Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "macie cle", znaleziono 37

Grunt to mieć cel i wierzyć w sukces.
A kiedy masz słabości, stajesz się łatwym celem ataku [...].
Zresztą trzeba się ruszać i trzeba mieć cel. Inaczej człowiek zgnuśnieje.
Każdy powinien mieć jakiś cel w życiu, nieważne jak duży.
Wszystko, co się kiedyś stało, miało swój sens, nawet jeżeli go nie widzisz i jeszcze długo nie zobaczysz. Każde wydarzenie miało swoją przyczynę i ma swój cel istnienia.
Czasem miałem dosyć własnych kłamstw. Oblepiały mnie jak jakiś pierdolony kokon. I chwilowo nawet to, że ich cel był słuszny, nie miało wpływu na to, że czułem się jak gnida.
No cóż, my kończymy się dzisiaj. Sens i cel, który nasze istnienie kiedyś miało, przeżył się.
"Dobrze jest mieć plan,wyznaczyć sobie cel,a potem do niego dążyć. Na tym polega życie..."
Mówi się, że wampiry to manipulujące, przebiegłe bestie, których należy się wystrzegać. Nie sądziłem jednak, że muszę się chronić przed samym sobą. Corina miała być tylko drogą do celu, a stała się… celem. Moim celem
Jeśli wszechświat ma jakiś cel i jest w stanie go zrealizować, to musi mieć również i koniec, gdyż jego dalsze istnienie byłoby zbyteczne i bezsensowne. Na odwrót, jeśli wszechświat trwa wiecznie, to trudno sobie wyobrazić, że może on mieć jakiś ostateczny cel. Wobec tego kosmiczna śmierć może okazać się ceną jaką trzeba zapłacić za kosmiczny sukces. Być może jedyne, na co możemy liczyć, to to, iż nasi następcy poznają cel wszechświata, nim upłyną ostatnie trzy minuty.
Formy chrześcijańskich, muzułmańskich i pogańskich rytuałów mogły być różne, ale wszystkie miały ten sam cel - zapewnić przychylność bogów.
Życie polega na tym, żeby codziennie przy ognisku mieć co opowiedzieć. Jeśli kładąc się spać, nie masz nowej historii do opowiedzenia, zmarnowałeś dzień. (...)
Życie musi coś znaczyć. Musisz się do czegoś przydać. Sens życiu nadaje cel.
Marchwiccy mieli pecha. Bo byli do bólu zwyczajni, mało inteligentni, bez żadnych, ale to absolutnie żadnych koneksji. Nie mogli się bronić, więc stanowili idealny cel.
prawdziwa droga do serca mężczyzny to sześć cali stali pomiędzy jego żebrami. Czasami cztery cale wykonają zadanie, ale żeby mieć całkowitą pewność, wolę mieć sześć. Zabawne, jak falliczne przedmioty są tym bardziej użyteczne, im są większe.
Mówię panu uczciwie, że ja, gdybym nawet utracił cale swoje mienie, a mam go więcej niż pan, to bym nie płakał. Na prawdę, rzecz nie w tym majątku, który mogą mi skonfiskować, lecz w tym, którego nikt ukraść ani zabrać nie może!
Uważała, że każdy człowiek pojawia się z jakiegoś określonego powodu na tym świecie. A skoro jej dane było zobaczyć tyle ludzkich trosk, to najwyraźniej miała wykorzystać to doświadczenie w słusznym celu. Co prawda nie była pewna, co miało być tym celem, ale jeśli los zdecydował, że miały ją spotkać właśnie takie doświadczenia, to nie mógł jej przecież skazać na nie bez powodu.
Miałam nowy cel: tchnąć w tę naszą relację, trochę juz przejrzałą i zmęczoną, nowe życie. Zamienić zwyczajny romans, historię opartą na egoistycznej przyjemności, w coś wielkiego i pięknego. W coś takiego, dla czego warto nawet stracić życie, swoje lub swojego dziecka.
Dawniej miało się wiele - bezpieczeństwo, zaplecze, wiarę, jakiś cel - wszystkie te przyjazne poręcze, na których człowiek mógł się oprzeć, gdy miłość nim wstrząsała. Dzisiaj człowiek nic nie ma - najwyżej trochę zwątpienia, trochę odwagi, a poza tym obcość w środku i na zewnątrz.
Naturalnym stanem człowieka nie jest bohaterstwo, toteż można twierdzić, że epoki charakteryzujące się wielką liczbą bohaterów są epokami barbarzyństwa i zdziczenia. Celem ludzkości z pewnością nie jest produkowanie bohaterów. Człowiek powinien mieć zapewnioną elementarną szansę, żeby mógł być dobrym bez nadwyrężania karku.
Istniały cztery boskie prawa,które rządziły przebiegiem bitwy: walcz pod jednym dowódcą o jeden cel; wydaj bitwę w miejscu i czasie dla siebie dogodnym; zaakceptuj to, na co nie masz wpływu, i przygotuj całą resztę; atakuj tak, by zaskoczyć wroga, odszukaj i wykorzystaj jego słabe punkty.
- Można by tak obejść cały świat, gdyby tylko się nie zatrzymywać - szepnęła Rozalia - Czy to nie byłoby wspaniałe? Ciągle mieć przed sobą jakiś cel, iść i iść, i nigdy go nie osiągać.
- Tak mniej więcej wygąda dorosłe życie - mruknęła Mira, która od czasu swoich szesnastych urodzin czuła się specjalistką w zakresie dorosołych spraw (...)
Przy pomocy klątwy kościelnej jeden zręczny, przebiegły człowiek, siedzący w Rzymie na stolicy Piotrowej, był w stanie całą Europę zawichrzyć, instynkty zwierzęce wśród ludów pobudzić, by cel swój osiągnąć.
On sam nie potrzebował mieć własnych wojsk, bo w jego interesie zabijali i dali się zabijać inni, których wyróżniał i którym błogosławił.
Sprzymierzeńcem jego była głupota
Podamy panu pod narkoza dzieło świetnych ekspertów: ludzi, którzy cale lata spędzili na Marsie; zresztą w każdym przypadku sprawdzamy wszystkie najdrobniejsze detale. Wybrał pan sobie niezbyt trudny wariant wspomnień. Gdyby zdecydował się pan na Plutona, albo zapragnął być Imperatorem Sojuszu Planet Środka, mielibyśmy poważniejsze kłopoty. No i opłata byłaby o wiele wyższa.
Martina dodaje: Pewnego wieczoru w jednym z domów Focolari Guido był świadkiem samobójstwa fokolaryna; gest został uznany za wypadek. Społeczność Focolari nie mogła wiedzieć. Chiara nie mogła wiedzieć. Milczenie i zmowa, które miały miejsce, przekonały nas, że nie chcemy już być współudziałowcami tego systemu. Cel uświęca środki, a milczenie musiało gwarantować Chiarze Lubich, że jej dzieło zawsze spełniało jej oczekiwania i było bez skazy.
Tutaj, w tym miejscu, wszystko miało swój sens i cel. Trudno było zatem uznać, że coś tak istotnego mogło być zaledwie zrządzeniem przypadku. Spędził wieki na obserwowaniu ludzi, a teraz miał jednego z nich tuż przy sobie, i nigdy nie czuł się lepiej. Nie wiedział, czy to miłość. Nie wiedział, czym jest miłość. Mimo to, gdy Selvyn uśmiechnął się ciepło, i wziął go za rękę, patrząc mu w oczy z tkliwością, pomyślał sobie, że chyba nie mogło chodzić o nic innego.
Chyba to właśnie znaczyło kochać.
Wszystko jest po coś. Ktoś tam u góry to planuje, mając w tym jakiś cel, a nam maluczkim niekoniecznie jest dane to pojąć. Pisząc to chcę jedynie, byś zrozumiała, że jedno wydarzenie pociąga za sobą inne i ze złych tragicznych rzeczy, mogą narodzić się te piękne. Nie na darmo mówią, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Tego się trzymaj, idąc przez życie! Porażki przyjmuj z pokorą, wyciągaj z nich wnioski, przekuwaj je w zwycięstwo. I kochaj całą sobą. Pamiętaj, wszystko jest możliwe.
Mówiłem, że doskonałość przynależy tylko Bogu. Nieporozumienie wynika z tego, że inne znaczenie ma słowo „doskonałość” teraz, a inne miało w czasach Jezusa. W greckim tekście to, co przetłumaczono jako „doskonałość,” określa słowo teleos, które można tłumaczyć również jako „dojrzały”, „ukończony”. Jezus więc być może chce, byśmy byli dojrzali w swoich działaniach. Dojrzałość lokuje się blisko pełnej przydatności… A jednak „dojrzały” to wcale nie „lepszy od innych”, a raczej zdolny podjąć postawione przed nim konkretne zadanie, osiągnąć cel.
Janku herbu „Pół krowy”. - Książę wstał i rozwarł ramiona. - Spotkał cię nie lada zaszczyt! Oto za chwilę wyruszysz w swoją największą przygodę życia. Tak jest! Przygodę! Sam Lucek stwierdził, że właśnie TY nadajesz się do niej najbardziej. - O panie! Cóż to za zadanie masz dla mnie? - Janek widział wszystko raczej w czarnych kolorach, ale grał do końca. - Wyruszysz w podróż, której celem będzie znalezienie smoczego jaja. Podkreślę, że masz dwa tygodnie na to zadanie i ani dnia więcej. Czyż to nie zaszczyt?! Mości rycerzu, nie cieszysz się?! Wypowiedz werbalnie swoją radość! Wczoraj biedny i zagubiony rycerz na szlaku, dzisiaj dumny z wyznaczonym celem! Tylko chwalić! Tylko chwalić! W jakim to czepku się urodziłeś, szanowny rycerzu, że taki splendor spływa na twoje ramiona? - Przepraszam, ale o czym Bolesław, książę tych ziem, do mnie powiada? - Chłopcze. Mówiąc prosto. - Książę podszedł do Janka blisko, nawet bardzo blisko i zdecydowanie zmieniły mu się rysy na twarzy. - Masz dwa tygodnie, by znaleźć jajo smoka i dostarczyć je na mój zamek. Pojedzie z tobą Lucek, mój giermek i módl się chłopcze, módl się do kogo tam chcesz, byś znalazł to jajo i w całości dowiózł je do mnie, bo jak nie to. - Jakie jajo smoka?! Czyś pan zgłupiał do reszty?! Mogę zrozumieć jajo kury, kaczki, łabędzia, nawet przepiórki, ale smoka?! Gdzie ja smoka znajdę?!
Większość tego, co składa się na nasze życie, jest w rzeczywistości martwa. Dla człowieka pierwotnego sprawy miały się inaczej. Sam wykonywał przedmioty, których potrzebował, kształtował je i dekorował po to, by były nie tylko użyteczne, lecz również pełne mocy. Starał się nasycić swą broń naturą tygrysa, a garnki życiem roślin. I potrafił osiągnąć ten cel. Wygląd, materiał, historia, kontekst, niepowtarzalność, być może ta ostatnia w największym stopniu, składały się na magię, która tworzyła duszę. My, nowocześni demiurgowie, jesteśmy jedynie wydajnymi kopistami. Tylko niewiele przedmiotów obdarzamy duszą.
Z Hrabalem [Egon Bondy] rozstał się tak (w 1954 roku):
„Któregoś dnia wstałem rano, to znaczy w południe, i miałem przed sobą swój normalny program – pięć spotkań z celem: napić się piwa, z Honzą, Hrabalem i innymi. I nagle poczułem, że nie chcę nigdzie iść. Usiadłem i napisałem do każdego krótki list, że przyjdę jutro. Ale jutro też nie przyszedłem. I od tego dnia nikogo z moich przyjaciół nie widziałem przez lata. Zostałem sam. Chodziłem do bibliotek, studiowałem buddyzm i taoizm. Chodziłem do knajp z zeszytem i ołówkiem w ręku i pisałem. Dzięki temu mogłem przemyśleć to wszystko, co potem złożyło się na moją pracę filozoficzną ‘Radość z ontologii’. Hrabala spotkałem po dziesięciu latach przypadkiem na ulicy”.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl