Avatar @biegajacy_bibliotekarz

Biegający Bibliotekarz

@biegajacy_bibliotekarz
108 obserwujących. 115 obserwowanych.
Kanapowicz od 13 lat. Ostatnio tutaj około 7 godzin temu.
biegajacy_bibliotekarz
Napisz wiadomość
Obserwuj
108 obserwujących.
115 obserwowanych.
Kanapowicz od 13 lat. Ostatnio tutaj około 7 godzin temu.

Blog

piątek, 22 września 2023

Rozdanie! nr 1

ROZDANIE.
 
Białystok stolica Podlasia. Z czym Wam się kojarzy to miasto? No właśnie, to dla Was zadanie. W nie więcej niż 200 słowach opisz, co takiego Ciebie przyciąga, by odwiedzić to bardzo piękne miasto w północno-wschodniej części naszego kraju. Oczywiście będzie nagroda!!! Zamieść odpowiedź pod konkursowym postem na fanpage Biegający Bibliotekarz do 24 września do godziny 23:59. W najbliższy poniedziałek komisja konkursowa w składzie: Biegający bibliotekarz wyłoni zwycięzcę . Prócz opisu trzeba polubić fanpage wyżej wspomnianego i Wydawnictwo Novae Res oraz zaprosić do zabawy co najmniej jedną osobę. Mile widziane będzie udostępnienie posta. (Nagrodę wysyłamy jedynie na terenie Polski). Zapraszam na facebooka :)
 
A co można wygrać?
 
Książkę Martyny Bielskiej pt. Pochłonięte. Poniżej krótki opis pasjonującej lektury:
 
Demony mrocznej przeszłości Białegostoku wracają, by upomnieć się o tych, o których nikt nie chce pamiętać…
Białystok, początek pandemii.
Choć wszyscy pochowali się w domach w strachu przed zarazą, nie oznacza to, że na ulicach zrobiło się bezpiecznie. Wręcz przeciwnie, to wymarzony czas na zabijanie. Dla prokuratora Narwiańskiego właśnie zaczyna się najtrudniejszy rozdział w jego dotychczasowym życiu zawodowym. Odnalezione przypadkowo zwłoki młodej kobiety, zabarwione na jaskrawy róż, są początkiem wyrachowanej gry mordercy z organami ścigania. Gry, w której każde kolejne ciało naprowadza na trop najmroczniejszych kart historii miasta.
Czy Narwiańskiemu uda się rozwikłać zagadkę i odkryć, dlaczego mściciel wybiera na swoje ofiary pacjentki z oddziału onkologicznego? Co łączy te zbrodnie z zagładą białostockich Romów, o których tragicznym losie nikt już nie chce pamiętać?
 
zdjęcia — Michał Machnacki, okładka ze strony Novae Res
 
Tagi:
#konkurs#rozdanie
niedziela, 17 września 2023

Spotkanie autorskie - Kasia Bulicz-Kasprzak (zaproszenie)

Po wakacjach ruszamy z kolejnymi spotkania autorskimi (będą też spotkania historyczne). Już w najbliższy czwartek 21 września gościem w Bibliotece Publicznej w Dzielnicy Bemowo m.st. Warszawy przy ulicy Konarskiego 6 będzie Kasia Bulicz-Kasprzak. Autorki nie muszę przedstawiać, bo jej książki cieszą się ogromnym zainteresowaniem, a w ostatnim czasie furorę robi jej Saga Wiejska.

 

Poniżej link do tego wydarzenia:

 

https://www.facebook.com/events/606278265016321

 

 

Polecam recenzję Gościńca, drugiej części Sagi Wiejskiej

 

Po raz drugi zapraszam wszystkich Kanapowiczów w nostalgiczną podróż w czasie. Ruszajmy niespiesznie na południowy zachód naszego kraju. Polski, której na mapie świata w tym czasie nie było. Na Zamojszczyznę w początki ubiegłego stulecia. Do wsi, do Tenczyna, gdzie czas wyznaczają cztery pory roku, gdzie jarzmo zaborców jest bardzo odciśnięte, ponieważ w niedalekiej okolicy panują grabieżcy polskich ziem, którzy wkrótce skoczą sobie do gardeł. To ciężki czas, gdy Polak na Polaka podniesie rękę. To czas, gdy Polak Polaka będzie musiał zabić, dla swojego ciemiężcy.

Kasia Bulicz-Kasprzak na kartach powieści opowiada historię rodziny Lipczewskich i Połajów. Rodzin, które są dla autorki bardzo bliskie, ponieważ miały istotny wpływ dla losów autorki, która jest kolejnym pokoleniem wtedy żyjących. Część tych opowieści jest fikcyjna, ale zapewne wiele z wątków, wydarzeń czy poszczególnych scen wydarzyły się naprawdę. I to wcale nie jest: "Wsi spokojna, wsi wesoła" jak w pieśni polskiego poety epoki renesansu, Jana Kochanowskiego. To nie jest sielskie życie, a ciężka praca na roli, której zamiast zegarka, czas odmierzają cztery pory roku. Gdzie od miłości niedaleka droga do nienawiści, gdzie dzieci wiedzą co to bieda. Gdzie czasy pod zaborami, I wojna światowa, niepewny okres międzywojenny, epidemie cholery i dżumy na Zamojszczyźnie zbierały swoje żniwo.

Tym razem autorka w bieżące losy bohaterów, których znamy ze Skrawka pola, wplata niezwykle poruszające losy Krystyny. Na kartach książki poznajemy ją jeszcze pod koniec XIX wieku, gdy była kilkuletnią dziewczynką. Jej losy są pełne cierpienia, które odbijają się na życiu fizycznym, jak i psychicznym. Dziewczynka nie jest szczęśliwa, dziecięce chwile zabijane są razami matki, która wymierza sprawiedliwość, pozostawiając ślady na ciele bezbronnego dziecka. Krystyna zakochuje się, ale, no właśnie. O dalszych jej losach musicie już przeczytać sami.

Historia przodków Kasi Bulicz-Kasprzak to niesamowicie piękna opowieść, chwytająca głęboko za serce, którą musicie koniecznie poznać. Zanim przejdziecie się Gościńcem, koniecznie poznajcie Skrawek pola. Pola, które daje życie na wsi... O tej książce pisałem TUTAJ.

Serdecznie dziękuję autorce za egzemplarz redakcyjny, który mogłem przeczytać w niesamowicie pięknych sceneriach u podnóża Gór Stołowych. A Wydawnictwu Prószyński za książkę, która właśnie dotarła do mojej biblioteki. Wierzę, że ta podróż jeszcze się nie skończy, że jeszcze poznamy dalsze losy bohaterów, jak i również przeniesiemy się w czasy nam zdecydowanie bliższe!!!

 

 

środa, 13 września 2023

Flesz. 3

Jeszcze jedno zdjęcie, którego zapomniałem dorzucić w odcinku dotyczącym Rygi (TUTAJ tekst

 

Oooo jakiś on dziwny, jakby pół go wycięli ;)

Tak, tak to nie @palackulturyinauki w Warszawie, a jego sporo niższy brat, który wznosi się nad Moskiewskim Przedmieściem. Mieści się tutaj Łotewska Akademia Nauk. Oczywiście budynek ten był darem wszech panującego Iosifa Wissarionowicza Dżugaszwiliego, czyli bardziej znanego dyktatora, jakim był Stalin.

 

Tagi:
#ryga#podroze
niedziela, 10 września 2023

Podróżując... czasem dalej. Cz. 3.

Trzeci dzień zaczął nam się zdecydowanie bardzo raniutko. Mogliśmy złapać coś rano do zjedzenia, ale dla mnie godzina 6:00 to zdecydowanie za wcześnie. Wiedziałem jednak, że czeka nas śniadanie na promie z Tallina do Helsinek. Powiem szczerze, że byłem bardzo podekscytowany tą wycieczką i nie mogłem się doczekać startu wyprawy przez Zatokę Fińską. Wszak przede mną kolejny kraj i kolejna stolica, w której jeszcze nie byłem. Czułem dreszczyk emocji, bo taką jednostką nigdy w życiu nie płynąłem, nie mówiąc, ze samolotem też jeszcze nie leciałem...

 

 

Do środka ciągle wjeżdżały samochody osobowe, autokary, tiry, nie spodziewałem się, że może zmieścić się tam tyle tego, 

 

W oczekiwaniu na wejście słuchaliśmy naszej przewodniczki, przechadzaliśmy się po terminalu, no i wypatrzyłem takie oto cudeńko.

 

 

Prom do Helsinek płynął ponad dwie i pół godziny. Czasami jego prędkość wynosiła 40 km/h czego w ogóle nie odczuwało się na pokładzie. Śniadanie było wyborne, a śledź po atlantycku zrobił furorę. Nie mogłem się powstrzymać przed dokładką. Smakował wyśmienicie i nie można za nic porównywać do tych śledzi, które znamy z naszych sklepów. Po śniadaniu każdy z nas wybrał sposób na zagospodarowanie czasu. Ja oddałem się lekturze książki Krzyk ciszy Jolanty Bartoś. 

 

 

Nie sposób opisać panoramy Tallina, który oddalał się z każdą minutą, tak samo było, gdy powoli zbliżaliśmy się do Helsinek.

 

Chcielibyście mieszkać na takiej wysepce?

 

W Helsinkach mieliśmy czas wolny. Wykorzystaliśmy go na spacer po mieście. Przechadzaliśmy się uliczkami portu oraz targowiska, zwiedziliśmy plac Senacki z górującą nad miastem katedrą luterańską. Na mnie wrażenie zrobiły strome schody, ulubiony punkt spotkań mieszkańców w Sylwestra.

 

 

Co jeszcze? Na pewno cieszyłem się, że mogłem stanąć przed progiem Biblioteki Narodowej w Finlandii. Przejść obok trasy parkrunu w Helsinkach ;), zobaczyć Stadion Olimpijski, który był areną Igrzysk w 1952 roku. Stanąć przy pomniku wielkiego fińskiego biegacza Paavo Nurmiego. Był też bardzo ciekawy Kościół w Skale, lody w miejscowej cukierni i najdroższe piwko, jakie piłem do tej pory za 9,50 Euro...

 

 

 

Powiem szczerze, że cały dzień był pełen atrakcji, ale już czekając na prom powrotny do Tallinna, byliśmy bardzo zmęczeni. Nie wchodziliśmy już na pokład zewnętrzny, tylko przesiedzieliśmy najpierw na jedzonku, a potem w sali, gdzie mogliśmy posłuchać muzyki na żywo. 

 

 

Koniecznie zobaczcie resztę fotek z drugiego dnia wyprawy :)

 

Więcej fotek znajdziecie na Facebooku TUTAJ

 

Link do strony facebookowej biura podróży TUTAJ

 

 

Tagi:
#podroze
poniedziałek, 4 września 2023

Podróżując... czasem dalej. Cz. 2.

Już pierwszego dnia wycieczki, nie licząc Polski oczywiście, wjechaliśmy na teren drugiego kraju. Łotwa. Nasza trójeczka po raz pierwszy przekroczyła łotewską ziemię. Trochę zmęczenie przyjechaliśmy na miejsce do hotelu. Nawet szczerze mówiąc, nie zdołałem zapamiętać jego nazwy. Był już wieczór, przed nami znajdowała się piękna, stara kamienica, w której mieścił się nasz pierwszy nocleg na trasie. Oczywiście muszę Wam napisać, że w tym momencie zaczęły się moje przygody z... cukrzycą, a dokładniej z osprzętem. Sensor przyczepiony do ręki zerwałem, zdejmując plecak (pechol), ale na to byłem przygotowany. Wycieczka - 6 dni - jeden sensor założony, jeszcze miał działać 8 dni, a więc do powrotu do Białegostoku, gdzie w samochodzie czekały kolejne dwa sensory na tydzień pobytu na Mazury (jeden + jeden na zapas w razie czego). No nic, zdarza się to czasem, więc po zakwaterowaniu, ogarnięciu się po podróży, zakładam drugi (przypomnę żywotność sensora to 14 dni). I co? Sensor po prostu odpada i odkleja się, mimo że wykonałem wszystkie czynności z tym związane zgodnie z instrukcją użytkowaniu. No nic. Świat się nie zawalił, jestem bez sensorów 5 dób. Jest glukometr, więc pomiar mam. O dalszych perypetiach cukrzyca, w części numer 5.

 

Wracamy do Rygi. Mamy spory tarasik w swoim pokoju, więc możemy popatrzeć z wysokiego trzeciego piętra na okazałe kamienice. NIe nacieszymy się pobytem w hotelu, bo raniutko ruszamy na zwiedzanie, wymeldowując się po obfitym śniadaniu! :)

 

 

Widok z balkonu

 

Plan zwiedzania jest bardzo napięty. Stare Miasto przepiękne, nie sposób wszystko spamiętać. Dom Kotów na przykład zobaczyliśmy z daleka i pozostało tylko takie zdjęcie. A to przepiękny secesyjny budynek, stylizowany na średniowieczny.

 

 

Kotek na dachu...

 

Średniowieczne kamieniczki zwane Trzema Braciami (w Tallinnie będą Trzy Siostry), Ratusz i Pomnik Wolności, ważne miejsce Łotyszy. Brama Szwedzka, mury obronne, Prochownia, różne świątynie w tym Katedra Domska. Mieliśmy też możliwość przejść się po Targu Centralnym, który składał się na 5 olbrzymich hal targowych. Hale te wcześniej wykorzystywane były w całkiem innym celu. W hangarach mieściły się sterowce. Nie sposób nie zauważyć, coś podobnego do naszego Pałacu Kultury i Nauki... Tym razem obiadokolacja była na wzór Górskiej Chaty w Polichnie (przy trasie S8 przed Piotrkowem Trybunalskim). Kiedyś można było w tej restauracji i przy wielu stoiskach nakładać sobie różności na talerze. Tutaj podobnie, panie nakładały to, na co mieliśmy ochotę. Były też różne napoje w tym piwko ;) (16 euro każdy miał do dyspozycji w formie biletu). 

 

Po obfitej obiadokolacji ruszyliśmy do Tallina, by zakotwiczyć w Hotelu Ibis na 3 noclegi. O tym w kolejnych częściach.

 

 

 

 

Pomnik Wolności

 

Bez odpoczynku ani rusz...

 

Wreszcie może będzie chwila wytchnienia ;)

 

Jak z Ringu :P

 

 

 

Koniecznie zobaczcie resztę fotek z drugiego dnia wyprawy :)

 

Więcej fotek znajdziecie na Facebooku TUTAJ

 

Link do strony facebookowej biura podróży TUTAJ

Tagi:
#wycieczka
piątek, 1 września 2023

Podróżując... czasem dalej. Cz. 1.

Jak wiecie, jestem zafascynowany piękną Polską, a przede wszystkim górami. Nie wyobrażam sobie,  by gdzieś na urlopie nie pojechać w rejony naszego kraju, które kocham, albo poznaję. Jednak czasem trzeba odejść od rutyny i pogłębić horyzonty. W pierwszej części zaprezentuje Wam Kowno, pierwszy etap wycieczki objazdowej po krajach nadbałtyckich. Wyruszyliśmy w sześciodniową podróż z PBPO.

 

Logistycznie połączyliśmy wycieczkę z pobytem na Mazurach. Auto zostawiliśmy w Białymstoku, by stamtąd ruszyć do Kowna, pierwszego przystanku na trasie podróży 

 

Kowno — Kaunas to drugie co do liczby ludności miasto na Litwie. Znajduje się w centrum kraju na Nizinie Środkowolitewskiej, położone (jakżeby inaczej) nad Niemnem — to nawiązując do Narodowego Czytania) ;). Warto przypomnieć sobie z historii, że do 1918 roku było miastem granicznym, a dzisiejsze dzielnice położone na lewym brzegu rzeki, należały do Królestwa Polskiego. 

 

Jak to bywa na wycieczkach objazdowych, zwiedzamy w ekspresowym tempie starówkę, gdzie możemy "podziwiać" remontowany Ratusz, przejść obok murów zamku kowieńskiego, zobaczyć Dom Perkuna (gotycka budowla z XVI wieku, z bogatą historią). Na pewno wrażenie robi katedra św. Piotra i Pawła. Pani Magda, nasza przewodnik, bardzo ciekawie opowiada nam historię miasta. Prosi o uważne słuchanie, ponieważ na koniec wycieczki czeka nas KARTKÓWKA!!! Tak, tak nie przesłyszeliście się wcale. Będzie sprawdzian naszej wiedzy, na co mój Paweł reaguje stęknięciem i że rok szkolny dopiero we wrześniu ;). Wchodzimy do kościoła Witolda, a potem już tylko dwa kroki, by popatrzeć na wcześniej wspomniany Niemen. Pani Magda pokazuje nam też kamienicę, w której mieściła się Kowieńska Szkoła Powiatowa. Tam mieszkał Adam Mickiewicz, który opiekował się biblioteką, uczył też literatury.

 

Po sporej dawce zwiedzania przyszedł czas na obiad. Oczywiście udaliśmy się na regionalny obiad. Chłodnik z jajkiem plus dwa ogromne kartacze zaspokoiły głód (choć nie wszystkich). 

 

Tyle z Kowna, po obiedzie ruszyliśmy dalej w drogę do stolicy Łotwy, Rygi.

 

Zamek w Kownie

 

Dom Perkuna

 

Nad Niemnem

 

Katedra św. Piotra i Pawła

 

Mniamy!

 

Więcej fotek znajdziecie na Facebooku TUTAJ

 

Link do strony facebookowej biura podróży TUTAJ

 

Tagi:
#wycieczka
piątek, 21 lipca 2023

Flesz. 2

I tak idąc po górę do kwatery, pot na czole, cukier niski, taki oto widok

 

 

Żal opuszczać Szczawnicy, jestem tu pierwszy raz. Wiele jest tu do zobaczenia jeszcze, ale za rok trzeba powrócić w swoje ukochane miejsca.

czwartek, 13 lipca 2023

Spotkanie autorskie - Paweł Wichowski

15 czerwca (trochę mam zaległości, ale się zaraz wytłumaczę) w bemowskiej bibliotece na osiedlu Przyjaźń odbyło się spotkanie autorskie z Panem Pawłem Wichowskim, autorem debiutu literackiego pt. Wahadło sumienia. 

 

Autor zgromadzonym gościom zaprezentował swą pierwszą książkę w dorobku literackim, opowiadał, jak ona powstała, skąd brał inspiracje. Oczywiście dowiedzieliśmy się wielu ciekawych szczegółów dotyczących lektury, ale też poznaliśmy szczegóły z jego życia prywatnego. Nie obyło się tematów piłkarskich! 

 

Osobiście czekam na... Sekrety Ciechanowa i okolic, myślę, że z taką wiedzą, spokojnie moglibyśmy liczyć na perełkę w wydawnictwie Księży Młyn! Dodatkowo już się tłumaczę skąd zwłoka w opublikowaniu relacji. Na spotkaniu kręcony był filmik. Mam nadzieję, że wkrótce Pan Paweł podzieli się nagraniem dla zainteresowanych :)

 

 

 

 

 

 

 

sobota, 1 lipca 2023

Flesz. 1

Koniec roku szkolnego 💪

wtorek, 27 czerwca 2023

Spotkanie autorskie - Yarek Aranowicz (zaproszenie)

Niezmiernie miło mi zaprosić na kolejne, ostatnie już spotkanie w tym okresie (kolejne po wakacjach).

 

Tym razem gościem w Bibliotece na Bemowie będzie Pan Yarek Aranowicz. Kilka słów o autorze poniżej.

 

Yarek Aranowicz — urodzony w 1963 roku w Kielcach. Ukończył studia w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie i na New York University w Nowym Jorku. Jest ekonomistą specjalizującym się w finansach międzynarodowych i pracującym dla wielkich, światowych firm. Od ponad trzydziestu lat mieszka z żoną i córką w USA. Podróżuje po świecie, pasjonuje się polityką i historią. W 1980 roku debiutował powieścią futurystyczną „Podróż w nieznane”, opublikowaną w kieleckiej gazecie studenckiej. „Czas pogardy”, powieść oparta na wojennym pamiętniku Tomasza, jego ojca, jest jego dorosłym debiutem.

 

 

https://www.facebook.com/events/1464132974325846/

 

Polecam recenzję Czasu pogardy:

 

Czas drugiej wolny światowej to jeden z najokrutniejszych i najbardziej tragicznych lat w dziejach ludzkości. Tak namacalnych, ponieważ każdy z nas, szczególnie z mojego pokolenia, miał dziadków, kogoś z rodziny, którzy musieli zmagać się z traumą, jaką stworzył na ziemi Adolf Hitler i jego wschodni sojusznik Józef Stalin. Piekło, które pochłonęło wiele milionów istnień ludzkich, w tym dzieci.

Autorem powieści Czas pogardy jest Yarek Aranowicz, który ukończył studia w Warszawie w Szkole Głównej Handlowej, a następnie na New York University. Jest ekonomistą, który specjalizuje się w finansach międzynarodowych. Dzięki temu pracuje dla wielu znanych firm na całym świecie. Od trzech dekad mieszka w Stanach Zjednoczonych. Podróżuje po świecie, pasjonuje się historią i polityką. Swój debiut literacki zanotował dosyć dawno, bo jeszcze przed osiemnastymi urodzinami. Była to powieść futurystyczna pt. Podróż w nieznane, drukowana w kieleckiej gazecie studenckiej. Czas Pogardy jest jego dorosłym debiutem, a kanwą wydarzeń wojenny pamiętnik Tomasza Aranowicza, ojca Yarka, głównego bohatera niniejszej powieści.

Na okładce możemy zobaczyć małego chłopca na tle wileńskiej, płonącej ulicy. Czy jest to postać Tomasza, niestety nie wiem. Na profilu autora jest kilka zdjęć głównego bohatera, ale z lat późniejszych i jedno z XXI wieku! W tytuł została wkomponowana swastyka i czerwona gwiazda. To wszystko daje nam pewną wizję tego, co przeżywali tam zwykli ludzie, szczególnie Polacy i Żydzi. Wojna nie oszczędziła Wilna i ludności polskiej i żydowskiej, zamieszkujących to piękne i jakże ważne miasto w dziejach Polski. Małego Tomka poznajemy w chwili, gdy ostra zima 1940 r. na dobre zawładnęła miastem. Jest grudzień, a bezdomny Tomaszek śni o matce i ojcu, o cieple i świętach Bożego Narodzenia. Gdzieś w ruinach przykryty derką, dzięki nocnej wizji w śnie, przeżywa okres wigilii, przypomina sobie zwyczaje i zapachy związane z tymi wyjątkowymi dniami.

Jak może poradzić sobie bezdomny sześciolatek w tak dramatycznym czasie? Jak walczy o przetrwanie, o kęs suchego, czerstwego chleba, o cokolwiek, by przeżyć kolejny dzień, kolejną dobę? Obawia się praktycznie każdego. Litwinów, Rosjan, a od 22 czerwca 1941 r. niemieckich żołnierzy, którzy wkraczają do miasta. Wtedy zaczyna się jeszcze gorsze piekło. Chłopiec jest świadkiem mordowania w lasach ponarskich przeszło 100 tysięcy ludzi różnych narodowości w tym Żydów. To właśnie tam znajdował się w latach 1941-1944 jeden z największych miejsc zagłady na ziemiach litewskich. Mordów tych dokonywali hitlerowcy, wraz ze specjalnym odziałem litewskim...

To bardzo wzruszająca powieść napisana z perspektywy dziecka, które przetrwało to, co najgorsze mogło mu się przytrafić. Poznamy, jak radził sobie w najcięższych chwilach, jak zdobywał pożywienie, z kim się zadawał, gdzie mieszkał, ile razy uszedł z życiem, byśmy mogli, dzięki panu Yarkowi, dowiedzieć się o historii chłopca, który przezwyciężył zło w najgorszej postaci. Jego dziecięca odwaga, szczerość, ogromna wola przeżycia jest niesamowita. Tę powieść musicie koniecznie przeczytać. To piękna powieść, mimo tragicznych losów małego człowieka.

Byłem w Wilnie i w Ponarach i nie zapomnę nigdy tego lasu, gdzie zamordowano wiele istnień ludzkich. Cisza, jaka tam panowała, była bolesnym przeżyciem dla mnie. Było czuć w powietrzu, że w tym miejscu wydarzyło się wiele zła. Nie jestem w stanie pojąć, tego, co przeżyło dziecko w tych okrutnych czasach.

 

 

 

niedziela, 18 czerwca 2023

Spotkanie autorskie - Paweł Wichowski (zaproszenie)

Nie zwalniamy tempa! Już w najbliższy czwartek kolejne spotkanie w mojej bibliotece. Poniżej zaproszenie i recenzja książki.

 

https://www.facebook.com/events/244805761510869

 

"Gorsza okazała się niezaspokojona nienawiść"

Kolejny debiut literacki w moich rękach i kolejne zaskoczenie. I to bardzo pozytywne. Mam wrażenie, że po raz pierwszy spotkałem się z tak przedstawioną fabułą. Od pierwszych kartek, aż do samego końca powieści byłem zaskakiwany przez autora.

Zacznijmy jednak tak, jak zawsze to robię. Od autora. I tu zaskoczenie kolejne. Sieć nic mi nie zaoferowała, choć filtrowałem na wszystkie strony... A przecież dziś, tj. 25 stycznia, dzień premiery kryminału. W książce też nie ma żadnej informacji o panu Pawle Wichowskim. Teraz czas na okładkę. Gdy znam treść, jest sporo łatwiej ją ocenić. Mamy tutaj samochód, który jedzie wąską, asfaltową drogę wśród pól, na tle zachodzącego słońca. Ogólnie w porządku. Auto mogło być jednak białe, jak to wynika później z treści.

Nadszedł czas na kilka słów o książce, jak i o głównym bohaterze powieści Romanie. Chłopak ma piętnaście lat. Mieszka na wsi gdzieś w okolicach Mławy razem z dziadkiem, który jest jego opiekunem od wielu lat. Wszystko przed wypadek, w którym zginęli jego rodzice. Pamięta ich jak przez mgłę. Miał zaledwie pięć lat. Dziadek podejmuje się zadania wychowania chłopca i wywiązuje się z niego wręcz wzorowo. Do czasu. Roman bardzo dobrze się uczy, ma czerwone paski na świadectwach, nauka przychodzi mu z łatwością. Jest bystry, ale jak wiadomo, w klasie za bardzo kujonów nie lubią. On jednak tym zupełnie się nie przejmuje. Żyje w swoim świecie. Kocha swojego dziadka nad życie, ale dorasta i przychodzą pierwsze pokusy, łamanie zakazów, pierwsze miłości, rozczarowania z tym związane, alkohol i papierosy. Jak widzicie z powyższego, nic wielkiego, wydaje się, tutaj nie dzieje. Nie wiecie jednak dlaczego. Bo wszystkiego Wam nie napisałem. Roman opowiada swoją historię już nie jako nastolatek, a jako dorosły mężczyzna. A wszystko przez to, że "czasem od niespełnionej miłości gorsza bywa niezaspokojona nienawiść". Roman na swojej drodze spotyka dwóch dorosłych mężczyzn, którzy znaleźli się na życiowej drodze bohatera...

Powieść została napisana w pierwszej osobie, z punktu widzenia głównego bohatera. Mimo pozornego - "nic się nie dzieje", wiadomo, że coś wydarzyć się musi. Może to nie jest klasyczny kryminał, w ogóle kryminał, tylko powieść z elementami thrillera psychologicznego i obyczaju, to przez czas czytania lektury, czułem ciągle pewien niepokój. Czasem wydawało mi się, że za długo już trwa ten monolog bohatera i że już czas na puentę. A jednak Roman potrafił opowiadać dosyć interesująco, aż do samego końca.

Bardzo dobry debiut, ja jestem pod ogromnym wrażeniem powieści.

 

 

sobota, 17 czerwca 2023

Spotkanie autorskie z Piotrem Krynickim

 

W miniony czwartek w gościnnych progach Wypożyczalni nr 38 gościł debiutant na rynku książek, pan Piotr Krynicki. Głównym tematem spotkania była jego książka pt. Zabójca znika w mroku. Nie było jednak mrocznie, ale interesująco ze sporą dawką śmiechu. Pan Piotr ciekawie opowiadał o swoim życiu, jak i czasie pisania niniejszej książki, Jak się okazuje, jego hobby były kiedyś krzyżówki, zarówno ich rozwiązywanie, jak i tworzenie dla wydawców tych periodyków. Pasjonuje się również rockiem progresywnym. Dużo padło słów na temat literatury. Na koniec spotkania uczestnicy mogli zakupić książkę z autografem i dedykacją. 
 
 
Na koniec spotkania uczestnicy mogli zakupić książkę z autografem i dedykacją. 
 
 
sobota, 3 czerwca 2023

Spotkanie autorskie - Piotr Krynicki (zaproszenie)

Zaprasza serdecznie na kolejne spotkanie autorskie w bemowskiej bibliotece. Tym razem będziemy gościć Piotra Krynickiego, autora znakomitej powieści Zabójca znika w mroku.

 

https://www.facebook.com/events/736118831603977

 

A poniżej moja recenzja.

 

To nie jest klasyczny kryminał. Żeby nikt nie myślał, że trafił na polskiego Harlana Cobena czy innego poczytnego autora, którego książki charakteryzują się krótkimi rozdziałami, szybką akcją i jej błyskotliwymi zmianami oraz masą dialogów. Tego w debiucie literackim Piotra Krynickiego na pewno nie znajdziecie.

To dlaczego moja ocena, po przeczytaniu lektury, jest niezwykle wysoka? Właśnie dlatego, że autor zaskakuje czytelnika niebanalnym stylem, bardzo ciekawymi postaciami z ich poglądami filozoficzno-psychologicznymi, które nadają książce sporej wartości.

Jak zawsze na początku próbowałem odnaleźć notkę biograficzną o autorze dzieła. Niestety na skrzydełku książki zastałem czarne, puste miejsce, co było dla mnie zaskoczeniem. Sięgnąłem pamięcią i mam wrażenie, że już wcześniej słyszałem imię i nazwisko Piotr Krynicki, jednak w zakamarkach mojego po-covidowego mózgu nie mogłem połączyć żadnych szczegółów. Nie wspomógł mnie również wujek google. Po prostu pomroczność jakaś.

Przejdźmy więc do kryminału.

We współczesnej Warszawie, w różnych dzielnicach miasta, w tym na "moim" Bemowie czy bliskim mi Żoliborzu, grasuje morderca. Modus operandi, czyli powtarzający się sposób działania sprawcy, który polega na identycznym sposobie przestępczym, w tym przypadku jest prosty. Zabójca oddaje jeden śmiertelny strzał, by następnie wypróżnić cały magazynek. Pusty pistolet zostawia na miejscu zbrodni, kładąc go przy ofierze. Okazuje się, że pistolety, to nie są byle jakie pistolety, to pistolety skradzione z policyjnego magazynu. To broń, która miała trafić do posterunków w całym kraju. Oczywiście prowadzone jest śledztwo w tych, jakże brutalnych morderstwach.

Na pierwszy plan wysuwa się postać Jana Libertowskiego, który pracuje w państwowym urzędzie, gdzie nie ma zbyt wiele pracy. Podczas wykonywania swoich jakże mało wymagających obowiązków, ma czas, by z kolegą Konradem wyjść na kilka godzin na obiad, czy wypić po piwie, czy opróżnić butelkę wina. Jan jest specyficzną osobą, z własnymi, dosyć oryginalnymi poglądami na świat. Co łączy warszawskie zbrodnie z Janem? Jan poza pracą wykonuje jakieś zlecenie. Znika często wieczorami, pojawia się w różnych częściach stolicy.

Wracając na moment do zbrodni, okazuje się, że mordowani są ludzie, którzy w przeszłości krzywdzili swoich bliższych lub osoby z otoczenia, znęcali się psychicznie i fizycznie nad nimi. Jan, będąc małym chłopcem, też nie miał lekkiego życia, ponieważ jego ojciec znęcał się nad jego matką.

Przyznam szczerze, że gdy zacząłem czytać powieść pana Krynickiego, byłem zaskoczony jego stylem odbiegającym całkowicie od gatunku. Bałem się, że brak typowych dialogów może zadecydować, że książka będzie nudna, bądź będzie wymagać ode mnie maksymalnego skupienia. Jednak gdy wczytałem się w treść, to nie mogłem oderwać się od niej.

piątek, 2 czerwca 2023

Spotkanie autorskie z Katarzyną Sarnowską

We czwartek 25 maja w naszych progach bemowskiej biblioteki przy Konarskiego 6 na osiedlu Przyjaźń gościła pani Katarzyna Sarnowska. Autorka cyklu książek Nad Jeziorakiem, a także Smak życia, Miłość w kolorze sepii czy Szept anioła zaprezentowała najnowszą powieść zatytułowaną Pocałunki wiatru.

 

Spotkanie przebiegało w bardzo przyjaznej, wręcz rodzinnej atmosferze. Pani Katarzyna opowiadała zgromadzonym czytelnikom o swojej twórczości pisarskiej. Skupiała się na najnowszej powieści, ale zgromadzeni goście zadawali pytania związane także z poprzednimi powieściami. Była mowa również o Kaszubach, przepięknej części naszej Polski, bo tam autorka umieszcza akcję swoich powieści. Zeszło również na tematy kulinarne, a sporą wesołość wśród wszystkich wywołało pytanie o... śledzia po kaszubsku. Pani Katarzyna opowiedziała o swoich pasjach, o podróżach, o jodze i swoich przyjaciołach i rodzinie, na których może zawsze liczyć. 

Dziękuję pani Kasi, że odwiedziła naszą bibliotekę. To było bardzo ciekawe spotkanie, które na długo pozostanie mi w pamięci.

 

 

 

 

 

 

Kolejne spotkania autorskie już 15 i 22 czerwca oraz 6 lipca. Serdecznie zapraszam :)

niedziela, 28 maja 2023

Targi Książki VIVELO 2023

Od razu piszę. Byłem na jednych targach. Nawet jak na mnie byłaby to za duża dawka wrażeń tydzień po tygodniu. I za dużo czasu w sobotni dzień również nie miałem, więc był to intensywny "trening" biegowy po Stadionie Narodowym.

 

W tej lokalizacji targi prezentują się o wiele lepiej niż pod Pałacem Kultury i Nauki. Zdecydowanie więcej miejsca, choć powiem szczerze, że i tak było ciasno. Na początku miałem problem ze znalezieniem "swoich" stoisk. Jakoś te oznaczenia były dla mnie zbyt małe. Szukałem moich ulubionych autorów i wydawnictw, niestety nie udało mi się wszystkiego pogodzić.

 

Na początek udało mi się spotkać z panią Agnieszką Janiszewską. Pani Agnieszka już zakończyła podpisywanie książek, ale zgodziła się uczynić to na moich egzemplarzach :)

 

 

Potem pobiegłem do pana Jarosława Molendy, który jak zawsze znalazł czas na rozmowę, zaznaczę bardzo ciekawą. Najpierw jednak musiał pogonić pewnego ułana, który zajął wcześniej miejsce do podpisywania książek na stoisku IPN. To, co było na targach, zostaje na targach! - takie słowa padły, więc nie mogę zdradzić kilku tajemnic, ale zapowiadają się kolejne wspaniałe książki pana Jarosława!

 

 

Na stoisku Wydawnictwa SQN nie mogłem nie odwiedzić pana Tomasza Duszyńskiego. Jego książki dają mi wiele satysfakcji, bo akcje jego kryminałów retro rozgrywają się na mojej ukochanej Ziemi Kłodzkiej. Autograf i dedykację otrzymałem na innej lekturze... związanej z Warszawą!

 

 

Ważnym punktem dnia było spotkanie z Adrianem Bednarkiem na stoisku Zaczytanych (Novae Res, Amare i Zaczytani), z którym niedawno spotkałem się w mojej bibliotece na spotkaniu autorskim, gdzie miałem ogromny zaszczyt je prowadzić. Załatwiliśmy pewne urzędowe sprawy ;), Oczywiście nie mogło zabraknąć autografów i dedykacji. Mam nadzieję, że Sudety panu Adrianowi się spodobają. Pozdrowienia! :)

 

 

Cieszę się, że po raz kolejny spotkałem panią Irenę Małysę. Uwielbiam jej kryminały i jej bohaterkę Baśkę Zajdę. Przy okazji poznałem męża pani Irenki. Dziękuje bardzo za to spotkanie :) i mam nadzieję, że nie ostatnie. 

 

 

Niestety nie byłem już w stanie stanąć w ogromnej kolejce do prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Zrobiłem jeszcze dwie pamiątkowe fotki z Katarzyną Puzyńską i Maciejem Stuhrem! Porozmawiałem też na stoisku Wydawnictwa Księżego Młyna, bo ono kryje wiele, wiele sekretów ;)

 

 

 

To były trzy intensywne godziny, które na pewno na długo zostaną mi w pamięci. Jeszcze chciałbym spotkać wielu innych autorów, ale zabrakło czasu, bądź rozminęliśmy się w sobotę między spotkaniami. 

 

 

Archiwum

2023

O nas Kontakt Pomoc
Polityka prywatności Regulamin
© 2023 nakanapie.pl