Po twórczość Grahama miałam ochotę sięgnąć już dawno. Wiedziałam jednak, że nie zapuszczę się w rejony horrorów, lecz skupię się na jego kryminalnej twórczości. Jednak jak się okazało, autor tak lubi się z gatunkiem grozy, że nawet w kryminalną fabułę musiał wpleść rytualny wątek. Nasza przygoda zaczęła się tak średnio. Nie ma tragedii, ale myślałam, że będę szczękę zbierać z podłogi, śledząc poczynania Katie. Niestety tak się nie stało. Myślałam, że Maguire będzie moją drugą po Tracy Crosswhite moją ulubioną policjantką. Na ten moment Katie nie dorasta Tracy do pięt.
Katie Maguire to irlandzka policjantka, którą poznajemy w dość trudnym dla niej momencie. Niedawno straciła nowo narodzone dziecko, a jej małżeństwo zaczyna się spytać, kiedy odkrywa, że jej mąż wchodzi w konflikty z prawem. Pewnego dnia na jednej z farm zostaje odnaleziony masowy grób, a w nim kilkanaście szkieletów. Kości zostały dokładnie obrane z mięsa, a przy każdej zawieszono maleńką laleczkę przypominająca rytuały Voodoo. Ze względu na wiek kości, policja podejmuje decyzje o zamknięciu śledztwa. Szybko okazuje się, że po latach ktoś postanawia kontynuować dzieło, porywając młode dziewczyny, by dokończyć starożytny rytuał, mający na celu sprowadzenie na ziemię celtyckiej wiedźmy Morrigain. Czy Katie uda się złapać mordercę, zanim ten dotrze do trzynastej ofiary?
Katie jako policjantka bardzo mnie zawiodła. Ciśnie mi się na ustach stwierdzenie, że jest głupia, ale to nie prawda. Myślę o niej w ...