O matko, co to była za jazda… Emocjonalna, psychiczna i trochę moralna. Książka, która totalnie mnie wciągnęła i zostawiła w głowie z pytaniem: serio to się wydarzyło?. Myślałam, że dostanę kryminał, a dostałam miks szaleństwa, napięcia i czarnego humoru. I przepadłam. Od pierwszej strony.
Tu wszystko jest możliwe. Morderstwa, podejrzenia, manipulacje… A w tym wszystkim Lilianna, która pakuje się w niezłe bagno. Ale zamiast mroku, błyskotliwe dialogi, sytuacje tak absurdalne, że nie raz śmiałam się do łez. Naprawdę! Kilka razy musiałam odłożyć książkę, żeby się porządnie wyśmiać. A za chwilę czułam złość, żal, niedowierzanie. Emocje zmieniały się jak w kalejdoskopie.
Uwielbiam, kiedy nie wiem, co się wydarzy dalej. Kiedy każda postać ma coś za uszami. Kiedy nic nie jest takie, jak się wydaje. A tu jeszcze ten czarny humor… no mistrzostwo! Postacie są żywe, z charakterem, po prostu do zapamiętania. I choć czasem robi się poważnie, to całość jest tak poprowadzona, że trudno oderwać się choćby na chwilę.
Zakończenie? Idealne. Trochę wzruszające, trochę zabawne. Takie z pazurem i emocją. Taka historia, przy której i się śmiejesz, i myślisz, i łapiesz się na tym, że... no lubisz to szaleństwo. I długo o nim nie zapomnisz. Osobiście muszę nadrobić twórczość Alka Rogozińskiego, bo przy tej książce bawiłam się nieźle. Polecam tą książkę z całego serducha!