“Motywacja to las pełen powykręcanych drzew, nieodkrytych rzek, groźnych insektów, osobliwych roślin i kolorowych ptaków. ”
“W górze zaczęły śpiewać ptaki, zaszeleściło poszycie, i wszystkie odgłosy lasu, dowodzące, że życie wciąż jest przeżywane, zabrzmiały w chóralnym requiem z duszami umarłych.
Cały las śpiewał dla babci Weatherwax.”
“Dzika natura... Las... Szum drzew i śpiew ptaków... W głębi duszy kochał te mroczne, tajemnicze, ale i fascynujące rejony. I cieszył się, że tym razem przyroda wzięła górę nad człowiekiem.”
“W przeciwieństwie do tego, co opisują romantyczne powieści czy filmy, nie ma idealnej miłości, miłość jest kształtowana przez realia bytu. Kiedy każdego dnia trzeba pokonywać wyzwania egzystencjalne, miłość już nie jest śpiewem ptaków i szumem paproci w bawarskim lesie. ”
“Wytężyła słuch. Miała wrażenie, że z lasu dobiegają
ją jakieś płacze i gwizdy, ale to były tylko lelki i inne nocne
ptaki. Tuż przed świtem zaczęło grzmieć i lunęło jak z cebra –
i Beatrice słyszała już tylko szum spływającej rynnami wody.”
“Gdyby nie ten cudowny album, pełen zielonych ptaków i zwierząt, zauważyłabym, że jest już tak późno. A do albumu wchodzi się jak do zaczarowanego lasu. Czas staje w miejscu. Stajesz i ty. Nie dowierzasz. Widzisz rzeczy, które codziennie mijasz, ale nawet nie wiesz, jak wyglądają o różnych porach roku i dnia.”
“Taki powinien być również los dawnych przejść granicznych. Powinna je wziąć w posiadanie natura. Powinny zarosnąć lasem, ptaki powinny uwić tam gniazda, a lisy wygrzebać nory. Pejzaż powinien zrosnąć się jak rana, pozostawiając jedynie wstążkę drogi.”
“Myślę, że zło to taki ptak - stwierdza Jerome. - Duży, uszargany, lodowato szary. Lata tu i tam, wszędzie, gdzie mu się podoba. Wleciał do głowy faceta, który powystrzelał tych wszystkich ludzi w Las Vegas. Wstąpił w Erica Harrisa i Dylana Klebolda. Hitlera. Pol Pota. Włazi im do głów, a kiedy odwalą mokrą robotę, odlatuje. Chciałbym to ptaszysko schwytać. - Zaciska dłonie, patrzy na nią, i tak, w oczach ma łzy. - Złapać skurwiela i ukręcić mu łeb.”
“Ciało jej było jak owe piękne majowe krzewy różane, których jędrne i drażniące liście ofiarowują urzeczonym wargom świeży i ledwo rozchylony kwiat, soczysty i kwaśno-słodki w pocałunku. Ale najszczególniejszy był jej uśmiech, śmiech Annaleny! Pogodny, prosty, pierwotny i braterski; ten śmiech dziecka, które zdawało się drżeć całe w szmerze źródeł zbudzonych niegdyś na jakimś nocnym postoju w lesie cudów; ten śmiech ogłuszony majowym śpiewem ptaków, który słyszy się w półśnie, w głębi mglistego sadu; śmiech przeniknięty szmerem deszczu i stukotem gradu na dachach (...).”
“Przeto gdy organowymi akordami zagrały miriady piszczałek poranka, a świt zabłysł oślepiająco w purpurowych szybach wielkiej złotej kopuły Domu Stanowego na wzgórzu, Randolph Carter zerwał się z krzykiem z łóżka w swym pokoju w Bostonie. Ptaki śpiewały w ukrytych ogrodach, a woń rozpiętych na treliażach pnączy płynęła z altan, które wzniósł jego dziadek. Klasyczny kominek, rzeźbiony gzyms i przyozdobione groteskami ściany jaśniały pięknem i światłem, a z legowiska przy piecu podniósł się z ziewnięciem nadobny czarny kot zbudzony nagłym krzykiem i zerwaniem się pana. Hen zaś w nieskończonej dali, za Bramą Głębszego Uśpienia i zaczarowanym lasem, za krainami ogrodów, Morzem Cereneryjskim i półmrocznymi wyżynami Inganoku, pełzający chaos Nyarlathotep wkroczył nachmurzony do onyksowego zamku na szczycie nieznanego Kadath w zimnej pustaci i dręczył grubiańsko łagodnych bogów Ziemi, którym przerwał był znienacka wykwintne hulanki w cudownym mieście zachodzącego słońca.”