W sobotę nie mogłem odpuścić sobie biegania w przepięknej Kudowie-Zdroju. Jak bieganie to parkrun, a dokładnie parkrun Park Zdrojowy, Kudowa-Zdrój. W tej lokalizacji ma 156 startów biegłem już 5 razy. Teraz po raz szósty wziąłem udział w tej ulubionej przeze mnie lokalizacji. Był ze mną Marcin z Golfowej Wioski, więc praktycznie razem przetruchtaliśmy trasę 5 km. Marcin był szybszy - 34:54, ja - 35:23.
Trasa parkruna wiedzie przez Park Zdrojowy, a jego start znajduje się w Parku Muzycznym. Serdecznie polecam spacer w tym miejscu i uczestnictwo w cosobotniej aktywności!
Na zdjęciu - koordynator parkruna w Kudowie-Zdroju - Agata Stachów, fot. Dariusz Stachów.
To nie koniec aktywności na ten dzień! To był wstęp do tego, by z Kudowy ruszyć do Szczytnej. Tak miała wyglądać nasza trasa, w dużej mierze Głównym Szlakiem Sudeckim:
Oczywiście ruszyliśmy żwawo, choć wiedzieliśmy, że mamy już "piątkę" w nogach. Wiedzieliśmy także, że czeka nas dodatkowo oprócz kilometrażu blisko 950 metrów przewyższenia!
Park Zdrojowy, Park Muzyczny, to tu jest meta parkuna w Kudowie-Zdroju.
Najpierw przeszliśmy przez centrum budzącej się do życia, porannej Kudowy. Skręciliśmy w ulicę Słoneczną, gdzie minęliśmy Willę Dunajec, w której w 1999 roku mieszkaliśmy wraz z Lotosem Jabłonna, gdy trenowałem piłkę nożną. Na moment sentymenty wróciły... Od razu nasza droga pięła się lekko w górę.
Jeszcze asfalt, lekko pod górę
Pierwszy fragment nie był szczególny, bo sporo było asfaltem. Dopiero po 3 km opuściliśmy drogę, by przejść na polny dukt między zabudowaniami. To napawało optymizmem, jednak po 100 metrach:
...czekała na nas drewniana zagroda. Dobrze, że część desek była ruchoma, bo trzeba byłoby skakać górą. Nie spodziewałem się, że na Głównym Szlaku Sudeckim czekają na turystów takie niespodzianki. Moje zdziwienie było jeszcze większe, gdy...
...zobaczyliśmy furtkę, która wyglądała na zamkniętą. Gdy podeszliśmy do niej, okazało się, że da się ją otworzyć. Ufff. Chwilę dalej jakby znakującym trasę zabrakło farby, bo w żadnym miejscu nie było znaków, że musimy skręcić w prawo. Tylko odczyt z mapy pozwolił obrać kierunek, jak się potem okazało, słuszny.
Może nie była to trasa z widokami, ale czasem warto było się bardziej porozglądać.
Jesień powoli nieśmiało wkracza na tereny górskie.
Dziewięćsił.
Przed Przełęczą Lewińską przeszliśmy pod wiaduktem kolejowym, datowanym na rok 1904. Warto wybrać się na wycieczkę pociągiem relacji Kudowa-Zdrój - Kłodzko, ponieważ i widoki powalają, a i stare wiadukty robią wrażenie.
Staropolanka najlepsza woda na górskie wycieczki.
Potem zaczął się mój mały kryzys. Trasa wiodła pod górę, a mnie zaczęło brakować sił. Wiedziałem, że będzie mi trudno dojść do Szczytnej, ale na razie ratowałem się izo i wodą. Dałem sobie dawkę coca-coli, bo poziom cukru również był niski. Popijając, mogliśmy podziwiać z daleka Orlicę, najwyższy szczyt Gór Orlickich, który to już mam zdobyty, i który widzę z okna Golf&Spa Szczytna Golfowa Wioska.
Daleko, daleko na horyzoncie Orlica.
Siły jakby wróciły, a czekał nas szczyt Grodziec (Grodczyn) 803 m n.p.m. Od Kudowy było już ponad 400 przewyższenia. Gdy już osiągnęliśmy wierzchołek trochę się ucieszyłem, bo do Dusznik mieliśmy już schodzić. Jakże się myliłem!!! Oczywiście pomyliłem trasę, bo nasi "Szyszkowycinacze" pozbawili życia kilka drzew. Na pewno na jednym z nich był znak czerwony, pokazujący, że należy odbić w lewo. Gdy się zorientowaliśmy, zeszliśmy sporo w dół leśnym duktem... Pozostało nam powrócić w górę i znaleźć miejsce odbicia. Udało się, ale dostało się porządnie temu, kto ściął TO drzewo.
Na trasie musieliśmy w pewnym momencie bardzo uważać, bo zejście było bardzo strome. To też spowolniło nasz marsz. Jednak czasami coś ciekawego udało nam się zobaczyć.
Nie wiem, co to za budowla, ale wkrótce się dowiem
Ciekawe miejsce na oznaczenie szlaku. A z ławeczki widok na Góry Stołowe.
Odejście szlaku na Gomole z ruinami zamku. Warto zejść z GSS i zobaczyć to miejsce.
W każdej miejscowości, w polach, przy drogach najczęściej spotykaliśmy stare kapliczki, które wtapiają się w miejscowy krajobraz.
NA horyzoncie pokazały się czarne chmury, a mnie dopadł kolejny kryzys. Wtedy to uznaliśmy, że schodzimy do Dusznik-Zdroju i w tym miejscu zakończymy naszą wycieczkę. Przeszliśmy w sumie 17,7 km plus 5 km biegania. Niezły wynik. A resztę trasy pokonamy w najbliższą sobotę.
Więcej zdjęć znajdziecie na moim profilu na Facebooku. Daję link do całej galerii - TUTAJ.
Zapraszam do polubienia mojego fanpage - Biegający Bibliotekarz i Niesamowita Ziemia Kłodzka.
Gdybyście chcieli odpoczywać w tych pięknych okolicach polecam - Golf&Spa Szczytna Golfowa Wioska.