Przeczytane
2018
Proza polska
Kryminał
Oddałam
Odnoszę wrażenie, że autorce najlepiej wyszedł debiut. To, co zaserwowała tym razem, to zabawne czytadełko, opowieść o zwariowanej rodzinie i zwariowanych przyjaciółkach, wiele humoru studenckiego i takiegoż podejścia do życia, wątki kryminalne, nawet kilka trupów i.... No właśnie, i nic.
Książeczka jest zabawna, jak zabawne są też w podobnym tonie pisane książki Iwony Banach, wakacje, dziwne zdarzenia, zagadki - tu nawet zabójstwa, tyle że jakoś się to nie klei.
Podobało mi się zdrobnienie Marzanny na Marę - kojarzyło się zarówno z nocną marą, jak i z Marą Acoma, bohaterką cyklu Feista, tu duży plus. Zabawne dialogi i monologi wewnętrzne owej Mary, to także plus. Ale poza tym.... będę się czepiać.
Koszmarna prababcia zupełnie możliwa do przełknięcia, nietypowa rodzina również, choć bezstresowo wychowywane dziecko z piekła rodem uważam za lekki nadmiar.
Niestety, chwilami miałam wrażenie, że fabuła się sypie, że jej autorka nie ogarnia, zbyt skupiona na pierwszoplanowych odzywkach - Zofia twierdzi, że nie lubi Jarka, czyli musiała go już spotykać na innych zjazdach rodzinnych, a potem nagle okazuje się, że Jarek nie jest żadną rodziną i kiedy Mara przekazuje ten swój domysł prowadzącemu śledztwo - Jarek ucieka i jakoś nikt go nie odnajduje, snute są tylko przypuszczenia, że miał kontakty ze środowiskiem paserów i coś tu kombinował.
No dobrze, kombinował tutaj, tu miał wspólniczkę, ale w takim razie - jakim cudem bywał na innych zlotach rodzinnych, gdzie ...