Różnica wysokości: 183 m ↑, 191 m ↓. Długość trasy: szlakami ok. 4 km plus poza szlakiem 1,5 km asfaltową drogą z widokiem na Cierniaka.
W górach szukamy spokoju, miejsc, gdzie innych turystów na szlaku będzie zdecydowanie mniej... lub w ogóle. Dlatego też warto czasem poszukać miejsc na mapie, gdzie będzie można odkryć coś nowego, a przy okazji odpocząć od zatłoczonych szlaków. Dlatego też polecam poniższą trasę w okolicach Radochowa. - Zaatakujemy Cierniaka (792m n.p.m.)! - postanowiła moja żona, Urszula. Dlaczego Cierniaka? Ponieważ nasi znajomi mają tak na nazwisko. Ot taki zbieg okoliczności. Z niewielkiej miejscowości Radochów, spod kościoła Parafii św. Mikołaja ruszamy kilkadziesiąt metrów, by dotrzeć do niebieskiego szlaku.
Ten przeprowadza nas przez Białą Lądecką i kieruje w stronę lasu i masywu Cierniaka. Podejście jest dosyć ostre, ale wkrótce przed wędrującymi zaczną się kamienne schody. Jest ich ponad 200. Na nich wyryto nazwy fundatorów. Można ufundować kolejny schodek! Za chwilę, z lekką zadyszką, znajdujemy się na wzgórzu z kapliczką ku czci Najświętszej Maryi Panny. Z nią wiąże się pewien cud. Radochowski sołtys, Antoni Wachsmann, zachorował na ospę, przy czym zaczął tracić wzrok. Żaden lekarz nie był w stanie mu pomóc. Ów sołtys postanowił złożyć śluby Najświętszej Panience. Postanowił gdy wydobrzeje, postawić kapliczkę w okolicach szczytu Cierniaka. Modlitwy zostały wysłuchane. Warto też dodać, że od połowy XIX. w okolicach tego miejsca zamieszkują pustelnicy. Po zakończeniu działań II wojny światowej pustelnia opustoszała. W nieodległej przeszłości do pustelni zawitał kolejny człowiek, pragnący uciec od doczesnych uciech dnia codziennego, pustelnik Elizeusz. Dba on o kaplicę, bije codzienne w dzwon. Nie ma prądu, wodę pobiera ze źródła. Nie przeszkadzaliśmy Elizeuszowi w kontemplacji, mijamy drogę krzyżową i ruszamy dalej do kolejnej atrakcji turystycznej, jaką jest Jaskinia Radochowska. Przed jaskinią znajdujemy właściwy drogowskaz, który jednoznacznie pokazuje gdzie znajdziemy kolejną atrakcję turystyczną.
W pobliżu jaskini zaczął się ruch turystyczny. Chętnych do odwiedzenia jaskini sporo, trzeba czekać w kolejce. Na początku zakładamy czepki i kaski z czołówkami i udajemy się w głąb drugiej co do wielkości jaskini Sudetów, po Jaskini Niedźwiedziej w Kletnie. Odkryto ją w XVIII w. wewnątrz Bzowca (697 m n.p.m.). Sama trasa jaskini to 300 metrów zwiedzania, choć sama jaskinia ma przynajmniej dwukrotnie większą powierzchnię. Uwaga! Kto ma lęki klaustrofobiczne, nie polecamy! Na początku trzeba zejść w dół i w pozycji na kolanach, bądź kuckach przecisnąć się przez wąski korytarz. Dla wielu jest to spora atrakcja, która nie wiąże się tutaj z żadnym niebezpieczeństwem.
Po wyjściu z jaskini kierujemy się tym razem żółtym szlakiem. Po drodze można zajść do miejscowej Winiarni Radochowskiej, w której prócz zagranicznych marek, można zakupić również wina z Dolnego Śląska. Wycieczkę kończymy 1,2 km drogą asfaltową w kierunku Radochowa, mijając po drodze kapliczki i... wóz konny na jednym z miejscowych podwórek.
Krótka, ale piękna wycieczka. Takie lubimy. Odpoczywamy wtedy od wszystkiego, podziwiając naturę.