Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz dym", znaleziono 163

Nie znosiłem dymu papierosowego. Tak jak nie znosiłem żadnych nałogów, bo były dla mnie symbolem słabości. A słabość to defekt. Pęknięcie, przez które wycieka kontrola. Dlatego nie dopuszczałem u siebie żadnych uzależnień.
Normalnie nienawidziłem zimy w mieście. Śniegu, który zmienia się w błoto, mokrych nogawek od spodni, smrodu z kominów i kłębów szarego dymu, które przecinały równie szare niebo.
Zamek Dym, wznoszący się nad miastem o tej samej nazwie, liczył sobie setki lat, co rujnowało tezę złośliwców utrzymujących, że wziął swą nazwę od ulubionego zajęcia księżnej Yanny, czyli dymania.
I widzi jeszcze płonącą wieś, dymy wzbijają się pod chmury, diabeł skacze z komina na komin, a ona krzyczy, ale nikt nie słyszy jej krzyku, wyje z bólu, ale nikt nie czuje jej bólu...
Posłuchaj. Istnieją rzeczy, których się po prostu nie robi. Jasne? Niektórzy nie latają. Inni nie uprawiają seksu w miejscach publicznych. Jeszcze inni nie zamieniają się w dym i nie rozpływają. Ja nie robię żadnej z tych rzeczy, a także nie śpiewam.
– Prze­pra­szam za zacho­wa­nie ko­le­gi – pod­jął, wydmu­chu­jąc dym. – Cza­sem jest takim służ­bi­stą, że aż cięż­ko uwie­rzyć. Podej­rze­wam, że gdy­bym go pu­ścił na mia­sto sa­me­go, dzie­ciom na placu zabaw wysta­wiał­by man­daty za to, że się nie bawią.
Siedzę. Siedzę i odpoczywam z czystym sumieniem oraz poczuciem dobrze wykonanej pracy. Zaciągam się dymem papierosowym, czuję jak setki tysięcy chemicznych świństw przelatują mi przez gardło, tchawicę, oskrzela i trafiają do płuc. Rzadko to robię. W zasadzie to nie lubię palić, ale ta cała misterna otoczka towarzysząca paleniu, pozwala mi się uspokoić i zająć myśli czymś błahym i mało istotnym. Czuję, jak nikotyna uderza mi do głowy. Zaciągam się jeszcze raz i przytrzymuję dym w płucach na bezdechu.
Agnieszka wreszcie spoważniała. Przez dłuższą chwilę zamilkła, wypuszczając z ust cieniutki strumyk blado-fiołkowego dymu. Wyglądała, jakby miała problem ze znalezieniem odpowiednich słów, żeby zacząć swą opowieść.
Jakimś cudem udało mi się zepsuć słuchawki, więc pozbawiłam się możliwości odcięcia się od ludzi, których tak bardzo nienawidzę. Mogę przysiąc, że ogromne kłeby dymu wirują wokół mojej głowy z powodu nadmiaru frustracji rozsadzającej mnie od środka.
Czasem trzeba się roztrzaskać kilka razy, żeby poznać swoje błędy, a jak już opadnie dym, często okazuje się, że jesteś lepsza niż przedtem. Wiesz już co zrobić, gdy problem się powtórzy. (...) Poza tym na dłuższą metę wgniecenia dodają charakteru. Piękny wygląd nie jest wieczny.
Wyciągnął papierosa z nadzieją, że nikotyna pobudzi odpowiednie receptury w mózgu. Rzekomo tak się działo - badania dowiodły, że w dymie znajduje się noradrenalina, która wpływa korzystnie na korę mózgu, zwiększając zdolności umysłowe. Szkoda tylko, że przy okazji dziadostwo zabija.
Świat pociemniał. Przez śnieżną zawieruchę ledwie był w stanie dostrzec kontury wieży konkatedry i jej potrójny hełm. Domy skryły się w mroku, czarne smugi dymu z kominów kładły się poziomo i rozwiewały. W dole jezioro marszczyło się gniewnie.
Starając się prowadzić lekką rozmowę z dziewczyną, von Wedel dyskretnie rozejrzał się po sali. W dymie papierosowym dostrzegł wiele znanych postaci z elit niemieckiej armii i służb bezpieczeństwa. Wymienił ukłony, po czym skupił się na swojej partnerce.
Skuter i motorówka robiły tyle hałasu, że Noah nie był w stanie słyszeć strzałów z broni maszynowej, widział jednak małe obłoczki dymu, unoszone przez wiatr. Od czasu do czasu schylał głowę na boki, jakby naprawdę chciał uniknąć kul.
-Wyobraź sobie, że wróg jest wszystkim, co nienawidzisz.
-Dyrektorzy - powiedział Saveloy.
-Dobrze.
-Nauczyciele gimnastyki!
-Aha
-Chłopcy, którzy żują gumę! - wrzasnął Saveloy
-Patrzcie, dym mu wylatuje z uszu - zauważył Cohen. - Pierwszy na tamtym świecie czeka na resztę.
To koniec.
Jestem ofiarą. Zostałam uwięziona.
Nie wiem jeszcze, przez kogo, ale wygląda na to, że stałam się właśnie jedną z tych młodych kobiet, o których pisze się, że uciekły swoim oprawcom, o ile oczywiście ucieknę, albo że zaginęły spod domu i rozpłynęły się jak smużka dymu znad gasnącej zapałki.
Trawnik został zamieniony w obóz wojskowy, z kuchnią polową, ogniskami i namiotami. Co najmniej pięciuset żołnierzy Armii Ludowo-Wyzwoleńczej zaanektowało na swoje potrzeby dosłownie każdy skrawek zieleni. W nieruchomym powietrzu poranka unosiły się cieniutkie smużki ogniskowego dymu.
Logika ma zostać. Smoków nie ma. I tak ma być.
(...)
Przelatuje cztery, może pięć metrów, po czym z szumem wali się w skały i piarg dna doliny. Słyszę łomot, czuję drgnięcie ziemi, pomiędzy skałami wzbija się kłąb dymu.
Fizyka - jeden, magiczne idiotyzmy - zero.
Dym – żywioł magiczny. Jest dobry – i–zły. Osłania i maskuje, ale jednocześnie zdradza naszą obecność. Płoszy moskity, ale przyciąga drapieżniki. Jest zapowiedzią ogniska domowego, ciepła i bezpieczeństwa, ale także zwiastunem pożogi. Przedłuża żywotność mięsa, ale stanowi niebezpieczną materię, z której korzystają zmarli.
- Prawda jest taka, że nie ma różnicy między twoimi i moimi intymnymi częściami ciała. [...]
Po raz ostatni zaciągnęła się długo i głęboko, jakby czerpała z dymu życie.
- Ale i tak wolę, żeby mówiono na mnie pizda niż kutas.
Wypuściła szarość i przydeptała cygaretkę obcasem.
Splunęła na wiatr.
I tak po prostu młody Tric się zakochał.
Przez kilka minut nie czuł nic, absolutnie nic. Potem, jak cienkie smugi dymu po pożarze, myśli zaczęły się wznosić w pustce jego mózgu. Bicie serca przypominało mu, że czas upływa. Czy serce ludzkie bije prędzej czy wolniej niż zegar? Ile bólu potrzeba na to, aby serce pękło i przestało bić?
Wies co, Bob... -odezwał się w końcu Luckman. - Kiedyś mialem tyle samo lat co wszyscy.
-Myślę, że ja też.
-Nie wiem dlaczego.
-Oczywiście, że wiesz- powiedział Arctor - jest tylko jeden taki powód.
-Wiesz co, nie mówmy o tym. -Luckman wciągnął ze świstem dym. Od jego pociągłej, ziemistej twarzy odbijało się przymglone światło południa.
Rita: Tam było tak, że via Żółkiew przejeżdżały wszystkie pociągi do Bełżca. Z Holandii, z Francji, z Belgii... I moi rodzice to wszystko widzieli.
Rodzice wiedzieli, dokąd one jadą?
Rita: Tak, bo kolejarze wiedzieli wszystko. Oni opowiadali, że wjeżdżają pełne pociągi, a wyjeżdżają puste i tylko unosi się dym. Oni już nie mieli złudzeń.
Jak długo mógłbym przyglądać się przez okno wściekłemu pożarowi i przekonywać samego siebie, że trwa piękny letni dzień? Otworzę drzwi, by pozwolić płomieniom lizać moją skórę, a dymowi oczernić mnie od środka.
Mój świat trawi pożar, a ja chcę ukarać dziewczynę, która go wznieciła.
Przytaszczyłam więc do swojego pokoiku stos rzeczy. Dym Konopnickiej, Boską komedię Dantego, Dwa bieguny Orzeszkowej, W godzinie cudu Przybyszewskiego oraz Fiodora Dostojewskiego Zapiski iz miortwego doma. I jeszcze cieniutką książeczkę zatytułowaną Twój Feliks, złożoną w całości z jakichś listów.
Jestem w tej chwili szczęśliwa.
Zdarzało się już, że duchy raniły ludzi – powiedziała pani Vaizey. – Budzisz się rano i znajdujesz purpurowe ślady na całym ciele. Czasem również dusza ludzi. Siła nie musi być widzialna czy namacalna, żeby mogła wyrządzić ci krzywdę. Nie widzisz wiatru, ale przecież może cię wywrócić. Nie dotkniesz dymu, ale łzawią ci od niego oczy
Bestia Burzy, kształtem przypominająca pająka, z klekotem odnóży kroczy między nami a tatą. Jeszcze nigdy nie widziałam żadnej z tak bliska. Wydęty odwłok wygląda na zbudowany z tej samej substancji co sama Burza - z czarnego, gęstego, nieustannie się kłębiącego i wirującego dymu. Ośmioro wyłupiastych ślepi mieni się fioletem błyskawic.
Kłęby dymu rozniosły się już w górnej części kadłuba po całym samolocie, wzbudzając konkretne reakcje: od niespokojnych spojrzeń strony amerykańskiej – nawet tych w okularach – aż po wiązanki kwiecistych słów pozostałych pasażerów strony polskiej. Profesorowie coraz bardziej imponowali mi bogatą frazeologią w tym obszarze, ukazując, jak duży i niewydobyty potencjał drzemie w polskiej nauce.
Rozprostował kości i wciągnął w płuca powietrze. Tutaj przynajmniej nie docierał dym z dusznickich kominów. Ludzie palili w chałupach czym popadnie, a potem zatruwali całą okolicę. W dolinie czasem trudno było oddychać. Kuracjusze zimą, nawet jeśli rzeczywiście podleczyli w zdrojach żołądki i układ krążenia, to narażali na szwank płuca.
Można by pomyśleć, że przynajmniej natura wreszcie się od nas uwolniła, bo musieliśmy zamknąć się we własnych, plastikowych ulach. Ale nie. Przyszła susza, wraz z nią pożary. Niebo zasnuł dym. To, co znajdowało się poza kopułami, spaliło się na popiół. Z równin i lasów pozostały tylko nagie skały i pustynie. A wody? Zatruliśmy je, pompując z naszych polis jeszcze gorsze chemikalia niż wcześniej.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl