Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "zabaw", znaleziono 47

Bo ja chcę się tylko trochę zabawić...!
Bo śmieszność, której celem jesteśmy rzadko nas zabawić może.
Nie dotykaj piasku, bo zamienisz się w piasek - krzyczeli moi towarzysze zabaw.
Zwyczajem sobotnich zabaw są też bijatyki. Są nieodłącznym elementem folkloru tak, jak gwiazdy - nocy.
Bóg (...) lubi się zabawić. Zawsze chce się przekonać, czy zatrzymasz to, co już masz, czy wybierzesz to, co jest za kurtyną.
Chłopcy i dziewczęta, nadszedł zabaw czas, pomyślała Rosie. Księżyc jasno świeci niczym słońca blask.
Nieprzyjaciele pójdą za naszym pogrzebem, ażeby sprawdzić, czy naprawdę umarliśmy i czy nas dobrze zakopano. Zaś przyjaciele idą, ażeby się zabawić.
Oj, wielkie mecyje, doprawdy. Czym różni się sikająca na środku boiska kobieta od podlewającego drzewo na placu zabaw faceta?
- Teraz się zabawimy -stwierdził Riakin. - Założyłem się z Nilsem, że possiesz mi kutasa. Co ty na to?
Brune ze stoickim spokojem odrzucił go wzrokiem.
- Lepiej zaangażuj do tego mysz.
[...] kłótnia z facetem, który ma w oczach błysk typu "no to się zabawmy", na nic się nie zda. Może zrodzić mnóstwo złych uczuć, ale taki facet nigdy się nie da przekonać, że nie ma racji.
Cholera, dlaczego toksyczność społeczeństwa nakazuje mi obwiniać siebie? To takie absurdalne, że kobieta nie może po prostu zabawić się – w sferze czysto seksualnej – z mężczyzną, bez przyszycia jej etykiety dziwki.
Grajek, który obeznany jest ze swoim rzemiosłem, o każdej porze dnia i nocy gotów jest zabawić swoich słuchaczy. Niepewność oraz ociąganie się wskazuje nieomylnie na partacza i amatora.
Nigdy nie będę się starał, aby być bożyszczem tłumu. Tłum lubi tego, kto go bawi i kto mu służy. Ale by go zabawić, trzeba go kochać. Ja nie kocham nikogo, a najmniej tłum. Tłum jest jak kobieta: zdradza tego, którego kocha.
Nie znała mojego oblicza, które nakazywało mi się jedynie z nią zabawić i odejść. Jej oczy były przepełnione niepewnością, ale i podnieceniem. Iskrzyły się jak gwiazdy na niebie, a usta delikatnie rozchylały się, by wypowiedzieć jedno słowo: Proszę
– Prze­pra­szam za zacho­wa­nie ko­le­gi – pod­jął, wydmu­chu­jąc dym. – Cza­sem jest takim służ­bi­stą, że aż cięż­ko uwie­rzyć. Podej­rze­wam, że gdy­bym go pu­ścił na mia­sto sa­me­go, dzie­ciom na placu zabaw wysta­wiał­by man­daty za to, że się nie bawią.
"Chwilowo postanowiłem zrobić sobie urlop od zabijania. Chcę się zabawić, posmakować życia studenckiego i ten rok zamierzam poświęcić wyłącznie na to. Później biorę się ostro za poszukiwania siostrzyczek Adler i z miłą chęcią zabije je gołymi rękami." 
Zabijali, katowali i torturowali. Podpisywali wiele papierów kończących ludzkie żywoty lub zmieniających je w koszmar. Byli zamykani w różnych wymyślnych przez Ottavia pokojach zabaw, gdzie każdego ostatniego tygodnia w miesiącu musieli jako dzieci zabijać niewinnych ludzi.
,,Najmłodsze pociechy są uwielbiane. Są sympatyczne, skore do zabaw, rozmowne, opiekuńcze, miłe i skłonne do pomocy .Nie mają przy tym ukrytych celów. Wiedzą jak zwrócić na siebie uwagę. Nie akceptują odpowiedzi ,,nie''. Manipulują starszym rodzeństwem i naciskają na to,aby spełnili ich zachcianki, nie są więc najlepsze w negocjacjach.''
Wiedział, że nowy przydupas Sznajdera to młokos, świeżynka, jak on sam zwykł określać policjantów na poziomie Milla. Postanowił się zabawić. Podszedł do zirytowanego i zbitego z tropu posterunkowego. Spojrzał mu głęboko w oczy i poczekał aż pojawi się w nich strach. Taki, jaki lubił.
Po prostu to zrób, a zobaczysz, że kiedy się postawisz, to ci odpuszczą." To moje słowa. Wypowiedziałam je do chłopca ukrytego w rurze na placu zabaw. Wszystko wraca, wspomnienia staja się wyraźniejsze. Chciałam pomóc, a on uważa, że zniszczyłam mu życie. W jaki sposób, skoro widzieliśmy się tylko ten jeden raz?
Biegnę przed siebie i połykam łzy. Mijam bawiące się na placu zabaw dzieci i pilnujących ich rodziców. Wszyscy są tacy szczęśliwi. Na ich widok robi mi się niedobrze, a piękna pogoda tylko pogłębia moje rozgoryczenie. Odnoszę wrażenie, że nie pasuję do tej radosnej scenerii. Chcę stąd zniknąć.
Pauli było wstyd samej przed sobą, lecz gdy na placach zabaw widywała babcie z wnukami lub dziadków popychających wózki, budził się w niej żal pomieszany z zawiścią. Nie chodziło już nawet o własną wygodę. Było jej przykro, że jej syn był pozbawiony czegoś, co dla niej samej w życiu bylo niezwykle cenne - pełnej rodziny i kontaktu z dziadkami.
- Jesteś taka żałosna. Nie widzisz, że cię tu nie chcę? Nie chcę, żebyś przy mnie była. To, że trochę się z tobą zabawiłem, nie znaczy, że chcę mieć z tobą cokolwiek wspólnego. A mimo to zostawiasz swojego miłego chłopaka... który jest w stanie znosić twoją obecność... i przyjeżdżasz tutaj, żeby spróbować mi "pomóc". To, Thereso, jest definicja słowa "żałosna". (str. 158).
- Co to za kobieta tym razem?
- Niebezpieczna. Taka, od której masz się trzymać z daleka. Zrobimy tak: przyjdziesz, zjesz, wypijesz kieliszek wina, zabawisz ją rozmową o niczym- to ważne, żeby było o niczym- na koniec podziękujesz Ali za zaproszenie i wrócisz do domu sam. Rozumiesz?
- To scenariusz Ali?
- To mój scenariusz. Zapamiętaj go dobrze.
Paweł odszedł, a Kruk nagle nabrał ochoty na tę kolację.
Po północy próżno było szukać kogoś na uliczkach, nawet tych rozjaśnionych sztucznym światłem z lamp gazowych. Był środek tygodnia, więc porządni niemieccy mieszczanie spali, odkładając plany wszelkich zabaw na sobotnią noc. Zaś prości Mazurzy - nawet ci, którzy lubili popić nocą nad rzeką lub powędkować w przeręblu na jeziorze - wiedzieli, że w tym czasie lepiej nic nie robić. Był bowiem pierwszy dzień grudnia, a to oznaczało, że nic się nie uda.
Tę książkę podarowałem już 24 osobom. Wśród nich byli i policjant, i sprzątaczka, i pani profesor, i syn brata ciotecznego. Rok temu skończył technikum. Kiedy zobaczył biblioteczkę u mnie w domu, to po wykonaniu klasyka gatunku ("Przeczytałeś w-sz-y-s-t-k-i-e te książki?), zwierzył się, że nie przeczytał nigdy żadnej. Całą szkołę przeżył na brykach. - Może i bym przeczytał jakąś - powiedział - ale jedną z zabaw kolegów u mnie w szkole było ośmieszanie każdego, kto próbuje czytać: ale cienias, ale pedał, książkę czyta!
- Dlaczego zacząłeś czytać książki? - spytał mnie nagle i uważam, że było to najciekawsze pytanie, jakie mi ktoś zadał w życiu.
- Bo wydawało mi się, że one są mądrzejsze od ludzi, których wtedy znałem.
- No to poleć mi jakąś na początek.
No i tak jak innym, dałem mu "Śmierć pięknych saren", ten mój ty typów.
Obdarowani oddzwaniali oszołomieni. "To najbardziej antydepresyjna książka świata" - powtarzali (poza synem brata, bo on nie miał porównania).
Inca wstała, żeby się wysikać. Nie był to element gry, naprawdę jej się chciało. Wi
dział to, gdyż nawet się nie odwróciła. Lubił patrzeć jak sika, a ona jak on to robi. Nie
mieli z tym żadnego problemu. Była to czynność jak każda inna, jak picie czy jedzenie.
Wróciła, kładąc się i przytulając z powrotem do niego. Kilka kropel jej moczu przylgnęło
do jego uda. Nie zważał na to. Na początku takich zabaw zapach jej moczu wydawał
mu się nie do zniesienia i napełniał go obrzydzeniem, zwłaszcza gdy ileś dni z rzędu
się nie myła. Później jednak nie tylko się przyzwyczaił, ale nawet zapach ten stał się
dla niego niezwykle pociągający. On sam starał się kąpać codziennie, jednak zdarzało
się, że o tym zapominał. Zapach jego potu był ostry i drażniący. Nie lubił go, dlatego
zdziwił się bardzo, gdy Inca powiedziała, że dla niej jest bardzo przyjemny i powabny.
Lubiła całować jego spoconą skórę, zwłaszcza w okolicach pach. Prowokacyjnie zapytał
więc, czy lubi zapach jego moczu. Akurat sikał, a ona wyciągnęła dłoń i włożyła ją pod
strumień, po czym wytarła mokrą dłoń w skórę szyi i piersi, śmiejąc się głośno. Po takich
zabawach wracał do domu, rozsiewając dziwne dla domowników wonie, aż kiedyś sio
stra nie wytrzymała – „W szambie się kąpałeś, idź się natychmiast umyć”. Naznaczony
zapachem Inci kładł się zwykle spać bez mycia. Szybko wtedy zasypiał i lepiej spał.
Mył się dopiero rano. To było tak, jakby ona spała obok, razem z nim. Starał się przy
pomnieć sobie, ile mieli lat, gdy zaczęły się te zapachowe eksperymenty. Chyba siedem
albo osiem, nie był pewien.
Traktuj mnie jak wielbiciela, który podziwia twą wytworność z daleka. Wszystkie wielkie historie miłosne są zabarwione tragiczną nutą.
Chodzenie na najwyższych z dostępnych w garderobie obcasach niesie ze sobą pozytywy i negatywy. Z negatywów nie można chodzić z normalną szybkością, jeśli się nie chce nabawić kontuzji.
Istnieje nawet prawdopodobieństwo, że im człowiek jest mniej szczery, tym bardziej myśl jego jest czystym przejawem intelektu, tym mniej bowiem będzie ona zabarwiona jego potrzebami, pragnieniami lub przesądami.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl