Znamy Oscara Wilde’a jako „króla życia”, lwa salonowego, męczennika, ofiarę moralności wiktoriańskiej, autora „Portretu Doriana Graya”, bajek, esejów i listu z więzienia. Niekiedy zapominamy, że Wilde był przede wszystkim dramatopisarzem i twórcą nowej szkoły estetycznej. Wprowadził do teatru i literatury wrażliwość, która przekracza binarne podziały, łącząc powagę z komizmem, autentyczność ze sztucznością i sztukę wysoką z kiczem. Stworzył estetykę kampu zwanego również przegięciem. Nie przypadkiem właśnie jemu Susan Sontag zadedykowała „Notatki o kampie”. Przed Państwem pierwsze polskie wydanie dramatów zebranych Wilde’a. Wilde’owski kanon ukazuje się w nowych przekładach Macieja Stroińskiego (tłumacza „De profundis” tego samego autora i „Stonera” Johna Williamsa) i z posłowiem Michała Lachmana. Na tom składają się cztery komedie: „Pełna powaga. Komedia dla ludzi bez poczucia humoru”, „Wachlarz damy. Sztuka o dobrej kobiecie”, „Mąż doskonały” i „Mało ważna pani”, dwie tragedie: „Salome” (przełożona z oryginału francuskiego) i „Tragedia florencka”, fragment dramatyczny „Święta kurtyzana” i trzy zbiory aforyzmów. „Lady Bracknell: Nałogi? / John: Palę, niestety. / Lady Bracknell: To znakomicie. Trzeba mieć zajęcie w życiu. […] Poglądy? / John: Nie mam. Jestem liberałem. / Lady Bracknell: Czyli konserwatyzm. […] Rodzice? / John: Nie mam. / Lady Bracknell: Obojga, naprawdę? To nieszczęście stracić ojca, ale matkę z ojcem – absurd” (Oscar Wilde, „Pełna powaga”).