Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "jakie pary z razy co w", znaleziono 40

Zdarzało się bowiem, że dwie rzeczy tworzyły w rzeczywistości parę i tylko razem były jednością.
Lepiej zaryzykować pocałunek i parę razy dostać po twarzy, niż w ogóle zrezygnować.
Już parę razy na własnej skórze przekonał się, jak łatwe i jak bardzo uległe potrafią być kobiety.
Są ludzie, którzy od razu idą na dno, kiedy utkwi w nich parę ziaren śrutu, i nigdy się już nie podniosą.
Droga na skróty ma zazwyczaj ten urok, że okazuje się być parę razy dłuższa niż ta, którą miała skracać.
Nie możemy przestać próbować. Nikt nie stanie się w czymś dobry, dopóki parę razy tego nie zepsuje.
Nie jesteśmy parą, spotkaliśmy się wcześniej cztery razy, zawsze w miejscach publicznych -byliśmy dwa razy w knajpach za miastem, raz na dyskotece i ostatnio na dłuższym spacerze w lesie.
Kierując się w stronę parku, parę razy skręcał w boczne uliczki. Dwa razy w oknach narożnych kamienic udało mu się sprawdzić, czy nikt za nim nie idzie. Minął kilka osób, ale żadna nie szła w tym kierunku co on.
Gdy do głosu dochodzą emocje, trudno zapanować nad słowami, to się zdarza. Trzeba wówczas odetchnąć głębiej parę razy i wtedy na spokojnie wrócić do tematu.
Oczywiście mnie też w życiu wiele rzeczy wyszło, na przykład włosy z głowy. Wyszłam tez parę razy z siebie. To umiejętność każdej matki.
Stalowe cielsko pociągu sunie na północ, komin lokomotywy raz za razem wypluwa w niebo obłok pary, za oknem rozciąga się nieprzebyty bezkres mazowieckich równin.
Uderzył ją tylko parę razy, zawsze w stanie silnego wzburzenia, które sama wywołała. Sprowokowała go, więc wina leżała po jej stronie. Ba, nawet nie nazywała tego przemocą, biciem, znęcaniem, za każdym razem był to tylko "incydent". W tym słowie kryła się niewinność, delikatność i sporadyczność.
- Doskonale. Jesteś gejem?
- Zaprosiłem cię ma kawę.
- To nic nie znaczy. Znałam facetów, którzy nie wiedzieli, że są gejami, dopóki parę razy się ze mną nie umówili. Zdaje się, że to moja specjalność.
- Doskonale. Jesteś gejem?
- Zaprosiłem cię ma kawę.
- To nic nie znaczy. Znałam facetów, którzy nie wiedzieli, że są gejami, dopóki parę razy się ze mną nie umówili. Zdaje się, że to moja specjalność.
Problem z ciemniakami jest taki, Morysiu, że znajdą tłum innych ciemniaków i razem będą wierzyli w swoje ciemnoty. Wiesz, jak to mówią - zrób parę kroków, a na pewno trafisz na ciemniaka.
W parach takich jak ta,
gdzie istnieje umowa,
że się różne rzeczy robi razem, to aktywna strona zawsze
ustępuje, daje.
Nie można chodzić do muzeów
z kimś, kto
nie zamierza otworzyć oczu.
(Nowy świat) s.28
Parę razy matka chciała pomówić z nią szczerze, lecz Eily, odgadując jej zamiary, umiała im zapobiec. Rana była jeszcze za świeża, nie znosiła dotknięcia. Dziewczyna czuła, że musi przebrnąć przez cierpienie o własnych siłach.
Te parę razy, kiedy uprawiali seks, Sam zawsze zdejmował obrączkę i kładł ją na desce rozdzielczej samochodu, zupełnie jakby ten gest w jakiś sposób umniejszał amoralność tego, co robią. Ona nie. Nie jest z tych, którzy żyją w poczuciu winy.
Lekcje mojego życia doprowadziły mnie do niepodważalnego wniosku, że miłości nie ma, zaś dążenie do niej powoduje kolejne zawody, a w rezultacie potworny ból. To tak jak z ogniem, gdy się parę razy sparzysz za wszelką cenę go unikasz, nawet gdy trzęsiesz się z zimna.
Egoizm szedł u niego w parze z megalomanią, a kapryśność z atakami histerii za każdym razem, kiedy coś mu w życiu nie wychodziło albo gdy ktoś odmawiał wykonania jego polecenia. Do tego Ludwiczek miał cudowne przekonanie, że ludzie chodzą po świecie tylko po to, żeby mu usługiwać i spełniać jego zachcianki.
Nie wiedziałam, że można tęsknić za kimś boleśniej, kiedy znajduje się parę metrów od ciebie. Może to dlatego, że na mnie nie patrzy, ani razu. Nie pojmowałam jak ważną częścią mojego życia się stał. Stał się taki...bliski. A teraz po prostu zniknął. Nie zniknął, wciąż tu jest, tylko dla mnie niedostępny, co jest chyba jeszcze gorsze.
Wymieniliśmy kilkakrotnie parę słów, żeby się upewnić, że dotrą do doktora Danco i za każdym razem musiałem mówić "dziesięć-cztery". Była pierwsza w nocy a ja czułem się spełniony i rozradowany. Może jutro wypróbuję jak działa "przyjąłem", a nawet "odbiór". W końcu mam coś na co warto czekać.
Później twierdziła, że w czasie okupacji Żydów rozpoznawano nie po wyglądzie, a po lękliwym spojrzeniu (i pewnie dlatego żaden szmalcownik matki nigdy nie zaczepił, ojca zaś, mimo jego "dobrego wyglądu", parę razy wciągnięto do bramy, na szczęście zawsze umiał się wykręcić) - ale kiedy dorosłem, opowiadała czasem straszne rzeczy.
W książce było bezpiecznie. Zawód miłosny miał ograniczony zasięg. Nie miał żadnych następstw, nie powodował dodatkowych komplikacji. Przecież nie bez powodu wszystkie powieści kończyły się dokładnie w momencie, w którym para zaczynała być razem. Nikt nie chce czytać na tyle długo, żeby patrzeć, jak żyli długo i szczęśliwie zmienia się w żyli długo i nieszczęśliwie.
...) nie jesteś już młodą dziewczyną, która wierzy, że należy jej się od życia to, co najlepsze. Po prostu n i c ci się nie należy. Parę razy możesz mieć szczęście i spadnie ci z nieba to czy owo, przypadkiem i niezasłużenie, ale większość rzeczy musisz wywalczyć sobie sama i możesz się cieszyć, jeśli dostaniesz połowę z tego, co chciałaś.
Niecałe dwie minuty później wszyscy chłopcy w liczbie stu dwudziestu stoją na mrozie na bosaka i w bieliźnie przed budynkiem szkoły wojskowej. Latem wita ich słońce nad wierzchołkami drzew, ale teraz, w środku zimy, minie jeszcze parę godzin, zanim się rozwidni. Posiniali z zimna wszyscy razem śpiewają poranne psalmy, wybrane na ten dzień przez zakonników.
- Grasz na lutni, panie?
Will pokręcił głową.
- Lutnia ma dziesięć strun - wyjaśnił.
- To jest mandolina, taka większa mandolina z ośmioma strunami, strojonymi parami. - Dostrzegł brak zrozumienia na twarzy karczmarki.Tak samo działo się z większością ludzi, kiedy usiłował wytłumaczyć różnicę między lutnią a mandoliną. Od razu dał spokój. - Trochę grywam - zakończył.
Ludzie są niby jadło. Mnóstwo mieszczan robi na mnie wrażenie gotowanej wołowiny: sama para, żadnej soczystości, żadnego smaku (wypełnia cię natychmiast i jest chętnie jedzona przez cymbałów). Inni ludzie są jak białe mięso, słodkowodne ryby, wysmukłe węgorze z błotnistego dna rzeki, ostrygi (w rozmaitym stopniu słone), głowizna cielęca, owsianka na słodko. A ja? ja jestem jak ciągnący się, cuchnący makaron z serem, który musisz zjeść wiele razy, zanim w nim zasmakujesz. W końcu zaczynasz go lubić, ale dopiero kiedy mnóstwo razy poczułeś mdłości po zjedzeniu go.
(...) generał Ferdynand Skiba, podjął decyzję, żeby utworzyć zespół. Przed jego powstaniem myśmy jeździli dwadzieścia parę razy w roku do różnego rodzaju zdarzeń. Było nas osiem, może dziewięć osób na całe województwo. Pisząc koncepcję etatyzacji negocjatorów dla województwa, wyliczyłem, że jeżeli władze pozwolą nam przeprowadzić szkolenia wszystkich dyżurnych i policjantów prewencji, to liczba zdarzeń, do których będziemy wzywani, wzrośnie co najmniej do pięćdziesięciu w pierwszym roku. Jak się okazało, wzrosła znacznie bardziej...
-Ty wiesz, jak ja gadom sadła za skórę zaleję albo coś spsocę, to lżej mi parę dni, a potem to samo. Zeszłym razem czekałem w Smoleńsku na peronie. Przyszedł pociąg do Mińska. Wtem podchodzi do mnie jakiś kraskom. Pyta, czy to pociąg do Moskwy? A jakżde - mówię - do Moskwy. Kraskom szoruje do wagonu. Potem tak samo wpakowałem do pociągu eskortę z aresztowanymi i komsomolską wycieczkę. Niech jadą gady do czarciej mamy. Pewnie klęli mnie potem paskudnie. A mnie jakby kto duszę masłem posmarował.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl