Walka

Na fali erotycznej literatury o romansowych sportowcach trafił się wątek o walkach w klatce. Wow! Mocna rzecz. Okładka sugeruje soczystą sztukę mięsa w smakowitej oprawie. Przed oczami zamigotał mi Rocky, Jean Claud Van Damme, Dziewięć i pół tygodnia, Dzikość serca i co tam jeszcze wyobraźnia podsunąć może. Można zacząć się ślinić. Zamiast tego kuchnia serwuje odtłuszczoną papkę z soi.
Wrażenia z lektury precyzowały się szybko. Pierwsze i najważniejsze: Keeland nie ma pojęcia o czym pisze. O mieszanych sztukach walki wie tyle, co kret o gwiazdach.
Więcej - nie zrobiła nic, by cokolwiek w tym kierunku zmienić. Bohaterowie również nie porywają. Owszem, on po przejściach, ona z przeszłością, ale nie są specjalnie skomplikowani. Przez moment miałam wrażenie, że wzięta pani prawnik kończyła studia zaocznie na kursie korespondencyjnym. Temperatura uczuć głównej pary może co najwyżej zagotować jajko na miękko, natomiast co do walk i gladiatorów ringu - zainteresowanych odsyłam do kanałów sportowych. Ale bardziej niż umiarkowanie porywająca treść, humor psuła mi forma w jakiej zaserwowano samo danie.
Błędy gramatyczne i stylistyczne, zgrzytnęła też semantyka; mignął mi również błąd logiczny, ale tu już się czepiam. "Moje to", "moje siamto" chrupało w zębach. Dokańczać? Wyprostowywać? Wybaczcie, ale nie jestem w stanie przejść nad tymi kwiatkami bez słowa. Chociaż muszę przyznać, że brwi wokół oczu tyleż mnie rozbawiły, co zawiesiły system. Wiem, że brzydko jest wytykać p...

Walka to dobry tytuł dla tej książki. Bo chodzi w niej głównie właśnie o walkę, niekoniecznie tę na ringu.
Elle to też wojowniczka, o siebie, o swoją przyszłość, o szczęście a potem o mężczyznę którego kocha i jego spokój ducha. Nico walczy z przeszłością i tak samo jak Elle o przyszłość. Oboje walczą o siebie samych i o siebie nawzajem.
Sporo tego prawda? Dlatego ten tytuł jest naprawdę celny.

Jeśli ktokolwiek się obawia o to, że Nico jest facetem – damskim bokserem to w tym momencie niech rzuci te obawy precz. Facet mający tyle empatii i takie wyrzuty sumienia dotyczące przeszłości, nie może być agresywny poza ringiem. To co w nim to jego praca i pasja, ale na co dzień to opoka. Szanuje swoją matkę, bratowe i braci. Opiekuje się nastolatkiem który ma ciężej od niego. A stosunek Nica do Elle od pierwszej chwili pozwala uwierzyć że temu facetowi na niej zależy.

Elle to też nie jest delikatny kwiatuszek. Myślałam że jej przeszłość to taki standardowy dramat, ale nic bardziej mylnego. Miałam niezły opad szczęki jak dowiedziałam się co się wydarzyło i przez co musiała przejść.

Bohaterowie to zdecydowanie plus tej powieści. Pomysł na nich autorka też miała niezły.
Plusem jest też to że nie ma w końcu dziwnych byłych. Jest eks Elle ale on nie miesza. Chciałby, próbuje, ale na szczęście to nie ma wielkiego znaczenia.

Ale niestety muszę przejść do minusów, których jednak trochę jest. Ech.
Opisy Nica. Elle co kilka-kilkanaście str...

Nic bardziej przewidywalnego niż model: on – silny, męski, piękny z traumą na barkach, ona – piękna, zgrabna, w nie do końca zadowalającym związku (w zasadzie u progu jego zerwania) z traumą na barkach. Iskry sypią się od pierwszego spotkania. Gorące spojrzenia, ocenianie spojrzeniem, węchem, próby poradzenia sobie z rosnącą fascynacją. Ech, znane i zazwyczaj lubiane, bo jakby nie patrzeć to znakomity sposób na odreagowanie po codziennych trudach. Ot tak, popatrzeć na świat w którym choć problemy są, to i tak i tak wszystko ułoży się dobrze, a bohaterowie będą żyli długo i szczęśliwie.
To całkiem zgrabnie napisana historia, szybka, krótka, pewna, bo nikt nie ma wątpliwości, że Keeland nie zafunduje bohaterom wielkiego szczęśliwego końca. Problem wydaje się wiarygodny zarówno z jednej jak i z drugiej strony, nie musimy się więc obawiać, że ktoś chce nam sprzedać jakąś łzawą wymyśloną historyjkę. Nie, można nawet pomyśleć sobie co nie co o tym, co gnębi bohaterów. A jeśli dołożyć do tego jeszcze, przerwy w znajomości spowodowane powyższymi problemami, to całość wydaje się ciekawa.
Wśród zalewu książek w których głownie chodzi o jedno, poleciłabym, bo tutaj jest jeszcze kilka innych rzeczy oprócz tego jednego.