Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "laki dzoan", znaleziono 70

Myślisz, że depresja to coś czego należy się wstydzić, Garrett?! Nie wybrałeś jej sobie. Zupełnie tak samo jak tata Mii nie wybrał sobie, że zachoruje na raka. Jeśli to on byłby moim najlepszym przyjacielem, jaki byłby ze mnie człowiek, gdybym zostawił go samego we własnym mieszkaniu kiedy chorował?!
Tak, człowiek zdecydowanie powinien dać sobie czas. Poznać siebie samego, zrozumieć, co lubi, czego szuka, co chce zrobić w życiu czy wreszcie: jaki jest jako on sam, nie jako partner. I dopiero szczęśliwy sam ze sobą powinien pozwolić komuś dołączyć do swojego życia.
Dzisiaj kobieta wie, czego się spodziewać w miesiącu miodowym. I bardzo dobrze. Przecież żadna kobieta nie kupuje samochodu bez solidnej jazdy próbnej. Więc z jakiego powodu miałaby powierzyć swój los jakiemuś facetowi, nie upewniwszy się, że będzie traktował ją czule, kiedy zgasną światła?
Nie wiadomo, czemu to przypisać, jednakże jest rzeczą pewną, że zwierzęta rozumieją, co się do nich mówi. Może istnieje mowa, która wcale nie składa się ze słów, a mimo to jest zrozumiała dla wszystkich na świecie. Może we wszystkim kryje się jakaś dusza, która, nie wydając nawet najlżejszego dźwięku, umie zawsze rozmówić się z inną duszą.
Być może jeszcze nie wiesz, ale z pewnością wkrótce odkryjesz,: bardzo niewielu ludzi jest takimi, jakimi naprawdę chcieliby być, albo robi to, co rzeczywiście chce. Tak naprawdę bycie sobą wymaga odwagi, pewności siebie i silnego charakteru. Większość osób nie ubiera się w taki sposób, na jaki ma ochote, albo nosi inną fryzurę czy makijaż, niż pragnie. Większość robi to, czego się od nich oczekuje.
- Oczekuje?
- Kto?
- Inni. Ich rodzice, przyjaciele, nauczyciele, szefowie w pracy, społeczeństwo...(...)
- Indywidualność nie jest taka prosta, jak się wydaje.
Rodzina nigdy nie jest taka, jakiej pragniemy. Wszyscy marzymy o tym, co niemożliwe: idealnym dziecku, kochającym mężu, o matce, która kiedyś nie chciała nas zatrzymać. żyjemy w dużych domach dla lalek, kompletnie nieświadomi tego, że w każdej chwili może pojawić się wielka dłoń i zmienić wszystko, co nas otacza, wszystko, do czego jesteśmy tak przyzwyczajeni.
– Teraz nagle przestałeś mówić?
Rozłożyłem ręce. Złapałem ją błyskawicznie i założyłem plastikowy zacisk na nadgarstki.
- Greya się naczytałeś? – prychnęła.
- Czego? – spytałem, chociaż miałem się nie odzywać.
- Jezu, na jakim świecie ty żyjesz? – Przewróciła oczami i zachichotała. – Oj, za takie zachowanie Christian Grey użyłby nie tylko zacisków.
- Nie mogę tego znieść, Hank!
- Czego nie możesz znieść, kotku?
- Tej sytuacji.
- Jakiej sytuacji, maleńka?
- Że ja pracuję, a ty się obijasz. Wszyscy sąsiedzi myślą, że jesteś moim utrzymankiem.
- Do diabła, przedtem ja pracowałem, a obijałaś się ty.
- To co innego. Ty jesteś mężczyzną, a ja kobietą.
Bar­dzo nie­wie­lu ludzi jest ta­ki­mi, ja­ki­mi na­praw­dę chcie­li­by być, albo robi to, co rze­czy­wi­ście chce. Tak na­praw­dę bycie sobą wy­ma­ga od­wa­gi, pew­no­ści sie­bie i sil­ne­go cha­rak­te­ru. Więk­szość osób nie ubie­ra się w taki spo­sób, na jaki ma ocho­tę, albo nosi inną fry­zu­rę czy ma­ki­jaż, niż pra­gnie. Więk­szość robi to, czego się od nich ocze­ku­je.
Jak może śmiertelnik zareagować na to, do czego zdolni sa jego bliźni? Czy każdy z nas, żołnierz czy nie żołnierz, dociera do punktu, w którym wszystko, co widzieliśmy i przeżyliśmy, zmienia nas wewnętrznie? Zmienia nieodwołalnie? Jacy się wtedy stajemy? Mniej czy bardziej ludzcy? Wystarczająco czy za bardzo ludzcy?".
Duiker, o Mesh'arn tho'ledann (Dzień Czystej Krwi)- rzezi Sznura Psów Coltai'na, Bród nad Vatharem.
Jaki jest plan, kapitanie? – zapytała. W jej głosie pobrzmiewało podekscytowanie. – Najpierw stąd spieprzamy i skaczemy w jakieś bezpieczne miejsce – wyjaśnił Nathan. – Potem wybłagamy, pożyczymy albo ukradniemy wszystko, czego potrzeba do naprawienia okrętu. A później znajdziemy sposób, żeby zabrać „Aurorę” i napęd skokowy z powrotem na Ziemię. Jeśli będzie trzeba zawrzeć pakt z diabłem, niech tak będzie.
– Taaak, ja też to poczułem. Jakbym nie miał futra, to byś zobaczył, jakiej dostałem ptasiej skórki.
– Chyba gęsiej skórki.
– A to nie ptasia przecież?
– Tak, w sumie to ptasia – Billy z rozbawienia schował twarz w dłoniach, nie mając już zamiaru poprawiać Bobka w tej kwestii. Właściwie to sam zaczął się zastanawiać, czemu gęsia skórka jest akurat „gęsią skórką”.
- Ta szkoła odsłania to, jaki człowiek jest naprawdę. Tu nie ma miejsca na bzdury i uprzejmości, bo każdemu opadaja klapki z oczu.- Powtarzam słowa, które usłyszałam od niego tego lata. - Czy taki właśnie jesteś naprawdę? Tak bardzo zakochany w zasadach, że nawet nie wiesz, kiedy je nagiąć lub złamać dla kogoś, na kim ci zależy? Jesteś kimś tak skupionym na mojej potencjalnej porażce, że nawet nie zauważasz, do czego jestem zdolna?
Twoja mapa jest jeszcze pusta - jak ta czysta kartka. Jesteś zatem w sytuacji, w której nie wiesz, do czego dążysz i którędy biegnie Twoja droga. Nic dziwnego, że nie wiesz, co począć. [...] Pomyśl jednak o tym w inny sposób. Ponieważ kartka jest czysta, możesz narysować taką mapę, jaką tylko zechcesz, wytyczyć dowolną drogę. Wszystko zależy wyłącznie od Ciebie. Jesteś wolny i masz nieograniczone możliwości.
Człowiek przeżywa wszystko po raz pierwszy i bez przygotowania. To tak, jakby aktor grał przedstawienie bez żadnej próby. Cóż może być warte życie, jeśli pierwsza próba już jest życiem ostatecznym? Dlatego życie zawsze przypomina szkic. Ale nawet szkic nie jest właściwym określeniem, bo szkic jest zawsze zarysem czegoś, przygotowaniem do obrazu, gdy tymczasem szkic, jakim jest nasze życie, jest szkicem bez obrazu, szkicem do czegoś, czego nie będzie.
Bo pisarze pamiętają wszystko . Zwłaszcza bolesne przeżycia. Rozbierz pisarza do naga, wskaż palcem na jego blizny, a on zaserwuje ci opowiastkę o najdrobniejszej z tych blizn. O tych większych napisze sporych rozmiarów powieść. Nie wymiga się amnezją. Dobrze jest mieć odrobinę talentu, jeżeli chcesz być pisarzem, ale tak naprawdę to tym, czego potrzebujesz, jest zdolność przypominania sobie okoliczności, w jakich nabawiłeś się każdej z tych blizn.
Czasami szuka się wyrazu dla czegoś zupełnie dotąd nie znanego, od czego pękają piersi i kipi krew - i poprzez zmaganie się z bryłą formy wszelkiej - znajduje się wreszcie w mękach ten najukochańszy kształt - tę właśnie, o dziwo, jakąś prawdę dawną i nieświeżą, zdeptaną, jak zwiędły liść, w dniach młodej pychy. I wtedy zjawia się skrucha i może jakaś wdzięczność do świata, że są oto rzeczy, które się potwierdzają.
- Kiedy dam ci sygnał, rozprawisz się z towarzyszącymi przemytnikowi osiłkami.
Horace uśmiechnął się od ucha do ucha. Miał wrażenie, że wykonanie tego polecenia nie będzie wymagało szczególnie subtelnych podchodów.
- Czemu nie - rzekł. - Aha, a jaki to będzie sygnał?
Halt zerknął na niego.
- Myślę, że powiem coś w rodzaju "Horace".
Wysoki wojownik przekrzywił głowę na bok.
- Horace? I co dalej?
- Nic - uciął Halt. - "Horace" i tyle.
Mówi się, że praw­dziwa siła cha­rak­teru ujaw­nia się na placu boju, ale to nie­praw­da. Chcesz po­znać czło­wieka? Spójrz mu w oczy w wie­czór po­prze­dza­jący bitwę. Zanim krzy­ki i wrza­ski zagłu­szą głos w jego gło­wie. Zanim wy­pi­je dość, żeby po­czuć się odważ­nym. Kiedy jest tylko sobą, a także wszyst­kim tym, co zro­bił, i wszyst­kim, czego ni­gdy już nie bę­dzie mógł zro­bić. Wła­śnie wtedy mo­żesz go zoba­czyć takim, jakim jest na­praw­dę.
Nancy nie ukrywała swej niechęci do imigrantów, choć rozumiała ich sytuację.
– Wiesz, jacy oni są?! To idioci. Co oni umieją? To, czego nauczą się u nas – powtarzała siostrze wciąż ten sam motyw, gdy rozmowa schodziła na temat Polaków. – No, może Mark jest inny, ale jak on znajdzie tu porządną pracę? Sue może być świetnym bankowcem, ma przecież dyplom renomowanej uczelni. No wiesz, co chcę powiedzieć, że sto pięćdziesiąt tysięcy dolarów na jej naukę nie poszło na marne...
- O jakich kosztach tu mowa?
- Traci się sporo czasu przeznaczonego zwykle na życie prywatne i to niestety odbija się na jego jakości. Coś za coś. Nie ma łatwych recept. Łatwa jest tylko bylejakość. Ale za nią też się czymś płaci. Choćby właśnie opinią albo karierą zawodową. Trzeba wiedzieć, czego chce się od życia. Co się wybiera.
- A czy wielu z Waszego Wydziału miało z powodu pracy problemy w życiu osobistym?
- Wbrew obiegowym opiniom nie, aczkolwiek fama głosi, że ludziom pracującym w tym zawodzie zdarzają się one ponoć częściej niż zwykle.
Była jak sparaliżowana, a jedynym znakiem mówiącym, że jeszcze żyje, były łzy napływające do jej oczu. – Wszystko w porządku? Zapytałem odruchowo. – Co to jest?! – krzyknęła pytająco. Jej sposób wypowiadania się zaczyna mnie drażnić. W stopniu znacznym. Odpowiedziałem, czemu nie. Jestem dobry w drażnieniu byka. – To jest maślanka. Smakuje ci? – Mocne, ale jak masz jakiś sok, to da się pić. Głos miała zmieniony, jakiś taki bardziej charczący. – Nie mam soku, ale w zasadzie to nieważne. Jej ocena mojej maślanki była dla mnie jak jakaś nagroda Nobla albo lepiej, Oscar!
'Healing through sharing for empowering'. Po polsku: uzdrawianie psychiki przez dzielenie się sie swoimi doświadczeniami, dzięki czemu jednostka uzyskuje świadomość własnej wartości i siłę do działania.
Zawsze mnie fascynowała łatwość i naturalność, z jaką Amerykanie czy Kanadyjczycy używają takich słów; my nie mamy nawet dobrego jednowyrazowego odpowiednika, nie mówiąc już o stosowaniu podobnych terminów w codziennej rozmowie. Co, swoją drogą, więcej mówi o różnicach kulturowych między Polską a anglosaskim światem niż niejedno opasłe opracowanie.
Męż­czyź­ni nie mają po­ję­cia, myśli sobie, nie mają po­ję­cia, jak uro­dze­nie dziec­ka spra­wia, że ko­bie­ta strze­że swo­jej skóry, swo­je­go ciała, swo­jej prze­strze­ni. Kiedy cały dzień od­da­jesz sie­bie dziec­ku w każdy moż­li­wy spo­sób, w jaki można się oddać dru­gie­mu czło­wie­ko­wi, ostat­nie, czego chcesz na ko­niec, to żeby do­ro­sły męż­czy­zna też cze­goś od cie­bie chciał. Męż­czyź­ni nie wie­dzą, jak dotyk dłoni na karku może się wy­da­wać żą­da­niem, nie ge­stem mi­ło­ści, jak pro­ble­my emo­cjo­nal­ne stają się zbyt kło­po­tli­we, a mi­łość cza­sa­mi jest cię­ża­rem, ogrom­nym cię­ża­rem.
Najmniej wartościowym rodzajem dumy jest duma narodowa. Kto bowiem nią się odznacza, ten zdradza brak cech indywidualnych, z których mógłby być dumny, bo w przeciwnym wypadku nie odwoływałby się do czegoś, co podziela z tyloma milionami ludzi. Kto ma wybitne zalety osobiste, ten raczej dostrzeże braki własnego narodu, ponieważ ma je nieustannie przed oczyma. Każdy jednak żałosny dureń, który nie posiada nic, z czego mógłby być dumny, chwyta się ostatniej deski ratunku, jaką jest duma z przynależności do danego akurat narodu; odżywa wtedy i z wdzięczności gotów jest bronić rękami i nogami wszystkich wad i głupstw, jakie naród ten cechują”.
Moja nienawiść do dnia po Bożym Narodzeniu była odwrotnie proporcjonalna do uczucia, jakim darzyłam mężczyznę leżącego obok mnie. Pode mną. Mój Boski Thor. Był dla mnie wszystkim i znacznie więcej, czego mogłam w życiu zapragnąć. Każdy z nim dzień był niczym wyjęty z jakiejś nierealnej baśni, która w przeciwieństwie do świąt nie kończyła się nigdy. I wciąż nie mogłam uwierzyć, że jest tu ze mną. Nasza droga do tej konkretnej chwili była tak pogmatwana, że z łatwością nadawałaby się na scenariusz filmowy. Począwszy od letniej nocy sprzed pięciu lat, gdy straciłam z nim dziewictwo, choć straciłam to nieodpowiednie słowo na to doświadczenie. Bliżej mu było do otrzymania niż straty.
– Spró­buj to sobie wy­obra­zić. Posłu­gi­wa­nie się wy­obraź­nią to jedna z naj­cen­niej­szych umie­jęt­no­ści, jaką po­siadł czło­wiek. To wła­śnie ona odróż­nia nas od zwie­rząt. Potra­fimy two­rzyć w gło­wie ob­ra­zy, któ­rych nie ma, dzię­ki czemu mo­że­my cofać się w cza­sie. Albo wy­prze­dzać przy­szłość. – Jak to wy­prze­dzać przy­szłość?
– Pla­no­wać, two­rzyć i kre­ować rze­czy­wi­stość. To dzię­ki wy­obraź­ni potra­fimy opu­ścić swoje ciało i prze­nieść się w miej­sce, w któ­rym ni­gdy wcze­śniej nie byli­śmy. Wejść w skórę in­nych ludzi, współ­od­czu­wać ich ra­dość, smu­tek, ból czy tęsk­notę. Dzię­ki wy­obraź­ni no­si­my w sobie empa­tię wobec bliź­niego.
– Albo wobec zwie­rzę­cia. – Otóż to.
Czemu nasze sny są piękniejsze od nas? Dlaczego przyszłość patrzy na nas z ukosa? Bo jesteśmy jak nienasycone wilki, które szarpią każdą rękę, jaką los do nas wyciąga. Żeby nic z niej nie zostało, tylko ogryzione kości. Nasz los, pożerany przez żądzę zdobycie wszystkiego tego, co nam proponuje. Czy nie potrafimy zaspokoić się czymś małym - uśmiechem dziewczyny, która wyłoni się zza rogu albo smaczną potrawą? Musimy wypychać kieszenie złotem, dopóki się nie oberwą? Pożądanie pozbawia nas rozumu. Czy życie mierzy się ilością zdobytych pieniędzy, kobiet, szczęśliwych dni? Nie, życie to wybór, wyraźna droga i huśtawka z dzieciństwa, gdzie każde odbicie to parę centymetrów bliżej nieba, ale tylko na chwilę, zanim opadniemy w dół...
Na swój własny, specyficzny sposób, lokal wydawał się bardzo oryginalny i stylowy. Nie pamiętam, abym kiedykolwiek widział taki wcześniej. Dominowały w nim ciemne barwy czerwieni i bordo. Wokół dość obszernego pomieszczenia na ścianach wisiały wyciskające łzy z oczu neony z markami i nazwami Bóg jedyny wie czego. Wytężając wzrok, po tym jak przyzwyczaił się już do panującego tu półmroku, zauważyłem również wiszące tu i ówdzie stare plakaty filmowe. Pozujące pod tytułami, roznegliżowane kobiety oraz ich rysowane, sztucznie ponętne miny sugerowały, z jakim gatunkiem dziesiątej muzy mamy do czynienia. Czytając tytuły i przerzucając wzrok z jednego plakatu na drugi, zauważyłem jedyną piękną rzecz w tej spelunie. Była nią elegancka, oryginalna szafa grająca na winylowe płyty, która wciąż działała.
Kiedy Tito dowiedział się, że jego Maud bohatersko poddała się operacji, aby móc sprzedawać miłość, nie narażając tego delikatnego towaru na niebezpieczeństwo macierzyństwa, poczuł, że traci zmysły, jak gdyby narzędzia chirurga nie wycięły Maud jajników, ale jemu serce. Nie zapomniał jeszcze tego, czego się nauczył w czasie studiów. Przez dwa lata chodził do kliniki ginekologicznej i prawdziwą przykrością przejmował go los kobiet, które z konieczności poddawały się takiej operacji, jaką teraz przeszła Maud, i które, trafione w praźródło życia, w nasienie kobiecie, przestawały być na zawsze prawdziwymi kobietami. Przypomniał sobie kwitnące dziewczyny, które po powrocie z kliniki do domu z wolna zaczęły zatracać wdzięk młodości, głos, śmiech i wszystkie oznaki kobiecości. Pojawiało się w nich coś z hermafrodyty, coś przed wcześniej starego, twarz pokrywała się męskim puchem, a ciało nabierało skłonności do tycia.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl