„Seryjni mordercy to zwykle sympatyczne Mietki i Wieśki z sąsiedztwa”.
Jak miło spotkać starych przyjaciół i wyruszyć z nimi na kolejną emocjonującą wyprawę w poszukiwaniu prawdy.. mrocznej i porażającej.
Był już „Rzeźnik z Nietkowa”, „Kanibal”, „Zabójca policjantów” i byłam niemal przekonana, że tym razem Brudny pogoni z Miasta Zbrodni co najmniej „Covid”.
Dobrze znany Igor Brudny powraca naprawdę w zacnym stylu. Niczym „Super hero”, ale bardzo ludzki niż boski. Choć jego stosunek do życia ewaluował, Komisarz poniósł konsekwencje podjętych decyzji i teraz musi się zmierzyć z własnymi ograniczeniami - upór, niezłomny charakter, zawziętość i niezawodność pozostały niewzruszone. Wracając do zdrowia w zielonogórskim zaciszu jest przy nim Julia Zawadzka. Po latach wzajemnych podchodów, ta wypielęgnowana przyjaźń w końcu poszła we właściwym kierunku..
Zawadzka, po przeniesieniu do komendy w Zielonej Górze, również próbuje się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Prowadzone przez nią aktualnie śledztwo utknęło jednak w martwym punkcie.
W pobliskim lesie znaleziono z kolei zwłoki następnej zamordowanej kobiety. Do tego dochodzi ofiara wypadku samochodowego, o której Zawadzka wolałaby nie pamiętać.
Wygląda na to, że w mieście pojawił się kolejny seryjniak, choć to tylko spekulacje bez popartej empirycznie wiedzy. Śledztwo zdaje się być wybitnie nierozwojowe. Bo jak tu połączyć ki...