Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "koniew serce", znaleziono 55

W końcu świat osądza się według własnego serca.
— Na koniec świata — wyszeptałam z uśmiechem na ustach. Moje serce nie posiadało się ze szczęścia. — Pójdę za tobą nawet na koniec świata.
(...) znajdź w sobie tę siłę, aby w końcu Twoje serce przestało być czyimś workiem treningowym.
– Płakałeś?
– Nie.
– Może płakłeś w środku? No, wiesz, nie oczami, tylko sercem?
– Chodzi ci o to, że płakało moje serce?
– Jeśli to możliwe, to tak?
– To dlaczego moje oczy miałyby być jakieś inne?
– Bo się wstydzą. W końcu płakanie to ich działka.
Domyślałam się, co to jest, w końcu mieliśmy odgrywać narzeczonych, ale mimo to moje serce zabiło dziwnie szybko na samą myśl, że mężczyzna właśnie wręcza mi pierścionek
Wiedziałam, że to nie najlepszy pomysł i zapewne po takim zastrzyku adrenaliny moje serce na tym ucierpi, ale chciałam tego. Chciałam czuć, w końcu coś czuć.
Kiedyś, dzięki NIEMU udało mi się całym sercem poczuć życie. Niestety, wszystko tak samo ma swój początek, jak i swój koniec. Mój „koniec” zniszczył więcej, niż posiadałam jeszcze przed „początkiem”, durną miłość do mężczyzny, który, jak się okazało, miał ją za nic.
W świecie idealnym można by pieprzyć się z ludźmi, nie oddając im kawałka własnego serca, ale każdy przelotny pocałunek, każde dotknięcie ciała to kolejny odłamek serca, którego już nie ujrzymy.
Aż w końcu samodzielne chodzenie (budzenie się? mówienie?) staje się nie do zniesienia.
Sumienie to coś takiego, co człowiek ma w mózgu i koło serca. Można je oprzeć na jednej prawdzie i koniec. Wojdowa rodzina sumienie ludzi chciała oprzeć na pieniądzu.
Kiedy tak patrzę na nich wszystkich, serce mi się raduje, że w końcu mam rodzinę, o jakiej zawsze marzyłam. Nie sądziłam, że wakacje w Bogocie okażą się tak niezapomniane. Miały być spokojne, pełne zwiedzania i zabawy, a zmieniły się w koszmar, by na końcu stać się najlepszą przygodą.
Może po prostu traci rozum, a wszelkie nadzieje i plany na przyszłość przeciekają jej przez palce? Może w końcu ugina się pod nićmi świata, które, cios za ciosem, mielą jej serce na proch?
Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.
Tak więc w końcu stało się. Kolejna banalna historia. Ewa z jabłkiem. Kusicielka przywodząca do grzechu niewinnego mężczyznę. Tym razem wężem, którego namowom ulegli, nie był szatan, lecz ich własne samotne serca.
Rozbiorę mur, który kiedyś zbudował. Każdego dnia, cegiełka po cegiełce, aż w końcu trafię do serca tego cudownego mężczyzny. Mam nadzieję, że wyrwę go z mroku, w którym część niego ciągle tkwiła.
Miasto jest jak kobieta. (…) Wszyscy chcieliby je zdobyć, lecz ono się opiera. Mogą w końcu zająć jego ulice, nigdy jednak nie posiądą jego duszy. Saint-Malo zawsze pozostanie wolne, dopóki będziemy czuć w sercach jego ogień.
Była jak moja gwiazda, która świeci na niebie tylko dla mnie, a ja, podążając za jej blaskiem, zawsze pójdę we właściwym kierunku i odnajdę serce pełne miłości. Nasze światy w końcu się spotkały i na szczęście nierozerwalnie mocno się splątały.
"Nie ma nic. Pustka. Jak mam się pozbierać w jeden ka wałek? Jak mam dalej żyć? Czy człowiek musi być aż tak beznadziejny? Czy zawsze musi tak bardzo wszystko so bie utrudniać? Możesz starać się chronić najbliższych swojemu sercu, ale na koniec i tak dostaniesz po dupie
Trudno jest zaleczyć złamane serce, lecz żeby proces leczenia w ogóle się rozpoczął, trzeba mówić o tym, co boli, nie zamykać się w sobie.
Z tłumienia emocji nigdy nie wynika nic dobrego, człowiek gromadzi tylko w sobie ogromną ilość negatywnej energii, która w końcu zupełnie go przytłacza...
Wytrwa w tej niekończącej się rozpaczy, przez wszystkie dni bez słońca, ze śmiertelnie poharataną duszą i sercem, które nigdy się nie zabliźni, aż do chwili, gdy przyjdzie po niego śmierć wybawicielka i zabierze go w końcu z tej parszywej rzeczywistości wprost do nich, do ukochanej kobiety i dzieci.
Musieliśmy tyle przejść, aby trafić na siebie. Nasz początek nie był kolorowy, jednak z czasem nauczyliśmy się żyć ze sobą i w końcu dopadła nas miłość. W ciemności, która mnie otaczała, rozbłysła Alena, która sprawiła, że moje czarne serce, zaczęło dla niej bić.
Powinnam żałować, a im dłużej o tym myślę, tym większy spokój w sercu czuję. To tak, jakby wszystko zaczęło się układać, jakby każdy element wskakiwał na swoje miejsce. I choć od miesięcy jestem totalnym bałaganem, teraz odnoszę wrażenie, że w końcu wychodzę na prostą.
Jego serce waliło ze strachu. Podobne momenty zdarzyły mu się już kilka razy, jakby jakaś ścieżka w jego głowie się zatarła. Może tak będzie wyglądać prawdziwa starość. jego obecność stanie się coraz mniej zauważalna, aż w końcu nikt nie będzie potrafił powiedzieć, czy w ogóle kiedykolwiek istniał.
Miłość jest wtedy, (...) kiedy serce każe ci przeć naprzód mimo przeciwności, choć rozsądek pamięta, że obok czeka inna, łatwiejsza droga. W końcu jeśli kogoś pokochałeś, nie wybierzesz drogi, na której rozminiesz się z ukochaną osobą, chociaż wiesz, że pozostanie przy niej może odebrać ci wszystko.
Nie zwlekając ani chwili dłużej, pozwoliła swoim dłoniom swobodnie płynąć po znajomych klawiszach. Wypuszczone w nocną przestrzeń dźwięki lawirowały między strugami lejącego jak z cebra deszczu, by na koniec chwycić kogoś za serce i odpędzić wszelkie jego wahania i wszelką niepewność.
Kiedy przypominałam sobie wieczór sprzed kilku dni, nie potrafiłam wyrzucić z pamięci wzroku Russo. Błagał mnie, abym dała nam szansę, jednak pozostałam nieugięta. Nie mogłam złamać danego sobie w przeszłości słowa. Koniec końców nie wyszłabym na tym dobrze. Musiałam więc go odtrącić, chociaż po raz pierwszy takie zachowanie przyszło mi z ciężkim sercem.
"Chyba w końcu dotarło do mnie, że nie da się całkowicie kontrolować własnego życia. Można jedynie dokonywać wyborów. Czasem dyktowanych przez rozum, czasem przez serce.
Dobrych i złych. I z każdego wyciągać wnioski - uśmiechnęłam się na wspomnienie wspólnej wizyty w warsztacie. - i wiesz, co?
- Czasem należy po prostu pójść na całość i pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa".
Czujesz wiatr na twarzy? Jest twój i warto go czuć. Popatrz na te pomarańczowe chmury. Wszystkie cierpienia dnia można znieść, jeśli wie się, że na koniec czeka takie niebo. Były dni, kiedy mówiłam swojemu sercu, by zaczekało, po prostu zaczekało, ponieważ zachód słońca znów nauczy mnie, że mój ból jest niczym w porównaniu z wiecznym kręgiem nieba.
Kiedy tkwisz w okopie, gdy stajesz oko w oko ze śmiercią, wtedy wiesz na pewno, że nie ma Boga. Zaczynasz walczyć, żeby przetrwać i żyć dalej. Właśnie dlatego wzywasz wszelkich możliwych bogów - ponieważ nie chcesz umierać. W głębi serca wiesz, że śmierć oznacza koniec gry. Potem nie ma już nic. Żadnego raju. Żadnego Boga. Tylko nicość.
Myśli o tym, jakie to okrutne, że u starych ludzi śmierć powoli zastępuje życie. Najpierw te wszystkie pogrzeby, na które chodzisz, coraz bardziej odrętwiały. Później te wszystkie choroby, które w tobie zamieszkują. Wszystkie organy, które powoli przestają funkcjonować: nerki, oczy, żołądek, płuca. Serce. Kiedy przychodzi koniec, jesteś już prawie całkiem martwy.
Oliver Scott był jak nieuleczalna choroba. Najpierw zaatakował moje serce, potem opanował umysł, a na końcu zawładnął ciałem. Leczyłam się z niego na każdy możliwy sposób, a mimo tego ciągle był ze mną. Objawy czasem były silniejsze, czasem ustawały i gdy już myślałam, że jestem całkowicie zdrowa, on znów atakował. Najczęściej w snach.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl