Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "plazem", znaleziono 90

Może i nie, ale w sprawie o morderstwo każdy drobiazg jest istotny. Wzbudziła moją ciekawość. Jeśli nie spacerowała po plaży, to gdzie była? I czemu nie chciała o tym powiedzieć? Zacząłem sprawdzać jej przeszłość –Waldemar Rożek zakaszlał.
Chiński rząd zawsze twierdził, że nie było ani jednej ofiary śmiertelnej „na placu”, ale na sąsiednich ulicach zastrzelono z karabinów maszynowych trzy tysiące próbujących uciekać manifestantów. 17 lat później nadal nie wolno o tym mówić, tak jak nie wolno prowadzić absolutnie żadnych dochodzeń. Policja prześladuje pekińską organizację rodziców ofiar, bo próbuje ona sporządzić listę zaginionych. O wydarzeniach na placu Tian’anmen nie wolno wspominać nawet w literaturze.
Prawdziwe piękno Bałtyku - pozbawione kolorowych straganów, rozwrzeszczanych dzieciaków i nowoczesnych apartamentowców - wciąż można podziwiać na plaży sąsiadującej z trzydziestym szóstym dywizjonem rakietowym Obrony Powietrznej.
Nie chciałam, żeby cokolwiek się zmieniło między nami - nigdy. Ale w tamtej chwili poczułam się tak, jakbym równie dobrze mogła stanąć na plaży i rozkazać morzu, żeby nigdy więcej się nie poruszyło.
- Ty to się jednak znasz na uwodzeniu - odzywa się Malcolm, gdy uzdrowiciel klęka przy jego boku. - Istna rajfurka na placu bitwy. Nie dość, że demonstrujesz piękny tors, to ledwie uniknąłeś śmierci, popędziłeś dla mnie po bukiecik.
Przez chwilę wpatrywałam się w morze. Z klifu wygląda zupełnie inaczej niż z plaży. Niby na wyciągnięcie ręki, niby tak blisko, a wystarczy krok, jeden mały krok i nie ma ani morza, ani ciebie.
Silny wiatr szarpał wyblakłymi, lichymi o tej porze roku roślinami rosnącymi wzdłuż linii wydm i wygładzał piach na plaży, wzbijając go raz za razem w powietrze niczym pył. Na morzu szalał sztorm.
Znów ogarnęła mnie euforia związana ze wszystkim, co mnie otacza. Kimże bowiem jesteśmy my, którzy tu żyjemy? Każdy człowiek na tym placu był niczym żywy kufer skarbów, pełen myśli i wspomnień, marzeń i tęsknot.
Wyobraź sobie, że jesteśmy gdzieś indziej. W jakimś naprawdę pięknym miejscu. Może na plaży. Otacza nas biały piasek, a woda jest idealnie niebieska. - Tu jesteś bezpieczna - powiedział niskim spokojnym głosem.
Potężny klon był jak środek tarczy zegara. Rzucał cień w zależności od pory dnia. Nie był to zwyczajny plac. Dzieci podejrzewały, że jego bliskość sprawia, iż czas zatacza tu koło i powraca nieraz w to samo miejsce.
W połowie lat sześćdziesiątych na placu Kossaka w Krakowie ujrzałem pierwszą kobietę w spódniczce mini. Tuż obok szła druga w identycznie radykalnie skróconej matczynej spódnicy - inicjacja miała charakter dubeltowy.
Szedł tak szybko, jakby biegł. Minął Plac na Rozdrożu i w końcu odczuł lekki zawrót głowy, a to oznaczało zmęczenie. Wiedział, jak postępować ze sobą, aby nie wpaść w kłopoty. Usiadł więc na pobliskiej ławce.
Wychodząc z pokoju, jeszcze raz patrzę w stronę jeziora i widzę, jak na plaży parkuje kolejny samochód. Wychodzą z niego ludzie w białych kombinezonach, którzy natychmiast kojarzą mi się z badaniami ciał na miejscu zbrodni, i przechodzi mnie lodowaty dreszcz.
Jeszcze dziś, u schyłku dnia, kiedy patrzył na rodziny wracające z rejsu po morzu albo z pikniku na plaży, dostrzegał na twarzy ten wyjątkowy blask jakiego morze przydaje istotom ludzkim. On także zaznał tych wspaniałych powrotów, tych srebrzących się różem zmierzchów.
"- Idiota? Kto jest idiota? – zapytał Gotfryd, przestając chodzić.
A potem Gotfryd stanął na nogach i zaczął się bić z Kleofasem.
- Słuchajcie, chłopaki – powiedział Rufus. - Po to, żeby się bić i robić wygłupy, nie warto było przychodzić na plac. Od tego jest szkoła."
Dni w Nieborzu dzielą się na dni pogodne i niepogodne. W pogodne dni wszyscy siedzą na plaży, w niepogodne w kawiarni (...).
Wszystko w Nieborzu jakoś się dzieli. Nawet letnicy i wczasowicze dzielą się na takich, którzy mają porażenie słoneczne pierwszego, drugiego lub trzeciego stopnia.
Barwy flagi na plaży zmieniały się wielokrotnie, tak jak żołnierze, którzy oddawali swe życie w służbie władców. Miała ona z pewnością jakieś znaczenie strategiczne, będąc naturalną granicą pomiędzy ziemiami dwóch potężnych hrabstw.
Zawsze lubiłem chodzić nad morze. Uwielbiam słuchać spienionych bałwanów, obserwować galaretowate meduzy pływające w kałużach na plaży, stąpać po śliskich kamieniach oblepionych zielonymi glonami. Nie przeszkadzał mi wiatr, który potrafił sypnąć piaskiem w oczy.
Główne punkty oporu to plac Muranowski, Muranowska, szpital na Gęsiej ora szop "szczotkarzy". Dzielnica zostaje zbombardowana, budynki płoną lub rozpadają się w gruzy. Po złamaniu zorganizowanego oporu, gdzieniegdzie pozostają jeszcze odosobnione zbrojne punkty.
Dom jak kurnik, taki, że gdyby się oprzeć albo kopnąć, to wszystkie deski poleciałyby na ziemię, a część złamałaby się wpół, zbutwiałe to wszystko. Że im przez lata na łby nie pospadało, to nie wiem. Może chodzili na placach i nie darli się przy pieprzeniu, ani w czasie chryi, inaczej tego nie widzę.
Uświadomiłem sobie, że świat to piękne miejsce. Znów ogarnęła mnie euforia związana ze wszystkim, co mnie otacza. Kimże bowiem jesteśmy my, którzy tu żyjemy? Każdy człowiek na tym placu był niczym żywy kufer skarbów, pełen myśli, wspomnień, marzeń i tęsknot.
Spacerując po Lewinie Kłodzkim, warto przypomnieć sobie, że setki lat temu wydarzyła się tam straszliwa historia. Dawna świątynia, z której gont posłużył za rozpałkę stosu czarownicy, nie istnieje, ale na placu po niej postawiono murowany kościół pod wezwaniem Michała Archanioła trwający do dziś.
Ja jestem bardziej górska. Mnie morze denerwuje. Jak leżę na plaży i słyszę ten monotonny szum fal, to on mnie doprowadza do szału, wprawia w złość, przeszkadza. A to dziwne, bo wszystkich koi, a mnie denerwuje. Dlatego ja nie mogłam leżeć i wsłuchiwać się w fale.
Ukraińscy faszyści nosili się po ulicach z zakrwawionymi nożami, siekierami w rękach. Kto wpadł w ich ręce - ginął męczeńską śmiercią - list z opisem tego wszystkiego dostaliśmy ze Złoczowa przez kogoś od kuzyna, co udało mu się udawać trupa na placu - bo był taki zakrwawiony - ale tylko ranny.
jakże przyjemnie jest niestudzenie baraszkować we własnych nieszkodliwych zwojach mózgowych, rafinerii ewolucji, kóra z surowca dostarczanego przez zmysły wytwarza czystego ducha, zamiast uprawiać maraton tam i z powrotem wzdłuż plaży pośród spoconych nudziarzy (s. 28)
It's a wonderful day to forget aabout dating and start healing the part of yourself that led you to believe you needed external approval to be valid in the first place.
Po prostu to zrób, a zobaczysz, że kiedy się postawisz, to ci odpuszczą." To moje słowa. Wypowiedziałam je do chłopca ukrytego w rurze na placu zabaw. Wszystko wraca, wspomnienia staja się wyraźniejsze. Chciałam pomóc, a on uważa, że zniszczyłam mu życie. W jaki sposób, skoro widzieliśmy się tylko ten jeden raz?
Baśka wyszła na zewnątrz. Z daleka zobaczyła Alicję, jak podchodzi do ludzi siedzących na ławkach przed okrągłym placem muszli koncertowej. Miała zgarbione plecy, wyglądała, jakby przez te kilka dni postarzała się o dziesięć lat. Zajda czuła ucisk w sercu. W jej głupim sercu.
Jak się okazuje, Jenny, życie bardzo przypomina napełnianie słoja plażą. Nie chodzi o to, żeby zmieścić w nim wszystko, ale o to, by najpierw zatroszczyć się o najważniejsze rzeczy - wielkie, piękne kamienie - najwartościowszych ludzi i najpiękniejsze przeżycia, a sprawy mniej ważne dopasować do nich. Inaczej na to, co najlepsze, może nie starczyć miejsca.
Straszyć Putinem czy ucinającymi głowy świrami z kalifatu mogły sobie duże portale. On szukał strachów z miejscowego podwórka. Lokalność była kluczem. Ludzie mają gdzieś głowy urżnięte Koptom na libijskiej plaży, bo nie mają zielonego pojęcia, gdzie jest Libia. Ale niech kogoś zaciukają w sąsiedztwie. Apokalipsa!
© 2007 - 2024 nakanapie.pl