Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "z nas marine", znaleziono 145

Wiele lat w historii Polski walczyliśmy o swoją niepodległość i ciągle umieraliśmy za ojczyznę. Polacy są więc lepsi w celebrowaniu pogrzebów i klęsk niż sukcesów. Te ofiary z życia nie mogły pójść na marne, nie mogły być zapomniane, nauczyliśmy się więc je podkreślać, celebrować, dawać im należytą oprawę.
To samolubne, ale lepiej jest umrzeć, zanim umrą ci, których kochamy. Największym pokrzepieniem po ich stracie jest pomyśleć, że los pozwolił im przynajmniej uniknąć patrzenia na naszą śmierć. To marna pociecha, ale zawsze. Jeżeli ktoś naprawdę nas kocha, woli umrzeć przed nami. To piękne i egoistyczne.
-Zawsze chciałam mieć swoją własną katedrę - oznajmiła Marina. - Masz jakiś pomysł?
-Gotyk. Daj mi trochę czasu, a ja ci ją zbuduję.
Promienie słońca smagnęły ją po twarzy. Wpatrzone we mnie oczy rozbłysły.
- Przyrzekasz? - zapytała wyciągając do mnie rękę.
Uścisnąłem ją mocno.
- Przyrzekam.
Normalny człowiek powinien przetrwać bez posiłku o wiele dłużej, ale organizm szesnastoletniego Maciejki najwyraźniej odkrył w sobie geny ojca i nie zamierzając poprzestawać na marnym metrze i dziewięćdziesięciu centymetrach, rósł dalej. W związku z tym domagał się stałych dostaw pożywienia z częstotliwością, która zawstydziłaby każde zdrowe niemowlę.
- Jesteś w naprawdę marnym położeniu. Zginiesz (...) Nie mogę się doczekać, aż usłyszę twoje ostatnie tchnienie.
-Nie usłyszysz, jak wydaję ostatnie tchnienie. Obiecałam sobie, że jak znudzi mi się życie, to polecę do Hiszpanii i wydam ostatnie tchnienie na jakiejś zajebiście piaszczystej plaży, popijając drinki z palemką - odparła Sawicka.
Żeby naród zmartwychwstał,
żeby jakieś społeczeństwo odrodziło się, żeby ludzkość przemieniła się,
żeby świat cały przekuł szable na pługi, ...czegóż potrzeba?
Oto jednej marnej rzeczy:
trzeba, ażeby tak przeczyste powietrze nas okoliło,
w którym, jeśliby kto prawdę rzekł,
drugi na to musiałby mu odpowiedzieć,
za serce chwytając się:
- A, prawda!"
C.K. Norwid.
– Kompletnie nie rozumiem, jak policjant może chodzić na mecze – odezwał się Drzyzga.
Nowak i Zakrzewski spojrzeli na niego. Marcin Drzyzga odzywał się raczej rzadko. Pewnie dlatego wszyscy bardziej zwracali uwagę na to, co mówi.
– Futbol marny, a na dodatek musisz słuchać tych wszystkich przyśpiewek. „Policja zawsze i wszędzie jebana będzie” – wyjaśnił.
Są sprawy, które przerażają młodych ludzi, ponieważ młodzi ludzie myślą, że człowiek powinien być szczęśliwy i wolny. Ale nigdy nie jesteśmy naprawdę szczęśliwi i wolni w żadnym pięknym sensie. Szczęście jest rzeczą marną i kruchą, a słowo wolność prawdopodobnie nic nie znaczy. Istnieją szersze schematy, w które jesteśmy wszyscy splątani, i losy, które do nas należą i które kochamy nawet w chwili,.
Zajrzała sobie w dekolt. Nawet w tak marnym świetle spostrzegła liczne czarne otwory znaczące skórę.
- Radek, ty ścierwo! Z cycków mi durszlak zrobiłeś!
Nie wiedziała, czy śmiać się, czy płakać, ale w porę przypomniała sobie, że wampiry nie mają drożnych kanalików łzowych, więc wybrała to pierwsze. Nieliczni zapóźnieni przechodnie, słysząc opętańczy chichot niosący się pomiędzy grobami, odruchowo przyspieszyli kroku.
Nienawiść nasz wiek naznaczy. Miłość będzie deptać po piętach. Zepchnie ją w kąt jak kulawą tancerkę i sama ze światem kadryla zatańczy. Skarlała miłość z kąta zapłacze nad losem swym marnym. Aż wiatr jej łzy osuszy, czas chromość uleczy, a wtedy wiosenne suknie włoży, kwiatami włosy przystroi i ruszy pląsem po zgliszczach z nienawiści powstałych…
- Rozumiem, że przyznałeś się do wszystkich swoich przestępczych czynów, więc postanowiliśmy zaoferować ci złagodzenie kary. Twój wyrok został zredukowany do dziesięciu lat ciężkich robót w specjalnym obozie na Syberii. Jednakże ze względu na powagę tej sprawy, zgodnie z moim zaleceniem, po upływie dziesięcioletniego okresu pozbawienia wolności pozostaniesz w północnej Syberii do końca swego marnego życia.
Istniały sprawy zbyt trudne, by je rozważać. Potrzebował godziny w spokoju, by jakoś to wszystko sobie poukładać. „Osobiste to nie to samo, co ważne”. Jaki człowiek mógłby myśleć w taki sposób? I przyszło mu wtedy do głowy, że wprawdzie Ankh miało w historii swoją porcję złych, okrutnych władców i zwyczajnych marnych władców, nigdy jednak nie znalazło się pod butem dobrego władcy. Byłaby to pewnie najbardziej przerażająca perspektywa.
-Pożałujesz tego!-wrzasnęła. - No co? No co? Chcesz się bić? Wykończę cię! Ty chyba sobie nie zdajesz sprawy, co to znaczy zadrzeć z lisem! Zrobię sobie z twojego ogona szalik na zimę, zobaczysz, ty wstrętny, wyleniały koci pomiocie!!!
Kot wstał powoli, a Foksi pisnęła i jednym susem znalazła się na gałęzi jabłonki.
- Masz szczęście, że jestem teraz bardzo zajęta, bo inaczej byłoby z tobą marnie!- zawołała pośpiesznie i wskoczyła wyżej.
Nancy nie ukrywała swej niechęci do imigrantów, choć rozumiała ich sytuację.
– Wiesz, jacy oni są?! To idioci. Co oni umieją? To, czego nauczą się u nas – powtarzała siostrze wciąż ten sam motyw, gdy rozmowa schodziła na temat Polaków. – No, może Mark jest inny, ale jak on znajdzie tu porządną pracę? Sue może być świetnym bankowcem, ma przecież dyplom renomowanej uczelni. No wiesz, co chcę powiedzieć, że sto pięćdziesiąt tysięcy dolarów na jej naukę nie poszło na marne...
Obawa śmierci tak skandaliczna, a tak pospolita wśród obecnego pokolenia, jest chorobą wynikającą z zaniedbania higieny ducha. Zdrowie ducha wymaga, ażebyśmy równie często myśleli o Bogu i życiu wiecznym jak o jedzeniu i o rozrywkach; a że tego nie robimy, więc zamiera w nas zmysł duchowy i stajemy się gorszymi kalekami niż ślepcy. (...) Dzisiejsza cywilizacja, która zamiast Boga i duszy postawiła pierwiastki chemiczne i siły, wygląda marnie, a może skończyć bankructwem.
– No dobrze, próbowałem z paroma kobietami, jednak niewiele z tego wychodziło – przyznał z oporami. – Teraz wydaje mi się, że byłem trochę pogubiony w życiu. Może nadal jestem ? Poza tym jako kryminalny nie ułatwiam sprawy sobie ani potencjalnej partnerce. Sama wiesz, jak nasza robota wygląda: telefony w nocy, późne powroty, nocne szlajanie się po podejrzanych melinach i lokalach o marnej reputacji. Potem leczenie stresu butelką wódki z kolegami z wydziału. Pokaż mi normalną kobietę, która wytrzyma taką jazdę.
- To twój stary przyjaciel, Tool? A może chciałby, żebyś mu rzucił jedną ze swych kości?
Martwiak przez długą chwilę przypatrywał się mu w milczeniu.
- To był żart - wyjaśnił Toc, wzruszając ramionami. - Czy raczej jego marna imitacja. Nie wiedziałem, że T'lan Imassowie się obrażają.
[...]
- Zastanawiałem się nad tym - oznajmił z namysłem Tool. - To zwierzę to ay i w związku z tym nie interesują go kości. Ay wolą mięso, jeszcze ciepłe, jeśli to tylko możliwe.
Toc stęknął głośno.
- Rozumiem.
- To był żart - dodał Tool po dłuższej chwili.
Moją ogromną przywarą - wyjaśnił - jest niepohamowana dobroć. Ja po prostu muszę czynić dobro. Jestem jednak rozsądnym krasnoludem i wiem, że wszystkim wyświadczyć dobra nie zdołam, Gdybym próbował być dobry dla wszystkich, dla całego świata i wszystkich zamieszkujących go istot, byłaby to kropelka pitnej wody w słonym morzu, innymi słowy: stracony wysiłek. Postanowiłem zatem czynić dobro konkretne, takie, które nie idzie na marne. Jestem dobry dla siebie i dla mego bezpośredniego otoczenia.
– Może byś mi łaskawie pomógł, zamiast patrzeć na mój tyłek? – zapytała.
Zaśmiał się i przysunął się bliżej, stając tuż za nią tak, że ich ciała niemal się o siebie ocierały. Dłoń z nożem oparł po drugiej stronie, niejako zamykając Marise w swojej przestrzeni.
– Kiedy to takie przyjemne – szepnął kobiecie do ucha, a następnie napiął mięśnie i bez problemu wyjął opakowanie makaronu.
– Nie powinno być – rzekła twardo. – I dobrze o tym wiesz.
Prychnął.
– Nawet jeśli wiem – odparł, nachylając się bardziej; ich usta znajdowały się centymetry od siebie – to co z tego?
Człowieku jeżeli masz w piersi serce, a nie kamień, nie wypowiadaj tych słów bezmyślnych i obmierzłych, póki się nie przekonasz, kim jest i gdzie żyje ów nadmiar ludności. Czyżbyś miał prawo rozstrzygać, którzy ludzie powinni żyć, a którzy umrzeć? Być może w oczach Boga mniej zasługujesz na to, aby żyć, niźli miliony istot podobnych temu dziecięciu biednego człowieka. Chryste! Że też słuchać muszę, jak marny robak, żerujący na liściu, uskarża się na nadmiar żywności pośród swych współbraci, co głodni pozostają w pyle ziemi!
(...)Po kilku minutach znaleźliśmy się pod opustoszałym magazynem. Zahamowaliśmy gwałtownie obok srebrnego audi z przyciemnionymi szybami. Kierowca wysiadł z samochodu i zostawił mnie samego, dzięki czemu uruchomił się mój instynkt przetrwania. Zacząłem szarpać lewą ręką w kajdankach, próbując wyłamać uchwyt przy drzwiach. Niestety, dysponowałem siłą tylko nieco większą niż mrówka, więc mój wysiłek poszedł na marne. Rozglądałem się gorączkowo w poszukiwaniu czegoś, czego mógłbym użyć, choćby w samoobronie. Przerwał mi dźwięk otwieranych gwałtownie drzwi.
– Wysiadaj. – Usłyszałem i zobaczyłem przed oczami lufę pistoletu.(...)
Tu jest bagno. Wojna goni wojnę, nienawiść rośnie na pozorach miłości. Ludzie z roku na rok psują się od środka. Twoja Matka też nie była kiedyś taka brzydka. Była mądrą dziewczynką, tak jak ty, ale wolała zostać na Ziemi i przylepić swoje życie do mężczyzny. I teraz się pożerają na co dzień. Dwie padliny duchowe. Spłodzili sobie widza, żeby ich piekło nie poszło na marne. A ty się przyglądasz i szkolisz, żeby podtrzymywać ich dziedzictwo. Ale ja ci mówię, uciekaj.(...) Nie zostawaj tu ani chwili dłużej, bo cię to zniszczy. Już masz pierwsze zmarszczki na myśleniu, już zaczynasz nienawidzić wszystkich dookoła. Już znika ci z mózgu to, co najlepsze.
Kłamstwo zrodziło się w tej samej chwili, kiedy czlowiek zatracił poczucie bezpośredniego związku z naturą; oceniając bowiem sprawy w oparciu o charakter swoich bliźnich, pzyswoił on sobie fałszywe sądy na temat zła i dobra. Zło tkwi tylko w człowieku i jedynie przz niedorzeczne i zgubne uogólnienie przyjęliśmy poniżające pojęcie zła jako naturalnego prawa. Badanie bliźnich doprowadziło człowieka do gorzkiego poznania swojej osobowości. Ta zasmucająca wiedza dała mu sto powodów, by nie dwierzać własnej duszy; i odkąd zwątpił o wewnętrznym świecie miłości, uznał za marny, okrutny i szpetny świat zewnętrzny, który w świętej rzeczywistości poddany jest wyłącznie regułom piękna i harmonii.
– Chyba coś mnie ostatnio rozprasza – dodał.
Wzięła głęboki wdech, a następnie uniosła głowę, by spojrzeć w te magnetyzujące oczy. Cholera by je wzięła. Jego całego by wzięła!
– Najwyraźniej. – Przymrużyła oczy. – Chyba czas najwyższy wyeliminować przyczynę.
Chciała go wyminąć, lecz złapał ją za łokieć i przytrzymał. W miejscu, gdzie jego palce dotknęły Marise, skóra jązapiekła. Zamierzała sprowadzić go na ziemię i raz na zawsze wyjaśnić to straszne nieporozumienie, które sama na nich sprowadziła, lecz właśnie w tym momencie Zarius nachylił się bardziej i szepnął czule:
– Niestety, przegrana sprawa.
Zabiłaby, byle tylko przestał mówić; a potem zmusiła, by powstał z martwych i by znów mogła go słuchać.
– A przyczyna zbyt słodka, żeby świadomie z niej rezygnować – ciągnął.
"Miejcie nadzieję!. Nie tę lichą, marną Co rdzeń spróchniały w wątły kwiat ubiera, Lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarno Przyszłych poświęceń w duszy bohatera. Miejcie odwagę!. Nie tę jednodniową, Co w rozpaczliwym przedsięwzięciu pryska, Lecz tę, co wiecznie z podniesioną głową Nie da się zepchnąć ze swego stanowiska. Miejcie odwagę. Nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża, Lecz tę, co sama niezdobytym wałem Przeciwne losy stałością zwycięża. Przestańmy własną pieścić się boleścią, Przestańmy ciągłym lamentem się poić: Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią, Mężom przystało w milczeniu się zbroić. Lecz nie przestajmy czcić świętości swoje I przechowywać ideałów czystość; Do nas należy dać im moc i zbroję, By z kraju marzeń przeszły w rzeczywistość" oraz w cudownym wykonaniu Pana Jacka Wójcickiego: http://www.youtube.com/watch?v=3tOZvDO1iSk
© 2007 - 2024 nakanapie.pl