Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "jakie pan zawodow czyli", znaleziono 68

Mam 49 lat, jestem rodowitą szczecinianką. Z wykształcenia jestem inżynierem oraz pedagogiem. Zawodowo i społecznie udzielałam się w kilku obszarach. Moje obserwacje zamieściłam w książce pt.: Larwy", która jest debiutem literackim.
Kiedy zawodowo zajmujesz się malowaniem portretów poznajesz tysiące twarzy, szkicujesz ołówkiem ich zmarszczki, uśmiechy, dotykasz ich troski zapisane w głębinach spojrzeń i zgadujesz marzenia, które tak szczelnie starają się ukryć.
Gdyby strzelił, pocisk przeszyłby oba ciała. Cel misji zostałby osiągnięty - co z tego, że za cenę życia mało istotnego pionka? Żaden zawodowy morderca nie zawahałby się ani chwili.
Niestety, Scott był policjantem.
Nie ma żadnego układu. Układ jest taki jak wszędzie: wzajemne sympatie, antypatie, zależności, podsrywania i ambicje. Czasem solidarność zawodowa, choć tej mało. Za to dużo polityki. To tyle. Nie całujemy się nawzajem w upierścienione dłonie.
Ostatecznie, jeśli człowiek wykazuje odrobinę inicjatywy, na emeryturze może robić rzeczy, których z braku czasu nie zdążył wykonać w trakcie kariery zawodowej. Różnorakimi zajęciami można zapełnić tydzień po brzegi i nie mieć czasu na sen czy odpoczynek.
Byłam naiwna. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że opowiadanie o chorobie będzie miało takie konsekwencje. Wierzyłam też, że moje doświadczenie może komuś pomóc. Nie spodziewałam się, że branża przekreśli mnie zawodowo, gdy zmagam się z chorobą. Zamiast otrzymać pomoc, zostałam odsunięta.
Górny Śląsk, zwłaszcza austriacki, oplotła gęsta sieć Domów Robotniczych, zakładanych przez związki zawodowe, partie i spółdzielnie robotnicze. Organizowano w nich spotkania, mieściły się tam biblioteki, siedziby chórów, a często i gospody - żeby było się z czego utrzymać.
Z jego zdawkowych wyznań i własnych obserwacji stworzyłem sobie w głowie obraz rodziców Krzysia. Musiała to być dosyć roztargniona para, mocno skupiona na karierze zawodowej, a syn wskoczył do ich napiętego grafiku jak niechciana karta w talii.
Górny Śląsk, zwłaszcza austriacki, oplotła gęsta sieć Domów Robotniczych, zakładanych przez związki zawodowe, partie i spółdzielnie robotnicze. Organizowana w nich spotkania, mieściły się tam biblioteki, siedziby chórów, a często i gospody - żeby było się z czego utrzymać.
Nasza relacja zawodowa przypomina balansowanie na cienkiej linie. Kiedy sypią się sukcesy moich uczniów, jest dobrze, ale kiedy próbuję pokazać dzieciakom, jak wyjść poza strefę komfortu, jego stosunek do mnie diametralnie się zmienia, szczególnie pod wpływem innych. Asekuranctwo.
Westchnęła, myśląc, że świętości w ludzkich umysłach rozkładają się po najdziwniejszych rejonach i z najdziwniejszymi łączą się sprawami: dla jednego świętością będzie sumka odłożona na czarną godzinę, dla innego pamięć matki, a dla jeszcze innego niepisany kodeks zawodowy.
Odwiedzając różne fińskie szkoły, widywałem kompetentnych, ciężko pracujących nauczycieli, którzy podchodzili do zawodowych problemów z wnikliwością. Nie spotkałem jednakże zbyt wielu takich, którzy z własnej woli podejmowaliby konkretne kroki, by się doszkalać, czy to czytając literaturę branżową, biorąc udział w letnich akademiach, czy wprowadzając w klasie nowe metody pedagogiczne. Rozmawiałem z wieloma Finami, przedstawicielami różnych profesji, którzy zdawali się raczej wyznawać zasadę ‘pracuj, aby żyć’, nie zaś ‘żyj, aby pracować’. Byli zadowoleni ze swojej pracy, ale woleli poświęcać wolny czas na hobby niż na inwestycje w rozwój zawodowy.
Co to był w ogóle za chory pomysł, żeby wpuszczać kretyńskich sportowców do takiego spokojnego miejsca? Przecież każdy wiedział, że ich chęci do edukacji kończyły się na tabliczce mnożenia. Tyle im wystarczyło, żeby móc przeliczyć, ile kasy zgarną za zawodowy kontrakt.
Tym razem Wiktor był gwarantem wejścia do turystycznego eldorado. On i jego koledzy nie byli zawodowymi wspinaczami ani nawet nie planowali pracować jako przewodnicy górscy, ale wszyscy skrycie marzyli o trzecim stopniu wtajemniczenia turystycznego. A ten miała im zapewnić wymyślona przez Wiktora wyprawa na Ural Północny.
Cierpienie nie uszlachetnia - ono poniża, oszpeca, kiereszuje psychikę, izoluje, skazuje na społeczny i zawodowy niebyt, kradnie marzenia, paraliżuje ambicje, wywraca życie do góry nogami. Nie można się odbić od dna, bo dno nie istnieje, jest tylko coraz szybsza podróż otchłanią w kierunku "coraz gorzej".
-Naprawdę nie wiem, czym mam ci zagrozić. Jesteś zawodowym zerem, nie masz kobiety, pieniędzy, w całym mieście pewnie nie ma już ani jednej osoby, która by cię szanowała. Mogę ci tylko zagrozić pobiciem, ale tak często zbierasz wpierdol, że pewnie nawet nie robi na tobie wrażenia, co?
Co więcej, umiejętność słuchania to podstawowy element poczucia humoru. Istnieje sporo dowodów wskazujących, że humor stanowi wielki atut przy nawiązywaniu i podtrzymywaniu relacji zawodowych i osobistych. W środowisku pracy osoba umiejąca rozbawić grupę jest postrzegana jako kompetentna i znająca swoją wartość.
Czy zawodowi politycy nie są tylko wrzodami na karku społeczeństwa, przeszkadzającymi mu swobodnie kręcić głową i poruszać rękoma? [...] Przecież polityka to nawet nie jakaś szczególna dyscyplina naukowa, tylko dziedzina empirii, nie dająca się spenetrować za pomocą żadnej aparatury matematycznej, a nadto jeszcze podporządkowana egoizmowi ludzkiemu i ślepym namiętnościom.
Zawodowo zajmuje się reklamą i prowadzi cieszącą się powodzeniem agencję, natomiast w wolnych chwilach uprawia malarstwo olejne. Maluje mianowicie dzieci. Jego obrazy robią furorę. Wiesz, dzieci z kręconymi lokami i różowiutkimi policzkami. Wyglądają, jakby miały dostać apopleksji, ale ludzie to kupują...
Asia nie mogła wyzbyć się wizji, w której złowroga pani burmistrz z uśmiechem na ustach ogłasza dumnie, że nie będzie tolerowała opisanych w donosie zaniedbań, więc dyrektorkę pozbawia stanowiska, a szkołę w ogóle zamyka. To wyobrażenie powracało jak bumerang, a może raczej jak sęp, bo pod względem zawodowym Joanna czuła się już trupem.
Przekleństwem specjalizacji jest to, że skupiamy się na jednej rzeczy, zamiast wszechstronnie i bezinteresownie się rozwijać. A gdybyśmy od czasu do czasu sobie porysowali, potańczyli, oddali się innym zajęciom, które nas ciągną, niekoniecznie artystycznym, gdybyśmy częściej dali sobie pożyć także w innych dziedzinach, które nas ciekawią, bylibyśmy lepsi w tym, co robimy zawodowo. (Michał Kłobukowski)
Przesłaniem książki, uwzględniającej wszystkie etapy życia, jest stwierdzenie, że choć żaden człowiek nie jest wolny od trudności w życiu, szczególnie jeśli chodzi o takie dziedziny jak relacje osobiste, seksualność, tożsamość płciowa, ciąża i rodzicielstwo, zdrowie, samopoczucie czy praca zawodowa, to przez osoby z zaburzeniami ze spektrum autyzmu te trudności są doświadczane w znacznie większym stopniu.
Sznureczek osób, które ją wspomogły, był dłuższy niż aspiracje zawodowe Tekli. Kuzynka bratowej siostry jej matki znała kuzyna przyjaciółki, który był spowinowacony z przyrodnim bratem właściciela przetwórni i od jego sekretarki, z którą łączył go długoletni romans, dowiedział się o wakacie w księgowości, gdy zatrudniona tam fakturzystka z dnia na dzień rzuciła pracę i wyjechała do ciotki do Niemiec.
Tylko z jednego powodu było mu przykro - żona znowu będzie uważała, że był u kochanki. Ale jak jej udowodnić, że nie ma żadnej kochanki. Stałej. A wszystkie swoje grzeszki ogranicza do zwykłych wczasowych romansików, drobnych podrywów w pracy i przypadkowych zawodowych prostytutek podczas delegacji... a i to przecież nie za rodzinne pieniądze. Dziewczyny opłacali i podsuwali klienci. Nie można przecież odmówić, obrażą się.
"W trakcie wieloletniej praktyki zawodowej Bruno Genko nauczył się, że na świecie istnieją miejsca, w których reguły postępowania - wszystkie bez wyjątku - są zawieszone na czas nieokreślony. Obszary, gdzie bez przeszkód rozprzestrzenia się zło, a ludzie mogą odsłonić swoją sekretną naturę. Na tych pustyniach egoizmu życie i śmierć są wartościami względnymi, a cierpienie innych staje się towarem wymiennym".
Słyszę wojskowy marsz. Zbliżmy sie do bramy, obok gra orkiestra złożona z mężczyzn więźniów, większość ma żółte gwiazdy na piersi. Grają dobrze, są zawodowymi muzykami. Nie patrzą na nas, skrajnie wychudzeni sprawiają wrażenie cieni. Powinna się nad nimi zlitować grawitacja, pozwolić im odlecieć. Po co ta muzyka, czego ma dowieść?...Spektakl absurdu nie zna granic, nigdy się nie kończy.
Żaden aktor, tak, jak każdy inny człowiek, nie przeżyje w życiu wszystkich sytuacji. Oczywiście - im więcej doświadczeń, tym lepiej, nie wyłączając tych, które można uznać za nieetyczne, niegodne. Wszystko się przydaje. Jak mówiłem, miałem w życiu okres alkoholowy. Żałuję, że się wtedy zacząłem sprzeniewierzać wpojonym mi zasadom. Na szczęście w porę się zatrzymałem, bo zaczęło to wpływać na moją sprawność zawodową. Tak naprawdę tego jednak... nie żałuję, ponieważ jest to suma doświadczeń, która mi się w jakiś sposób przydała.
- O jakich kosztach tu mowa?
- Traci się sporo czasu przeznaczonego zwykle na życie prywatne i to niestety odbija się na jego jakości. Coś za coś. Nie ma łatwych recept. Łatwa jest tylko bylejakość. Ale za nią też się czymś płaci. Choćby właśnie opinią albo karierą zawodową. Trzeba wiedzieć, czego chce się od życia. Co się wybiera.
- A czy wielu z Waszego Wydziału miało z powodu pracy problemy w życiu osobistym?
- Wbrew obiegowym opiniom nie, aczkolwiek fama głosi, że ludziom pracującym w tym zawodzie zdarzają się one ponoć częściej niż zwykle.
- Jesteście gorsi od adwokatów - oznajmił Kaptur, odwracając się do nich plecami. - A lepiej, żebyście nie wiedzieli, co robię z duszami adwokatów.
Uderzenie serca później Pan Śmierci zniknął.
Meandore zmarszczyła brwi.
- Tronie Cienia, kto to są adwokaci?
- Ludzie zawodowo zajmujący się wypaczaniem prawa dla zysku - odpowiedział i ruszył z powrotem do lasu, postukując laską. - Kiedy byłem cesarzem, miałem ochotę wszystkich zamordować.
- Czemu tego nie zrobiłeś? - zapytała, gdy zaczął znikać w półmroku między drzewami.
- Cesarski adwokat powiedział, że to byłby fatalny błąd - dobiegła ją słaba odpowiedź.
– Mocne stwierdzenie, ale wie pan... Czytałem gdzieś, że dzieci, szczególnie takie dorastające, miewają po prostu depresję i ona może je pchnąć do samobójstwa – zaoponował Zabłocki.
– Po prostu to się miewa katar, panie Piotrze, a nie depresję. Studiowałem psychologię i chociaż nigdy nie zajmowałem się nią zawodowo, to jedno wiem na pewno, bez pytania psychiatrów o zdanie. Depresja to poważna choroba, wywołana między innymi, o ile nie głównie, czynnikami środowiskowymi, mówiąc oględnie. A mówiąc wprost, w depresję wpadamy wtedy, kiedy bliscy ludzie, zamiast nas wspierać, wywierają na nas presję, a sposobów na to są dziesiątki .
© 2007 - 2024 nakanapie.pl