“Michasia była bałaganiarą, ale przecież takie małe dziecko nie może sprzątać swojego pokoju! Ma czas. Jeszcze się w życiu napracuje biedne dziecko. To też często jej powtarzali. „Biedne dziecko” skrzyżowało ręce na piersi, wygięło usteczka w podkówkę i odezwało się płaczliwym głosem: - Ja chcem żywego kotka! Nie takiego z kurzu! Nie posprzątaliście, to wasze kotki! Ja chcem żywego! Swojego! - powtórzyła. - Córeczko, nie mówi się „Chcem” tylko „Chcę” - poprawiła mama z łagodnym uśmiechem. - Chcem! Chcem! Chcem! - krzyczała tupiąc nóżkami. Teraz już na przemian raz jedną, raz drugą- Jeśli mi nie kupicie to będę płakać! Serce mi pęknie! O, tak! Na dowód tego, że nie żartuje, zalała się rzewnymi łzami, łapiąc teatralnie za wspomniane serce. Cóż mieli począć?”