,,Z kobyłką pies tańcował.''
Dziwny tom. Z jednej strony jest coś, co w Sapkowskim imponuje - burza słów, wykpienie czarodziei na bankiecie, cięty humor bez tępych wazeliniarzy, Jaskier, którego interesują rymy oraz nuty, a nie polityczne potyczki dla królów na szachownicy. Z racji, że nie lubię serii typu ,,Gra o Tron'' przeszkadza lekki głos nienawiści i mordowania z zabrudzonym sumieniem. Po prostu nie kupuję tych serii, gdzie geopolityka za bardzo wjeżdża na salony. Nie jestem fanem takiego pisania. Rozumiem głosy oburzenia, że komuś nie podobał się ,,Czas pogardy'' - chwilami ekspozycyjny ton przyćmiewa główne zdarzenia. Ludzie marudzili, że etap z Ciri na pustyni jest mało interesujący - tymczasem, uważam go za niesamowicie symboliczny oraz oniryczny w swej pustynnie marze. Tam, gdzie inni dostrzegają wady widzę miraże zatopione w piasku, tam, gdzie inni widzą zalety - zauważam lekką drwinę z przygodowych eposów. Niektórzy, zdaje się, nie zauważają, jak ,,Wiedźmin'' łączy baśniowe fantazmaty z poetyką przemocy, popisując się nowofalową expose. Pozwala zgubić się w wydarzeniach, aby opisać chwile przed okrutną wojną - widać to na przykładzie uprawianej miłości Geralta. Wojna prowadzi do zatracenia, jak seksualne frywolne igraszki. Uczuciowy nektar, który splami późniejsze wydarzenia gwałtem dotykając ludzkie wady wpadając w mroczne rejony duszy.
Dziwny tom, bo uwielbiam go za ciche momenty, kiedy nic się nie dzieje, a kochankowie opowiadają sobie, ...