Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz diba", znaleziono 26

Policjantem jest się całą dobę.
Na samą myśl o tym włosy na tyłku stają mi dęba.
Myślisz, że kobieta jest jak bankomat, dostępna dwadzieścia cztery godziny na dobę?
Żaden człowiek nie upilnuje drugiego przez całą dobę, jeśli ten drugi nie będzie tego chciał.
Gliniarze pracują dwadzieścia cztery godziny na dobę. To nie praca, to służba.
Wszak każdy szanujący się kot powinien spać czterdzieści dwie godziny na dobę.
Wyobraźcie sobie uśmiech po tym, jak dostaliście w twarz. I tak przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Na tym polegało ukrywanie Żyda.
Do domu wpadł nagły podmuch wiatru, tak lodowaty, że włoski na nogach Reginalda stanęły dęba
Niełatwą rolę mają rodzice dorastających dzieci. O ile łatwiej było koić nerwy nieznośnego niemowlęcia, które nie pomne na to, co piszą o nim książki, drze się cała dobę z zapamiętałą gorliwością, zamiast tę dobę niemal w całości przesypiać. Wtedy też nie było łatwo, ale teraz jest jeszcze gorzej i nie wiadomo, co czynić. Tulić czy rugać? Nie zwracać uwagi czy się przejmować?
Skoro nawet zepsuty zegar dwa razy na dobę wskazuje dobrą godzinę, to moja skacowana matka chyba też może błysnąć intelektem.
A więc pamiętasz swoje sny? To dobrze, zdrowy człowiek, przesypiający siedem do ośmiu godzin na dobę, spędza co noc około dwóch godzin pogrążony w marzeniach sennych.
Wieszchowiec szarpał arkanem, wierzgał, stawał dęba i w ogóle pokazywał na wszelkie dostępne mu sposoby, że nie akceptuje sytuacji, a zachowanie Drakkainena uważa za skandaliczne i jest oburzony.
Moje drzwi otwierają się co dziesięć minut. Jak gwałtownie - to syn. Jak delikatnie - to mąż. Widać, że ten drugi jest lepiej wychowany. Syn uważa, że dla niego jestem dostępna przez całą dobę.
Po raz pierwszy przekonał się, że dla Diny nie istnieją żadne granice. Że nie troszczy się o ludzkie sądy. Że ocenia sytuację w okamgnieniu - i natychmiast robi swoje! Że ma niezwykły talent, by w swoje kłopoty natychmiast wciągać innych.
Gdy nie masz domu, cieszy cię most. Gdy ktoś bije cię przez 23 godziny na dobę, cieszy cię ta jedna pozostała godzina. I gdybyś miał ogon, machałbyś wtedy jak szalony.
Fani zapełniali też wszystkie restauracje przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, ale obsługa nie narzekała – świry przeważnie dają przyzwoite napiwki. Słyszałem za to, że kasyna były mniej zadowolone. Wychodzi na to, że fani fantastyki lepiej kumają prawdopodobieństwo.
Mieszkańcy Helle próbowali się zbliżyć do Diny, wszyscy po kolei. Ale jej świat nie był ich światem. Traktowała ich najwyraźniej tak samo jak brzozy rosnące przed domem czy owce skubiące siano jesienią. Stanowili część niezmiennego pejzażu, w którym się poruszała nic więcej.
Ale tak już jest w życiu. Jeden człowiek nie wie, co z czasem zrobić i dłuży mu się on w nieskończoność, narzeka na nudę, a drugiemu zaangażowanie w różnorodność spraw skraca dobę i ten, chcąc się w niej zmieścić, funkcjonuje w ciągłym pośpiechu. Ale to z punktu medycznego nic dobrego dla ciała i duszy.
Po chwili na górze rozległy się dźwięki wiolonczeli. Nikt jednak nie wiedział, że Dina siedzi tylko w gorsecie, z nagą dolną połową ciała, trzymając wiolonczelę między mocnymi, jędrnymi udami. Grała z taką powagą, jakby dawała koncert dla pastora.
Oni nie uciekają przed policją osiem godzin dziennie. I to jest ich największa przewaga nad nami. Mają swoją silną motywację, czyli pieniądze albo jakieś patologiczne skłonności. Coś, co napędza ich dwadzieścia cztery godziny na dobę. A policja? Większość przychodzi jak do biura, poprzekładać papierki, odrobić pańszczyznę i do domu. A tak się nie da! To nie działa! Od nas zależy ludzkie życie!
Niebo lśni jak przed wiekami. Ludzie żyją i umierają. Kiedy potrzebują pomocy , niezmiennie wyciągają ręce do bogów. Tworzą religie i mity. Obecnie stworzyli sobie świat wirtualny, który głuszy potrzebę realnego uczestniczenia w życiu i zabiera czas.
Gwiazdy może i grają, ale ich muzyka nie przedziera się przez hałas panujący na Ziemi.
Nie ma pustych dróg i nie ma wolnego nieba. Przez całą dobę ludzie idą, jadą, lecą.
Kiedy śledztwo zbliża się do finału, adrenalina jest na takim poziomie, że inaczej się wszystko postrzega i odczuwa. Pracuje się z kimś dwadzieścia cztery godziny na dobę, tak blisko, że zna się jego zapach. Wie się, jaką lubi kawę i jak wiąże krawat. A potem sprawa się nagle komplikuje. Razem wpadacie w złość i czujecie strach. I wkrótce wydaje wam się, że to miłość. A tak nie jest. To tylko dwoje ludzi, pracujących w takim napięciu, że nie potrafią odróżnić żądzy od ekscytacji pościgiem.
Nie ma roku, żeby któryś z nas nie zginął. Nie ma roku, żeby ktoś nie odszedł ze służby z załamaniem nerwowym czy depresją. Nie ma roku, żeby jakiś policjant nie trafil do psychiatryka. Albo żeby któryś z nas nie postrzelił kogoś po służbie. A jeśli stajesz w czyjejś obronie na ulicy, jeśli chcesz pomóc, gdy komuś spuszczają łomot, jeśli postrzelisz kogoś albo zastrzelisz w obronie własnej, to robią z ciebie przestrzepcę, wyrzutka, pijaka, narkomana i co tam jeszcze wymyślą. Dajesz z siebie wszystko, zasuwasz na sto dwadzieścia procent przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. I co masz w zamian? Uścisk dłoni nadinspektora.
Konie były głodne i zgonione tak dalece, że co pewien czas ustawały. Nic dziwnego: koła zarzynały się w błoto po szynkle, a na drabiniastym wozie pod trochą olszowego chrustu, siana i słomy leżało samych karabinków sztuk sześćdziesiąt i kilkanaście pałaszów, nie licząc broni drobniejszej. Były to wcale niezłe szkapy: rosłe, podkasane, prawie chude, ale ze świetnej rasy pociągowej. Mogły jak nic robić dziesięć mil na dobę, byleby im pozwolić dobrze wytchnąć dwa razy i uczciwie je popaść. Konie należały do pewnego sztachetki z okolic Mławy. Stanowiły one znaczną część jego majątku, bo posiadał summa summarum trzy szkapy, jednakże pożyczał ich Winrychowi na każde zapotrzebowanie.
– Jest pan Bitkowski?
– Jeszcze nie ma. I już dzisiaj nie będzie.
– A czy mogłaby pani poprosić go, żeby do mnie zatelefonował? Chciałbym wpłacić pieniądze, ale mam jedno pytanie.
– Nie wiem, czy szef jest dostępny. Jakie pytanie?
– To w zasadzie drobiazg, ale gdyby pan Bitkowski do mnie przedzwonił, mógłbym jeszcze dzisiaj albo jutro dokonać wpłaty.
– Rozumiem.
Alejką parkową szła w luźnym szyku młodzież męska w mundurach organizacji paramilitarnej. Jeden miał trąbkę i pogrywał fałszywie, strasząc ptaki i wiewiórki. Ktoś powinien zamoczyć tę trąbkę w oliwie i wsadzić mu w dupę. Mógłby wypierdzieć „Jak to na wojence ładnie”.
Nie musiałem długo czekać. Jak w tym kawale: „– Kiedy pan doktor przyjmuje? – Pieniądze całą dobę”. Przyciągnięcie pewnych ludzi jest łatwe. Wystarczy zawołać cip-cip i potrząsnąć sakiewką. I nie chodzi tylko o tych, co mają kurzy móżdżek. Na przykład Maciej Bitkowski był człowiekiem inteligentnym i wykształconym. Odezwał się po kwadransie. Obrzydliwie niemęski, wysoki głos szui.
Czas pracy według prawa niemieckiego wynosi nie więcej  niż czterdzieści godzin tygodniowo, nie więcej niż osiem godzin  dziennie. Ta zasada dotyczy również pracy w opiece. Zwrot „opieka 24” nie oznacza, że opiekunka lub opiekun są zobowiązani do  pracy przez całą dobę. Prawo gwarantuje również jedenaście godzin przerwy nocnej, od dwóch do trzech godzin przerwy każdego  dnia, kiedy można opuścić miejsce pracy. Ponadto mamy prawo  do jednego wolnego dnia w tygodniu lub dwóch połówek (niestety  bardzo rzadko praktykowane). Nie pracujemy ośmiu godzin bez  przerwy. Mieszkamy z podopiecznym, by kilkakrotnie w ciągu  dnia móc go wesprzeć (pomoc w utrzymaniu higieny, przygotowanie posiłku, spacer, aktywizacja, zakupy, wizyty towarzyskie,  terminy). Warto na początku zaplanować wszystkie zajęcia, stworzyć wspólnie grafik z uwzględnieniem naszego czasu pracy i tego  przestrzegać. Poza tym jesteśmy zobowiązani do niesienia pomocy w nagłych wypadkach, również w nocy. Nagły wypadek ma  miejsce wtedy, gdy jest zagrożone zdrowie lub życie seniora będącego pod naszą opieką. Regularna praca nocna nie powinna mieć  miejsca.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl