Komedię kryminalną "Nieszczęścia chodzą trójkami" oceniłam kiedyś dobrze. Tam pewne sceny bawiły, na coś się czekało, a w przypadku "Kołysanki" mam odczucie, jakby pisała je młodsza, mniej doświadczona literacko osoba. To prosta historyjka łącząca motywy, które pojawiły się w wielu istniejących książkach innych autorów, co oznacza że nie pojawi się nic nowego co by czytelnika miało zaskoczyć. Podobnie z inspiracjami idącymi w kierunku klasyki, czyli baśni, chociaż w tym wypadku nadaje to jakiegokolwiek smaczku opowieści. A wszystko ujęte dość topornie i jak na książkę o magii - nazbyt statycznie i mdło. Brakuje tej historii charakteru, podobnie jak jej bohaterom. Można na lata zapamiętać fabułę dzięki postaciom, które były nie tylko jakieś, ale prezentowały chwytliwą manierę, miały bogatą osobowość i albo oczarowały, albo tak irytowały swym sposobem bycia, że nie sposób zapomnieć.
Parę wątków bez rozwinięcia, coś tam porzucone i końca nie widać (może w kolejnych tomach?). Łatwo wyłapać tez powtórzenia, wracanie do tego samego i nie mam tu na myśli przeszłości, odwołań do przodków, mimo iż wydaje się jakby na tym oparła się cała historia - historia zemsty. Zemsta jaka jest każdy widzi, a co do walki mocy zdecydowane rozczarowanie wieńczące to dzieło.
Moją uwagę zwróciło tez to, że główna bohaterka zachowuje się niekonsekwentnie. Raz jest pewną siebie i swych czarownych mocy kobietą, która nie ulega męskim zaczepkom, a to znów robi to co inni jej mówią. J...