Fragment: Siedzący naprzeciwko młodzieniec trącił delikatnie dłonią jego kolano. – Wkrótce będzie pan na miejscu – powiedział po niemiecku, potwierdzając nieśmiałe domysły. – Jesteśmy już na przedmieściach. – Skąd pan wie? – zdziwił się Skórzewski. – Zjechaliśmy właśnie na dno doliny. Proszę posłuchać wiatru. Faktycznie, wichura wyła, nie napotkawszy żadnych przeszkód. Teren wokół dyliżansu musiał być płaski i otwarty. – Jak wy to wytrzymujecie? – zapytał Paweł. – Jesteśmy przyzwyczajeni. Zresztą wcale nie jest tak zimno. Tylko piętnaście stopni mrozu. Skórzewski usłyszał dziwny dźwięk. Dopiero po chwili zorientował się, że to szczękanie jego zębów. – To Norwegia. – Uśmiechnął się jego rozmówca. – Złe miejsce, by zwiedzać je zimą. Musiał przyznać mu rację. A przecież ostrzegano go. Mógł zostać w Oslo. Mógł poczekać na odwilż... Ale pojechał. Kilkaset kilometrów przez wysokie przełęcze. Miał tydzień opóźnienia, tyle stracili, przeczekując zamiecie. Przymknął oczy i zmęczenie natychmiast zwyciężyło. Śnił... Łany dojrzałego zboża chwiały się w lekkich podmuchach letniego wiatru. Na błękitnym niebie świeciło cudownie ciepłe słońce... Obudził się natychmiast, gdy ustał ruch dyliżansu. Pasażerowie tłoczyli się w stronę wyjścia. Przez otwarte drzwi wdarł się strumień lodowatego powietrza. Doktor z wysiłkiem odrzucił skórę i założył na siebie ciepły płaszcz podróżny z wielbłądziej wełny, na którym dotąd siedział. Głowę nakrył karakułową papachą. \"Trzecie spotkanie z wyjątkową antologią, która niezmiennie, od kilku lat, przyciąga rzesze czytelników. Korowód opowieści pełnych niepowtarzalnego humoru i zdumiewających pomysłów. Fantastyczna podróż dokładnie zaplanowana i odliczona. 14 solidnych opowiadań zabarwionych specyficznym kolorytem, osadzonych w historycznych realiach i przyprawionych specyficzną rosyjską egzotyką. \"2586 kroków\" to spacer, na który z całą pewnością warto się wybrać.\" - Krzysztof Pochmara, Katedra