Sabat czarownic

„Sabat czarownic” to kontynuacja losów Beatrice Scarlet, którą poznajemy w „Szkarłatnej wdowie”. Mamy rok 1758 i syn naszej bohaterki zaginął. Wszystko wskazuje na to, iż został porwany przez Indian., dlatego też pastorowa nie ma nadziei na jego odzyskanie i przyjmuje posadę przełożonej w domu opieki, który zajmuje się kobietami „wyrwanymi” ulicy nierządnicami. W związku z objęciem nowego stanowiska musi opuścić Amerykę i wrócić do Londynu. Ów przytułek wspiera lokalny przedsiębiorca zajmujący się wyrobami tytoniowymi. Jego pomoc opiera się m.in. na zatrudnianiu kobiet z ośrodka w swojej fabryce. Jednakże ostatnie siedem, które trafiły do niego równocześnie, dziwnym trafem okazało się czarownicami i po odbyciu sabatu w nowym miejscu zamieszkania przepadły bez śladu.

Nasza bohaterka, niczym kobieca wersja Sherlock’a Holmes’a małymi kroczkami próbuje dociec prawdy. I tak samo jak w poprzedniej części, tak i w tej z pomocą przychodzi jej wiedza aptekarska nabyta u ojca. Czy uda się Beatrice ustalić czego dokonał Sabat Czarownic? Myślę, że chętnie się tego dowiecie.

Muszę nadmienić, że Graham Masterton w umiejętny sposób przeniósł czytelnika do XVIII wiecznej Anglii, gdzie mógł poczuć odór ulic i zaułków. Grozę, która była namacalna podczas spotkań z ówczesnymi łajdakami z nizin społecznych spotykanych w ciemnych zaułkach. Czytając powieść można odczuć przepaść dzielącą warstwy społeczne. Muszę przyznać, że autor pod tym względ...

Londyn, XVIII-wiek, przytulek imienia Świętej Marii Magdaleny skupiający upadłe kobiety jest wspierany przez bogatego handlarza tytoniem. Oprócz wsparcia finansowego mężczyzna oferuje kobietom pracę u siebie.Beatrice Scarlet, przełożona w przytułku dla upadłych kobiet jest mocno związana ze swoimi podopiecznymi dlatego gdy siedem spośród nich ginie gdy idą do pracować wie, że stało się coś złego. Darczyńca utrzymuje,że kobiety były czarownicami oddanymi szatanowi w co Beatrice nie ma zamiaru uwierzyć i zaczyna poszukiwać prawdy.

Klimat tej książki bardzo przypominał mi serial Alienista dzięki czemu miałam wrażenie,że wracam do starego znajomego. XVIII-wieczny Londyn przedstawiony jest w pełnej okazałości i okrutności. Mamy tutaj dość mocno opisane sceny napaści seksualnych, które mocno zapadły mi w pamięć. Miałam wrażenie, że rozwiązałam zagadkę już na początku ksiązki jednak autorowi udało się mnie zaskoczyć.