INTERLINIA – wydawnictwo Vocatio dokonało wielkiej pracy dostarczając nam tekst całego Pisma Świętego w interlinearnym przekładzie. Co to znaczy? Jest to wydanie dwujęzyczne, a tekst prezentowany jest w trzech liniach – stąd nazwa interlinia. W pierwszej linii znajdziemy oryginalny tekst (hebrajski / grecki). Druga linia to analiza gramatyczna: skróty opisujące umownymi kodami typ części mowy, przypadek, rodzaj, liczbę, tryb, stronę, czas danego wyrazu. Trzecia linia to tłumaczenie polskie każdego wyrazu i zwrotu, z wyjątkiem miejsc semantycznie obojętnych dla polskiej wersji.

Pierwsze wydanie NT ukazało się w 1994. Najnowsza (jedenasta) rewizja z kodami Stronga wydana została w 2021 roku. ST został wydany w trzech tomach: Pięcioksiąg (2003 rok), Prorocy (2008 rok) oraz Pisma (2010 rok).

 

Niestety przekład interlinearny Starego Testamentu jest dziś trudno dostępny, dlatego chętnie przyjmę powyższe tomy w prezencie (lub od kogoś odkupię) :)

PRZEKŁAD CZY PARAFRAZA – RÓŻNE PODEJŚCIA DO TŁUMACZENIA BIBLII

Spotkałem się ze stwierdzeniem, że każdy przekład Biblii jest parafrazą. Nie do końca zgadzam się z takim poglądem. Trzeba wyraźnie to podkreślić, że istnieje wyraźna różnica – ze względu na przyjęte założenia – między tym co należy określić przekładem Biblii, a parafrazą.

Różne sposoby podejścia do tłumaczenia dobrze obrazuje wykres na jaki natrafiłem starając się wybrać odpowiedni dla mnie egzemplarz Pisma Świętego podczas wspomnianej wizyty w nowojorskiej księgarni. Poszczególne angielskie tłumaczenia zostały tam zaznaczone na osi, gdzie jeden jej koniec stanowi podejście bardzo formalne, tzw. „Word-for-word” (przekład dosłowny, „słowo-do-słowa”), zaś na jej drugim końcu znajdują się parafrazy, które skupiają się na „opowiedzeniu tekstu na nowo” innymi słowami, w sposób luźny trzymając się języków oryginalnych, a skupiając się na ogólnej idei. Na środku osi znajdują się natomiast przekłady określane jako „Meaning-for-meaning” oraz „Thought-for-thought”, czyli skupiające się przede wszystkim na oddaniu myśli oryginału przy dostosowaniu jej do języka na jaki dokonywany jest przekład.

Nie oceniam tutaj, które tłumaczenia są lepsze bądź „właściwsze”. Zaznaczam jedynie, że poszczególne wydania Biblii opierają się o inne założenia podczas pracy translatorskiej. Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, dlatego oddaję w tym miejscu głos Piotrowi Zarembie, który jest autorem przekładu literackiego i dosłownego Biblii. Sam opisuje wspomnianą różnicę podejścia do tłumaczenia następująco:

 „Przekład dosłowny to tłumaczenie tekstu biblijnego z języka wyjściowego na polski przy zachowaniu odpowiedniości części mowy, z uwzględnieniem wymogów składni, frazeologii i kolokacji. Przekład literacki to tłumaczenie tekstu biblijnego z języka wyjściowego na polski podporządkowujące określone wyżej rygory przekładu dosłownego wytycznym piękna mowy ojczystej. Obrazowo można powiedzieć, że o ile w ramach przekładu dosłownego tłumacz stara się przenieść odbiorcę tłumaczenia w czasy i środowisko, w których powstał tekst wyjściowy, o tyle w ramach przekładu literackiego tłumacz stara się ‘pomóc’ oryginałowi ‘odnaleźć się’ w czasach odbiorcy tłumaczenia.”

Jedne przekłady są bardzo formalne i niewiele dbają o współczesne brzmienie języka. Takie bardzo dosłowne, często trudne w czytaniu tłumaczenia, będą cenne przede wszystkim dla osób chcących uchwycić jak najlepiej brzmienie oryginalnej myśli danego fragmentu. Mogą pomóc nam w studiowaniu konkretnych fragmentów Pisma Świętego.

Znajdujące się na drugim biegunie parafrazy, kierowane są raczej do tych, którzy dopiero poznają przesłanie Biblii, a współczesny język i przełożone na nasze czasy i kulturę obrazy, pomagają lepiej uchwycić ogólną ideę trudnych fragmentów. Pamiętam jak w młodości czytałem Słowo Życia i nie mogłem się nadziwić, że List do Rzymian jest dla mnie tak łatwy do zrozumienia. Dopiero później ktoś uświadomił mnie, że była to parafraza mocno ingerująca w oryginalny tekst autorstwa apostoła Pawła. Tego typu opracowania również są potrzebne, ale sięgając po nie powinniśmy mieć świadomość, że obcujemy z interpretacją redaktora na temat natchnionego tekstu, a nie z Pismem Świętym per se. Jeśli ktoś zaczyna budować swoje poglądy dotyczące wiary w oparciu np. o Nowy Przekład Dynamiczny – powinien dobrze się nad tym zastanowić, bo najdelikatniej mówiąc jest to bardzo nierozsądne.

Do codziennego użytku zalecałbym tłumaczenia, gdzie wybrano „drogę środka”. Nie są one dosłowne, ale wciąż mocno osadzone w oryginalnym tekście Biblii. Tłumaczenia tego typu („Thought for thought”) uwzględniają znaczenie całego zdania zamiast skupiać się na wiernym oddaniu kolejnych słów, przez co są łatwiejsze w codziennej lekturze, niekoniecznie przy pogłębionym studium. Większość przekładów dostępnych w języku polskim powstała w oparciu o takie podejście, choć bez wątpienia część z nich bardziej skłania się ku dosłowności, a innym bliżej jest do parafrazy.

Poniżej opracowany przeze mnie wykres, ukazujący założenia przyjęte przez tłumaczy wspominanych wyżej przekładów Biblii.


JAKIE TŁUMACZENIE WYBRAĆ?

Powyższy tekst tylko pokrótce dotyka niezwykle ważnego zagadnienia jakim jest tłumaczenie Pisma Świętego. Złaknionych szerszego (a przede wszystkim znacznie bardziej merytorycznego) ujęcia tematu odsyłam do referatu Andrzeja Zaborskiego: „Najnowsze przekłady Biblii a teoria przekładu”. Został on opublikowany w Roczniku Biblijnym wydawnictwa KUL (Tom 4 / 2014, s. 175-194) i jest dostępny on-line.

Dysponujemy wieloma tłumaczeniami Biblii na język polski – niezależnie od tego jaki przekład wybierzesz, najważniejsze jest jednak to abyś był po prostu sumienny w poznawaniu Słowa Bożego. Jeśli towarzyszyć ci będzie przy tym szczera modlitwa o to, by Bóg dał ci odpowiednie zrozumienie Jego objawienia, spodziewaj się duchowego wzrostu w swoim życiu. To oczywiste, że są przekłady lepsze i gorsze – najważniejsze jednak jest szczere i poszukujące woli Bożej serce czytelnika Biblii.

Choć mamy dziś znacznie lepsze narzędzia do studiowania Biblii niż chrześcijanie w minionych wiekach, nie oznacza to jednak przecież, że znajdziemy się w lepszym niebie, które dla dawnych pokoleń jest nieosiągalne. Nasze coraz lepsze komentarze do Pisma same z siebie nie gwarantują nam lepszego poznania Świętego Boga. Coraz częściej natrafiam na opinie, że nie należy sięgać po przekłady Biblii, które zawierają przypisy oraz komentarze, bo jedynie oryginalny tekst jest natchniony, a przez to niosący nam jakąkolwiek korzyść. Po części się z tym zgadzam – do zbawienia nie potrzebujemy komentarzy. Z drugiej jednak strony, jeśli pozwalają nam one lepiej zrozumieć kontekst kulturowy, a przez to bardziej i pełniej zachwycać się objawioną prawdą Bożą – cieszę się, że mam dziś dostęp do coraz bogatszych w dodatki przekładów. Pamiętając o tym, że to tekst Biblii jest natchnionym Słowem Bożym, z dużą radością wczytuję się także w dodatki (wstępy, komentarze, przypisy) oraz studiuję załączone mapy i ilustracje, które nie są niezbędne, ale okazują się być bardzo przydatne we wzroście mojego poznania.

Na koniec mój całkowicie subiektywny wybór najlepszych przekładów:

1) BW: Prawdopodobnie już zawsze będę „myślał” w przekładzie Biblii Warszawskiej. Taki był mój pierwszy egzemplarz Słowa Bożego, który dostałem od rodziców gdy miałem niewiele ponad 8 lat. Na nim uczyłem się czytać, to w brzmieniu tego przekładu poznawałem dobrą nowinę o zbawieniu w Jezusie i pierwszy raz zachwycałem się Jego mądrością. Gdy próbuję odnaleźć coś w Biblii – korzystam z „Brytyjki”.

2) BP: Bardzo cenię Biblię Poznańską. Czytając jej bogate w komentarze, 3-tomowe wydanie podkradzione z gabinetu Taty, podjąłem w wieku 16 lat decyzję o przyjęciu Chrztu Wiary. Dlatego darzę ją wielkim sentymentem i choć nie korzystam z niej na co dzień, to lubię sprawdzać jak oddane zostały w niej poszczególne myśli, gdy staram się zgłębić jakiś interesujący mnie fragment.

3) SNP: Codziennie od kilku lat korzystam z przekładu literackiego Słowa Nowego Przymierza. Egzemplarz, który otrzymałem bezpośrednio od Piotra Zaremby został już „zaczytany” i niemal się rozpada. Od tego roku codziennie sięgam po FireBible, czyli Biblię w przekładzie SNP wzbogaconą o liczne komentarze i przypisy. Serdecznie polecam Wam ten przekład oraz obfitujące w dodatki wydanie.

 

Tagi:
#Biblia#PismoSwiete#PrzekladyBiblii
środa, 8 lutego 2023

Dojrzewanie do psalmów

PANIE, powiedz, kiedy nadejdzie mój kres,

Daj mi znać, ile pozostało mi lat — niech wiem, jak jestem znikomy!

Oto wymierzyłeś moje dni na szerokość kilku dłoni,

Okres mego życia jest niczym przed Tobą.

Tak! Człowiek jest tylko tchnieniem, nawet ten wysoko postawiony.

Prawdą jest, że przemieszcza się niczym cień,

Prawdą — że na próżno się miota.
Gromadzi i nie wie, dla kogo.
A ja, Panie, czego się spodziewam?
Oto moja nadzieja jest w Tobie!

 

(Psalm 39:5-8)

 

Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że nigdy szczególnie nie przepadałem za Psalmami. Jakoś poezja to nie moja bajka. Raczej spotkacie mnie z reportażem w dłoni, niż tomikiem wierszy. Jednakowoż...

 

Może to syndromy powoli postępującego procesu starzenia się, ale od początku stycznia jedną z ulubionych chwil poranka jest lektura psalmu przy filiżance kawy. Zaczynam odnajdywać się w poezji Dawida.

Ba - utożsamiam się z podmiotem lirycznym!

 

Do pewnych kwestii trzeba po prostu dojrzeć... :)

Tagi:
#psalm#psalm39
piątek, 27 stycznia 2023

Głupi ten, kto głupio robi

 

Jeden z moich ulubionych filmów opowiada o pełnym przygód życiu pewnego idioty. Źle brzmi to określenie w naszych uszach, ale wszyscy tak określali Forresta Gumpa – nawet on sam. Stwierdza: „Może jestem idiotą, ale nie jestem głupi”. Kryje się w tym zdaniu wielka prawda. Można mieć pewne braki na poziomie intelektu, ale żyć w sposób mądry! Forrest Gump wiedział to od mamy, która powtarzała mu – „poznasz głupiego po czynach jego”. Dlatego choć sam przyznawał, że jest idiotą, to protestował, gdy nazywano go głupim. Odpowiadał wtedy: „Głupi ten, kto głupio robi”. Jakże trafne jest to lapidarne stwierdzenie. Nasze czyny – a nie piękne deklaracje – pokazują jakimi ludźmi naprawdę jesteśmy.

STARAJ SIĘ NIE BYĆ GŁUPI

 

Warto wziąć sobie do serca radę Forresta: „Nawet jeśli jesteś idiotą, staraj się nie być głupi”. Zwłaszcza, że jest ona tożsama z nauką Pisma Świętego, które wzywa nas bardzo wyraźnie byśmy „zwracali uwagę na własne postępowanie i nie zachowywali się jak niemądrzy” (Ef 5:15)!

Oczywiście istnieje znacząca różnica między tym, co jest głupie w oczach tego świata, a tym co głupie w oczach Bożych. Mnie zdecydowanie bardziej zależy na opinii Stworzyciela, niż tego co stworzone, dlatego w moich rozważaniach skupiam się na tym, co On w tym temacie zechciał nam objawić. Nie chcę okazać się głupi w tym, co Słowo Boże określa jako głupie.

 

Biblia w sposób bardzo bezpośredni i dość jasny klasyfikuje pewne zachowania i działania jako głupie. Określa też mianem głupich konkretnych ludzi. I choć w świetle słów Jezusa z Kazania na Górze (o których napisałem w innym tekście) powinniśmy zachować wielką ostrożność w nazywaniu kogoś głupim, to jednak trzeba się zastanowić, czy dajemy takie prawo Słowu Bożemu wobec nas samych? Opinia innych ludzi jest mało istotna wobec tego, jak ocenia nas sam Bóg, a On robi to poprzez swoje Słowo.

 

KSIĘGA MĄDROŚCIOWA O GŁUPOCIE

 

Paradoksalnie (a może właśnie nie?) najwięcej o tym temacie mówi jedna z ksiąg mądrościowych – Przypowieści Salomona. Przeczytanie i rozważenie z kontekście wszystkich fragmentów o głupocie to zadanie, na które potrzebujemy kilku godzin. Każdego zachęcam by je znaleźć, ponieważ osobiste studium Pisma Świętego zawsze przynosi nam wiele korzyści. Poniżej prezentuję jedynie kilka moich wniosków z lektury tej księgi.

Zauważyłem, że w Przypowieściach Salomona znajdziemy bardzo konkretne informacje, które mówią nam:

 

1) Kto jest głupi w oczach Bożych? Co określa On jako głupie?

2) Jaki wpływ mają głupi na swoje otoczenie? Jak oddziałują na innych?

3) Jaka przyszłość czeka głupich?

Spójrzmy na wybór fragmentów pogrupowanych według tego klucza. Czy odważymy się przejrzeć w tym zwierciadle?

 

1) CO CECHUJE GŁUPICH?

  • „Bojaźń PANA jest początkiem poznania. Głupcy pogardzają mądrością i karnością.” (Prz 1:7)
  • „Tak uwiodła go (cudza żona) licznymi namowami, przekonała gładkością swych warg — i jak cielę na rzeź poszedł za nią, dał się złapać, głupiec, na jej sznur!” (Prz 7:21-22)
  • „Kto skrywa nienawiść za kłamliwymi słowami i kto roznosi oszczerstwa, jest głupi.” (Prz 10:18)
  • „Przeprowadzić niegodziwy plan to dla głupiego niczym żart…”(Prz 10:23)
  • „Droga głupiego jest, według niego, prosta.” (Prz 12:15) 
  • „Mądry jest ostrożny i odwraca się od zła, głupi zaś lekkomyślny i zbyt pewny siebie.” (Prz 14:16)
  • „Głupiec gardzi pouczeniem ojca.” (Prz 15:5)
  • „Głupiec nie lubi dochodzić sensu spraw, wystarcza mu, że mówi to, co myśli.” (Prz 18:2)
  • „Kto ufa własnemu sercu, jest głupi.” (Prz 28:26)
  • „Głupiec jeszcze tego samego dnia daje wyraz niechęci, lecz roztropny nie odpowiada na zniewagę.” (Prz 12:16)
  • „Usta głupców ociekają głupotą.” (Prz 15:2)
  • „Usta głupców karmią się głupotą.” (Prz 15:14)
  • „Człowiek mądry wiedzie spór z głupim: ten raz wybucha, raz się śmieje — porozumienia brak.” (Prz 29:9)
  • Z głupca wychodzi cała jego złość, mądry natomiast potrafi stłumić swój gniew.” (Prz 29:11)

Widzimy, że głupi ludzie ulegają pokusom. Robią złe rzeczy z premedytacją i obracają to w żart, lekceważąc krzywdy, jakie wyrządzają. Ludzie głupi nie mają w sobie determinacji, by dociekać sedna spraw. Nie lubią głębszych rozważań. Polegają na własnym rozumie i są bardzo pewni siebie. Przede wszystkim jednak można ich poznać za sprawą tego, co wychodzi z ich ust! Wspomniany Forrest Gump musiał chyba dobrze znać Przypowieści Salomona, bo stwierdza, że „większość ludzi, póki ma usta zamknięte, nie sprawia wrażenia głupków”. Dlatego też radził: „Nie wpadniesz w tarapaty, jeśli będziesz trzymał język za zębami.” Jednak z Biblii (ale i doświadczenia) wiemy, że to jest właśnie problem głupich, że nie potrafią trzymać języka za zębami. Głupi nie mają hamulców i tym różnią się od mądrych.

2) JAK GŁUPIEC WPŁYWA NA INNYCH?

  • „Usta głupca przybliżają nieszczęście!” (Przypowieści 10:14)
  • „Spełnione pragnienie jest balsamem dla duszy, lecz porzucanie zła jest ohydą dla głupców. Kto przestaje z mędrcami, mądrzeje, lecz kto się brata z głupcami — niszczeje.” (Prz 13:19-20)
  • Stroń od towarzystwa człowieka głupiego, nie pogłębisz przy nim swojego poznania. Mądrością roztropnego jest poznanie Jego drogi, głupotą niemądrych — zwiedzenie.” (Prz 14:7-8)
  • „Lepiej spotkać niedźwiedzicę, której zabrano młode, niż głupca w przystępie głupoty.” (Prz 17:12)
  • „Chwałą człowieka jest nie wdawać się w spory, tylko głupcy lubią się sprzeczać.” (Prz 20:3)
  • Wargi głupca wywołują sprzeczkę, a jego usta wyzywają do ciosów. Usta głupca są jego zgubą, a jego wargi sidłem dla duszy.” (Prz 18:6-7)
  • „Kto spłodził głupca, będzie miał kłopoty.” (Prz 17:21)
  • „Głupi syn jest utrapieniem dla ojca i goryczą dla swojej matki.” (Prz 17:25)
  • „Kamień jest ciężki i piasek sporo waży, lecz rozdrażnienie wywołane przez głupca jest cięższe od obu.” (Prz 27:3)

Na podstawie tych fragmentów widzimy, że głupcy mają zgubny wpływ na swoje otoczenie. Dlatego Słowo Boże wzywa nas, aby stronić od towarzystwa takich ludzi – lepiej nam spotkać się z rozzłoszczoną niedźwiedzicą! Ten ciekawy obraz ma nam uzmysłowić jak bardzo niebezpieczne jest przebywanie wśród głupców. To, że nie panują oni nad językiem, nie mają hamulców – może stanowić bardzo realne zagrożenie dla naszego życia. Tam gdzie pojawia się głupiec, pojawia się też kłótnia i spór. Jest on utrapieniem, sprowadza kłopoty na innych ludzi. W pierwszej kolejności cierpi jego najbliższa rodzina, ale nie tylko…

3) JAKA PRZYSZŁOŚĆ CZEKA GŁUPCÓW?

  • „Mądrzy dziedziczą chwałę, lecz głupcy ściągają hańbę.” (Prz 3:35)
  • „Bezbożny zaplącze się we własnych przewinieniach, spęta go na dobre własny grzech. Umrze on, ponieważ nie chciał żyć w karności, przez głupotę stoczy się na dno.” (Prz 5:22-23)
  • „Na szyderców czekają kary, a na grzbiet głupców — razy.” (Prz 19:29)
  • „Mądre serce przyjmuje przykazania, lecz głupiec przez swe wargi upadnie. Kto postępuje nienagannie, postępuje bezpiecznie, matactwa krętacza wyjdą na jaw. Kto mruga podstępnie okiem, ten rani, a gadatliwy głupiec upadnie.” (Prz 10:8-10)

Te fragmenty rysują nam przyszłość, jaka jest postanowiona dla głupich. Na podstawie nauki Słowa Bożego wiemy, jaki jest koniec ich drogi, nawet jeśli dziś nic jeszcze nie zapowiada nadciągającej klęski. Przytoczone wersety są jednoznaczne. Dlatego nie mam wątpliwości, że ten kto jest głupi – a głupi jest ten, kto głupio robi – nie uniknie koniec końców konsekwencji tego, w jaki sposób żyje.

JEŚLI JESTEŚ GŁUPI – POTRZEBUJESZ MĄDROŚCI

 

Słowo Boże nie tylko wzywa nas, abyśmy nie byli głupi. Ono jest również zwierciadłem, w którym możemy się przejrzeć, aby szczerze ocenić swój stan.

Nie jest moim zadaniem mówić komukolwiek, że jest głupi. Zresztą jakie znaczenie miałaby moja opinia? Inaczej ma się jednak sprawa, jeśli odważymy się poddać pod ocenę Pisma Świętego, i to ono nas określa tym mianem.

 

Jeśli musimy sami przed sobą przyznać, że czasem lubimy się sprzeczać, choć wiemy, że moglibyśmy już odpuścić… Jeśli łatwo wybuchamy, jeśli gardzimy pouczeniami ojca, jeśli polegamy na naszym rozumie, jeśli jesteśmy lekkomyślni i bardzo pewni siebie, jeśli nie lubimy dociekać sensu spraw, jeśli kłamiemy i rozpowszechniamy oszczerstwa, jeśli ulegamy pokusom, jeśli szybko wyrażamy naszą niechęć – Słowo Boże mówi, że to charakteryzuje głupców. Niełatwo jest to przyjąć. Jednak diagnoza jest pierwszym i kluczowym krokiem by podjąć leczenie!

 

Forrest Gump wiedział, że „jeśli nie wiesz dokąd idziesz, pewnie tam nie dojdziesz”. Możliwe, że uważnie czytając przytoczone wersety z Przypowieści Salomona musisz przyznać, iż wciąż zdarza ci się głupio zachowywać. To niedobrze, ale na szczęście jeśli zdasz sobie z tego sprawę – można coś na to zaradzić. Diagnoza jest prosta: Jeśli widzimy w sobie rzeczy głupie – potrzebujemy mądrości.  Im więcej głupoty – tym większy brak mądrości. Szczęśliwie w Słowie Bożym znajdujemy doskonałą receptę co w takim wypadku zrobić:

 

Jeśli komuś z was brak mądrości, niech prosi o nią Boga, który obdarza wszystkich szczodrze i bez wypominania — i mądrość będzie mu dana” (Jakuba 1:5).

 

Wystarczy zwrócić się w tej sprawie do dawcy mądrości, a on obiecuje chętnie nas nią obdarzyć! Czyż nie jest to dobra nowina? Oczywiście warto zapoznać się z kontekstem tych słów, ponieważ podkreślony jest tam również istotny aspekt wiary, która nie powinna być chwiejna. Potrzebujemy zaufać Bogu jako naszemu dawcy mądrości, gdy wciąż zdarza się nam postępować niemądrze – On może nas wyrwać z naszej głupoty. Nie mam co do tego cienia wątpliwości!

 

MĄDROŚĆ POCHODZĄCA Z GÓRY JEST DOSTĘPNA DLA KAŻDEGO KTO PROSI

 

Oczywiście oferowana przez Boga mądrość jest inna niż to, co świat uważa za mądre. On nie daje nam mądrości encyklopedycznej. Gdyby tak to działało, to najwięcej chrześcijan byłoby na kampusach uniwersyteckich, wśród studentów zmagających się z ciężkimi egzaminami. Nie tego rodzaju mądrością Bóg szczodrze i bez wypominania nas obdarza.

 

Boża mądrość jest zupełnie innego rodzaju. Czytamy w Piśmie Świętym: „Jeśli ktoś z was uważa, że jest mądry w obecnym wieku, niech się stanie głupi, aby zmądrzeć. Gdyż mądrość tego świata jest głupstwem u Boga (1Ko 3:18).

 

Zgodnie z tym, jak uczy nas Biblia, istnieją dwa rodzaje mądrości. Jedna jest ziemska, zmysłowa, nazwana wręcz demoniczną. Ale istnieje też ta piękna, prawdziwa mądrość, która „pochodzi z góry”. I to właśnie ta mądrość jest dostępna dla każdego z nas – jeśli z wiarą o nią poprosimy!

O tych dwóch rodzajach mądrości czytamy w Liście Jakuba:

 

„Kto między wami jest mądry i uczony? Niech dowiedzie tego szlachetnym życiem codziennym, tym, że jego czyny wypływają z łagodności cechującej mądrość. Jeśli jednak żywicie w sercach gorzką zazdrość i złe ambicje, nie chwalcie się tym i nie kłamcie wbrew prawdzie. Nie jest to mądrość pochodząca z góry, lecz ziemska, zmysłowa, demoniczna. Bo gdzie jest zazdrość i ambicje, tam zamieszanie i wszelki zły czyn. Mądrość pochodząca z góry jest przede wszystkim czysta, następnie pokojowo usposobiona, uprzejma, dająca się przekonać, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, niestronnicza, nieobłudna” (Jk 3:13-17).

 

Boża mądrość dosłownie pochodzi z góry. Zwróćmy uwagę, że wszystkie jej cechy tożsame są z tym, jaki jest Jezus. Czy to nie wspaniałe? Oznacza to, że to On sam jest odpowiedzią na naszą głupotę. Jeśli wciąż się z nią zmagasz w swoim życiu – potrzebujesz Jezusa. On jest tą mądrością pochodzącą z góry. To Jego Ducha Bóg chętnie udziela tym, którzy proszą o mądrość!

 

Czy to nie wspaniałe, że nie otrzymujemy całej długiej listy warunków, które musimy spełnić, by osiągnąć status „mądrych”? Po prostu potrzebujemy Jezusa w naszym życiu, a On stopniowo będzie nas zmieniał. Bardzo mnie cieszy ten „dziwny” Boży plan:

 

„Bo głupstwo Boże jest mędrsze niż ludzie, a słabość Boża mocniejsza niż ludzie. Przypatrzcie się zatem sobie, bracia, kim jesteście według powołania waszego, że niewielu jest między wami mądrych według ciała, niewielu możnych, niewielu wysokiego rodu, ale to, co u świata głupiego, wybrał Bóg, aby zawstydzić mądrych, i to, co u świata słabego, wybrał Bóg, aby zawstydzić to, co mocne” (1Ko 1:25-27).

 

Kiedy brak nam mądrości – a czyż deficyt mądrości nie oznacza wkradania się do naszego życia głupoty? – prośmy Boga o mądrość z góry. Jeśli tylko szczerym sercem i z przekonaniem zawołamy do Niego o ten dar – mamy obietnicę, że On chętnie nam mądrości udzieli.

 

Potrzebujemy Jezusa w naszym życiu – a wtedy nie będziemy postępować już głupio. Stale zabiegajmy o relację z Nim – to jest dla nas zabezpieczenie przed tym, abyśmy nie zostali zaliczeni w poczet głupców.

sobota, 21 stycznia 2023

„Kto by rzekł bratu swemu: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny.”

Określenie „głupi” budzi wśród chrześcijan sporo kontrowersji. I to jak najbardziej słusznie, wszak stąpamy tu po cienkim lodzie! Od razu powinny nam się przypomnieć słowa Jezusa, które znamy z Kazania na Górze:

 

„Słyszeliście, iż powiedziano przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił, pójdzie pod sąd. A ja wam powiadam, że każdy, kto się gniewa na brata swego, pójdzie pod sąd, a kto by rzekł bratu swemu: Racha, stanie przed Radą Najwyższą, a kto by rzekł: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny.” (Mt 5,21-22 BW)

 

Trzeba nam zatrzymać się nad tymi ważnymi słowami Zbawiciela i dobrze je zrozumieć. Musimy traktować je śmiertelnie poważnie, ponieważ mowa jest tu o niezwykle dotkliwych konsekwencjach, jakie mogą nas spotkać, jeśli – jak czytamy – zwrócimy się do kogoś per „głupcze”! Skoro Jezus mówi, że kto powie do brata swego „Głupcze” – pójdzie w ogień piekielny, naprawdę warto ważyć słowa.

 

Jednak czy ten fragment Kazania na Górze jest jednoznacznym zakazem używania tego określenia? Czy chrześcijanin ma wymazać słowo „głupiec / głupi” ze swojego słownika – zapomnieć, że ono istnieje? Niektórzy tak właśnie rozumieją ten fragment – aby nikogo nie nazywać głupim, a co za tym idzie, aby również żadnego zachowania nie oceniać jako głupie.

 

Jak sobie z tym radzimy? Trzeba wtedy znaleźć jakieś łagodniejsze synonimy, zamienniki tego określenia. Zamiast „głupi” powiemy, że ktoś jest niemądry albo bardzo nierozsądny… Jednak czy o to chodziło Jezusowi? Abyśmy trzymali się „litery” tego co powiedział? Żebyśmy mogli się pochwalić gdy się z Nim spotkamy: „Panie, panie – nigdy nie określiliśmy nikogo głupcem, ponieważ znaleźliśmy wiele lepszych słów”? Przecież chodzi o stosowanie się do „ducha”, a nie wyłącznie „litery” nauczania Jezusa. Spójrzmy uważnie na ten fragment i dostrzeżmy czego uczy nas nasz Mistrz w tym miejscu?

 

PO PIERWSZE – SZANUJ INNYCH

 

Ten fragment kazania Jezusa dotyczy szacunku względem drugiej osoby, a nie rzetelnej, szczerej oceny czyjegoś postępowania. W przekładzie Biblii Ewangelicznej słowa Jezusa oddane są tak:

 

„Ja wam natomiast mówię: Każdy, kto żywi gniew względem swojego brata, będzie podlegał karze. Kto podepcze jego godność, stanie przed Radą Najwyższą, a kto go nazwie głupcem, skończy w ogniu miejsca wiecznej kary.” (Mt 5,22 SNP)

 

Ważny jest kontekst danych słów. W tych wersetach mowa jest o gniewie, o godności i w tym kontekście pojawia się określenie „głupiec”. Nie chodzi tu o uzasadniony gniew, który wynika z niegodziwości czy niesprawiedliwości. W takich przypadkach czytamy o gniewie Bożym, a i Jezusowi – którego mamy naśladować – zdarzyło się słusznie rozgniewać, choć był wzorem łagodności.

 

GNIEW GNIEWOWI NIERÓWNY

 

W języku greckim jest kilka słów na określenie gniewu. To, które znajdujemy w tym fragmencie Pisma Świętego pokazuje nam, co Jezus chciał przekazać. Mateusz z jakiegoś powodu nie użył tu greckiego słowa: thymos, które najczęściej występuje jako „gniew” w Nowym Testamencie. Thymos oznacza dosłownie: „zapalczywość, złość, gniew rozpalający się w jednej chwili i zaraz potem przygasający”.

 

W języku greckim słowa tego używano też, by określić ogień powstały z wysuszonej trawy. Wiemy, że taki ogień bardzo szybko się rozpala i równie szybko gaśnie. Znamy też tego rodzaju gniew, ale nie o takim mówił Jezus w Kazaniu na Górze. Oczywiście nie twierdzę tu, że taki gniew jest czymś właściwym. To o takim gniewie – thymos – pisze Paweł do Efezjan: Usuńcie spośród siebie wszelką gorycz i gwałt, gniew, krzyk i oszczerstwo. Nie tolerujcie po swej stronie najmniejszej niegodziwości” (Ef 4,31).

 

Jednak w Kazaniu na Górze Jezus mówi o gniewie, który w języku greckim określa się słowem orge – tłumaczonym jako „złość, oburzenie” lub właśnie „gniew”. Słowem tym określa się złość wyrażającą się poprzez karę, dlatego słowa tego używało się w grece również na określenie samej kary. Widzimy to w słowach Jana Chrzciciela kierowanych do duchowej elity, która zaczęła przychodzić nad Jordan, aby przyjąć chrzest na odpuszczenie grzechów:

 

„A gdy zobaczył, że wielu faryzeuszów i saduceuszów przychodzi na chrzest, powiedział: Wy, pomioty żmij, czy ktoś wam doradził, aby uchodzić przed nadchodzącym gniewem (orge)?” (Mt 3,7).

Jezusowi chodzi o taki gniew, który wyraża się poprzez karę – w konkretnym działaniu. Według słów Jezusa karze będzie podlegał ten kto „żywi gniew” – to znaczy, że go dokarmia, pielęgnuje, podsyca w sobie – nie pozwala, aby szybko sam się wypalił. Jezus występuje bardzo konkretnie przeciwko takiej postawie! Przeciwko osądzaniu innych w złości.

 

Możemy jeszcze lepiej zrozumieć, o jakim gniewie mówi Jezus,  kiedy przypomnimy sobie historię syna marnotrawnego. Jest to dość dobrze znana przypowieść o ojcu i dwóch braciach. Wiemy, że młodszy całkowicie zawiódł – domagał się „swojej” części majątku, choć wcale mu się nie należała za życia ojca. Postawił jednak na swoim, a potem wszystko utracił. Skruszony wraca w rodzinne strony i spotyka się z wybaczeniem i radością. Nie wszyscy jednak się cieszą!

 

Czytamy o tym „porządnym” synu, który bardzo gniewa się na to, że ojciec urządza, ucztę by wyrazić swoją radość z powodu „odzyskania” jego młodszego brata. Jezus opowiadając tę przypowieść używa tego samego słowa co w omawianym fragmencie Kazania na Górze – czasownika orgidzo (złościć się, gniewać się), który pochodzi od wspominanego określenia gniewu – orge.

„Ten oto mój syn był martwy, a jednak ożył, był zgubiony, lecz odnalazł się. I zaczęto się bawić. Starszy syn tymczasem pracował na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i odgłosy tańców. Przywołał więc jednego z młodych służących i zapytał, co się dzieje. Wrócił twój brat! — usłyszał. — Twój ojciec kazał zabić dorodne cielę i cieszy się, że odzyskał go zdrowego. Starszy syn wpadł w gniew. Nawet nie chciał wejść do domu” (Łk 15,24-28).

 

Czy tak na ludzki rozum nie miał powodów, żeby się rozgniewać? Ciężko dziwić się jego pierwszej reakcji. Problemem było jednak to, że on nie chciał, aby ten gniew (który można uznać nawet za uzasadniony) szybko się wypalił. Wolał żywić w sobie gniew względem swojego brata. Był w nim gniew, który powiązany został z osądem wyrażającym się poprzez karę. Wydał w tym gniewie wyrok: „Mój brat nie zasługuje na przyjęcie! A skoro miłosierny ojciec popełnia taką głupotę to jego sprawa, ale moja noga nie postanie na tej niesprawiedliwej imprezie! Słusznie jestem zagniewany i to na śmierć! Nie wejdę nawet do domu”.

 

Jezus uczy nas, że kto żywi taki osądzający gniew – podlegał będzie osądowi. Tak jak powiedziano w Torze, że ten „kto zabije będzie podlegał karze” (2Mo 21,12), tak Chrystus nie tylko podtrzymuje, ale rozszerza jeszcze ten przepis. Mówi, że kto się gniewa w ten sposób – podlegał będzie karze.

Jezus potępia kategorycznie gniew, który się w sobie pielęgnuje. Taki, któremu nie pozwalamy szybko się wypalić. Gniew, który żywimy, zamiast pozwolić mu ostygnąć. Gniew, który przeradza się w mściwą zapalczywość.

 

Jeśli chcemy być posłuszni Jezusowi, to powinniśmy wyeliminować z naszego życia gniew, „bo gniew człowieka nie daje miejsca sprawiedliwości Bożej” (Jk 1,20).

SŁOWA, KTÓRE NIE POWINNY PADAĆ Z NASZYCH UST

 

Chrześcijanin nie powinien tracić panowania nad sobą z powodu czyjegoś uchybienia. I to właśnie w kontekście takiego gniewu Jezus w naszym tekście mówi o dwóch przykładach słów, które nie powinny padać z naszych ust. Chodzi o dwa przykłady wyrażania gniewu w naszej mowie. Gniew w sercu i gniew w mowie są jednakowo zabronione.

 

  • Ten kto mówi do swego brata: Racha, stanie przed Radą Najwyższą

Jezus używa tu słowa racha, które trudno przetłumaczyć. Jest ono wzięte bezpośrednio z języka aramejskiego i znaczy dosłownie „pusta głowa”. Racha to „głowa bez rozumu”, czyli  „głupiec”. Była to dość powszechna obelga, której używali Żydzi w czasach Chrystusa. Nazwanie kogoś racha, równało się uznaniu go za wielkiego głupca, idiotę. Słowem tym wyrażano po prostu pogardę dla drugiego człowieka.

Pogarda jest grzechem! Poczucie wyższości może wynikać z różnych powodów, ale żaden z nich nie jest dobry. Do nikogo nie wolno nam odnosić się z pogardą – pamiętajmy, że Chrystus umarł za wszystkich. Myśl Jezusa dobrze oddaje tu przywoływany już przekład literacki: „Każdy, kto żywi gniew względem swojego brata, będzie podlegał karze. Kto podepcze jego godność, stanie przed Radą Najwyższą, a kto go nazwie głupcem, skończy w ogniu miejsca wiecznej kary” (Mt 5,22 SNP).

  • Ten kto mówi do swego brata: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny

Tu też warto spojrzeć do greki, w której spisana była ewangelia, by lepiej uchwycić sens słów Jezusa. Znajdziemy tu słowo moros – przymiotnik tłumaczony jako „głupi”, ale mający też znaczenie: „niepobożny, bezbożny”. To jest dość ciekawe, bo słowo to oznacza głupotę w sprawach religijnych i jest synonimem niegodziwości, bezbożnictwa. O tego rodzaju głupocie mówi Psalmista: „Głupi rzekł w sercu swoim: Nie ma Boga!” (Psalm 14,1).

Nazwanie kogoś moros oznaczało nie tyle krytykę czyjegoś poziomu intelektualnego, lecz posądzanie o niemoralność, niegodziwość. To odpowiednik naszego: „Ty bezbożniku…!”  lub „Ty obłudniku jeden…!”

 

Tak zdarzyło się Jezusowi określić uczonych w Piśmie i faryzeuszy – za to że byli hipokrytami. Ich głupota wyrażała się w tym, jak podchodzili do spraw religijnych i moralnych. Paradoksalnie ci, którzy uchodzili za najbardziej pobożnych, określeni są przez Jezusa mianem moros – jako bezbożnicy. Na tym polegała obnażana przez Jezusa głupota tych elit:

 

„Biada wam, znawcy Prawa i faryzeusze, obłudnicy! Potraficie obejść morze i ląd, żeby zyskać jednego wyznawcę, a gdy się wam to uda, czynicie go synem godnym wiecznej kary dwa razy gorszym, niż wy. Biada wam, ślepi przewodnicy! Mówicie: Kto przysięga na przybytek — to nic; kto przysięga na złoto przybytku, ten jest związany przysięgą. Bezmyślni! Ślepcy!  (Głupi i ślepi! – w przekładzie Biblii Warszawskiej) Co jest ważniejsze: złoto czy przybytek, który uświęca złoto?” (Mt 23,15-17 SNP).

Jezus uczy nas w Kazaniu na Górze, że zniesławienie drugiego

człowieka, obrabowanie go z dobrego imienia, pogardzanie nim – jest jednoznacznie złe. Ten kto plotkuje, obmawia czy obraża drugiego – musi liczyć się z karą. Tego typu działania, wynikające z żywionego gniewu, są jednocześnie nieposłuszeństwem wobec nauki Jezusa. Takie postępowanie jest w jak najbardziej dosłownym sensie grzechem zasługującym na piekło.

 

Parafrazując omawiany tekst, zauważmy, że Jezus chce nam powiedzieć: „W dawnych czasach potępiano mordercę; i oczywiście, morderstwo zawsze pozostanie wielkim złem. Lecz mówię wam, na sąd zasługują nie tylko zewnętrzne postępki. Również najskrytsze złe myśli poddane są skrupulatnemu badaniu. Długotrwały gniew jest czymś złym, pogardliwe wypowiedzi są złe; bezmyślna i złośliwa obmowa, zniesławienie dobrego imienia – jest grzechem i zasługuje na potępienie”.

 

Nie koniecznie musisz kogoś zabić, by być mordercą w sercu. W pewnym sensie robisz to gardząc bliźnim, zniesławiając jego dobre imię – bo wiemy jak bardzo słowa potrafią ranić. Mogą bez trudu zadać śmiertelny cios!

 

W tych słowach – „kto się gniewa na brata swego, pójdzie pod sąd, a kto by rzekł bratu swemu: Racha, stanie przed Radą Najwyższą, a kto by rzekł: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny” – Jezus zabrania nam pielęgnowania i podsycania gniewu, który znajduje ujście w obraźliwych słowach. Jezus mówi, że nie możemy pogardzać innymi. Szacunek do drugiego człowieka powinien być nadrzędną zasadą, jaką kierujemy się na co dzień.

KIEDY WOLNO NAM NAZWAĆ KOGOŚ GŁUPIM?

 

Czy zatem uczeń Jezusa nie może nazywać niektórych działań mianem głupich? A może jednak nie powinien wykreślać słowa „głupcze” ze swojego słownika? Bo czy nie mamy podstaw, by stwierdzić, że nawet powinniśmy nazwać czasem kogoś głupim? Przecież sam Jezus, który jest naszym wzorem, nazywa uczonych w Piśmie i faryzeuszy – jak już przytoczyłem – głupimi i ślepymi (greckie moros)?

 

Oczywiście możemy stwierdzić, że to Jezus, więc w myśl polskiego powiedzonka – „co wolno wojewodzie, to nie tobie…” – nie powinniśmy się powoływać na ten przykład. On miał takie rozeznanie, że mógł określić kogoś głupcem, ale nam tego nie wolno robić. Czy rzeczywiście?

 

Jeśli uważnie studiujemy Nowy Testament, zobaczymy, że i apostołowie używali tego określenia. A jestem przy tym przekonany, że nie przekraczali oni nauczania Jezusa! Nigdy nie nazwali nikogo głupim ze względu na żywiony w sobie gniew. Nie pielęgnowali w sobie urazy i nie wypowiadali słów, by kogoś obrazić. Patrząc jednak na świadectwo ich służby, widzimy, że czasem po prostu trzeba nazywać rzeczy po imieniu.

Apostoł Piotr wyraźnie stwierdza, że na tej ziemi są ludzie głupi. Wskazuje nam jednak pewne zadanie względem głupich:

 

„Bądźcie poddani wszelkiemu ludzkiemu porządkowi ze względu na Pana, czy to królowi jako najwyższemu władcy, czy to namiestnikom, jako przezeń wysyłanym dla karania złoczyńców, a udzielania pochwały tym, którzy dobrze czynią. Albowiem taka jest wola Boża, abyście dobrze czyniąc, zamykali usta niewiedzy ludzi głupich” (1P 2,13-15).

 

Widzimy też, że apostołowi Pawłowi – świetnie znającemu Pismo, a przede wszystkim pełnemu Ducha Świętego – zdarzało się niejednokrotnie nazwać kogoś głupim, albo przestrzec wierzących, aby głupimi się nie okazali. Wzywał uczniów Jezusa, by nie zachowywali się w sposób głupi. Nie robił tego jednak w formie pogardzania kimkolwiek. Wierzę, że te czasem ostre słowa wynikały z troski o koniec drogi odbiorców jego listów.

 

O głupi Galatowie! Któż was omamił, abyście prawdzie nie byli posłuszni, którym przed oczyma Jezus Chrystus przedtem był wymalowany, i między wami ukrzyżowany? Tego tylko rad bym się nauczył od was: Z uczynkówli zakonu wzięliście Ducha, czyli z słuchania wiary? Takeście głupi? począwszy duchem, teraz ciałem dokonywacie?” (Gal 3,1-3 BG).

 

Paweł nie przebiera w słowach, ale wiemy, że on nie pogardza wierzącymi z Galacji. Bynajmniej! On chce nimi wstrząsnąć, bo ich kocha – i dlatego mówi im prawdę: „To co robicie jest głupie! Czy naprawdę jesteście tacy nierozumni? Czy aż tak głupi jesteście – że przyjęliście Chrystusa, a teraz się odwracacie od Niego i zaczynacie polegać na własnych uczynkach?”. To zaprzeczenie Ewangelii!

 

Ewangelia działa w drugą stronę! Dobra Nowina polega na tym, że oto byliśmy głupi. Żyliśmy głupio i czekały na nas straszliwe konsekwencje tej głupoty – ale już tak nie musi być, dzięki Jezusowi:

 

„Bo i my kiedyś byliśmy nierozumni (dosłownie: głupi), nieposłuszni, zagubieni, zniewoleni przez przeróżne żądze i rozkosze, żyjący w gniewie i zazdrości, znienawidzeni i do siebie nawzajem odnoszący się z nienawiścią. Gdy jednak objawiła się dobroć i miłość naszego Zbawcy, Boga, do ludzi, zbawił nas nie dzięki naszym uczynkom, dokonanym w sprawiedliwości, lecz dzięki swemu miłosierdziu, przez kąpiel odrodzenia i odnowę, którą sprawia Duch Święty” (Tyt 3,3-5 SNP).

 

I właśnie to – fakt, że sami zostaliśmy wyrwani z głupoty – zabezpiecza nas przed tym, byśmy przypadkiem nie pogardzali innymi. Świadomość tego, jacy sami byliśmy, powinna się przekładać na szacunek, jaki okazujemy drugiemu człowiekowi. Taki jest zresztą bezpośredni kontekst cytowanych powyżej słów Pawła. Instruował on Tytusa, aby ten zachęcał wierzących do „pełnej łagodności”:

 

„Przypominaj im, aby byli poddani i posłuszni zwierzchnościom oraz władzom, gotowi do każdego szlachetnego czynu. Niech nikogo nie znieważają, unikają sporów, będą uprzejmi i wszystkim ludziom okazują pełną łagodność” (Tyt 3,1-2 SNP).

Jeśli szukasz odpowiedzi na pytanie, kiedy wolno nam nazwać kogoś głupim, to odpowiedź brzmi: Słowo Boże wzywa nas do okazywania wszystkim ludziom pełni łagodności. Oznacza to, że nic co wypowiadamy, nie powinno mieć w sobie intencji wyrządzenia komukolwiek krzywdy. Rozważane tu słowa Jezusa powinny działać na nas jak wiadro zimnej wody – studzić nasz język. Ważmy nasze słowa:

 

Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych, ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba, aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają” (Ef 4,29 BW).

 

Jeśli jednak zbadamy nasze serce, usuniemy z niego gniew i wiemy, że nasze intencje są czyste – nie bójmy się nazywać po imieniu tego, co jest głupie. Możemy to czynić za przykładem Jezusa oraz apostołów. Szczerość połączona z miłością i łagodnością może uratować innych od fatalnych konsekwencji trwania w głupocie. Jest znacznie później niż wielu sądzi – to najwyższa pora, aby porzucić to co głupie, skończyć z brakiem rozsądku:

 

„Zwracajcie zatem uwagę na własne postępowanie. Nie zachowujcie się jak niemądrzy. Żyjcie raczej jak ludzie mądrzy, którzy nie marnują najdrobniejszej chwili, szczególnie że przyszło nam żyć w trudnych czasach. Dlatego koniec z brakiem rozsądku (Ef 5,15-17 SNP).

 

Kto żywiąc gniew, nazywać będzie braci głupimi – nie uniknie kary ognia piekielnego. Kto jednak nawróci grzesznika z jego błędnej drogi, nie szczędząc mu nawet określenia, że jest głupi (aby nim wstrząsnąć, otworzyć mu oczy) – wybawi jego duszę od śmierci i zakryje mnóstwo grzechów (Jk 5,20). Chrześcijanin ma jednak szanować drugiego człowieka, nawet jeśli jest zmuszony powiedzieć mu coś w dosadny sposób. „Kto może to pojąć, niech pojmuje!”.

piątek, 30 grudnia 2022

Roczny plan czytania Biblii - w oparciu o chronologię opisywanych wydarzeń

Końcówka roku to zazwyczaj czas podsumowań. Warto jednak w tym okresie podjąć również pewne przygotowania względem nadchodzącego.

 

Początek stycznia rokrocznie kojarzy się z oblężeniem siłowni, ponieważ wielu ludzi postanawia zadbać o swoją kondycję fizyczną. Jednak zanim na dobre nadejdzie wiosna, większość z nich ulega zniechęceniu i chowa strój sportowy na dnie szafy. Niedobrze się dzieje, jeśli można w tym obrazie znaleźć analogię do chrześcijanina, który budząc się rankiem 1 stycznia, ma silne postanowienie regularnego trwania w lekturze swojej Biblii (zadbać o kondycję duchową), ale po kilku tygodniach traci zapał, nie mogąc przebrnąć przez Księgę Kapłańską. Osobista lektura Słowa Bożego jest podstawą nie tylko wzrostu, ale po prostu życia naśladowcy Jezusa. Jak człowiek umiera bez pokarmu, tak i chrześcijanin jeśli stale nie posila się każdym Słowem pochodzącym od Boga. 

 

Warto już w grudniu pomyśleć nad tym w jaki sposób planujesz czytać w nadchodzącym roku swoją Biblię!

Istnieje wiele planów czytania Słowa Bożego. Wszystkie są dobre! Jednak jedne mogą być w danym czasie dla nas odpowiedniejsze, niż inne. Warto też od czasu do czasu zmienić plan według, którego czytamy Pismo Święte – i nie chodzi jedynie o urozmaicenie lektury, ale o możliwość pogłębienia naszych spostrzeżeń poprzez patrzenie na dane fragmenty z innej perspektywy.

 

Ten zbiór 66 ksiąg nie może się nam znudzić. Zawiera w sobie tyle mądrości, że nie odkryjemy wszystkiego w pełni aż do czasu, gdy trafimy do nieba – „Mówię tak, gdyż teraz widzimy zagadkowe kontury. Nadejdzie jednak czas, gdy zobaczymy twarzą w twarz. Teraz poznaję po części. Przyjdzie jednak czas, kiedy poznam tak, jak zostałem poznany” (1 Ko 13,12).

 

Możemy czytać naszą Biblię „od deski do deski”. Można korzystać z mniejszych planów, które przeprowadzają nas przez różne fragmenty Pisma korzystając z klucza tematycznego. Wiele takich propozycji i dobór fragmentów znajdziemy w Internecie. W obecnym czasie można również pobrać cały szereg aplikacji na telefon, które oferują studium poszczególnych zagadnień albo plany dostosowane do tego ile rozdziałów dziennie jesteśmy w stanie przeczytać (możesz pobrać np. aplikację YouVersion Bible – dostępna jest w języku polskim i wciąż pojawiają się w niej nowe plany). Podczas lektury naszej Biblii można też trzymać się chronologii powstawania poszczególnych ksiąg. Jeszcze innym podejściem jest trzymanie się w trakcie lektury chronologii zdarzeń. Wiemy, że prorocy przekazywali Słowo od Pana w konkretnym kontekście, które opisują księgi historyczne. Dlatego czytanie dla przykładu Księgi Amosa, w połączeniu z Księgą Izajasza oraz 2 Księgą Kronik, może dać nam głębsze zrozumienie zawartych treści w każdej z tych ksiąg.

Osobiście planuję w nadchodzącym roku właśnie w ten sposób czytać moją Biblię – w oparciu o chronologię opisywanych wydarzeń. Pewnym „mankamentem” takiego podejścia do czytania Biblii może być jednak to, że przez większość roku nie mamy kontaktu z Nowym Testamentem. Analizowałem kilka takich chronologicznych planów czytania Biblii, w których lektura Ewangelii przewidziana była dopiero na październik.

 

Dlatego proponuję skorzystać z „hybrydowego” planu czytania, opracowanego przez pastora Steva Hemmeke, w którym jednocześnie czytamy Stary i Nowy Testament, trzymając się chronologii wydarzeń. Ponadto na każdy dzień zaproponowany jest Psalm lub fragment Przypowieści (czasem raptem kilka wersetów do przemyślenia). Jeśli chcesz podążać z lekturą Biblii zgodnie z tym planem umieszczam go poniżej.

 

 

 

 

 

Jeśli chcesz to mogę podesłać Ci też w lepszej jakości wersję do wydruku:)

 

 

Tagi:
#planczytaniaBiblii#chronologicznyplanczytania#Biblia#PismoSwiete
© 2007 - 2024 nakanapie.pl