Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lub o dr anna", znaleziono 1292

Kiedy Anna rozpoczęła pracę w nowotarskiej komendzie, ucieszył się. Była pracowita i znała mieszkańców. Wiedziała, na kogo trzeba zwracać szczególną uwagę.
Anna, co wydawało się ewenementem, nie miała genu zazdrości, który u znacznej większości społeczeństwa płci żeńskiej stanowił wadę wrodzoną.
Miałam wrażenie, że nasze imiona już tam są, splecione na wieki: Will i Anna.
Połączenie kropek o dziwo zajmuje mi dłuższą chwilę.
Anna Ogilvy.
- A miłość to co innego - mówiła Anna. - To nieustanna czułość, serdeczność, tęsknota..
To smutek, Annie. I to jest w porządku. Smutek, ten wredny sukinsyn, nie ma określonego czasu ani zasad. Uderza, kiedy chce.
- Chcesz powiedzieć, że uczepiłam się was, tak? - Anna przygryzła wargi. - Jak... bluszcz?
- Może to trochę za mocne określenie, ale coś w tym stylu.
- Czas, żebyśmy zrobili to, w czym jesteśmy najlepsi.
- Napili się? - zapytał Matthew.
- Byli czarujący - sprostowała Anna.
- Nikt nigdy nie przychodzi tylko na herbatę - odparła Anna. - Herbata to zawsze tylko pretekst do realizacji ukrytych planów.
"Anna zauważyła inną pościel, Black senior był przebrany i ogolony. Ale pozostał tym samym, leżącym bez ruchu ciałem "
Nie na próżno się mówi, że kobieta jest wiecznie młoda. Każda z nas w jakimś zakątku serca ma zawsze dwadzieścia lat. [Anna Austriaczka]
"Odkładam brulion i gładzę stronę. Wyobrażam sobie, że Anna również jej dotykała. Padały na nią promienie tego samego słońca, które świeci także dzisiaj."
- Dla mnie przebiśnieg był zawsze dziwnym kwiatem: kwitnie jak latem - w środku zimy.
- Jak duch - dodała Annie.
- Jak cud - poprawia ją matka.
Dajesz spokój tym, którzy są w pobliżu ciebie - rzekł żarliwie, patrząc Annie w oczy. - Wilkołaki, szczególnie te dominujące, zawsze balansują na krawędzi agresji. Przez kilka godzin byłem zamknięty na małej przestrzeni z wieloma obcymi, ale gdy podeszłaś, całe moje rozdrażnienie, drapieżność uleciały. - Ścisnął jej dłonie. - Jesteś darem, Anno.
Po raz pierwszy w swoim niespełna czterdziestoletnim życiu Anna była zakochana. Aż nie mogła uwierzyć, że i ją w końcu dopadło uczucie, które dotąd bezlitośnie wykpiwała.
I rzuciła się Anna w spienioną toń jeziora.
Odtąd słychać czasem nad jeziorem żałosny płacz Anny i przeraźliwy chichot czarownicy.
Czasami kiedy wydaje nam się, że nie ma już nic nagle okazuje się, że jest prawie wszystko – powiedziała Anna po wysłuchaniu mojej opowieści o rodzicach - Zawsze wiesz co powiedzieć, jak Ty to robisz Anno? – spytałam opierając o nią głowę - Życie nauczyło mnie trzech rzeczy, po pierwsze to nigdy nie oceniać drugiego człowieka, bo czasami rzeczy, które wydają się oczywiste wcale takimi nie są, po drugie cierpliwie czekać bo życie zawsze daje drugą szansę … - A po trzecie Anno? - to takie banalne…ale choćby nie wiem co zawsze trzeba wierzyć - Niekiedy wydaje mi się, że jesteś dobrą wróżką, która za chwilę zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - O Boże oby nie, chciałabym jeszcze chwilę pocieszyć się moim nowym ogrodem – rzuciła bez zastanowienia i pobiegła w stronę Krzysztofa sadzić ostatnie kwiaty. Życie w pobliżu Anny wydawało mi niezmiernie bezpieczne, cały jej świat był dla mnie magiczny. Niesamowita staranność jaką wkładała w każdy dzień ciągle mnie zadziwiała. U Anny nic nie było przeciętne, celebrowała każdą szczęśliwą chwilę, pielęgnowała ją niczym skarb. Mało tego sama te wszystkie chwile tworzyła, sterowała swoim życiem niczym bardzo wytworny sternik a porażki traktowała jak nie wiele znaczące przeszkody. Nie rozpamiętywała tego co jej nie wyszło i stale czekała na jakiś prezent od losu. Była prawie pewna, że go dostanie. Lubiłam patrzeć kiedy siadała na tarasie ze szklanką ciepłej herbaty wpatrując się w niebo. Wtedy zawsze się uśmiechała, miałam wrażenie, że rozmawia z aniołami. Może więc nie była wróżką…? Jedno było pewne znowu miała racje bo nagle wszystko to co wydawało mi się tak bardzo oczywiste okazało się, że wcale takim nie jest.
- Nigdy nie mogłabym tobą wzgardzić- odpowiedziała Anna.- Wszyscy jesteśmy ułomni. Mamy skazy jak diamenty, a każda z tych niedoskonałości czyni nas niepowtarzalnymi.
- Powiedziałam sobie, że nie przyjdę do ciebie.- powiedziała gorzko Anna.- Nie powinnaś czuć się zmuszona do dzielenia ze mną ciężaru mojej żałoby. To ja powinnam go dźwigać.
Piękne są dziewczęta w Wisunach, splatają długie warkocze, ale najpiękniejsza z nich jest Anna. Jej włosy błyszczą jak złoto, jej oczy są głębokie jak jezioro, jej usta jak korale jarzębiny.
-Myślałam, że napijemy się herbaty- zaprotestowała Cordelia
-Nikt nigdy nie przychodzi tylko na herbatę- odparła Anna- Herbata to zawsze tylko pretekst do realizacji ukrytych planów.
- A Christopher?
- Christopher poza tym, że jako mężczyzna będzie niósł otuchę swoją obecnością...
- No proszę! - wtrącił Christopher z zadowoleniem.
- ...to jako mój młodszy brat, musi robić, co mu każę - dokończyła Anna.
"- W jej przypadku nie ma czegoś takiego jak przypadek - sprostowała babka Agata, popatrując na Annę zmrużonymi oczkami. - Gdyby nie to, że jestem stara i przygłucha, powiedziałabym, że doskonale słyszę węszenie tej wiedźmy. A że za czymś węszy, to akurat pewne.
- Na całe szczęście nikt takich jędz jak ty nie bierze na serio. Dobrana z nas para, nie ma co, obie stare, jedna wiedźma, druga jędza - zrewanżowała się babce Anna i obie zgodnie zachichotały."
Annie pozostawały akty pogardy i drobnej zemsty, kradła więc papierosy z torebki jędzy i paliła je, naiwnie kontemplując, jak niemądrze jest kochać, gdyż ci, których kochasz, i tak umrą i cię zostawią.
Młoda kobieta w wiosennym płaszczyku według najnowszej mody Anno Domini 1962 wypadła z ciężkich drzwi gmach Drukarni Narodowej w Krakowie i pobiegła w kierunku ulicy Mickiewicza.
Uniosła głowę i spojrzała Annie w oczy. Stały tak blisko, że czuła muśnięcia jej rzęs.
- Żadnych kinkietów- zgodziła się.- Żadnych klitek w Pimlico. Tylko my. Tam, gdzie jesteś ty, jest mój dom.
No, cóż, gościu niewiele sobie przypominał. Pamięć miał dziurawą. Albo nie był z bratem tak blisko jak powiedziała pani Anna. Lub kłamał. Wszyscy kłamali. Pradziadek Anety. Klara. Rafał też kłamał. Dlaczego Bawarski miałby być wyjątkiem? Sekret. Każdy chronił swój sekret. Lub czyjś.
Las tonął w całkowitych ciemnościach. W świetle reflektorów samochodu widać było tylko niewielki fragment leśnej drogi i okalające ją paprocie. Gdzie ona mnie wysłała?, pomyślała z niepokojem Anna. Ostatnia rzecz, na jaką miała ochotę, to zgubić się w nocy w zapomnianym przez Boga i ludzi mazurskim lesie.
-Nie jestem wobec ciebie nie uczciwa. Powiedziałam dokładnie, co Ci oferuje. Jeśli to Ci nie wystarcza, nie będę cię winić, gdy odejdziesz.
Ariadne weszła w półhalkę
-Nie odchodzę.
Anna spojrzała na nią z nieskrywanym zaciekawieniem.
-Czemu nie?
- Ponieważ, kiedy pragniesz czegoś bardzo mocno, jesteś gotowa zaakceptować nawet cień tego. Nawet jeśli to tylko cień
Anna ukazana zostaje w trzech rolach – jako żona, wymieniana zgodnie z ówczesnym zwyczajem jako własność męża, jako kobieta swą pracą utrzymująca całą rodzinę oraz jako matka z utęsknieniem wyglądająca powrotu dziecka. Ta druga – dziś, wydawałoby się, zwyczajna – wzmianka czyni ją wyjątkową pośród kobiet Biblii.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl