Wyszukiwarka

Czy chodziło Ci o: piaskupiesnpiasekpiastapast ?
Wyniki wyszukiwania dla frazy "piast", znaleziono 283

Nie uważałam Pjongjangu za piękny. Było to miasto monotonne, ponure, pewne betonowych budynków i ludzi w łachmanach, którzy wyglądali na zagłodzonych. Ale to nie fizyczne cechy Pjongjangu sprawiały, że wydawał mi się brzydki, tylko to, czego był symbolem.
Istota Najwyższa nie ma płci. Ale jej oblicze jest twarzą kobiety. A kobieta, sam wiesz, dwa razy pomyśli, zanim chluśnie płonącą siarką na miasto, gdzie na ulicach bawią się dzieci.
Jestem dziś w sentymentalnym nastroju, wyjątkowo zebrało mi się na wspominki. Jakże inny jest Paryż widziany oczyma nastoletniej panienki niż miasto, w którym naprawdę przyszło mi żyć. Wyidealizowany i sowicie podkolorowany.
Meleksy wykorzystuje się na polach golfowych czy lotniskach albo w miastach. Zostały opracowane w Polsce i wprowadzone na rynek amerykański, a teraz używa się ich praktycznie na całym świecie. Do dzisiaj produkuje się je w fabryce w Mielcu.
Od chwili, gdy wyszły z budynku dworca, Nela nie przestawała rozglądać się wokół. Warszawa wydawała jej się taka… elegancka! To było miasto zupełnie inne niż Łódź. Patrzyła z zachwytem na ludzi, na budynki, nawet na przejeżdżające tramwaje. Wszyscy tak ładnie ubrani! Miasto tętniło życiem, było czysto na ulicach. Słoneczny dzień sprawiał, że Warszawa wydawała się radosna, świeża i taka przyjazna. Mijały grupki ludzi. Jak tu było gwarnie, tłoczno, ale chciało się tu być. Iść ulicą, patrzeć i chłonąć.
Główne Miasto, Stare Miasto, Korzenne Miasto, Stare Przedmieście, Młode Miasto, Nowe Miasto i Dolne Miasto, budowane łącznie ponad siedemset lat, spłonęły w trzy dni. Nie był to pierwszy pożar Gdańska. Pomorzanie, Brandenburczycy, Krzyżacy, Polacy, Szwedzi i znów Szwedzi, Francuzi, Prusacy i Rosjanie, także Sasi już przedtem, tworząc historię, co parę dziesiątków lat uznawali, że trzeba to miasto spalić - a teraz Rosjanie, Polacy, Niemcy i Anglicy wspólnie wypalali po raz setny cegły gotyckich budowli, nie uzyskując w ten sposób sucharów. Płonęła Straganiarska, Długa, Szeroka, Tkacka i Wełniarska, płonęła Ogarna, Tobiasza, Podwale Staromiejskie, Podwale Przedmiejskie, płonęły Wały i Długie Pobrzeże. Żuraw był z drzewa i płonął szczególnie pięknie. Na ulicy Spodniarzy ogień kazał sobie wziąć miarę na wiele par uderzająco jaskrawych spodni. Kościół Najświętszej Marii Panny płonął od środka i przez ostrołukowe okna ukazywał uroczyste oświetlenie. Pozostałe, nie ewakuowane jeszcze dzwony Świętej Katarzyny, Świętego Jana, Świętej Brygidy, Barbary, Elżbiety, Piotra i Pawła, Świętej Trójcy i Bożego Ciała stapiały się w dzwonnicach i skapywały bez szmeru. W Wielkim Młynie mielono czerwoną pszenicę. Na Rzeźnickiej pachniało przypaloną niedzielną pieczenią. W Teatrze Miejskim dawano prapremierę "Snów podpalacza" dwuznacznej jednoaktówki. Na ratuszu Głównego Miasta postanowiono podwyższyć po pożarze, z ważnością wstecz, pensje strażaków. Ulica Świętego Ducha płonęła w imię Świętego Ducha, Radośnie płonął klasztor franciszkanów w imię Świętego Franciszka, który przecież kochał i opiewał ogień. Ulica Mariacka płonęła równocześnie w imię Ojca i Syna. Że spłonął Targ Drzewny, Targ Węglowy, Targ Sienny, to samo przez się zrozumiałe. Na Chlebnickiej chlebki już nie wyszły z pieca. Na Stągiewnej kipiało w stągwiach. Tylko budynek Zachodniopruskiego Towarzystwa Ubezpieczeń od Ognia z czysto symbolicznych względów nie chciał spłonąć.
Lwów nie jest miastem, które zwiedzimy w jeden czy dwa dni - należy go poznawać powoli, bez pospiechu i nerwowego przepychania się w tłoku. Spokojnie spacerować po jego ulicach, smakować zabytki i atmosferę, wspominać ludzi, którzy tu żyli.
- Strach i niebezpieczeństwo dodają naszej wyprawie smaku, podobnie jak szczypta soli i ziarnko pieprzu poprawiają smak nawet mdłej polewki - filozofował.
- Za dużo soli smak psuje, miast poprawiać.
Licho to złośliwy chochlik. Przestawia litery w słowach, zmienia kolejność zdań, usuwa fragmenty tekstu. To tak, jakby ktoś burzył mur otaczający to miasto, zabierając podstępnie pojedyncze cegły.
Miasto Hel nazywane jest początkiem Polski - zawdzięcza to swemu położeniu na samym końcu Półwyspu Helskiego. Jest małe, ale bardzo urokliwe, pełne tajemnic i atrakcji turystycznych, a co roku przyciąga tysiące wczasowiczów.
Gdy Korona Polski, niebawem złączona z Litwą, a przez to wciągnięta w serię awantur wschodnich, rosła ponad wytrzymałość własnej tuszy, to Śląsko odwrotnie. Kurczyło się, atomizowało, pogrążało w samorządności mikropaństewek i pojedynczych miast.
Człowiek widzi miasto, dopiero kiedy wyjedzie na wieś. Hałas, tłok, ruch uliczny, życie w ciągłym rozedrganiu. Czy w drugą stronę też to działa, czy dopiero po powrocie do miasta zaczynamy dostrzegać prawdziwą wieś?
Teraz- w południe- jechali przez Ankoro. Tu nie było żadnych kolorów, tylko rdza dnia i szarość rzeki. Gigantyczne miasto nędzy, w którym element ludzki mieszał się z roślinnym, ciało mieszało się z korą, plastik łączył się z gliniastą glebą.
Stań, poczytaj widzu miły,
Jak Cię Żydy osaczyły,
Brudną wodę da do mleka,
Zamiast mięsa szczura sieka,
Rozczyn ciasta z robakami
Ugniatany jest nogami.
(Hasło z plakatu antysemickiego).
Camille zawsze wyobrażał sobie Glasgow jako miasto jednego sezonu, zimne i wietrzne przez okrągły rok. Rzadko kiedy dane miejsce aż tak samo z siebie przyznaje człowiekowi rację. Wydawało się, że ta kraina nie chce nikogo zawieść.
Tak samo funkcjonowała przez dekady negacja faktu istnienia miast śmierci. To, co działo się na Białostocczyźnie w lecie 1941 r., w takich miejscowościach jak Jedwabne, Radziłów, Szczuczyn, Rajgród i dziesiątkach innych, było straszne, prawie niewyobrażalne.
Wobec chaosu świata, wobec tego wszystkiego, co się wokół nas dzieje, wobec byle jakich wtorków i smutnych niedziel, wobec śniegu, który zasypał nam miasto, i wobec gównianego patosu, tylko miłość jest czymś pewnym.
Miasto jest jak kobieta. (…) Wszyscy chcieliby je zdobyć, lecz ono się opiera. Mogą w końcu zająć jego ulice, nigdy jednak nie posiądą jego duszy. Saint-Malo zawsze pozostanie wolne, dopóki będziemy czuć w sercach jego ogień.
Wolę siodło niż tramwaj, niebo usiane gwiazdami niż dach nad głową, trudny szlak, prowadzący w nieznane niż wyasfaltowaną szosę i głęboki spokój dzikich ostępów niż rozgoryczenie, jakie wywołuje miasto.(Everett Ruess)
Na kolanach przed wielkim miastem. Meandrujące niczym rzeki, czerwone i żółte smugi samochodowych świateł porwały jego duszę. Wessały. Nie pozostał po niej żaden ślad.
Skończył się czas zemsty, rachunki zostały wyrównane.
Ostatnio z próżności kliknąłem na strony miasta Kraków i sprawdziłem, czy piszą coś o mnie. Ani słowa. A o Grzegorzu Turnale? Kliknąłem i wyskoczyło dziesięć tysięcy dokumentów. Nie jestem chlubą miasta. Wcale się miastu nie dziwię.
Wielki Książę Litwy Witold otaczał Troki szczególną opieką, zapraszając tu licznych rzemieślników, mieszkańcom nadawane też były liczne przywileje, co sprzyjało rozwojowi miasta. Miasto miało wielonarodowy i wielokulturowy charakter.
Instynkt podpowiedział mu, ze zaraz wydarzy się coś okropnego. To przeklęte miasto uczyło wychwytywać takie chwile. Ludzie wychowani na tych ulicach podskórnie wyczuwali niechybną tragedię, zupełnie jak reumatyk jest w stanie przepowiedzieć nadciągający deszcz.
Waga waży sprawy każdego człowieka z osobna, sprawy jego jedyna, waga waży, albowiem jest od ważenia, pieczesz ciasto, tak się zdarza, pieczesz ciasto, gdy mierzysz ważysz odważasz wagą, nie możesz palca dać tam, gdzie mąka z jednej strony, z drugiej odważnik, przecież wiesz o tym, nie możesz dać palca do mąki, bo źle zważysz, spowijesz swój wypiek w glątwach zakalcowych, odmierz źle, zakalec wyjdzie, powiesz oburzony: sprawy to przyziemne, nic nikogo nieobchodzące!
Łódź była najbardziej swobodnym i najbardziej artystycznym miastem żydowskiej Polski. Wydała więcej artystów, pisarzy, muzyków i aktorów niż Warszawa. Ale Warszawa górowała. Bo Warszawa była poważnym miastem, zasiedziałym i szacownym. W Łodzi za to również fabrykanci byli marzycielami i nawet jeśli sami nie zajmowali się sztuką, ich portfele były otwarte dla żydowskich artystów i żydowskiego teatru, dla żydowskich poetów i muzyków. Ich życie miało w sobie coś z cygańskiej anarchii. Z dnia na dzień bogaci fabrykanci stawali się biedakami, a biedacy nagle okazywali się bogaczami.
Po wypiciu kawy stoi dalej przy oknie i spogląda na pogrążone we śnie miasto. Minęły dwa miesiące, ale wszystko wciąż wydaje się tutaj dziwne. Język, budynki, ludzie, tak jakby byli zatopieni w pięknie, ale w ogóle tego nie dostrzegali.
Kiedy żagle zostały opuszczone, a liny z powrotem uprzątnięte, mogę znowu wyjść i moim oczom ukazuje się miasto portowe Francji. Kraju, który przed laty skradł mi serce, a do którego wracam z mieszanymi uczuciami.
Jedno trzeba przyznać Sowietom, że B-stok teraz (1941) wygląda o wiele ładniej niż za polskich czasów. Władza radziecka stara się wszystkimi siłami przekształcić B-stok na duże miasto. Małych sklepików zupełnie nie ma.
Polaków potajemnie prowadzimy do miast, w których stacjonują Niemcy. To takie dziwne wojenne sytuacje, kiedy jeden wróg staje się obrońcą przed drugim wrogiem. W innych częściach Polski to przed Niemcami się ucieka. Ale na Wołyniu Niemcy dają bezpieczeństwo.
W krajach rozwiniętych przeważyła przeciętność, za którą kryją się potworności rozgrywające się w pozostałych częściach świata. A kiedy z tych potworności rodzi się przemoc i trafia w samo serce naszych miast i naszych zwyczajów, drżymy i boimy się.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl