Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "soba ze on", znaleziono 318

- Czy ty wiesz, co to jest rak? - zapytał Will.
Mary Sarodżini wiedziała bardzo dobrze.
- To się dzieje, kiedy kawałek ciebie zupełnie zapomina o całej reszcie ciebie i zachowuje się jak ludzie, kiedy zwariują - bez opamiętania rozdymają się i rozdymają, jakby na całym świecie nie było nikogo oprócz nich. Czasami można coś na to poradzić. Ale na ogół to nadymanie się trwa tak długo, aż taka osoba umrze.
Dojmujące jest uczucie, że robiło się, dawało, mówiło i kochało za mało. W natłoku codziennych obowiązków nie przywiązujemy wagi do obecności naszych bliskich. Oni po prostu są. Dopiero kiedy odejdą zaczynamy się zastanawiać, czy ta ostatnia kłótnia o nieumyte naczynia rzeczywiście była potrzebna. Czy nie okazywaliśmy naszej miłości za rzadko. Czy ukochana osoba umierając wiedziała jak bardzo jesteśmy jej za wszystko wdzięczni.
- Zawsze byli hermafrodyci, Cal. Zawsze. Platon napisał, że pierwsza istota ludzka była hermafrodytą. Wiedziałeś o tym? Pierwsza osoba składała się z dwóch połówek, jednej męskiej, a drugiej żeńskiej. Następnie te dwie części rozdzieliły się. Dlatego wszyscy ciągle poszukują tej drugiej połówki. Wszyscy oprócz nas. My już posiadamy obie połówki.
Fazy żalu: podobno pierwszą jest niedowierzanie. Nieprawda. Wprost przeciwnie, na początku jest całkowita akceptacja. Człowiek słyszy złą wiadomość i doskonale rozumie, co mu powiedziano. Wie, że ukochana osoba - małżonek, rodzic, dziecko - już nigdy nie wróci do domu, że odeszła na zawsze i nigdy, przenigdy już jej nie zobaczy. Pojmuje to w okamgnieniu. Nogi się uginają. Serce przestaje bić.
- Czy ten samobójca ma ręce związane za plecami? (...)
- Tak. Podobno sam je sobie związał.
- To możliwe?
- Owszem. Niełatwe, ale możliwe. I trzeba wiedzieć jak to zrobić. (...) oni wszyscy mieli ręce związane z tyłu. Cała piątka. Jedna osoba mogła wpaść na taki pomysł. (...) Ale żeby dokładnie to samo zrobiło pięć różnych osób? I każda z nich wiedziała, jak się taki węzeł wiąże?
Wyłącznie sumienie pozwala nam dostosować "odwieczne", powszechnie przyjęte prawo moralne do konkretnych okoliczności, w jakich znalazła się konkretna osoba. Podążanie za głosem sumienia zawsze oznacza wysoko zindywidualizowaną egzystencję, w pełni świadomą wyjątkowości każdej sytuacji. Sumienie rzeczywiście w całości ogarnia konkretne "tu" (Da) naszego osobowego bycia (Sein).
Miłość to uczucie, które nas odmienia. Dzięki któremu stajemy się lepsi i szczęśliwsi. To chyba najbardziej intensywny przejaw życia. Taki, który dodaje mu siły i piękna. Sprawia, że kiedy jest przy nas ukochana osoba, nawet szary dzień jest wyjątkowy. Bo jesteśmy w tym ponurym dniu razem. Nasza samotność się już skończyła. A razem to przecież możemy przenosić góry i nawet dotykać...nieba
Wszyscy, a na pewno niektórzy z nas, mamy poważną wadę. To co jest dla nas najważniejsze, potrzebne do życia, bierzemy za oczywiste, za dane. Powietrze. Wodę. Miłość.
Jeśli jest obok was ktoś, kogo kochacie, jesteście szczęściarzami. A jeśli ta osoba i was darzy miłością - możecie mówić o prawdziwym błogosławieństwie. Jeśli zaś marnujecie czas dany wam na tę miłość, jesteście głupcami!
Życie z niepełnosprawnością jest ciągłym nawigowaniem między poczuciem wyjątkowości- wyjątkowej niesprawiedliwości, wyjątkowej krzywdy, wyjątkowej dzielności, wyjątkowego wysiłku- a poczuciem zwyczajności, "normalności". Poruszająca się między tymi dwoma biegunami osoba nie jest sama- są z nią rodzice, nauczyciele, dzieci w szkole, badaczki na koloniach, lekarze, sąsiedzi, dzieci i dorośli na ulicach.
-Wiesz, zazwyczaj bywamy egoistami... - Nasze spojrzenia są połączone. -Ale zdarza się tak, że pojawia się w twoim życiu osoba, która sprawia, że twoje potrzeby i ograniczenia wydają się nieważne. Jedyne, czego pragniesz, to zobaczyć uśmiech na jej ślicznej twarzy. Reszta przestaje mieć znaczenie, ponieważ kiedy się uśmiecha, cały świat na moment zamiera. A te momenty są warte największych poświęceń.
Pozwól sobie na przeżywanie wszystkich emocji, zarówno tych, które są przyjemne, jak i tych, które są mniej przyjemne.
(...) Człowiek, który jest emocjonalnie dojrzały, doświadcza całej gamy uczuć: zarówno radości, zachwytu, wzruszenia, jak i irytacji, wstydu czy żalu. Pamiętaj, że nie musisz się czuć albo zachowywać w taki sposób, jak ktoś chce, ale ta osoba także nie musi robić niczego tak, jak ty oczekujesz. Każdy człowiek jest wyjątkowy i potrzebuje indywidualnego podejścia do jego uczuć.
Nie jest sztuką się zakochać, bo miłość może przyjść szybko i nieoczekiwanie. Sztuką jest pielęgnować to uczucie każdego dnia. Starać się dawać drugiej osobie to, czego chce, czego potrzebuje. Zaspokajać jej pragnienia, pomagać spełniać marzenia. Być takim aniołem stróżem, cieniem. Jeżeli ta osoba kocha nas równie mocno, dostaniemy w zamian to samo. Stanie się tak jednak tylko wtedy, kiedy dwa serca zabiją wspólnym rytmem.
Nie mów mi o nienawiści, jeśli nie byłeś żonaty. Tylko miłość i długotrwałe porozumienie, poznanie i współczucie mogą sprawić, że inna osoba zakorzeni się w twoim sercu do tego stopnia, że nigdy nie zdołasz uciec przed swoją nienawiścią do niej, szczególnie gdy najbardziej nienawidzisz ją za to, jak bardzo łatwo możesz ją zranić. Miłość trwa dalej a wraz z nią trwa nienawiść. Ulgi nie przynosi nawet nienawiść do własnego serca.
W miłości nie ma mowy o zaszczytach, miłość to całkowite oddanie. W miłości nie dobija się targów: bierze się wszystko i wszystko się daje, wszystko za wszystko, czyli darmo. Miłość to brak wyrachowania. W miłości nikt nie musi przed nikim klękać, bo kochankowie winni być sobie równi i jeśli jedna osoba klęka na znak uwielbienia i czci, ta druga też powinna to uczynić. Miłość nie musi ulegać, bo jest wolna. Jest wolna, bo słucha samej siebie. Zakochani nie znają innych praw poza miłością.
Prawie wszyscy znamy słowa Jezusa o nadstawianiu drugiego policzka, czy wypowiadaną czasem w podobnym kontekście frazę „do trzech razy sztuka” - nie chodzi w nich o godzenie się na krzywdzenie nas, poddawanie się złemu traktowaniu, lecz zbadanie, czy osoba, na której nam zależy jest w stanie zmienić się i nawiązać uczciwą relację. Jeśli nie jest w stanie zmienić swojego zachowania i zawodzi nasze zaufanie kolejny raz – podejmiemy uzasadnioną decyzję o zakończeniu relacji.
Mieszkańcy tej wioski nie chcieli, by ów szaleniec z Gadary wyzdrowiał, gdyż dotąd wszystkie swoje problemy mogli wytłumaczyć jego chorobą. Obarczali go winą o wszystko... Póki był chory, mogli wskazać na kogoś, kto nie był nimi samymi, i powiedzieć: " To jego wina, on jest opętany przez szatana". A kiedy Jezus go wyleczył, nie wiedzieli, co począć. Byli skołowani. ... Czasami najciężej jest nam wtedy, kiedy chora osoba wraca do zdrowia. Bo wtedy sami musimy się zmagać z własnymi problemami.
To ile osób wiedziało o panu?
Kilka. Szef wywiadu, czyli I departamentu MSW, niektórzy szkoleniowcy i oficer prowadzący. Bo w ogóle tu trzeba uściślić: oficer prowadzący to najważniejsza osoba w życiu nielegała. Nielegał jest takim wilkiem samotnikiem, nie działa w grupie. Oficer prowadzący jest jego kontaktem, to jest oparte na głębokim zaufaniu. Jeśli nie wierzysz, że stoi za tobą ktoś, kto jest gotów dać za ciebie głowę, to najlepiej się z takiej zabawy wypisać.
Co ma zrobić osoba, która jest ofiarą przemocy, żeby przestać nią być?
Zauważyć, że jest ofiarą i że tak nie musi być. A potem znaleźć w sobie odwagę powiedzenia "basta".
Do tego momentu ofiara dochodzi latami, jeśli w ogóle.
Człowiek żyje ze swoim cierpieniem i prawdopodobnie nie rozumie go w ten sposób. Definiuje je w kategoriach bezradności i troski o dzieci. Albo myśli: "Nie mogę nic zrobić z tą sprawą, bo on mnie zabije". Lub: "Owszem, on mnie czasem bije, ale przecież czasem bywa taki dobry".
Popatrzyli na siebie z porozumieniem w oczach. Owszem, wszyscy słyszeli o nowych zarządzeniach. Żeby elektrycznego czajnika nie włączać, kiedy kawę czy herbatę chce zalać tylko jedna osoba. W tym celu trzeba było się... skrzyknąć. Z wegetujących komend w Polsce co raz dochodziły wieści o nowych absurdach, choć i w Pałacu dało się zauważyć, że tną. Z trzech sprzątaczek zostały dwie.
- Jak każą nam srać po ciemku, wtedy się zacznę zastanawiać - skwitował sprawę młodszy aspirant Tymon Nowak.
"Podobno Bóg zrzuca na nasze barki tyle cierpienia, ile jesteśmy w stanie udźwignąć – niewięcej. Jeśli jednak się przeliczy i ból, jakim nas obarcza, okazuje się silniejszy, wysyła na
pomoc anioła. Może nim być przyjaciel, który zawsze odpowie na wiadomość i wesprze wmomentach kryzysu, siostra zapewniająca, że cię kocha, czy zupełnie obca osoba, ofiarująca pomocną dłoń. Ważne, by mieć przy sobie kogoś, kto udzieli nam wsparcia i dzięki komu
poczujemy się silniejsi."
Wście­kłość nie jest zbyt atrak­cyj­ną emo­cją. Gdy ktoś się smuci i pła­cze, to od razu się an­ga­żu­je­my: Co się stało? Czemu pła­czesz? Kto był dla cie­bie nie­do­bry? Ale kiedy ktoś się wście­ka, próż­no szu­kał­by em­pa­tii. Ugra­ła­bym wię­cej na smu­ce­niu się niż na wście­ka­niu, ale nie mam nad tym kon­tro­li. Bo to już za­szło za da­le­ko. Ale w mojej wście­kło­ści skry­wa się prze­cież cała kupa in­nych emo­cji. Roz­cza­ro­wa­nie, nie­moc, re­zy­gna­cja, sa­mot­na ża­ło­ba po wszyst­kim, co po­szło nie tak jak po­win­no, po tym, że nie je­stem kimś wię­cej niż osoba, jako która skoń­czy­łam.
Książki nie mają właściciela. Są po prostu książkami, a my jesteśmy w ich posiadaniu przez krótki wycinek czasu. Popatrz na tę, ktoś na niej napisał „tysiąc osiemset osiemdziesiąt cztery” i imię kobiety. Teraz trzymam ją w dłoni ja, a być może za sto lat przeczyta ją jakaś inna osoba. Za każdym razem, gdy ktoś ją otworzy, bohaterowie powieści obudzą się ze snu i zaczną działać na nowo
Po co płakać, gdy się umiera, jeśli się wierzy w wieczystą szczęśliwość w przyszłym życiu? Dlaczego opłakiwać utratę kogoś bliskiego, jeśli ta osoba jest teraz w lepszym świecie? Czyż niepozwalanie ukochanej osobie na przejście do lepszego świata nie jest okropnie samolubne? I jeśli wierzysz, że spędzisz wieczność w raju z tą ukochaną osobą, nie musisz się już niczego bać - życie jest zaledwie krótkim tchnieniem w porównaniu z wiecznością. Nash wiedział, że człowiek rozpacza i płacze, ponieważ w głębi serca wie, że to bujda.
Oskar Rosołek, osoba zaangażowana w bycie dupkiem mniej więcej od urodzenia, u której nawet imię kojarzyło się z wychudzonym kujonem- paniczykiem. Najwyżej umieszczoną część jego ciała stanowił nos, przez to w czasie deszczu istniało ryzyko, a raczej nadzieja, że jego właściciel się utopi. Kuzyn komendanta wojewódzkiego policji, karierowicz pnący się po szczeblach przygody ze służbą państwową na plecach krewnego, miał w zasadzie tylko dwie wady: wygląd i osobowość. Zamiennie jedną - brak zalet.
Oto przekleństwo bycia śmiertelnym. Pierwszą część życia spędzasz na nauce, nabieraniu siły i umiejętności. A potem, bez twojej winy, ciało zaczyna odmawiać posłuszeństwa. Cofasz się w rozwoju. Silne kończyny słabną, wyostrzone zmysły zawodzą. Uroda więdnie. Narządy przestają działać. Pamiętasz siebie w kwiecie wieku i nie wiesz, gdzie się podziała ta osoba. Osiągasz szczyt mądrości i życiowego doświadczenia, a jednocześnie zdradliwe ciało staje się więzieniem.
Już jako dzieciak czułam się samotna, niezrozumiana, przez każdego niechciana i odtrącana. Nikt mnie nigdy nie słuchał, a jeśli już, to miałam wrażenie, że tylko dlatego, że tak wypadało. Nikogo sobą nie interesowałam i gdyby się tak nad tym zastanowić, dlaczego bym miała? Byłam bezbarwna, nie miałam żadnego kształtu, a moja osoba odbijała się echem od pustych ścian korytarzy. Przestałam wierzyć w siebie i w to, że mogę coś osiągnąć. Potykałam się o każdą kłodę pod nogami, bo nie umiałam jej omijać. A z czasem już przestało mi się chcieć to robić.
Łóżko jest dobrą ilustracją depresji. A to dlatego, że wiele depresji przechodzi się w łóżku, oraz dlatego, że jest to miejsce poza granicą prawdziwego życia (...). To przestrzeń snu, marzenia sennego, międzyczasu. Naturalnie w depresji cały czas jest międzyczasem lub przeciwczasem, podobnie jak osoba depresyjna jest międzyczłowiekiem, nie martwym, ale z pewnością nie żyjącym (gdyby tylko można było być martwym lub żywym). Wówczas pozostawienie odcisku, czegoś rzeczywistego, posłanie łóżka w białej przestrzeni, może być jedyną sensowną rzeczą, na jaką cię jeszcze stać.
Powrót myślami do nocnego telefonu przypomniał mężczyźnie poprzednią epokę klimatyczną, jak przyjęto o niej mówić. Tylko że tu nie chodziło jedynie o klimat. Wszystko uległo zmianie, a raczej destrukcji. Nie mógł zapomnieć. Zbyt wiele wrażeń, wspomnień, a obecnie… stagnacja i rozczarowania. Z zamyślenia wyrwała go dzwoniąca osoba. Przez moment miał problem z ustaleniem granicy pomiędzy jawą a snem. – Panie majorze… – słyszał przez słuchawkę. – Jest tam pan? Ten wstęp wystarczył, by mężczyzna dobudził się i wstał odruchowo z łóżka.
- Ale James nie zrobił jej nic złego - zauważył Christopher, marszcząc brwi.
- Jest Heronadle'em - wyjaśnił Thomas. - To wystarcza.
- To śmieszne - mówił Christopher. - To jakby kogoś ugryzła kaczka i ta osoba wiele lat potem zastrzeliła inną kaczkę i zjadła ją na kolację, uznając to za zemstę.
- Christopher, błagam, nie używaj metafor - powiedział Matthew. - To mi psuje humor.
- Była dostatecznie kiepska nawet bez kaczek - przyznał James. Nigdy nie przepadał za kaczkami, odkąd jedna ugryzła go w Hyde Parku, gdy był małym dzieckiem.
- Wiem, co się dzieje z ludźmi, których się zastrasza – krzyknęła jeszcze głośniej. – W końcu zaczynają myśleć, że są do niczego! Nieważne, że pracują tak ciężko, ze zasypiają przy biurku, to ciągle za mało! Tracą pewność siebie, robią się nerwowi i podejmują złe decyzje, a to prowadzi do dalszego zastraszania, bo, widzicie, despota nigdy nie zmieni swojego zachowania, choćby nie wiem co się działo, a mój… a osoba, która jest tyranizowana, zrobi wszystko, żeby to się skończyło, ale to się nigdy nie kończy! Nie zamierzam tego dłużej tolerować, rozumiecie?
© 2007 - 2025 nakanapie.pl