Weekend spędziłem aktywnie. Tak jak chciałem. Za nim jeszcze przyszła sobota i niedziela, to w piątek wykorzystałem poranek na grzybobranie. Rozruszałem nogi, zrobiłem kilka dobrych kilometrów i prawie 3/4 koszyka podgrzybków i opieniek nazbierałem. Zasuszyłem te pierwsze, a z drugich ugotowałem przepyszną zupę opieńkową :)
Sobota.
Jak wiecie w każdą sobotę nie tylko w naszym kraju, ale w w ponad 20 krajach na świecie, odbywają się aktywne spotkania parkrun. Jedną z 85 lokalizacji w Polsce mam okazję prowadzić, ale czasem zdarza się, że wezmę sam udział. I tak się stało w minioną sobotę. Pogoda nienajgorsza, lekka mżawka, ciepło, prawie bezwietrznie. No i w takich warunkach przyszło mi powrócić na biegowe ścieżki.
parkrun Jabłonna - 260 edycja
Ilość uczestników - 49. Moja pozycja - 40, czas 37:28. Czas tragiczny zważywszy, że taki dystans pokonałem wiele razy poniżej 24 minut, życiówkę mam 22:36, a rekord parkrunowy 23:01 z Krakowa. To jednak stare czasy. Teraz, gdy uda mi się zejść poniżej 30 minut będę bardzo zadowolony.
Pierwszy kilometr...
Faralto, już bez kurtki przeciwdeszczowej
Ufff... jeszcze 5 metrów i meta (fotki Martyna, Olgierd i Sebastian Warowiccy)
Niedziela.
Kolejny dzień z pogodą, którą uwielbiam (oczywiście w takiej biegać). 14 stopni ciepła, lekka mżawka i lekki wiaterek. Za nim wyszedłem na legionowskie ulice to postanowiłem spełnić się kulinarnie. Zabrakło chleba. No to upiekłem :) Na fotce chleb z gara, ale to nie wszystko, bo w formie upiekłem jeszcze chleb orkiszowy z pestkami dyni.
Po obiedzie (makaron nadziewany szpinakiem i kurczakiem), przyszedł czas na sjestę i czytanie lektury. Po 2,5 godzinach od posiłku ruszyłem na trening. O wiele łatwiej niż w sobotę pokonywałem kolejne kilometry. Tylko raz musiałem na chwilę przejść do marszu. A czas w porównaniu z wczorajszym lepszy o prawie 5 minut! Oczywiście nie jest on najważniejszy, ale motywuje do walki z samym sobą.
Fajnie, że każdy kilometr pokonywałem w podobnym czasie, tylko czwarte okrążenie troszkę osłabłem, by na piątym nadrobić straty.
A poniżej ciekawa tabelka. Moje wszystkie biegowe kilometry odkąd biegam. Oczywiście w tym okresie były dwie operacje kolana, szpital, pandemia... Tych wybieganych kilometrów zapewne byłoby o kilka tysięcy więcej.
Dzisiaj jest | 23.10.2022 |
Data utworzenia dzienników | 14.05.2009 |
Przebiegnięty dystans od utworzenia dzienników | 11558.8 km |