Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "z nas mariny", znaleziono 31

Podczas przejazdu przez Polskę włączono film. Nie chciałam go oglądać, wolałam się uczyć niemieckiego. "Nie chcę, żeby rodzice Mariny wzięli mnie za idiotkę, kiedy się u nich zjawię", pomyślałam.
chciałam ubiec wstrętnych ludzi, być wstrętną, wyjść naprzód z własną okropnością. Rozumiesz- warczeć i wyć jak rottweiler, nie dlatego, żebym chciała stać się rottweilerem, ale żeby udaremniać innym szanse bycia rottweilerami wobec mnie.
Historia jest pełna ukrytych archiwów pamięci które zostały zatopione, zatopione jak się wydawało na zawsze - więc co się stało z niehistorycznymi, nieodpowiedzialnymi, niepamiętanymi?
Kto zna do końca etykietę Internetu? Zażyłość na długi dystans, szepty z galaktycznych odległości.
Gramercy czuła, że zamienia się w gaz, gdy z całego serca i ze wszystkich sił pragnęła stać się twardą skałą. Zdała sobie sprawę, że jest zawieszona w słabym i jednolitym roztworze, a pragnęła skondensować się w alchemicznej wizji Kima w coś o określonej i skrystalizowanej strukturze, którą on zamieszkiwał.
Czyje wspomnienia zostają zapamiętane, którą historię się opowiada? Pod każdą historią zawsze jest inna.
A teraz najważniejsze. Co z Mariną? Spaliście już ze sobą? Czy jak zwykle spieprzyłeś sprawę? – Spojrzał na mnie i dodał: – Szpieg z ciebie może i dobry, ale macho beznadziejny, chociaż jesteś przystojny.
-Zawsze chciałam mieć swoją własną katedrę - oznajmiła Marina. - Masz jakiś pomysł?
-Gotyk. Daj mi trochę czasu, a ja ci ją zbuduję.
Promienie słońca smagnęły ją po twarzy. Wpatrzone we mnie oczy rozbłysły.
- Przyrzekasz? - zapytała wyciągając do mnie rękę.
Uścisnąłem ją mocno.
- Przyrzekam.
No, no, wygląda na to, że wszystko jest w deseczkę. Cud, miód, malina i szklanka wina.
Z boku, pod ścianą domku kwitły różowe piwonie. Z daleka wyglądały zupełnie jak bita śmietana z malinami.
całkowite przeciwieństwo pierwszego, był o wiele bardziej mroczny. I to właśnie tamtędy chłopak postanowił się udać. Trudno przezwyciężyć stare nawyki, jeszcze trudniej odwzorować cokolwiek innego, jeśli w życiu poznało się tylko to, co złe. A ta głodna bestia gdzieś w nim chciała nakarmić się światłem Avy.
Nie jesteś ani tak niewinna, ani tak pewna siebie, jak udajesz. Możliwe, że masz ostry język, ale ostatecznie tam, w środku, pozostajesz małą, bezbronną dziewczynką. Jesteś jedną z tych dziewczyn, które udają oczytane intelektualistki, a w rzeczywistości chcą, żeby komplementować ich urodę. A poza tym pojęcie „oczytane” odnosi się w większości przypadków – w tym również w twoim – do Harry’ego Pottera, rozdziały od pierwszego do dwudziestego siódmego. Ale to inny temat. (…) W głębi serca chciałabyś mieć kogoś, kto cały dzień prawiłby ci komplementy. Kogoś, kto zbudowałby twoje nieistniejące poczucie wartości, którym mogłabyś się chwalić przed swoimi przyjaciółkami.
Miłość była prezentem, czyniła życie wartym przeżycia i o wiele piękniejszym. Jednocześnie miłość miała wielką siłę i tak wielką ciemność, że jej cień mógł przygniatać. Miłość mogła zniszczyć wszystko, co wybudowaliśmy. Miłość mogła doprowadzić do tego, że zaczynaliśmy się nienawidzić…
Co mam do stracenia?
Niewiele, nic nieznaczący detal.
Moje serce.
Większość ludzi – powiedział – ukrywa się za maskami w obawie przed zranieniem.
"Nie byłam gotowa, aby tę siłę przyjąć. Nie dane mi było zrozumienie miłości, w jej wymiarze ponad podziałami, za które mam zazdrość i nienawiść.."
Jesteśmy tacy, jakimi uczynią nas inni ludzie.
Teodor był baranem francuskim, co w praktyce oznaczało, że jego uszy, zamiast sterczeć do góry, majestatycznie zwisały. Matylda była mixem europejskim, co, jej zdaniem, dawało licencję na burzenie wszelkich porządków. Pani była zgrabną Dwunożną o artystycznej duszy (Teodor i Matylda nie bardzo rozumieli, co to znaczy, ale chyba miało związek z rysowaniem), a Dziewczynka była po prostu rasowym potworem. I to właśnie Dziewczynka przyniosła wieczorem Żabę... Teodor poczuł, że żołądek zamienia mu się w supełek. Powróciła straszna myśl, że... w Domku w nocy wydarzyło się Coś Złego.
Ciszę, jaka zapadła po tych słowach, nie mąciło nawet cykanie owadów, bo i one umilkły w trawie porażone tą straszną wieścią. Wszyscy uwielbiali Larysę. Jak na pospolitą jaszczurkę, była niepospolicie ładna a do tego dobrze wychowana i przyjazna. Łatwo nawiązywała kontakty, nie wywyższała się i zawsze służyła pomocą i dobrą radą.
- Larysa jest najsłodszym stworzeniem na ziemi! - krzyknęła Matylda. - I wiem, że w pysku kota brzmi to dwuznacznie, ale zjadłam jej kuzynkę rok temu i wcale nie była słodka. Kto śmiał?!
Stary Jaszczurka w meloniku mówił długo, wychwalając zalety młodej Larysy i apelując do sprawcy porwania tak dramatycznie, że wszystkie zwierzątka biorące udział w czuwaniu popłakały się po swojemu, po zwierzęcemu, w środku siebie i cicho. Teodor czuł, że ze świata zniknęło coś więcej niż jedna mała jaszczurka. Ubyło dobroci, której w Larysie było więcej niż samej Larysy.
Hanka przesypała świeżo zerwane maliny z blaszanej kwarty do sita. Były wyjątkowo dorodne i aromatyczne. Ich letni zapach rozniósł się po całej kuchni, gdy przelewała je pod bieżącą wodą.
Kiedy więc na samym początku dziewczyna wlazła niechcący w krzaki malin, a zaraz potem w krowią kupę, uznał, że chyba się w nim zakochała, skoro chodzi z głową w chmurach, zamiast patrzeć pod nogi.
Kiedy już wszystko było cud, miód, malina (kolejne powiedzonko mamy), stwierdził, że jest głodny. To uczucie wydawało mu się jakoś niewłaściwe, ale tak było i już. Ludzie to w gruncie rzeczy zwierzęta, uświadomił sobie. Nawet kiedy umiera ci matka i młodszy braciszek, musisz jeść i wysrać to, co zjadłeś. Organizm się tego domaga.
– Cokolwiek zrobicie, nie uleczycie naszych ran – wtrąciła żona, szlochając. – Jesteśmy już do końca życia skazani na cierpienie. Nie da się nigdy zapomnieć o własnym dziecku. To najgorszy ból, jaki istnieje...
– Tato, mądry w Internecie znajdzie mądre rzeczy i będzie jeszcze mądrzejszy, głupi – głupie i będzie jeszcze głupszy.
"Jeśli zdolność do zabójstwa odziedziczył w genach, to jak gdyby winić węża, że jest jadowity. Jeśli nie, to morderstwo ma odwrócić uwagę od prawdziwego motywu jego działania. W naszym przypadku mógł mieć motyw tak przerażający, że normalny człowiek nie jest sobie w stanie go wyobrazić."
Undredal leży samotnie w mglistym powietrzu u brzegów fiordu. Czasem spotkają się tu jedna czy druga dusza, głodna radości, trawiona ogniem przeszłości
„Głodne dusze, nieudolne i niezdolne do zmiany, w ciszy krzyczą i tylko liscie na wietrze są żywsze od nich
Kocham cię moja słodka Luśko, kocham cię całą, kompletnie caluśką! Kocham twój ciepły, miły głos, czoło, brwi, rzęsy, uszy i nos. Czarne oczy jak leśne jeżyny i usta, jak słodkie tamże maliny. Długie anielskie blond włosy, których nie jedna tobie zazdrości!
zabrakło świetlistych malin, z których miałam zrobić waszą ulubioną marmoladę. Od kilku dni w Dolinie Tumisiów, co niezwykle dziwne, woda w rzece płynęła bardzo wąskim strumieniem. Niestety ucierpiał na tym także ogród, który potrzebował jej znacznie więcej. - A to szkoda – odpowiedział tatuś. – Może powinniśmy razem z Tymkiem wybrać się na Szare Wzgórze i nazbierać ich nieco więcej? - Sprawdzimy też, co się stało z górskim jeziorem – powiedział Tymek przekonany o słuszności sprawy.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl